| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Bogdan Zając: prowadziłem FC Kanapa. Pilot i telewizor byli moimi asystentami

Bogdan Zając Adam Nawałka
Bogdan Zając był w przeszłości asystentem trenera Adama Nawałki w reprezentacji Polski (fot. PAP)
Robert Bońkowski

Zaczynał w Jarosławiu. Sukcesy odnosił z Wisłą Kraków. W kadrze był prawą ręką Adama Nawałki. Bogdan Zając udzielił pierwszego wywiadu po objęciu Jagielloni Białystok. W rozmowie z TVPSPORT.PL wspomina dzieciństwo, rodziców, dekadę u boku selekcjonera i analizuje też występ reprezentacji w Rosji.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Hit transferowy Legii. Była gwiazda ligi w Warszawie

Czytaj też

Piłkarze Legii Warszawa (fot. Marcin Szymczyk/400mm.pl)

Hit transferowy Legii. Była gwiazda ligi w Warszawie

Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Był pan spełnionym piłkarzem?
Bogdan Zając, trener Jagiellonii Białystok: – Osiągnąłem bardzo dużo. W Polsce jako piłkarz wygrałem wszystko. Mam jednak niedosyt. Każdy sportowiec musi mieć niedosyt, zawsze można coś więcej. Mnie przeszkodziły kontuzje kolan.

– A co można było zrobić lepiej?
– Jestem po czterech operacjach lewego kolana i po dwóch prawego. Sporo przeszedłem i wiem, że powroty do pełni zdrowia, zwłaszcza po takich urazach, to nie jest łatwa rzecz. Medycyna i rehabilitacja 20 lat temu a dziś, to przepaść...

– Jakie były początki?
– Przeprowadziliśmy się z rodzicami w 1983 roku do nowego mieszkania. W sąsiedztwie, przy Bandurskiego, mieliśmy stadion miejski. Tata zapisał mnie na treningi w JKS. Tak się wychowałem i spędziłem młodzieńcze życie.

– Mało zabrakło, a zostałby pan greenkeeperem...
– Ha, ha, aż tak to nie. Angażowałem się w życie klubu. Owszem, na stadionie spędzałem większość czasu. Pomagałem gospodarzowi Władkowi Lachowi podlewać i kosić trawę, przygotowywałem boisko do meczów. Żyłem piłką, żyłem stadionem, żyłem klubem. To mnie nakręcało, robiłem to z pasji do piłki!

Czytaj też:Jagiellonia Białystok z najlepszą murawą w PKO Ekstraklasie [RANKING]

– A rodzice mówili: "Bogdan ucz się, bo piłka chleba ci nie da"?
– Zawsze mnie wspierali. A życie pokazało, że piłka dała nie tylko na chleb. Mama zmarła 12 lat temu. Nigdy nie mówiła, żebym rzucił piłkę... Widziała, że to moja pasja. Gdy przechodziłem do zawodu trenera i zdawałem egzamin na pierwszym kursie, to akurat żegnałem się na zawsze z mamą… Bardzo cierpiała. Ciężko chorowała... Ostatnie słowa, jakie do mnie skierowała, to pytanie, czy zdałem ten egzamin na kursie. Odpowiedziałem, że tak. Poruszyła głową i odpowiedziała "to dobrze..." To były jej ostatnie słowa... Takie pożegnanie. Tata do dzisiaj mi kibicuje. Jeździ zawsze na mecze. Gdy grałem w Jarosławiu, to mieliśmy trabanta combi. Pakował mnie z kolegami do samochodu i zawoził na mecz.

– Nie dość, że zawoził na mecze, to jeszcze wstawiał rozbite szyby...
– Graliśmy albo na boisku szkolnym, albo na podwórku. To był nieustanny problem. Nie było tygodnia, w którym nie wybilibyśmy komuś szyby. Tata był na szczęście majsterkowiczem i potrafił naprawiać okna.

– Odpowiedzialność była wtedy zbiorowa, ale naprawiać musiał jeden. Stosuje pan taką odpowiedzialność, będąc trenerem?
– Przywiązuję dużą wagę do tego, by każdy miał świadomość, że odpowiada za zespół. Podkreślam to na każdym kroku.

Hit transferowy Legii. Była gwiazda ligi w Warszawie

Czytaj też

Piłkarze Legii Warszawa (fot. Marcin Szymczyk/400mm.pl)

Hit transferowy Legii. Była gwiazda ligi w Warszawie

Bogdan Zając (fot. PAP)
Bogdan Zając (fot. PAP)

– Jakim jest pan człowiekiem?
– Może tego po mnie nie widać, ale jestem cholerykiem. Nie przychodźcie lepiej na treningi... Nie jest łatwo ze mną. Moi najbliżsi się o tym nie raz i nie dwa przekonywali. Odreagowuję w domu, to może więc dobrze, że jestem teraz tak daleko...

– Czyli w dzieciństwie to Bogdan dokuczał innym?
– Nie... Należę do tych, którzy łagodzą obyczaje. Jestem niekonfliktowy, ale mam swoje zdanie. Jeśli ktoś chce obok mnie działać, to oczekuję szacunku i dyscypliny.

– Łagodny choleryk. To jak było w szkole?
– Prymusem nie byłem, a największe zaległości powstawały w pucharowe środy. W klasie było czterech zawodników z JKS. Trenerzy wypisywali nam zwolnienia. Szło się na mecz, a tydzień później wykorzystywało się drugie zaświadczenie i chodziło grać w piłkę, ale już na podwórko. Takie piłkarskie wagary…

– Później był Kraków. Najlepsze wspomnienia, to stamtąd?
– Zawsze podkreślam, że moim drugim domem jest Wisła. Spędziłem tam siedem wspaniałych lat. Jestem jednym z niewielu, którzy pamiętają czasy braku wody do picia po treningu, aż po trofea za Bogusława Cupiała. Moi synowie też są wychowankami tego klubu. Płynie w nas wiślacka krew i tego nic nie zmieni.

– To były czasy, gdy kibice Jagiellonii jeszcze byli w zgodzie z sympatykami Wisły.
– Gdy przyjeżdżali z Białegostoku do Krakowa, to spotykali się dzień wcześniej z naszymi kibicami w ogródkach działkowych, nocowali, a następnego dnia szli wspólnie kibicować. Do dzisiaj wielu trzyma się razem…

Czytaj też:Szkoła Adama Nawałki. Bogdan Zając przed ligowym debiutem w Białymstoku

– W Krakowie poznał pan Adama Nawałkę.
– Gdy przyszedłem do Wisły, to w niedługim czasie coach związał się z klubem. Zajmował się sprowadzaniem talentów z całej Polski, między innymi ściągnął braci Brożków. Potem został trenerem i zdobyliśmy mistrzostwo i puchar.

– A skąd wziął się pomysł Nawałki, by asystentem zrobić Bogdana Zająca?
– Trener dostrzegł pewnie we mnie cechy analityczne i profesjonalizm. Dobrze "czytałem" grę, co bardzo mi pomagało na mojej pozycji. Trener widział, że robię to z pasją i często podkreślał, że mam predyspozycje, by być dobrym szkoleniowcem. Kiedy podpisywałem kontrakt z Shenzhen w Chinach, to proponował mi pracę asystenta w Wiśle, ale chciałem jeszcze pograć zawodowo. Dwa lata później zaproponował współpracę w GKS Katowice i tak minęła nam wspólna dekada…

– Aha. Czyli to pan odpowiada za umysły piłkarzy...
– Wszyscy kwitują to szyderczym komentarzem, ale nikt nie zdaje sobie sprawy, że piłkarze szybciej rozwijają się… dzięki analizie. Pokazywanie zawodnikom fragmentów, w których coś zrobili źle, uczy ich, by nie popełniać takich błędów w kolejnych meczach. Gdy słyszę wypowiedzi, że odprawa jest za długa, to mnie dziwi. Piłkarz powinien się cieszyć, że trener poświęca mu tyle czasu, by był lepszym. A w Polsce robienie długich analiz uważa się za coś złego.

Piłkarze Jagiellonii Białystok (Fot. PAP)
Piłkarze Jagiellonii Białystok (Fot. PAP)

– Za te odprawy oberwało się najwięcej Adamowi Nawałce.
– Komentatorzy potrafili mówić o długich analizach i śmiać się z tego, ale nikt już nie pamięta, że gdy trener przejmował reprezentację, to była ona na bardzo odległym miejscu w światowym rankingu, a dzięki tej pracy awansowaliśmy w pewnym momencie nawet na piąte miejsce w świecie. Życzę każdemu takiego postępu.

– A nie denerwuje pana, że nowy trener Jagiellonii, to nie Bogdan Zając, a były asystent selekcjonera?
– Adam Nawałka podkreślał, że jestem drugim trenerem, a nie asystentem. Prowadziłem zajęcia, miałem analizy indywidualne, rozmawiałem z piłkarzami. Byłem cały czas aktywnym szkoleniowcem z duszą. Zawsze brałem odpowiedzialność za wynik. Postrzeganie mnie jako asystenta odbieram jako komplement i dowód, że rozwijałem się przy bardzo dobrym trenerze. To był uniwersytet piłkarski. Życzyłbym wszystkim kolegom po fachu, by mogli pracować 10 lat u boku Adama Nawałki.

– Reprezentacja Polski to szczyt piłkarskich gór?
– To piękna, zapisana na zawsze historia. Marzenie każdego szkoleniowca. Sport jest dla ludzi, którzy walczą. W reprezentacji cały czas walczyliśmy za Polskę. Życie wtedy pokazuje, na kogo można liczyć w trudnych momentach. Chcę być jeszcze lepszym trenerem. Pracuję, by bić się o najważniejsze cele. Mam marzenia! Z pokorą żyję z dnia na dzień…

– Mundial nam się jednak posypał...
– Podczas przygotowań zrobiliśmy, ile tylko mogliśmy. Wiedzieliśmy, że problemem będzie to, że przez ostatnie miesiące przed turniejem wielu z podstawowego składu nie grało regularnie w klubach. Treningami nie można zastąpić rytmu meczowego. Na zgrupowanie powołaliśmy więc szerszą grupę młodych. Okazało się jednak, że nie byli w stanie podnieść poziomu zespołu podczas turnieju. Postawiliśmy na sprawdzone metody. Przygotowywaliśmy się do mistrzostw, pracując w dwóch systemach, grając mecze kontrolne w ustawieniu 1-4-4-1-1 i 1-3-4-3…

– Zrobi mi pan analizę?
– Zestawienie podczas mundialu było optymalne. W przerwie spotkania z Senegalem zmieniliśmy je, by zaskoczyć rywala. Stracona bramka po kuriozalnych błędach nie pozwoliła jednak zmienić losów meczu. Zabrakło optymalnej dyspozycji. Kontuzja Kamila Glika i powrót Arkadiusz Milik po ciężkiej kontuzji spowodowały, że zespół nie pokazał najlepszego oblicza. Pierwsze pół godziny z Kolumbią to był bardzo wysoki poziom gry, zabrakło nam gola na 1:1 po sytuacji Roberta Lewandowskiego. Senegal? Zneutralizowaliśmy ich atuty. Oni mieli jedną akcję w meczu, po której nie padł gol. Wygrali spotkanie po naszych błędach. Taki jest sport.

– To, dlaczego zostawiliście kadrę, skoro było tak dobrze?
– Po rozmowach z prezesem Zbigniewem Bońkiem selekcjoner podjął taką decyzję. Była inna wizja dalszej pracy z reprezentacją i Adam Nawałka uznał, że jeżeli nie ma spójności, to nie ma współpracy. Nie ma co rozwijać tego tematu...

– Wasz pomysł z kadry nie przełożył się też na sukcesy w Poznaniu.
– Władzom klubu zabrakło cierpliwości. Trenera można zwolnić po kilku porażkach, choć to nie powinno być wykładnią, ale nam w Lechu wcale źle nie szło. Przez brak konsekwencji w działaniach zespół nie awansował do rozgrywek europejskich. Inaczej to miało wyglądać. Potrzebowaliśmy więcej czasu, ale uznano, że więcej go nie dostaniemy. Kierunek obrany był właściwy, ale ktoś przełożył zwrotnicę i wolał zatrzymać się na stacji, która nie była planowana…

Bogdan Zając z piłkarzami Jagiellonii po meczu z Legią (fot. PAP)
Bogdan Zając z piłkarzami Jagiellonii po meczu z Legią (fot. PAP)

– Poznań to piękne miasto, ale… jak się żyje w Białymstoku?
– Szybko. Hotel, praca, hotel. Rano wstajemy, śniadanie i do wieczora jesteśmy w klubie. Nie było nawet czasu, by zwiedzić miasto. Zdążyłem tylko być w katedrze i odwiedzić chrześniaka Xaviera, syna Tomka Frankowskiego. Przyjaźnimy się od czasów wspólnej gry w Wiśle. Żony to też bliskie przyjaciółki.

– A teraz z żoną dłuższa rozłąka?
– Całe życie tak mamy, a za nami już 26 lat małżeństwa. To kwestia nastawienia i poukładania pewnych standardów. Żona była niedawno w odwiedzinach. Teraz mam nową sytuację, bo zostałem dziadkiem. Urodziła się wnuczka Laura i małżonka pomaga dzieciom, więc nie może przyjechać na dłużej.

Francja – Chorwacja. Liga Narodów. Transmisja meczu na żywo w TVP Sport i TVPSPORT.PL

– Gratuluję seniorowi i... dumnym rodzicom…
– Dziękuję bardzo. Może będzie czas na odwiedziny...

– To pan zadzwonił do Kuleszy czy to prezes zadzwonił z prośbą o poprowadzenie drużyny?
– Prezes do mnie zadzwonił. Nie byłem zdziwiony. Pytały też o mnie inne kluby. Rozmowę z Cezarym Kuleszą potraktowałem jak wcześniejsze zapytania o pracę. Podchodziłem do tego bardzo spokojnie, ale potoczyło się to inaczej, niż z innymi klubach. Wszystko działo się dynamicznie i teraz jestem w Białymstoku.

– Adam Nawałka nie miał nic przeciwko, że zabrał mu pan ludzi z niepisanego sztabu?
– Nie ma co ukrywać… Konsultowałem się z trenerem przed podpisaniem umowy. Przedstawiłem mu plan na prowadzenie Jagiellonii i powiedziałem, kogo chciałbym zabrać do sztabu. Było zrozumienie.

– To, jaki jest plan na prowadzenie "Jadźki"?
– Poprzedni sezon źle się skończył. Ten rok jest po to, by odzyskać zaufanie kibiców. Skupiamy się teraz przede wszystkim na pracy.

– To wszystko wiemy. Macie plan, realizujecie go i bardzo ważny jest każdy kolejny mecz, ale co konkretnie chciałby pan z tym zespołem osiągnąć?
– Chcemy pracować tak, żeby się rozwijać. Przez to staniemy się lepsi. To sprawi, że zdobędziemy więcej punktów. Taki ciąg przyczynowo-skutkowy. Czekamy na wsparcie kibiców. Marzy mi się, by wszystkie miejsca na stadionie były zajęte. Jak tak będzie, to znaczy, że podążamy dobrą drogą.

– Kim jest lider?
– Musi zarządzać grupą, umieć rozmawiać, być obiektywny i bardzo pracowity, by podołać obowiązkom.

– A pan jest takim liderem?
– Staram się robić to, co najlepiej umiem. Analizuję swoją pracę. Wiem, że są rezerwy w drużynie i to cieszy. Możemy zrobić postęp.

– To, jakie ma pan marzenia?
– Spełniać się. Żyję pasją. Cieszę się każdym dniem, treningiem, meczem. Chcę, by rodzina była szczęśliwa. Jeżeli oni będą szczęśliwi, to i ja taki będę.

– A jaką pasję mają synowie?
– Grają w piłkę nożną, ale pasjonują się również samolotami i górami, to takie rodzinne. Dzwonię do nich często i rozmawiamy o ich występach i hobby. Mieli problem, by wstać o 8 do szkoły, ale gdy szliśmy w góry, albo jechaliśmy na lotnisko zrobić zdjęcia nowym samolotom, to byli w gotowości już o 5.

– Dzieciom też nie szczędzi pan analiz?
– Absolutnie tak, dzięki temu stają się lepsi. Wiedzą, że to pomaga w rozwoju. Lubię też posłuchać ich opinii o tym, co ja robię... Takie są nasze rodzinne pogawędki.

– Jak wiele zabrała panu ta pasja?
– Bardzo dużo… Coś za coś. Żałuję, że nie wrócę do chwil, gdy synowie dorastali. Byłem wtedy w rozjazdach. Widziałem się z rodziną mniej niż więcej. Teraz staram się nadrabiać czas. Dużo rozmawiamy. Uczę ich, że życie nie składa się tylko z pięknych chwil. Czasami są też gorzkie i wtedy najważniejsze jest wsparcie bliskich.

– A co pan robił, gdy nie prowadził zespołu klubowego?
– Żona śmiała się, że prowadzę drużynę FC Kanapa. Pilot i telewizor byli moimi asystentami. Każdego dnia zajmowałem się piłką. Dokształcałem się i wykładałem na kursach jako gość. Byłem też dwukrotnie u Carlo Ancelottiego na stażach.

– To jeszcze trochę o tych gorzkich chwilach...
– Były trudne momenty w rodzinie. Walka o narodziny dziecka, śmierć mamy. Walka o życie syna, gdy zachorował podczas pobytu w Chinach. To też kontuzje kolan. Wylany pot, cierpienie i łzy, walka, by wrócić na boisko… Zostanie w głowie do końca życia. Była to niejedna lekcja pokory, tych mi nie brakowało. Te chwile mnie jednak ukształtowały. Staram się twardo stąpać po ziemi i cieszyć się każdym dniem, doceniać to, co mam, zaszczepiać pozytywną energią i walczyć o spełnienie marzeń każdego podwładnego.

Ekstraklasa pozostaje w TVP. Atrakcyjniejszy podział praw
Ekstraklasa na dłużej w TVP (fot. TVP)
Ekstraklasa pozostaje w TVP. Atrakcyjniejszy podział praw

Zobacz też
Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem
Luka Vusković, który obecnie jest członkiem kadry Tottenhamu w przeszłości występował w Radomiaku (fot. Getty Images)
tylko u nas

Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Jak Raków mógł motywować GKS. AI wysyła podpowiedź
Piłkarze GKS Katowice wściekli po golu Lecha (fot. PAP)

Jak Raków mógł motywować GKS. AI wysyła podpowiedź

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Zaskakujący transfer z PKO BP Ekstraklasy! Egzotyczny kierunek
Miłosz Trojak (fot. PAP)

Zaskakujący transfer z PKO BP Ekstraklasy! Egzotyczny kierunek

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Lech gotowy na mistrzostwo. Feta już jest zaplanowana
Lech Poznań może świętować zdobycie mistrzostwa na Międzynarodowych Targach Poznańskich (fot. Getty Images)

Lech gotowy na mistrzostwo. Feta już jest zaplanowana

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Ta statystyka mówi wiele. To może być trzeci najgorszy mistrz Polski w XXI wieku
Na głównym planie: Ali Gholizadeh (fot. PAP)

Ta statystyka mówi wiele. To może być trzeci najgorszy mistrz Polski w XXI wieku

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Trener Lecha: plan jest nudny. Strzelimy jednego, drugiego gola i wygramy
Niels Frederiksen przed meczem z Piastem Gliwice (fot. PAP)

Trener Lecha: plan jest nudny. Strzelimy jednego, drugiego gola i wygramy

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Feio ma zostać w Legii. Żewłakow ocenił trenera
Michał Żewłakow wypowiedział się na temat Goncalo Feio przed podjęciem decyzji o jego przyszłości (fot: Getty)

Feio ma zostać w Legii. Żewłakow ocenił trenera

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Yamal wzorem. Jak wprowadzić młodych do seniorskiej piłki?
Oskar Pietuszewski jest o rok młodszy od Lamine'a Yamala (Fot. Getty Images)

Yamal wzorem. Jak wprowadzić młodych do seniorskiej piłki?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Komu i kiedy puchary i medale? Ekstraklasa gotowa na każdy scenariusz
Radość piłkarzy Lecha (fot.

Komu i kiedy puchary i medale? Ekstraklasa gotowa na każdy scenariusz

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
FC Degradacja. Oni powinni dostać szansę w Ekstraklasie!
Roman Jakuba, Assad Al-Hamlawi, Ivan Cavaleiro (fot. PAP)
polecamy

FC Degradacja. Oni powinni dostać szansę w Ekstraklasie!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Najnowsze
Polki powalczą o historyczny tytuł. W grze spore pieniądze
nowe
Polki powalczą o historyczny tytuł. W grze spore pieniądze
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna 
Turniej World Seven's Football w Estoril (fot. własne), Paulina Dudek (fot. Getty Images)
Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem
Luka Vusković, który obecnie jest członkiem kadry Tottenhamu w przeszłości występował w Radomiaku (fot. Getty Images)
tylko u nas
Łączy Tottenham i… Radomiaka. Teraz będzie grał z Modriciem
Kamil Rogólski - zdjęcie
Kamil Rogólski
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
Diablo. Prawdziwe oblicze – film dokumentalny
| Boks 
Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...
Łukasz Łakomy, Jan Ziółkowski i
polecamy
Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
ME U17 mężczyzn: Francja – Portugalia [SKRÓT]
Francja – Portugalia. Mistrzostwa Europy do lat 17 mężczyzn (fot. TVP SPORT)
ME U17 mężczyzn: Francja – Portugalia [SKRÓT]
| Piłka nożna 
Rusza 1. Liga Polskiej Ligi Żeglarskiej
(fot. PLŻ/Bartosz Modelski)
Rusza 1. Liga Polskiej Ligi Żeglarskiej
| Inne / Polska Liga Żeglarska 
Djoković sprawił sobie prezent. O krok od finału z Hurkaczem
Novak Djoković (fot. Getty)
Djoković sprawił sobie prezent. O krok od finału z Hurkaczem
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Do góry