Lech Poznań pisze kolejną historię w europejskich pucharach. Marzeniem obecnej ekipy Kolejorza jest zapewne nawiązanie do sukcesów sprzed dekady, kiedy to polski zespół wyszedł z grupy Ligi Europy. Najmocniejszym akcentem tamtej kampanii było zwycięstwo z Manchesterem City. 4 listopada przypada 10. rocznica tamtego spotkania – w rozmowie z TVPSPORT.PL wspomina je strzelec pierwszego gola, Dimitrije Injac.
Jakub Ptak, TVPSPORT.PL: – To już 10 lat od pamiętnego zwycięstwa Lecha z Manchesterem City. Często wspomina pan to spotkanie?
Dimitrije Injac: – Tak, to były piękne chwile. W ostatnim czasie koledzy ciągle pytają się mnie, jak to jest strzelić gola Manchesterowi City. Tydzień temu oglądaliśmy te bramki ze znajomymi.
– To pan w 30. minucie otworzył wynik meczu po efektownym uderzeniu z dystansu.
– Wcześniej City mocno zaatakowało, ale wyszliśmy z kontrą. Piłkę z pola karnego wybił obrońca, a ja strzeliłem z około 25 metrów. Nie spodziewałem się, że to się uda, ale wyszło pięknie.
– Miał pan niewątpliwie świetnie ułożoną nogę. Kilka dni przed meczem z Manchesterem popisał się pan kapitalnym wolejem w ligowym spotkaniu z Wisłą Kraków. Przyznam szczerze, że nie widziałem wielu piękniejszych bramek. Jak pan to robił?
– Nie było na to żadnej recepty. Po prostu miałem dobre uderzenie i parę razy znalazłem trochę czasu, żeby przymierzyć. W meczu z Wisłą przegrywaliśmy 0:1 i też ktoś wybił piłkę. Powiedziałem sobie: nic się nam w tym meczu nie układało, więc strzelam. I wpadło. Udało nam się odbudować i wygraliśmy to spotkanie 4:1. Pamiętam, że kolega powiedział później do mnie: "Oczekujemy powtórki z Manchesterem City". Odpowiedziałem w żartach, że nie ma innej opcji, ale jednak stało się to prawdą.
– Mecz z Wisłą był ostatnim, w którym Jacek Zieliński poprowadził Lecha. Tuż przed ważnym spotkaniem w Lidze Europy zmieniono trenera, a został nim słynny Jose Maria Bakero. Jak pan wspomina tamte zawirowania?
– Trener Zieliński wygrał mecz z Wisłą w niedzielę, a w poniedziałek został zwolniony. Nie mieliśmy dużo czasu, żeby przygotować się do spotkania z City z nowym trenerem. Z Bakero odbyliśmy tylko dwa treningi. Na szybko jednak wszystko poukładaliśmy.
– To było bardziej zwycięstwo Zielińskiego czy Bakero?
– Niewątpliwie trener Zieliński ma wielki udział w tej wygranej, ale również i Bakero.
– Z perspektywy czasu wiemy, że Hiszpan nie był tak dobrym trenerem, jak piłkarzem. Jak układała się współpraca z Bakero?
– Zrobił na nas duże wrażenie. Pamiętam, jak jeszcze jako dziecko oglądałem go w Barcelonie. W Lechu starał się grać w typowo hiszpańskim stylu, krótko rozgrywając piłkę między liniami. Nie zawsze się udawało, ale takim był trenerem. Do tego dochodził baskijski charakter, także nie było łatwo.
– To był drugi mecz Lecha z Manchesterem City. Dwa tygodnie wcześniej przegraliście w Anglii 1:3.
– Wstydu nie było. Straciliśmy dwie bramki w pierwszej połowie, w drugiej graliśmy już dużo lepiej. Strzeliliśmy gola i mieliśmy kilka okazji, ale nie udało się dogonić rywala. Jak dobrze pamiętam, to ta druga połowa była naprawdę dobra w naszym wykonaniu.
– Nazwiska rywali musiały robić wrażenie.
– Było sporo tych gwiazd, choćby w środku pola: James Milner, Yaya Toure wszedł na chwilę, Patrick Vieira kończył wtedy karierę i grał na doświadczeniu. Bardzo mocny zespół. Nie można było im zostawić nawet na chwilę przestrzeni.
– I te gwiazdy poległy w Poznaniu. Nie uważa pan, że Manchester mógł zlekceważyć Lecha?
– Można powiedzieć, że tak, ale oni również bardzo chcieli wygrać to spotkanie. W pierwszych 10 minutach mieli trzy-cztery okazje. Mocno zaatakowali, a my się broniliśmy jak nigdy dotąd. Myślę, że pierwsza bramka padła w najlepszym momencie, bo wybiła ich z rytmu. Co prawda wyrównali i mieli jeszcze szansę wyjść na prowadzenie. David Silva trafił w poprzeczkę, ale gole Manuela Arboledy i Mateusza Możdżenia ich znokautowały.
– Końcówkę tego meczu pamięta chyba każdy kibic Lecha: szczęśliwy gol Arboledy, fantastyczne uderzenie Możdżenia i prawdziwa ekstaza na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.
– To było nie do uwierzenia – City na kolanach. Walczyliśmy do końca i myślę, że zasłużenie zwyciężyliśmy. Z takim zespołem można wygrać raz w życiu.
– Jak świętowano ten sukces?
– Nie było na to czasu. Po meczu pojechaliśmy na kolację, a potem do domów, bo rano mieliśmy trening. W sobotę już jechaliśmy do Chorzowa, żeby zagrać z Ruchem. Graliśmy wtedy co kilka dni.
– Czy to pana najlepszy mecz w Lechu?
– Jeśli chodzi o mecze w Europie, to zdecydowanie tak. Najmilej wspominam jednak spotkania, gdy walczyliśmy o mistrzostwo Polski w 2010 roku. Udało nam się to po prawie 20 latach.
– Jak duży wpływ na ostateczne rozstrzygnięcia miało tamto zwycięstwo z 4 listopada?
– Bardzo nam to pomogło. Wygraliśmy z tak dobrym przeciwnikiem i zdobyliśmy trzy punkty. Uwierzyliśmy w siebie. Wiedzieliśmy, że możemy walczyć z każdym jak równy z równym. Szkoda tego dwumeczu z Bragą, która później awansowała do finału. Słabo zagraliśmy pierwszą połowę na wyjeździe. Myślę, że mogliśmy ich przejść i zagrać potem z Liverpoolem. Bardzo tego żałuję.
– Większość kibiców kojarzy tamtego Lecha z postacią Artjomsa Rudnevsa, najskuteczniejszym piłkarzem Kolejorza w tamtej kampanii. Kto według pana był najlepszym zawodnikiem w tej drużynie?
– Było sporo świetnych zawodników. Djuka (Ivan Djurdjević, przyp. red.), Arboleda, Bartek Bosacki, Grzesiek Wojtkowiak czy Marcin Kikut mieli silne charaktery. Z przodu był Sławomir Peszko – wtedy piłkarz w najlepszej formie w Polsce, a także Semir Stilić i Siergiej Kriwiec. Wszyscy robili na mnie wrażenie, od bramkarza po napastników. Każdy rezerwowy dawał z siebie wszystko i trener zawsze mógł liczyć na zawodników z ławki.
– Nagrodą za świetną grę w europejskich pucharach było powołanie do reprezentacji Serbii i debiut w wygranym meczu z Izraelem. Jak pan wspomina tamto wyróżnienie?
– Nie oczekiwałem, że w wieku 31 lat zadebiutuję w tak mocnej reprezentacji. Po tych meczach w Lidze Europy jednak się udało. Oczywiście cieszyłem się, nie mogłem w to uwierzyć. Każdy marzy o takiej chwili.
– Czy była szansa pozostać w kadrze na dłużej?
– Zdawałem sobie sprawę, że będzie trudno. W reprezentacji grali na mojej pozycji tacy zawodnicy, jak Dejan Stanković czy Nemanja Matić. Nie jest łatwo z nimi rywalizować. Oczywiście walczyłem o kolejne powołania, ale nie udało mi się. Zagrałem raz i tyle.
– Grał pan w Lechu, z krótką przerwą, od 2007 do 2014 roku. Uzbierał pan prawie 200 meczów w niebiesko-białych barwach. Na początku jednak trener Franciszek Smuda niezbyt widział dla pana miejsce w podstawowym składzie.
– Miałem dużą konkurencję, bo na mojej pozycji grali też reprezentanci Polski: Rafał Murawski i Tomasz Bandrowski. Na początku było ciężko, musiałem się zaaklimatyzować, ale później trener zaczął stawiać na mnie i było mi łatwiej. Dostałem szansę od Smudy w meczach ligowych i pucharowych, Zieliński to kontynuował.
– Choć grał pan jeszcze w Polonii Warszawa i Widzewie Łódź, to pewnie jednak do Lecha pozostał największy sentyment.
– Oczywiście, Lech zawsze będzie w moim sercu. Rozegrałem w nim tyle meczów, że ciężko było później z niego odchodzić.
– Czy śledzi pan obecnie poczynania byłego klubu?
– Tak, w tym momencie Lech bardzo dobrze wygląda i prezentuje najlepszy futbol w Polsce. Trochę nie idzie im w lidze, ale myślę, że to się odwróci. Pokazali w europejskich pucharach, że to jest zespół na mistrzostwo. Trener Żuraw stawia na młodych zawodników i o to chodzi w tym sporcie. Dzięki temu Lech ma przed sobą najlepszą przyszłość z polskich drużyn. Jest młody zespół. Wszystko jest poukładane.
– Grał pan najczęściej jako defensywny pomocnik. Obecnie Lech ma w swoich szeregach tylko jedną klasyczną "szóstkę", Karlo Muhara. Czy nie przydałby się w składzie drużyny z Poznania taki piłkarz, jak Injac?
– Może i tak, ale Lech ma zawodników o podobnym charakterze. Na świecie króluje ofensywny futbol i Kolejorz tak gra, jednak w pomocy zawsze musi być ktoś o nastawieniu defensywnym. On też musi grać do przodu i być poukładanym, dobrym technicznie. Przede wszystkim musi mieć też charakter.
– W Poznaniu trenuje obecnie wiele talentów, natomiast pan grał przez dwa lata z jednym z największych "wonderkidów" w Polsce ostatnich lat. Nie mogę nie zapytać o Roberta Lewandowskiego.
– Co tu dużo mówić – Lewy pokazał w ostatnich meczach, że jest najlepszym snajperem na świecie. Już na pierwszym treningu w Lechu było widać, że zajdzie daleko, od razu mówiliśmy to z Djuką. Zawsze walczył z Arboledą, sprawiał mu sporo problemów i nigdy nie odpuszczał. Pokazał charakter i wyglądał, jakby miał większe doświadczenie, choć ledwie skończył 20 lat.
– Na koniec chciałbym spytać, co u pana słychać?
– Nadal jestem przy piłce. Trochę zacząłem bawić się w menedżerkę. Sprowadziłem kilku zawodników do Polski, chociażby Filipa Mladenovicia ze Standardu Liege do Lechii Gdańsk i Alena Stevanovicia do Wisły Płock. Nie wiem jeszcze, czy będę się tym na stałe zajmować, ale na razie mi się to podoba.
4 listopada 2010 r., Lech Poznań – Manchester City 3:1 (1:0)
Gole: Injac 30, Arboleda 86, Możdżeń 90 – Adebayor 51
Lech Poznań: Jasmin Burić – Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez – Sławomir Peszko (73. Jakub Wilk), Dimitrije Injac (52. Jacek Kiełb), Ivan Djurdjević, Semir Stilić (63. Mateusz Możdżeń), Siergiej Kriwiec – Artjoms Rudnevs. Trener: Jose Maria Bakero
Manchester City: Shay Given – Micah Richards, Dedrick Boyata, Joleon Lescott, Wayne Bridge (70. Aleksandar Kolarov) – Shaun Wright-Phillips (46. David Silva), Patrick Vieira, Pablo Zabaleta, James Milner (78. Vincent Kompany), Adam Johnson – Emmanuel Adebayor. Trener: Roberto Mancini
Żółte kartki: Djurdjević, Możdżeń, Rudnevs – Bridge, Richards
Sędzia: Pieter Vink (Holandia)
Widzów: 42 000
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.