Wraz z Hughie'em przejmiemy lejce w wadze ciężkiej. Będziemy nowymi braćmi Kliczko - opowiadał w 2013 roku nieźle rokujący wówczas Tyson Fury. Do tej pory spełniła się tylko połowa tej przepowiedni, ale jego 26-letni kuzyn próbuje ponownej wspinaczki w rankingach. Amatorski mistrz świata juniorów na razie nie spełnił oczekiwań, a w sobotę w Londynie jego formę sprawdzi Mariusz Wach. Więcej o boksie w najbliższy piątek w magazynie "Ring TVP Sport". Transmisja w TVP Sport, TVPSPORT.PL i na naszym YouTube od godziny 22:05.
Hughie w 2013 roku zdecydował się rozpocząć karierę zawodową i już w drugim występie miał okazję zaprezentować swoje umiejętności w legendarnej sali Madison Square Garden. Główną atrakcją nowojorskiej imprezy była potyczka Tysona ze Steve'em Cunninghamem, która zresztą o mały figiel nie skończyła bolesną wpadką. Olbrzym musiał wstać z desek w drodze do znokautowania byłego rywala Tomasza Adamka (o zaskakującym powrocie Adamka do boksu pisaliśmy tutaj>>>), Krzysztofa Włodarczyka i Krzysztofa Głowackiego.
Dwa lata później Tyson sprawił jedną z największych sensacji wagi ciężkiej w XXI wieku, pokonując Władimira Kliczkę w Niemczech i przerywając jego ponad dziesięcioletnią dominację. Hughie do grona czempionów mógł dołączyć w 2017 roku, ale nie sprostał Josephowi Parkerowi, przegrywając niejednogłośnie na punkty. Losy mniej sławnego z klanu Furych są jednak niemniej ciekawe od tego, który dzisiaj rządzi w krainie olbrzymów.
Ojciec radził zza krat
Hughie Fury wychowywał się w rodzinie przesiąkniętej boksem. Jego ojciec, Peter, był pięściarzem wagi ciężkiej, a syn od małego chciał podążać jego śladami. Korzenie irlandzkich Cyganów tym bardziej obligowały do tego, by bić się z innymi. Tata nie mógł wyjść z podziwu, gdy zaledwie sześcioletni dzieciaczek stosował się do jego poleceń, pokonując trasę dziesięciu kilometrów. – Nie mogłem w to uwierzyć, że młody nie wymiękał – komentował. Ich relacja była przedzielona kratami, bowiem ojciec trafił do więzienia o zaostrzonym rygorze za handel narkotykami i uczestnictwo w grupie zorganizowanej, gdy Hughie miał zaledwie rok. W odosobnieniu spędził niemal dekadę, uznawany był za jednego z głównych hersztów amfetaminowego podziemia w Manchesterze.
Młody charakter miał faktycznie zahartowany. Już w szkole podstawowej wiedział, że postawi na boks. W wieku 11 lat zrezygnował z dalszej edukacji, rozpoczynając pełnoetatową edukację w sporcie. – Nie miałem nastoletniego życia, nie piłem ani nie miałem przyjaciół. Poświęciłem wszystko. Trenowałem jak profesjonalista od najmłodszych lat. Żaden dzieciak nie zrobił tego, co ja – wspominał.
Kryminalne historie imały się rodziny Furych i wróciły do nich po latach. Ojciec Tysona, John, w 2010 roku został skazany na 11 lat więzienia za wydłubanie oka "rywalowi" podczas ulicznej bójki. Zakład karny opuścił jednak po czterech latach.
Trądzik, który psuł organizm
W okresie dojrzewania Hughie'emu doskwierały nie tylko problemy rodzinne, ale również kłopoty zdrowotne. Zmagał się bowiem z "acne congobata", czyli najcięższą odmianą trądziku. Jego plecy pokryte były krostami, a właściwie każdy trening kończył z zakrwawioną koszulką. Z tego też powodu unikał spotkań towarzyskich, a jego życie było skoncentrowane wokół sali treningowej i domu. Przez lata żył w przeświadczeniu, że to tylko chwilowe problemy, taki urok młodości.
– Miałem to od 15 roku życia. Myślałem, że to trądzik nastolatka, więc nigdy mi to nie przeszkadzało, ale potem było coraz gorzej. Wstydziłem się tego, zakrwawione ubrania wyrzucałem ukradkiem do kosza– opisuje zdarzenia, które później odbiły się także na jego karierze zawodowej.
Nie rozumiał, że osłabienie organizmu i nagły spadek wydolności mogą wiązać się z chorobą skóry. "Dość" powiedział w 2016 roku, gdy po 20. zawodowej wygranej był po prostu wycieńczony, choć walka trwała siedem rund. Miał ociężałe nogi, a ból stanowiło nawet podniesienie rąk. Dopiero specjaliści w tej dziedzinie, lekarze z Harley Street, na poważnie wzięli się za zdiagnozowanie problemu. Przepisali silne leki przeciwzapalne, po których miał ochotę tylko spać i odpoczywać. Dopadła go apatia, która jednak pozwoliła wreszcie zmusić chorobę do odwrotu.
– Specjalista powiedział: "Nie wiem, jak przez tyle lat walczyłeś, bo twoje ciało było zatruwane przez cały ten czas" – relacjonował z przejęciem spotkanie z lekarzem specjalizującym się w infekcjach skórnych. Znając tę historię, Fury'emu należy się tym większy szacunek za osiągnięcia z czasów amatorskich.
Przebił Tysona
Pomimo dokuczliwości sięgał po najwyższe trofea w boksie olimpijskim. W 2012 roku w ormiańskim Jerywaniu wywalczył złoty medal mistrzostw świata juniorów w najcięższej kategorii wagowej. Wydawało się zatem, że jest gotowym materiałem na przyszłego czempiona zawodowych ringów.
Takich sukcesów w swoim CV nie miał nawet kuzyn. Podczas światowego czempionatu juniorów w 2006 roku Tyson zdobył "tylko" brązowy krążęk. Rok później odbił sobie niepowodzenie w Warszawie podczas juniorskich mistrzostw Unii Europejskiej, nie pozostawiając złudzeń.
Na pewno Hughie mógł wiele dowiedzieć się o Mariuszu Wachu z rozmów z Tysonem, który miał okazję sparować z Polakiem. 40-letni Wiking z uśmiechem wspominał wspólne treningi w 2018 roku.
– W sali panował całkowity luz. On zachowuje się na sparingach dokładnie tak samo, jak podczas konferencji prasowych czy spotkań oko w oko z rywalem. Wariactwo! Normalnym było to, że w trakcie walk sparingowych ucinał sobie pogawędki z osobami w sali pomiędzy wyprowadzaniem kolejnych ciosów. Gdy wie, że za chwilę uniknie uderzenia rywala, to odwraca się do zgromadzonych, śpiewa i tańczy – opowiadał polski dwumetrowiec. W sobotę w Londynie czeka go realna potyczka ze słabszym Furym. Podczas tej samej imprezy Nikodem Jeżewski stanie oko w oko z Lawrence'em Okoliem, zastępując w ostatniej chwili zmagającego się z koronawirusem Krzysztofa Głowackiego. Główną atrakcją wieczoru starcie o mistrzostwo świata wagi ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą i Kubratem Pulewem.
Więcej o wielkich walkach z udziałem Polaków w piątek w magazynie "Ring TVP Sport". Zapraszamy od 22:05 do TVP Sport, TVPSPORT.PL i naszej aplikacji mobilnej.