Przejdź do pełnej wersji artykułu

Krzysztof Ratajski zachwycił w UK Open. Początek pasma sukcesów w PDC?

/ Krzysztof Ratajski w trakcie UK Open (fot. Getty) Krzysztof Ratajski w trakcie UK Open (fot. Getty)

W niedzielę zakończył się pierwszy w tym sezonie duży rankingowy turniej PDC. UK Open wygrał James Wade, ale ze znakomitej strony pokazali się Polacy, a w szczególności Krzysztof Ratajski. Jego przygoda zakończyła się na ćwierćfinale, ale to była zupełnie inna porażka niż jeszcze kilka miesięcy temu w innych turniejach telewizyjnych. Czy została przełamana pewna bariera?

UK Open. Ratajski odpadł w ćwierćfinale. Przegrał z Michaelem van Gerwenem
Ćwierćfinał mistrzostw świata, debiut w turnieju Masters, a teraz ćwierćfinał UK Open. W ciągu dwóch lat Ratajski ustabilizował pozycję w PDC. Co więcej, znajduje się w ścisłej czołówce i miejsce w najlepszej dziesiątce rankingu jest już na wyciągnięcie ręki.

Wciąż jednak polscy fani narzekali na wiele kwestii, jeśli chodzi o grę Polaka. W turniejach "podłogowych" i tych cyklu European Tour nie można było się do niczego przyczepić, ale piętą achillesową były rozgrywki telewizyjne. Jako gracz czołówki często był wymieniany w gronie tych, którzy dotrą minimum do ćwierćfinałów, ale ostatecznie odpadał we wczesnych fazach.

Z czego to się brało? – Trudno powiedzieć, dlaczego tak jest. Zazwyczaj grałem z średnią ponad 95 punktów, a i tak przegrywałem. Nie wiem, czy można to nazwać brakiem szczęścia. Tak to w sporcie bywa – mówił pod koniec 2019 roku Ratajski w rozmowie z TVPSPORT.PL.

W 2020 roku sytuacja jednak nie uległa znacznej zmianie. Oprócz 1/4 finału World Matchplay Polak żegnał się w pierwszej rundzie takich turniejów jak World Grand Prix, Mistrzostwa Europy, Grand Slam of Darts i Players Championship Finals. Tutaj jednak było łatwo postawić diagnozę.

W PC Finals Polak przegrał z Karelem Sedlackiem 4:6, grając na średniej 93.63 – o ponad siedem wyższej od Czecha. W mistrzostwach Europy pokonał go Steve West 6:5. W tamtym spotkaniu Anglik miał średnią niższą prawie o pięć punktów. Co łączy tamte mecze? Słaba skuteczność na podwójnych. W starciu z Sedlackiem 4/18, z Westem 5/15.

Wygląda na to, że po ostatnich mistrzostwach świata wiele się zmieniło. Ratajski parokrotnie mówił, że potrzebuje spotkania na scenie, które pozwoliłby mu się przełamać. Być może takim pozytywnym bodźcem okazał się mecz w Alexandra Palace z Gabrielem Clemensem. Tam Polak wyczerpał limit szczęścia, ale także miał prawdziwą szkołę radzenia sobie z presją.

W tegorocznym UK Open radził już sobie wyśmienicie. Miejsce w rankingu pozwoliło mu zacząć od czwartej rundy, ale los nie był łaskawy. W drodze do ćwierćfinału musiał pokonać Nathana Aspinalla, Madarsa Razmę i będącego w ogromnej formie Jonny'ego Claytona. Właśnie z Walijczykiem "Polski Orzeł" pokazał klasę. We wcześniejszej rundzie Clayton pokonał Dirka van Duijvenbode, kończąc spotkanie z średnią powyżej 108 punktów! Przeciwko Polakowi jednak nie miał argumentów.

Choć Michael van Gerwen okazał się za mocny, to z samego UK Open można wyciągnąć mnóstwo pozytywów. Po pierwsze, średnia Polaka z całego turnieju to 102.57. Żaden z innych graczy nie był w stanie osiągnąć takiego wyniku. To nie jest jednak nowość. Christopher Kempf – statystyk PDC – wyliczył średnią wszystkich zawodników w UK Open od początku 2018 roku. Przed Ratajskim jest tylko najlepsza trójka na świecie – van Gerwen, Price i Wright.

Bardziej jednak cieszy fakt, że Polak w końcu nie miał kłopotów z trafianiem podwójnych. Znalazł się w pierwszej dziesiątce zawodników z najlepszą skutecznością. Gdyby z tej klasyfikacji wyrzucić zawodników, którzy zagrali tylko jedno spotkanie, to zająłby pod tym względem czwarte miejsce. Lepiej prezentowali się jedynie: James Wade, Martin Atkins i... Sebastian Białecki.

Najskuteczniejsi zawodnicy na podwójnych. W tabeli od lewej: imię i nazwisko, średnia, średni finisz, procent skuteczności (w turach), mecze, legi, legi wygrane i przegrane (fot. DartConnect)

Czytaj też:

Mariusz Paul: dart jest wciąż w szufladzie z napisem "bar i pijaństwo". Dobrze, że to się zmienia

Pewnym zaskoczeniem jest obecność Ratajskiego wśród zawodników z największą liczbą trafionych maksów. Rzucił ich aż 22. Zazwyczaj to wygląda tak okazale, ponieważ Polak korzysta często z potrójnej dziewiętnastki. W pierwszej piątce nie dziwi obecność Dave'a Chisnalla i Devona Petersena, czyli jednych z największych specjalistów w tej materii. Tak samo można wytłumaczyć wysokie miejsce Wade'a i Luke'a Humphriesa – oni zagrali najwięcej meczów.

Te liczby nie są jednak tylko ładnym ozdobnikiem. Przede wszystkim odzwierciedlają realny potencjał Ratajskiego. Sekret zwycięstw nie kryje się w grze, a w głowie. Gdy jest w stanie opanować presję, to bez problemów może pokonywać najlepszych. W najbliższych turniejach – nie tylko telewizyjnych – powinniśmy się o tym przekonać niejednokrotnie.

Źródło: TVP Sport
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także