Pomimo trwającej pandemii nie rezygnujemy z naszych planów. W Wiśle latem skoczą i mężczyźni, i kobiety – mówi TVPSPORT.PL Jan Winkiel, sekretarz Polskiego Związku Narciarskiego. Dłużej za to będzie trzeba poczekać na polski turniej w ramach Pucharu Świata.
W kolejnym sezonie skoków narciarskich dojdzie do kilku zmian. FIS będzie budowała kalendarz wokół igrzysk olimpijskich w Pekinie, a później przez przebudowę skoczni w Trondheim skrócony może być turniej Raw Air. Dla Polaków jednak najważniejszą informacją jest rezygnacja z inaugurowania w Wiśle całego sezonu. Ale to nie wszystko.
Panie po raz pierwszy. Dziewięć lat na to czekały
PŚ w Wiśle nadal ma odbywać się w 2021 roku, ale jako trzeci weekend w kolejce – po Niżnym Tagile i Kuusamo. To dobrze, bo z Beskidów zejdzie szkodliwe napięcie związane z prestiżem wydarzenia, ale tak sobie, bo Andrzej Wąsowicz i jego ludzie liczyli na przesunięcie skoków na Malince na środek zimy – tak, żeby łatwiej i taniej dało się przygotować skocznię.
– Po tym, ile zrobiliśmy dla FIS, chyba na to zasługujemy? – już kilka miesięcy temu pytał retorycznie Wąsowicz.
Nieoficjalnie wiadomo, że rozmowy w tej sprawie jeszcze się nie zamknęły. Pewne jest natomiast, że w wakacje (17-18 lipca) Wisła znów otworzy sezon Letniego Grand Prix. I tym razem otworzy historycznie. Na obiekcie im. Adama Małysza mają pojawić się nie tylko najlepsi mężczyźni, ale również kobiety. Tak przynajmniej wynika ze szkicu dostępnego na stronie FIS.
– Pomimo pandemicznej sytuacji w Polsce nie rezygnujemy z tego planu. Chcemy w końcu ugościć skoczkinie w naszym kraju – mówi Jan Winkiel, sekretarz PZN.
W środowisku mówi się uszczypliwie, że jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, będzie to zamknięcie klamrą historii sprzed dziewięciu lat. Przypomnijmy, że już w sezonie 2011/12 (czyli pierwszej edycji PŚ kobiet) Polacy wstępnie zadeklarowali organizację zawodów elity kobiet w Szczyrku, jednak później po cichu się z tego pomysłu wycofali. Po latach przyznawano, że powodem tego był m.in. brak mocnej kadry w naszym kraju. Dziś, choć nadal jest sporo do zrobienia w kwestii szkolenia, jesteśmy już w zupełnie innym miejscu hierarchii.
Winkiel dodaje, że pod względem kosztów nie będzie to duży problem. To dodatkowe ok. 200 tysięcy złotych. Cała impreza powinna zamknąć się w milionie zł.
Na turniej "Pol-Air" trzeba będzie zaczekać. I to sporo
Niestety ambitne plany organizacyjne PZN w kwestii zawodów skokowych nie dotyczą w najbliższym czasie zapowiadanego turnieju mężczyzn na wzór norweskiego Raw Air. Pomysł, który wykiełkował ostatniej zimy (i był niedaleki realizacji w trybie awaryjnym po odwołaniu marcowych zawodów przez Norwegię), musi zaczekać przynajmniej do pierwszego sezonu, w którym w kalendarzu FIS nie będzie żadnej dużej imprezy – mistrzostw świata lub igrzysk. A to oznacza, że szansa na wieloetapówkę w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem będzie prawdopodobnie dopiero w sezonie 2023/24.
Wcześniej, bo już latem 2023 roku, na Średniej Krokwi być może obejrzymy zawody w skokach o medale Igrzysk Europejskich. Organizator – Kraków – podjął już w tej sprawie kroki.
![nglia – Belgia. Mistrzostwa Europy do lat 17 mężczyzn [SKRÓT]](https://s9.tvp.pl/images2/9/3/5/uid_935fdd74c2c14c41870684dca6cc3732_width_390_play_0_pos_0_gs_0_height_202_nglia-belgia-mistrzostwa-europy-do-lat-17-mezczyzn-skrot.jpg "nglia – Belgia. Mistrzostwa Europy do lat 17 mężczyzn [SKRÓT]")
