| Piłka ręczna / Reprezentacja kobiet
Kinga Achruk to jedna z najważniejszych i najbardziej utytułowanych polskich szczypiornistek w historii. Z kadrą, w której gra od 2006 roku, dwukrotnie wywalczyła czwarte miejsce na świecie, triumfowała też w Lidze Mistrzyń. Niedawno wróciła na boisko po urodzeniu dziecka. – Mój synek to mój wybawca. Dzięki niemu stanęłam na nogi – zdradza. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiada o najtrudniejszych chwilach w karierze: płaczu przed treningami, przygnieceniu presją, momentach rezygnacji i terapii, a także o nowym projekcie.
Na początku kwietnia byłe i obecne piłkarki ręczne Ewa Urtnowska, Małgorzata Stasiak, Kinga Achruk, Marta Mazurkiewicz i Agnieszka Białek utworzyły w mediach społecznościowych profil "Depresja – gramy w to". Projekt ma być wsparciem dla osób potrzebujących pomocy w leczeniu tej choroby i sportowców w trudnych momentach kariery.
Sylwia Michałowska, TVPSPORT.PL: – Pewnie większość kibiców poza sukcesami i reprezentacją, kojarzy cię z uśmiechem. Jak często w ostatnich latach ten uśmiech był zasłoną? Jak często uśmiechałaś się, choć radości nie czułaś?
Kinga Achruk: – Tak, tu nasuwa mi się powiedzenie "dobra mina do złej gry". Często za moim uśmiechem ukrywało się wiele uczuć. Jestem osobą wesołą, która zawsze cieszyła się z tego co robi. Zawsze starałam się emanować pozytywną energią, ale w pewnym momencie poczułam, że dzieje się coś złego. Gdybym miała to opisać, to było jak wybuch złych emocji z wnętrza siebie. Myślałam, że to chwilowe, że przejdzie. Zaczęłam się oszukiwać. Uśmiechałam się i wmawiałam sobie, że będzie dobrze.
– W czym był problem?
– Bardzo długo zadawałam sobie to pytanie. Szybko też na nie odpowiadałam. Robię to, co kocham, robię to od dziecka i zawsze mi to sprawiało radość. Przecież piłka ręczna to całe moje życie. Zaraz po mojej rodzinie jest najważniejsza. To pasja od 7. roku życia. Mimo to, w pewnym momencie poczułam, że sprawia mi ból... Nie tyle fizyczny, co psychiczny. Zaczęłam ją od siebie oddalać. Doszło do tego, że nie byłam w stanie oglądać meczów w telewizji, ciężko mi było się skupić i skoncentrować na treningach, robić to, co zawsze sprawiało mi frajdę. Złapałam się na tym, że wykonuję tylko to, co muszę i nic poza tym.
– Możesz określić moment, w którym to się zaczęło?
– Właśnie nie. Nie umiem powiedzieć, że to się zaczęło wtedy i wtedy. Moja historia jest szarpana. Wydaje mi się, że nałożyły się na lata ciężkiej pracy. Odczuwałam lepsze momenty, a potem wpadałam w dołek. I to się ciągle przeplatało. W tych najtrudniejszych chwilach byłam przygnieciona do ziemi emocjonalnie i psychicznie. Wiem, ludzie sobie myślą: reprezentantka Polski, zawodniczka z dobrego klubu i narzeka. Ale ludzie sobie nie zdają sprawy, ile to jest wyrzeczeń i poświęceń. Jaką ciągłą presję czujemy. Presję wyników, zwycięstw, odpowiedzialności, którą musimy dźwigać. Do tego dochodzą ciężkie treningi, rozłąka z rodziną, przeprowadzki. Już nie mówię o wyjazdach. Pamiętam, że jak grałyśmy mecze co trzy dni, to brałam mokre ubrania po praniu, bo nie było czasu, żeby wyschły. I to wszystko tak się zapętlało. Tęskniłam za tym, żeby zwyczajnie odpocząć, bo kiedy było kilka dni przerwy, to jechałam na zgrupowanie kadry. I chcę od razu powiedzieć, że traktuję grę w reprezentacji jak największy honor. Wiem, że to marzenie każdego sportowca i grając z orzełkiem zrobię wszystko, ale były momenty, że zwieszałam głowę... Chciałam dać z siebie 150%, bo przecież ciągle są ważne mecze, ciągle trzeba wygrywać, ale wtedy przyszło apogeum. Poczułam, że potrzebuję pomocy, że sama sobie nie poradzę.
– Co wtedy poczułaś?
– Poczułam, że piłka ręczna nie jest już moją pasją. Miałam problem, żeby wyjść z domu, żeby pójść na trening czy mecz. Płakałam, pakując sprzęt. Oczywiście, szłam, musiałam iść. Udawałam wtedy, że wszystko jest okej. Ale ukradkiem patrzyłam na zegarek, kiedy skończy się trening. Ciągle myślałam, muszę to, muszę tamto. Muszę, a nie chcę... Tylko mój mąż i moja najbliższa rodzina wiedzieli, z czym się borykam. Robiłam też badania, bo planowaliśmy z mężem dziecko. Okazało się, że mój organizm jest skrajnie wyczerpany... Miałam dość. Poczułam, że nie dam tak dłużej rady.
– Gdzie zaczęłaś szukać pomocy?
– Najpierw oczywiście rozmawiałam z mężem. Jest byłym piłkarzem ręcznym i bardzo dobrze mnie rozumie. To mój najlepszy przyjaciel. Wiedział, o czym mówię. Postanowiliśmy, że powinnam skorzystać z pomocy psychologa. Ale to nie było takie proste. Nie dziwię się, że wiele osób się zraża. Musiałam trochę poszukać, żeby znaleźć odpowiedniego specjalistę. Osobę, która trafi w punkt i postawi diagnozę. Na szczęście, udało się. Znalazłam psychologa, który powiedział, że miał już takie przypadki i wie jak mi pomóc. Poczułam ogromną ulgę. Podobną, jaką poczułam trzy lata wcześniej po przeczytaniu wywiadu z Yvette Broch, reprezentantką Holandii. Bardzo dobrze wiedziałam, o czym mówi. Czytałam ten wywiad kilka razy i za każdym razem płakałam. Rozumiałam każde jej słowo.
Depresja to temat tabu. Czasami można się domyślać, że zawodniczki z nią są wśród nas. Ale tego nie widać. My chcemy mówić o niej głośno
– To była głośna sprawa, bo Yvette Broch, była tak zmęczona, że zawiesiła swoją karierę. Ty też o tym myślałaś?
– Tak, ale gdy poczułam, że chcę się poddać, zapaliła mi się czerwona lampka. Jak mam się poddać? Przecież nie mogę! Muszę znaleźć pomoc, żeby z tego wyjść.
– Co powiedział psycholog, w jaki sposób zdiagnozował Twój problem?
– Powiedział, że u sportowców, zawodowców na wysokim poziomie, to się zdarza naprawdę bardzo często. Tylko najgorsze jest to, że o tym się w ogóle nie mówi. Ja też nie chciałam poruszać tego tematu. Zwyczajnie się wstydziłam. Czułam, że przecież jestem zawodniczką świetnego klubu, reprezentantką Polski. Mi nie wypada. Przecież nie mogę okazać słabości. Wstydziłam się przyznać, a gdy już się przełamywałam, nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, albo miałam oczy zalane łzami i byłam tak roztrzęsiona, że ucinałam rozmowę. Miałam poczucie, że to mój problem i muszę sobie poradzić z nim sama. Teraz wiem, że to był błąd, i że powinnam poszukać pomocy zdecydowanie wcześniej.
– Ile trwała Twoja terapia? Ile czasu potrzebowałaś, żeby to wszystko sobie poukładać?
– To było kilka spotkań, a potem kontakty telefoniczne. I nawet takie rzeczy mi wystarczały, bo już wiedziałam co mam robić.
– To były jakieś specjalne ćwiczenia?
– To były ćwiczenia, relaksacja i część bardziej osobista ukierunkowana już tylko na mnie.
– W jaki sposób zaczęłaś dostrzegać poprawę?
– Poczułam, że odpoczęła moja głowa. Zmieniłam podejście do pewnych rzeczy. Wyluzowałam się i po długich staraniach zaszłam też w ciążę. Dziś mówię, że mój synek to mój wybawca. Dzięki niemu stanęłam na nogi. Z jednej strony był wyrzut hormonów, szczęście, radość, z drugiej inne spojrzenie na świat. Mój synek pokazał mi, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Podczas ciąży pierwszy raz miałam tak długą przerwę od piłki ręcznej. Ta rozłąka bardzo dobrze na mnie wpłynęła.
– Co się zmieniło?
– Nie mogłam się doczekać pierwszych treningów. Pamiętam, że o godzinie 15:00 byłam u lekarza i kiedy uzyskałam zgodę do trenowania, to o 17:00 już biegałam. Miałam nareszcie chęć do robienia czegoś dla siebie. Nareszcie nie czułam, że muszę. Muszę zmieniło się na chcę i to było najpiękniejsze, to był mój sukces. Potem każdy trening wyglądał już podobnie. Czułam optymizm i mobilizację. Tak jest do tej pory. Oczywiście powrót po ciąży jest trudny, ale czuję, że piłka ręczna znów sprawia mi przyjemność. Wraca pasja i ja się z tego najbardziej cieszę. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale mam swój cel i będę go realizować. Nie poddam się!
– Z jakimi emocjami wróciłaś na zgrupowanie kadry?
– Mam świadomość, że to nie jest moja optymalna forma. Cieszę się, że mam wsparcie i zaufanie u trenera Arne Senstada i oczywiście chcę dawać z siebie maksimum.
– Ten powrót został odroczony, bo pierwsze zgrupowanie opuściłaś ze względu na pozytywny wynik testu na COVID-19...
– Tak się cieszyłam, że dostałam to powołanie na zgrupowanie. Bez wahania, spakowałam siebie, a że jeszcze karmiłam piersią, spakowałam też mojego synka Antka, spakowałam mamę i pojechaliśmy. Jak się okazało na wycieczkę do Wałbrzycha. Byłam wściekła, bo tak bardzo chciałam wrócić do treningów z kadrą i zagrać ten dwumecz z Czeszkami. Chciałam sprawdzić, w jakim jestem miejscu. Trudno, są rzeczy, na które nie mamy wpływu.
– Jak to się stało, że Ty, Ewa Urtnowska, Gosia Stasiak, Marta Mazurkiewicz i Agnieszka Białek postanowiłyście stworzyć projekt "Depresja – gramy w to"? Znacie się z boiska. O tym się w ogóle rozmawia w szatni?
– Nie, to jest temat tabu. Czasami można się domyślać, że zawodniczki z depresją są wśród nas. Ale tego nie widać. Ktoś może wewnętrznie krzyczeć o pomoc, ale rzadko kto się do tego przyznaje. To nie jest tak, że jak ktoś ma depresję, czy tak jak w moim przypadku kryzys, epizod depresyjny, to symptomy będzie widać.
– I jak to się stało, że nagle zaczęłyście o depresji rozmawiać?
– Dziewczyny się zgadały, bo miały ten sam problem. Wszystkie miały do czynienia z depresją, dzieliły się swoimi doświadczeniami i w pewnym momencie powstał ten pomysł, że trzeba stworzyć projekt, który pomoże też innym.
– Jak chcecie pomagać?
– Chcemy przede wszystkim o tym mówić, chcemy opowiedzieć swoje historie, przełamać tabu, pokazać, że sport zaczyna się w głowie. Chcemy pomagać. Mamy mnóstwo pomysłów i ogromną motywację. Na początek myślałyśmy o grupach wsparcia. Chcemy pomóc w konsultacjach psychologicznych, skierować do odpowiednich specjalistów. Może powstanie jakiś numer alarmowy dla sportowców, gdzie anonimowo można będzie się poradzić, skonsultować, porozmawiać. Byłoby wspaniale, gdyby każdy zespół mógł uczestniczyć w specjalnych warsztatach. Ale powoli, chcemy to realizować krok po kroku, oczywiście nie same. Już wiemy, że będziemy potrzebowały pomocy i środków na realizację naszych celów.
– Na profilu "Depresja – gramy w to" ukazały się już opisy tych najtrudniejszych momentów walki z depresją Ewy Urtnowskiej, Gosi Stasiak i Marty Mazurkiewicz. Jaki był ich odbiór?
– Same byłyśmy zdziwione, bo odzew był ogromny. Zaskoczyło nas to, ile osób do nas napisało. Przekrój ludzi, którzy zgłosili się z ciepłymi słowami, jest zarazem niesamowity, ale i przerażający. Pisali nie tylko sportowcy. Dostałyśmy wiadomości od rodziców dzieci, seniorów i młodzieży. Skala problemu jest naprawdę ogromna! Wszyscy podkreślali, że poruszamy bardzo ważne tematy, żebyśmy to kontynuowały i że nas wspierają. Liczba tych wiadomości to dowód, że nasza inicjatywa jest potrzebna. Poza tym to jest też terapia dla nas. Ewa, Gosia i Marta już tego doświadczyły. Mówią, że podzielenie się swoją historią i wyrzucenie tych emocji w świat, to piękne uczucie.
– Piszą do Was ludzie, którzy mają taki sam problem?
– Tak, dlatego dobrze, że jest z nami była piłkarka ręczna, a dziś psycholog Agnieszka Białek. Ona zna temat od podszewki, spędziła wiele lat na boisku, doskonale rozumie problem. Jest w stanie pomóc wielu osobom. Mamy ich do kogo odsyłać. Mamy też dużo sygnałów, że ten problem nie dotyczy tylko kobiet. Bardzo rzadko mówi się przecież, że z depresją walczą mężczyźni.
– Co byście chciały tą inicjatywą osiągnąć?
– Chciałybyśmy zwrócić uwagę, jak ważne jest podejście mentalne i dbałość o sferę psychiczną. Wiem po sobie, jak istotna jest pewność siebie. Ja jej nie mam. Jest tyle do zrobienia, a wszystko zaczyna się już od dzieci i ich rodziców. Chcemy pokazać, że sport może być piękną przygodą, ale warunkiem jest odpowiednia opieka mentalna. Wtedy można wznieść się na wyżyny i mieć ogromną satysfakcję i radość. Nasz sport, piłka ręczna, byłby wtedy na wyższym poziomie. Zdobywalibyśmy więcej medali. Przecież nadal jest tak, że nie wszystkie zespoły w Superligach współpracują z psychologami. Każdy ma trenera, fizjoterapeutę. Jest nacisk, żebyśmy dbali o mięśnie, dietę i kondycję, a kto zadba o nasze głowy? A od głowy przecież wszystko się zaczyna. Marzy nam się ogólnopolska kampania na ten temat. Jesteśmy dopiero w blokach startowych naszego projektu, nie zdążyłyśmy się nawet jeszcze porządnie rozpędzić, a już wiemy, że udało się pomóc niejednej osobie.
23 - 31
Norwegia
24 - 25
Węgry
22 - 24
Dania
22 - 30
Norwegia
33 - 32
Holandia
24 - 40
Norwegia
30 - 26
Holandia
16 - 35
Niemcy
25 - 24
Czarnogóra
27 - 30
Francja
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (936 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Przetwarzamy Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.