| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Artur Boruc dwa miesiące temu zdmuchnął 41 świeczek na torcie, ale metryka w żaden sposób nie utrudnia mu gry na wysokim poziomie w Ekstraklasie. Trudno wykluczyć, że wkrótce przedłuży kontrakt z Legią Warszawa, ale nawet jeśli by do tego nie doszło, kolejka chętnych do przejęcia po nim schedy jest długa i pełna zdolnych bramkarzy.
Letni powrót Boruca na Łazienkowską traktowany był jako wielkie wydarzenie i nie ma co się temu dziwić. Przez blisko 15 lat 65-krotny reprezentant Polski jeździł po Europie, rzucał się pod nogi napastników z Premier League, Championship czy Serie A, a przecież nigdy nie krył się z miłością do stołecznego klubu. Opuszczał go jako jeden z ulubieńców trybun i z takim samym statusem do niego powrócił. Dość zresztą powiedzieć, że gdy kilkadziesiąt miesięcy temu piłkarze Aleksandara Vukovicia grali o awans do Ligi Europy z Rangersami, bramkarz wyrwał się z Bournemouth bez pytania i dołączył do kibiców dopingujących w sektorze gości. Po powrocie do klubu groziła mu nawet grzywna, choć ostatecznie menedżer Eddie Howe go rozgrzeszył.
Transfer do Legii wzbudził więc ogromne emocje, ale też rozdmuchał oczekiwania, bo choć Boruc już wiekowy, nie tak dawno przecież gromadził jeszcze występy w angielskiej ekstraklasie. Oczekiwań nie zawiódł. Refleks wciąż pozostaje jego mocną stroną, a charakter i doświadczenie pozwalają nie tylko skutecznie radzić sobie z własnymi obowiązkami, ale też pomagać kolegom z defensywy. To w dużej mierze składowa dobrych wyników drużyny Czesława Michniewicza, która w ostatnich 5 meczach aż 4-krotnie zachowała czyste konto. A sam Boruc? W tym sezonie wystąpił w 27 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach, po 11 z nich schodził do szatni niepokonany.
Umowa 41-latka z klubem wygasa wraz z końcem czerwca, ale wcale nie jest powiedziane, że jej nie prolonguje. Nawet gdyby tak się jednak nie stało, stołeczni mają w kim wybierać, by "króla Artura" między słupkami zastąpić. W klubie ogrywają się bowiem Cezary Miszta, Kacper Tobiasz i Wojciech Muzyk, za to na wypożyczeniach – obaj w pierwszej lidze – Mateusz Kochalski oraz Gabriel Kobylak.
Najbliżej możliwości wskoczenia w buty Boruca wydaje się być w tej chwili ten pierwszy. Jeśli doświadczonego golkipera w tym sezonie na boisku brakowało, zazwyczaj stawiano właśnie na 19-latka. Okazji do pokazania umiejętności nie było wiele, ale nawet i tych pojedynczych Miszta nie zmarnował. Ma w dorobku 4 występy ligowe (z Wartą Poznań, Cracovią, Jagiellonią oraz Wisłą Płock) i 2 czyste konta. Od 1/16 finału grał też regularnie w Pucharze Polski, ale po porażce z Piastem Gliwice w 1/4 stołeczni pożegnali się z rozgrywkami. – Miszta będzie zdobywał uznanie zespołów, które chcą widzieć w bramkarzu dodatkową opcję rozegrania piłki. Jest graczem, który potrafi przystosować się do warunków. Potrafi przewidzieć sytuacje, zmienia ustawienie pod kątem danych sytuacji. Skutecznie radzi sobie też z grą pod presją, a poprzez grę obiema nogami, jest w stanie zagrywać piłkę we wszystkich kierunkach – oceniał go w listopadzie Maciej Kowal, ówczesny szef szkolenia bramkarzy w akademii Legii.
W jego wieku potrzeba jest jednak regularna praktyka meczowa, a tej w ostatnich miesiącach trochę mu brakuje. Wiosną ubiegłego roku regularnie pojawiał się między słupkami, bo występował wówczas na wypożyczeniu w Radomiaku. Początki miał tam kiepskie, na dzień dobry Zieloni przegrali 0:3 z Wartą Poznań i 2:3 z GKS-em Jastrzębie. Sam Miszta wykazywał spory potencjał, imponować mógł zwłaszcza jego refleks na linii, natomiast zdarzały mu się też pomyłki. Im dalej był od własnej bramki, tym częściej się mylił. Miewał problemy z wyłapywaniem dośrodkowań, niezbyt precyzyjnie oceniał tor lotu piłki, z tego kilka błędów się wzięło. Ale – co jednak warte docenienia – im więcej grał, tym pomyłek było mniej. W schyłkowej fazie sezonu był już mocnym punktem drużyny, właściwie w ogóle się nie "ucinał" i otarł się z klubem o awans do Ekstraklasy, bowiem dopiero w finale baraży jego drużyna przegrała ze wspomnianą Wartą.
19-latek latem jednak na Łazienkowską wrócił, niedawno nawet przedłużył kontrakt z klubem, za to w drugą stronę powędrował na wypożyczenie Kochalski i jest to jego drugie podejście do występów przy Narutowicza. Wcześniej pochodzący ze Świdnika bramkarz grał tam w 2019 roku, a więc wiosną jeszcze w drugiej lidze, a jesienią już na zapleczu Ekstraklasy. Jego występy były przyzwoite, solidne, trudno było się do czegoś specjalnie doczepić. Brakowało jednak "tego czegoś". Nie było przypadku, że przez pewien czas przegrywał rywalizację z Arturem Haluchem (teraz Elana Toruń), który miał smykałkę do zatrzymywania strzałów piekielnie niebezpiecznych, ratowania drużyny w sytuacjach – wydawałoby się – nie do uratowania. 12 miesięcy temu Kochalskiego więc pożegnano i ściągnięto Misztę. Latem jednak 20-latek znów trafił pod skrzydła Dariusza Banasika i oddać mu trzeba, że zaliczył kolosalny postęp.
Dziś Kochalski to czołowy bramkarz w pierwszej lidze. Jest niezwykle pewny we własnym polu karnym, właściwie się nie myli. Jeśli wychodzi do dośrodkowania, piłka klei mu się do rąk i po chwili sprawnie wędruje w stronę napastników. Jeśli musi interweniować na linii, robi to znakomicie. Dojrzał, nabrał pewności siebie, coraz częściej można zauważyć, jak – co nie było naturalne półtora roku temu – pokrzykuje na kolegów i ustawia ich na boisku. Przede wszystkim jednak dołożył to, czego kibicom Radomiaka brakowało – radzenie sobie w ekstremalnie wymagających sytuacjach. Tak jak wcześniej bronił głównie to, co bronić musiał, tak teraz staje również na wysokości zadania, gdy wydaje się, że piłka za chwilę znajdzie się w bramce. Nie jest może typem bramkarza broniącego efektownie, ale za to piekielnie skutecznie. Aż 13 czystych kont w 24 meczach ligowych nie wzięło się z niczego i ogromny udział Kochalskiego w tym, że od Radomiaka gola mniej stracił w tym sezonie tylko lider z Niecieczy.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilę na Łazienkowską, bo o wskoczeniu między słupki myśleć może też Muzyk. To najstarszy z tego grona zawodnik, bo już 22-letni, ale też z niemałym doświadczeniem. W sezonie 2018/19 był piłkarzem 2-ligowej Olimpii Grudziądz (29 meczów, 9 czystych kont), kolejny rok przyniósł z kolei kilkanaście występów w 3-ligowych rezerwach Legii. Ma też za sobą niespodziewany ligowy debiut w pierwszej drużynie, gdy w lipcu skorzystał z transferu Radosława Majeckiego do Monaco i problemów zdrowotnych Radosława Cierzniaka. Miszta był jeszcze wtedy na wypożyczeniu w Radomiaku, a Vuković miał w odwodzie Kochalskiego i Kobylaka. Postawił więc na najstarszego z tego grona, który przy Bułgarskiej dał się pokonać dwa razy. W tamtym okresie dwukrotnie wystąpił też w Pucharze Polski i to by było jak na razie na tyle. W tej chwili w hierarchii bramkarzy musi bowiem oglądać plecy młodszego kolegi.
A to wcale nie koniec listy kandydatów do zastąpienia "króla Artura" w przyszłości. Za duży talent uchodzi regularnie występujący w 3-ligowych rezerwach Tobiasz, gdzieś w dalszej perspektywie jest 18-letni Jakub Kowynia, a na wypożyczeniu w I-ligowej Puszczy Niepołomice pokazuje się Kobylak (7 czystych kont w 14 meczach). Jak więc potoczą się losy bramkarzy przy Łazienkowskiej? To trudno przewidzieć, bo w dużej mierze wpływ na to będzie miała decyzja samego Boruca. Tak czy owak, potencjalnych następców nie brakuje. Miszta regularnie pobiera lekcje od bardziej doświadczonego kolegi, Kochalski jest na swojej pozycji gwiazdą radomskiego zespołu, który walczy o awans do Ekstraklasy. Być może zatem już w następnym sezonie któryś z nich wskoczy między słupki, choć współpraca na linii Legia – Radomiak jest owocna i może poskutkować przedłużeniem wypożyczenia Kochalskiego – zwłaszcza jeśli uda się wskoczyć poziom wyżej i ogrywać go w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.