W nocy z 10 na 11 czerwca zawodnicy wagi piórkowej i lekkiej zainaugurują drugą część sezonu zasadniczego PFL. Przed powrotem Marcina Helda do dekagonu amerykańskiej organizacji były mistrz świata w kickboxingu i prezes PFL, Ray Sefo, opowiedział o trwającym sezonie, triumfie Polaka i zaskakujących problemach wielkich gwiazd. Transmisja gali PFL 4 rozpocznie się o północy w nocy z czwartku na piątek.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Przed nami druga część sezonu zasadniczego PFL. Domyślam się, że w tym roku organizacja gal jest dla was dużo bardziej wymagająca.
Ray Sefo, były wielokrotny mistrz świata w kickboxingu, prezydent i matchmaker PFL: – Zdecydowanie. Oczywiście wszyscy musimy radzić sobie z pandemią. Teraz sytuacja jest nieco łagodniejsza, ale pierwsza część sezonu była dla nas ciężka. Zawodnicy przybyli do „bańki” siedemnaście dni przed walkami. Ja byłem tam trzy tygodnie, ale spora część naszych pracowników musiała działać na miejscu odcięta od świata przed pięć tygodni. Jednak show musi trwać, robimy co do nas należy chcemy, żeby gale się odbywały, przy zachowaniu bezpieczeństwa zawodników.
– Jakie dostrzegasz największe plusy i minusy odwołania sezonu w 2020 roku? Fani MMA mogli odnieść wrażenie, że zatrzymaliście się w miejscu, gdy reszta ruszyła do przodu. Z drugiej strony, w międzyczasie zakontraktowaliście kilka mocnych nazwisk.
– W momencie gdy podejmowaliśmy decyzję by odwołać sezon, nie wiedzieliśmy co czeka świat w najbliższych miesiącach. Nikt tego nie wiedział. Nawet UFC odwołało bodajże trzy gale, zanim dostali zielone światło do organizacji kolejnych. Nasz sezon rozciąga się na cały rok. Mamy fazę zasadniczą, play-offy i walki mistrzowskie. W tamtej chwili nie mieliśmy już żadnego zapasu czasu. Zanim zobaczyliśmy, jak w warunkach pandemicznych działa UFC i kilka innych organizacji na świecie, zbliżaliśmy się do połowy 2020 roku. Najważniejsze było dla nas bezpieczeństwo zawodników i pracowników. Ta pandemia to coś strasznego dla całego świata. Straciliśmy wiele istnień na całym globie. Powtórzę raz jeszcze – gdy podejmowaliśmy decyzję, nikt nie wiedział, z czym mamy do czynienia. Nie mieliśmy informacji, jak źle będzie. Z miesiąca na miesiąc ta wiedza się powiększała. To była słuszna decyzja.
– Skupmy się na moment na pierwszej części sezonu. Mieliśmy kilka niespodzianek, tak samo jak świetnych pojedynków. Jak oceniasz pierwsze trzy gale?
– Byłem podbudowany zachowaniem naszych pracowników i zawodników. Wszyscy dawali z siebie maksimum, wszystkim zależało na dobrych walkach. Naturalnie, każdy chce awansować do play-offów, sięgnąć po pas i milion dolarów. Nawiązując do tego, co mówiłeś przed chwilą – faktycznie, podpisaliśmy kontrakty z kilkoma uznanymi zawodnikami. I będziemy to dalej czynić, by wciąż się rozwijać.
.@rory_macdonald set the trap... and got underneath the chin!$PFL Token Holders can vote now for Rory MacDonald as your Fan Favorite Finish on https://t.co/yvss2TbsF3.
— PFL (@PFLMMA) May 26, 2021
Voting ends June 1st @SociosFighting | @socios pic.twitter.com/ecOqwS2bYC
– Rozumiem. A co sądzisz o występie Marcina Helda z niepokonanym w PFL – do tamtej chwili – Natanem Schulte’em?
– Przyznam, że mnie zaskoczył! Wiedziałem, że będzie twardy, lecz nie zdawałem sobie sprawy, jak dobrym jest zawodnikiem. Widziałem urywki jego poprzednich walk – jak każdego, z kim podpisuję kontrakt. Starałem się znaleźć jak najwięcej materiałów, żeby poszerzyć o nim wiedzę przed podjęciem decyzji o zaoferowaniu kontraktu. W walce z Schulte’em był w stanie zamknąć wiele opcji Natana. Sam narzucił swoje warunki. Spodziewałem się, że będzie chciał sprowadzić walkę do parteru, bo sądziłem, że tam będzie lepszy. Jednak on zdecydował się na utrzymanie jej w stójce. Marcin udowodnił swoją wartość. Pokonanie Natana to duża sztuka, bo to zawodnik kompletny. Jednak Held pokonał go w jego własnej grze. To dowód na to, że podpisujemy kontrakty z najlepszymi zawodnikami z całego świata.
– Rozmawiałem z Marcinem przed i po walce. Powiedział, że jego stójka bardzo się rozwinęła i w trakcie pierwszej rundy poczuł, że nie ma potrzeby koniecznie szukać obaleni… ale zwrócił też uwagę na inną sprawę. Nie tylko on, ale także inni zawodnicy narzekali na śliską matę. Wyeliminowaliście ten problem?
– Faktycznie, zwrócono nam na to uwagę. Zamówiliśmy nową matę i czekamy aż do nas dotrze. Nie wiem na jakim etapie jesteśmy i czy uda się ją wymienić już na najbliższą galę, ale znamy temat i chcemy to rozwiązać.
– Porozmawiajmy chwilę o niektórych zasadach PFL, ponieważ wielu polskich fanów dopiero poznaje waszą organizację i nie wszystko jest dla nich jasne. Jednym z tematów jest matchmaking. Dlaczego zestawiacie kolejne pojedynki po wynikach pierwszych gal, zamiast np. losować je na starcie sezonu?
– Losować, jak z kapelusza? Po prostu nie tak działa nasz format.
– Ale to rodzi zarzuty, że chociażby taki Pettis jest zestawiony z mającym trzy punkty Alexandrem Martinezem, który na papierze jest najłatwiejszym rywalem spośród tych mających na koncie jakąś zdobycz…
– Powiem ci coś szalonego. W trakcie mojej kariery stoczyłem 110 zawodowych pojedynków. I te, które uważałem za teoretycznie najłatwiejsze, okazywały się najcięższymi bojami. A część tych, które na papierze wydawały się najtrudniejsze, były bardzo łatwe. Nie rozumiem tego. Wiesz co – Martinez może być najmniej doświadczonym zawodnikiem, ale widziałem jego pierwszą walkę. Ma nie tylko ogromny potencjał. Mówimy o młodym fighterze, który zmierzy się teraz z taką legendą jak Pettis. Wygrał pierwsze starcie, a teraz został rzucony na głęboką wodę. Utonie bądź utrzyma się na powierzchni. To dla niego walka życia, największe wyzwanie – z czego się cieszy! Chce wspiąć się na wyżyny. Szybko się przekonamy, czy jest do tego zdolny. To nie czyni z niego zawodnika gorszego kalibru.
[AKTUALIZACJA: kilka godzin po przeprowadzeniu wywiadu zagraniczni dziennikarze poinformowali, że Anthony Pettis wycofał się z turnieju. PFL zdecydowało, że z Martinezem zmierzy się Schulte – przyp. red.]
Per @raphamarinho, Anthony Pettis is ill and will no longer be competing at PFL 4.
— Aaron Bronsteter (@aaronbronsteter) June 9, 2021
Natan Schulte was scheduled to face Raush Manfio, one of his best friends (Schulte is the godfather of Manfio's daughter)
Now Schulte will face Alex Martinez and Pettis will face Manfio at PFL 6. https://t.co/FJqLDqxV3V
– Czy możesz w takim razie powiedzieć, czym się kierujecie, zestawiając walki po tym, jak widzieliście zawodników w ich pierwszych występach w sezonie?
– W procesie bierzemy pod uwagę to, kto wygrał, kto przegrał i jakie umiejętności pokazali. Kto ma jakie mocne strony. Staramy się, by zestawić najbardziej widowiskowe starcia. Chcemy dostarczyć rozrywkę fanom na widowni i przed telewizorami. Przykładowo, jeśli zestawisz dwóch zapaśników… w 99 procentach przypadków nie kończy się to parterową walką. Gdy naprzeciwko siebie stanie dwóch stójkowiczów, prawie zawsze będzie to ekscytujące starcie. Po prostu patrzymy na każdego z nich, na to co reprezentują i chcemy doprowadzić do sensownych, ciekawych walk. Taki jest cel.
– Skoro mówimy o ekscytujących rzeczach – łokcie to jedna z najgroźniejszych broni w MMA. Rozumiem, dlaczego są zabronione w sezonie zasadniczym. Ale dlaczego nie dopuszczacie ich choćby w finałach?
– Zabranianie ich w trakcie części sezonu i dopuszczenie w ostatnich walkach nie miałoby żadnego sensu.
– A więc chodzi o spójność zasad?
– Zgadza się. Powiem więcej – łokcie są świetne, ale nawet najlżejsze takie uderzenie może spowodować rozcięcie. A te potrzebują czasu do zagojenia. Z biegiem czasu nawet najlżejszy cios powoduje otwarcie zabliźnionych ran…
– Jak w przypadku Nate’a Diaza.
– Dokładnie. Tak czy inaczej – zasady zabraniają używania łokci w trakcie sezonu. I teraz ci goście trenujący przez cały sezon bez ich użycia mieliby przestawiać się na jedną walkę? To byłoby dla nich dezorientujące. Ale przede wszystkim zabraniamy ich, bo sieją spore zniszczenie. Zawodnicy mogliby wygrywać walki, lecz nie być w stanie wyjść do klatki na kolejne starcia. Dlatego się tego trzymamy. Od pierwszej do ostatniej walki sezonu.
– Jedną z największych zmian w tym sezonie jest fakt, że tylko czterech, a nie ośmiu zawodników przechodzi do fazy play off. Co spowodowało taką decyzję?
– Pandemia. Gdy zebraliśmy się po przerwie i zaczęliśmy pracować nad tym, jak rozwiązać problemy i zadbać o bezpieczeństwo. Wiedzieliśmy, że będziemy w "bańce" i nie chcieliśmy niepotrzebnie nikogo narażać. Stanowa komisja zatwierdziła nasz plan. Gdy ta sytuacja będzie już za nami, wrócimy do pierwotnego formatu z ośmioma zawodnikami w fazie play off.
– Z dwunastoma zawodnikami w sezonie regularnym?
– Oczywiście zaczynaliśmy z "dwunastką", ale szesnastu zawodników na tym etapie to idealne rozwiązanie. Jednak to kwestia zależna od wielu czynników. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Bardzo prawdopodobne, że utrzymamy liczbę dwunastu zawodników w sezonie regularnym i będziemy chcieli to stopniowo rozszerzać.
– Naturalnie jednym z największych minusów pandemii jest brak fanów na trybunach – przynajmniej w fazie zasadniczej sezonu. Play offy odbędą się na Florydzie – czy wtedy zobaczymy już kibiców na widowni?
– Już na najbliższych galach będziemy mieli drobną grupkę oglądającą walki na żywo. Nie tyle kibiców, raczej zaproszonych gości. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji co do fanów na trybunach w trakcie play offów. Wahamy się w jedną i drugą stronę. W ciągu najbliższych tygodni podejmiemy decyzję.
– A czy będziecie się trzymać planu z poprzednich lat, by finałową galę zorganizować w Sylwestra?
– Na sto procent to nie będzie Sylwester. Data nie jest jeszcze ustalona, ale będzie to nieco wcześniej niż zwykle.
– Lecz wciąż w grudniu?
– Nie powiem tego teraz z całą pewnością, ale wydaje mi się, że jeszcze wcześniej.
– Wracając jeszcze do zasad PFL – jesteś usatysfakcjonowany liczbą wygranych przed czasem na pierwszych trzech galach? Teoretycznie zawodnicy powinni ich szukać, żeby zdobyć więcej punktów, ale np. wśród zawodników wagi piórkowej i lekkiej był tylko jeden finisz…
– Co mnie bardzo zdziwiło! Spodziewałem się, że będzie ich więcej. Oczywiście na galach PFL 2 i PFL 3 wyglądało to już lepiej. Zwłaszcza od zawodników wagi ciężkiej można było tego oczekiwać. Tak czy inaczej, byłem zdziwiony, że nie widzieliśmy przynajmniej trzech walk zakończonych przed czasem na PFL 1. Ale teraz zawodnicy wagi piórkowej i lekkiej znają układ tabeli. Tam jest naprawdę ciasno. Dlatego muszą postarać się postawić stempel na najbliższej gali, jeśli chcą zagwarantować sobie miejsce w play offach.
– A co ciebie najbardziej ekscytuje w zbliżających się galach?
– Wiesz co… Mam jedno z najlepszych miejsc do oglądania tych walk, dodatkowo sam byłem zawodnikiem. W PFL każdy pojedynek się liczy. Każde starcie mnie interesuje, bo wyjaśni się sytuacja wszystkich dywizji – zobaczymy, kto przejdzie dalej, a kto odpadnie. Jestem ciekaw rozstrzygnięć… ale jednak waga ciężka to jest ta dywizja, w której praktycznie za każdym razem oczekujesz finiszu. Waga półśrednia jest napakowana. Tak naprawdę w każdej dywizji wszyscy szukają zwycięstw przed czasem.
Counting down...@Claressashields �� @BrittneyElkin #2021PFL4 pic.twitter.com/QKQcsz9TRI
— PFL (@PFLMMA) June 4, 2021