Wiedziałem, że wcześniej czy później dostanę to powołanie – zapewnia Jakub Kamiński. Skrzydłowy Lecha Poznań stoi przed szansą debiutu w reprezentacji. Nam opowiada, gdzie ma grać w systemie Paulo Sousy, jakie stawia przed sobą cele, za co ceni rówieśnika Nicolę Zalewskiego i co go łączy z Robertem Lewandowskim.
– Zaskoczyło cię powołanie?
– Cały czas na nie pracowałem i postawą w pierwszych meczach Ekstraklasy pokazałem, że na to zasługuję. Nie udało się w pierwszym terminie, ale zawodnicy wypadli i była taka potrzeba, żebym został przesunięty do pierwszej reprezentacji z kadry U21 i bardzo się z tego cieszę. Co mogę powiedzieć? To spełnienie marzeń. Już raz miałem okazję tu być, ale wtedy kontuzja nie pozwoliła mi zagrać. Więc bardzo się cieszę, że tu jestem.
– Wtedy, w listopadzie zeszłego roku, powołał cię jeszcze Jerzy Brzęczek. A miałeś dotychczas jakiś kontakt z Paulo Sousą?
– Nie, ale wiadomo, że byłem w kręgu zainteresowań. Wiedziałem, że jak będę dobrze wyglądał, to na to powołanie zapracuję i prędzej czy później je dostanę. Trzeba było być cierpliwym i dużo rzeczy musiało się wydarzyć. Ale cieszę się, że w końcu mogę być na tej pierwszej reprezentacji.
– Jakie wrażenie robi Sousa?
– Bardzo dobre. Taktycznie preferuje trochę inny system niż ten, którym gram w klubie na co dzień. Na co dzień też trochę inaczej pracuję, ale przyjechałem się tutaj dużo nauczyć, poznać chłopaków. To mi się podoba i myślę, że z dnia na dzień będzie to wyglądać coraz lepiej.
– Od kogo w największym stopniu mógłbyś się czegoś nauczyć?
– Myślę, że od wszystkich. Szczególnie na tej pozycji, na której będę grał w tym systemie. Mamy świetnych zawodników w kadrze i od każdego można podpatrzeć, co powinno się robić na boisku i co można jeszcze poprawić.
– A ta pozycja to wahadło czy ofensywny pomocnik za napastnikiem?
– Selekcjoner widzi mnie na prawym wahadle. Gram też na tej pozycji w kadrze U21 u trenera Macieja Stolarczyka, tak więc myślę, że będzie to wahadło.
– Myślę, że na zgrupowaniu możesz czuć się swobodnie, prawie jak w domu. Są tu przecież Kamil Jóźwiak, Kuba Moder, Tymek Puchacz...
– Zgadza się. Jeszcze niedawno graliśmy razem w Lechu, wywalczyliśmy wicemistrzostwo Polski. Fajnie, bo każdy z nich zrobił ten następny krok w swojej karierze, wyjechał z Lecha do silniejszej ligi i każdy na pewno będzie chciał w przyszłości stanowić o sile reprezentacji.
– Skoro jesteśmy przy Lechu, to zastanawiam się, czy zgadniesz, co poza Lechem, łączy się z Robertem Lewandowskim i Łukaszem Fabiańskim...
– Nie mam pojęcia?
– Przygotowanie ogólnorozwojowe w dzieciństwie. Obaj wielokrotnie powtarzali jakie to ważne, jak dużo to potem daje. Ty też ćwiczyłeś gimnastykę i wiele innych dyscyplin poza piłką.
– Bez dwóch zdań to jest bardzo ważna rzecz, którą każdy powinien posiadać. Myślę, że u wielu dzieci jest to zaniedbywane. Od ogólnego rozwoju powinno się zaczynać przygotowania do sportu i powinno to być uczone w szkołach od małego. To jest bardzo ważne, tak jak mówili Robert i "Fabian". Podpisuję się pod tym.
– Co jeszcze łączy cię z "Lewym", to możliwy debiut w meczu z San Marino. On to zrobił w wieku 20 lat. Ty możesz zadebiutować rok wcześniej.
– Tak, zobaczymy, jaki plan będzie miał trener na te mecze. Ja się cieszę, że tutaj jestem i gdyby udało się zadebiutować, to byłoby ekstra i kolejne z moich marzeń byłoby spełnione. Więc tak, liczę na to.
– Te problemy zdrowotne wśród pomocników sprawiają, że szanse na pewno rosną.
– Dokładnie. Tak jak powiedziałem, chcę się dobrze pokazać na treningach trenerowi i zobaczymy, jaka będzie decyzja.
– Znaliście się wcześniej z Nicolą Zalewskim z reprezentacji juniorskich?
– Tak, graliśmy razem w kadrze U17 u trenera Przemysława Małeckiego. Tworzyliśmy w tej drużynie dwa skrzydła. Fajnie, że teraz obaj z naszego rocznika znaleźliśmy się w dorosłej kadrze.
– Czym on się wyróżnia? Co ma takiego, że dostał to powołanie?
– Bardzo dobrze gra jeden na jeden. Potrafi dobrze dośrodkować prawą i lewą nogą. Wiadomo, że jego rozwój poszedł do przodu, a ja od czasu tej kadry młodzieżowej nie miałem okazji go oglądać, ale myślę, że stale robi progres i na pewno nie zatracił tych atutów. Ma bardzo dobry strzał, ułożoną stopę i myślę, że z tego korzysta we Włoszech. To zawodnik, który stale się będzie rozwijał, ale już ma cechy na najwyższym poziomie. To pokazują treningi z pierwszą drużyną Romy, debiut, bramka w Lidze Europy. Podstawy do tego, żeby wywalczyć sobie tam skład też ma i miejmy nadzieję, że tak się stanie.
– A wracając do ciebie. Co ty, twoim zdaniem, powinieneś jeszcze poprawić?
– Główny aspekt na tej pozycji, na której gram teraz w klubie, to liczby. One też są ważne i wiadomo, że był z nimi problem w poprzednim sezonie. Wiem, że skuteczność z mojej strony musi być o wiele większa i że muszę z tego "wycisnąć maksa". Chcę być motorem napędowym Lecha Poznań. W pierwszych kolejkach w większości przypadków udawało się to zrobić i z tego się cieszę, ale nie planuję obniżać poprzeczki, tylko stale ją podnosić. Na pewno to przyczyni się do wyjazdu za granicę.
– Oprócz poprawy liczb, jakie cele stawiasz przed sobą na najbliższe miesiące?
– Z zespołem chcemy wygrywać w każdym meczu, piąć się w górę tabeli i zwiększać przewagę. A indywidualnie chcę z meczu na mecz podwyższać poprzeczkę, żeby moje występy wyglądały jeszcze lepiej i nie schodzić poniżej jakiegoś poziomu. Trzeba ustabilizować formę, którą się ma, a to jest bardzo trudne, każdy piłkarz dobrze o tym wie. Są aspekty, nad którymi trzeba pracować. W moim wieku każdy element trzeba mocno analizować i go poprawiać. To będę robił i miejmy nadzieję, że forma będzie stabilna i nie będę schodził poniżej pewnego poziomu. Na to mocno liczę.