| Czytelnia VIP

Mecz – pułapka. 64 lata od eksplozji atomowej w Zakładach Majak

Mecz – pułapka. Minęły 64 lata od eksplozji atomowej w Zakładach Majak
Mecz – pułapka. Minęły 64 lata od eksplozji atomowej w Zakładach Majak
Krystian Juźwiak

Niemal 30 lat przed katastrofą w Czarnobylu miała miejsce inna, równie dramatyczna. 29 września 1957 roku w tajnych Zakładach Majak na Uralu doszło do eksplozji. Blisko 40 tysięcy kilometrów kwadratowych objęło promieniowanie o sile dwóch milionów kiurów. A w tym czasie żołnierze i pracownicy fabryki rozgrywali prestiżowy mecz...

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Na jakim boisku powstał reaktor? Jak wyglądało życie w tajnym mieście Czelabińsk-40? Czyją karierę sportową przerwała Wielka Wojna Ojczyźniana? Ile drużyn piłkarskich istniało tylko w... skrzynce pocztowej? Dlaczego kierownictwo tajnych zakładów w momencie katastrofy było na meczu? Ilu paraolimpijczyków ma związek z katastrofą kysztymską? Kim był uralski Marcin Cabaj? Dlaczego Ołeg Zołotariew jest nienormalny? Jak to możliwe, że football amerykański pojawił się w tajnej bazie ZSRR? Kto kazał strzelać do kaczek żyjących przy Jeziorze Karaczaj? I gdzie dziś "energiję" wykorzystują młodzi mieszkańcy Oziorska?

Kulisy katastrofy kysztymskiej. Nie tylko sportowe.

Foto-intro. Drużyna Granitu Oziorsk przed turniejem z okazji Dnia Kombinatu
Foto-intro. Drużyna Granitu Oziorsk przed turniejem z okazji Dnia Kombinatu

Jestem śmiercią, niszczycielem światów

Elektrownie jądrowe wymyśliła w pewnym sensie natura. W 1972 Franics Perrin udał się do kopalni uranu w gabońskim Oklo. Profesor Collège de France w Katedrze Fizyki Atomowej i Molekularnej miał za zadanie pobrać próbki i poddać je analizie. To miały być kolejne monotonne badania jakich wiele było za nim. Perrin lekko znudzony, żyjący w cieniu ojca — Jeana-Baptiste, zdobywcy nagrody Nobla z 1926 — udał się do Afryki bez przekonania.

A jednak francuski fizyk doznał szoku. Odkrył pierwszy reaktor jądrowy na świecie. Nie zbudowali go wielcy uczeni, a matka natura. Gaboński uran cechował się bowiem wysoką koncentracją pierwiastka U235 — powyżej 3 proc. w rudzie. Doszło do reakcji łańcuchowej, która wyzwoliła moc szacowaną na 100 kW. Taka energia pozwoliłaby zasilić około trzy tysiące żarówek.

Reakcja łańcuchowa tworzyła energię, a energia ciepło. Całość była chłodzona przez wody gruntowe i deszczówkę, dzięki czemu powstał naturalny, archaiczny reaktor jądrowy. Według szacunków dr Grzegorza Lizurka z Instytut Geofizyki PAN reaktor z Oklo mógł działać nawet kilka tysięcy lat. Reakcja była na tyle stabilna, że nigdy nie doszłoby do wybuchu. To, co wieki temu z powodzeniem stworzyła natura, nie udało się sowieckim inżynierom w Czelabińsku-40. Ale o tym trochę później.

Na dużą skalę promieniowanie opanował Wilhelm Roentgen, który 28 lipca 1895 opublikował badania nad promieniami X. Rok później zrobił zdjęcie dłoni koledze z Uniwersytetu Würzburskiego, Albertowi von Kollikerowi. Fotografia pokazała kości dłoni. Wcześniej Roentgen zrobił takie samo zdjęcie żonie. — Zobaczyłam własną śmierć — miała powiedzieć partnerka życiowa.

Promieniowanie, z angielskiego zwane X-ray, a w Polsce znane jako promienie rentgenowskie, zrewolucjonizowało medycynę. Jednak o negatywnych efektach odkrycia ludzkość dopiero miała się dowiedzieć. Z biegiem lat dojrzewała koncepcja kontroli potężnego atomu, czystej energii i wielkich zysków. W grudniu 1942 Enrico Fermi zbudował reaktor Chicago Pile-1. Co ciekawe powstał na opuszczonym boisku Stagg Field (dokładnie pod zachodnimi trybunami). Dziś na nowym Stagg Field grają zespoły akademickie spod szyldu Chicago Maroons. Badania Fermiego zostały wykorzystane do produkcji plutonu w ramach Projektu Manhattan. Efektem badań było zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

— Teraz stałem się śmiercią. Niszczycielem światów — miał powiedzieć Robert Oppenhaimer, twórca śmiercionośnej broni. Projekt Manhattan doprowadził bezpośrednio do śmierci około 226 tysięcy. Potężna eksplozja sprawiła, że część ciał po prostu wyparowała. Makabryczna zbrodnia na Japończykach stała się... inspiracją do zaprzężenia atomu w przemysłowe chomąto.

Stadion Stagg Field, na którym powstał reaktor atomowy wykorzystany do produkcji bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Pocztówka z 1951. Źródło: https://chuckmanchicagonostalgia.wordpress.com/
Stadion Stagg Field, na którym powstał reaktor atomowy wykorzystany do produkcji bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Pocztówka z 1951. Źródło: https://chuckmanchicagonostalgia.wordpress.com/

"Najpierw bomba, potem wszystko inne"

Amerykanie zajęli pole position w tym atomowym Grand Prix. Jako pierwsi wykorzystali energię jądrową do produkcji prądu. W 1951 roku stworzyli reaktor EBER-1, który podczas pokazowej demonstracji zasilał cztery żarówki. Cztery lata później powstał BORAX III. Ten zapewnił prąd miastu Arco, które w 1955 liczyło blisko tysiąc mieszkańców.

Sowieci nie chcieli i nie mogli być gorsi. 25 grudnia 1949 grupa naukowców pod okiem Igora Kurczatowa — ojca radzieckiej atomistyki — stworzyła pierwszy w historii ZSRR reaktor jądrowy. Ten nie miał służyć gospodarce, a wojsku. Reaktor F-1 wytworzył pluton-235, który stał się zalążkiem bomby atomowej. Długa droga dzieliła jednak sowieckich naukowców do bezpiecznego atomu. — Najpierw bomba, potem wszystko inne — mówił Ławrientij Beria cytowany we wspomnieniach Anatolija Aleksandrowa, jednego z liderów radzieckiego programu jądrowego. Sowieccy uczeni przebiegli tę drogę sprintem. Nie licząc się z niczym. Ale o tym mieli się dopiero przekonać.

Jankesi prowadzili, jednak w gospodarczym wyścigu wyprzedzili ich radzieccy inżynierowe. Według oficjalnych informacji 26 czerwca 1954 roku w oddalonym o 100 kilometrów od Moskwy Obninsku zbudowano pierwszą komercyjną elektrownię jądrową. Protoplastą pierwszych reaktorów był AM-1. Akronim od fałszywego rozwinięcia skrótu Atom Mirynj, Pokojowy Atom. Faktycznie chodziło Atom Morskij, a miano go montować właśnie na okrętach marynarki wojennej. Na ich bazie zrobiono późniejsze reaktory RBMK, które zastosowano w Czarnobylu.

Dziś w Obninskiej Elektrowni Jądrowej jest muzeum. — Gdyby Amerykanie wiedzieli, gdzie znajdują się strategiczne obiekty nuklearne w naszym kraju, to pierwsze uderzenie mogło trafić w stację — mówiła w rozmowie z TASS Irina Mokhirjewa, przewodniczka po pierwszej komercyjnej elektrowni wykorzystującej energię atomową.

Mimo to 30 czerwca 1954 w "Prawdzie" pojawiła się wzmianka: "W Związku Radzieckim pomyślnie ukończono projekt i budowę pierwszej przemysłowej elektrowni jądrowej o użytecznej mocy 5000 kilowatów". Nie podano miejscowości, w której otwarto stację, a ów skrawek — raportowany przez agencję TASS — jest jednym z eksponatów w muzeum.

Pierwsza na świecie elektrownia atomowa w Obnińsku. Źródło: menafn.com
Pierwsza na świecie elektrownia atomowa w Obnińsku. Źródło: menafn.com

Rozkaz numer 26

Pogoń za atomem trwała w najlepsze. Potrzebna była infrastruktura. W 1945 przeprowadzono rozległe badania na Uralu Północnym. 9 listopada grupa budowniczych pod dowództwem Władimira Semiszczastnyja dotarła do miejsca, w którym dziś znajduje się miasto Oziorsk. Dzień później urodzony w Rydze generał dywizji służby inżynieryjno-technicznej Jakow Rapoport podpisał rozkaz nr 26 "O organizacji dzielnicy budowlanej nr 11". To miejsce na budowę tajnych zakładów zbrojeniowych zaproponował już w 1937 inżynier Awramy Zawenjagin.

Łopaty wbito w uralską ziemię 24 listopada 1945. W ten sposób zainicjowano pierwszy etap tajnego Programu Numer 1, który był niczym innym niż radzieckim projektem atomowym. Budowniczowie nie mieli lekko. Brakowało przede wszystkim żywności. Po chleb trzeba było chodzić 10 kilometrów. Łączność z cywilizacją zapewniała tylko droga kolejowa Czelabińsk — Swierdłowsk.

21 grudnia 1945 r. Józef Stalin podpisał dekret Rady Komisarzy Ludowych ZSRR nr 3150-952ss "O organizacji kierownictwa budowlanego NKWD ZSRR nr 859". Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że w miejscu dzisiejszego Oziorska miał powstać poligon doświadczalny. W 1946 zaczęto tworzyć podwaliny Zakładu numer 817, znanego dzisiaj jako Zakłady Chemiczne Majak. Naprzemiennie z nazwą Zakład numer 817 używano określenia Baza numer 10. Budowę powierzono Rapoportowi, który wcześniej pracował przy powstaniu Czelabińskiego Zakładu Metalurgicznego. Miał więc wiedzę zarówno o budownictwie, jak i o pracy w tej szerokości geograficznej. A Zakłady Majak zaprojektował z kolei ojciec radzieckiej bomby atomowej Igor Kurczatow.

We wrześniu 1946 zrobiono pierwszy wykop pod reaktor jądrowy. Ośmiometrowy dół trzeba było powiększyć do 24. Okazało się, że początkowe pomiary były niedokładne. Uralska zmarzlina też nie ułatwiała pracy. W biuletynie robotniczym możemy przeczytać, że w 1947 na wyrobisku pracowało aż 11 tysięcy koparek. Mimo to tempo pracy nie zadowoliło partii i w miejsce Rapoporta powołano Michaiła Carewskiego. Niedługo potem Ławrientij Beria mianował Efima Sławskiego dyrektorem nieistniejących jeszcze Zakładów Majak.

Szefem naukowym został Igor Kurczatow. 19 czerwca 1949, 30 minut po północy, ojciec radzieckiego atomu przeprowadził osobiście rozruch pierwszego przemysłowego reaktora jądrowego na świecie. W notatniku zapisał "Kierownicy zmiany! Ostrzegam, że jeśli woda się zatrzyma, to nastąpi eksplozja. Dlatego pod żadnym pozorem nie wolno odcinać dopływu wody". Wszystko stało się niespełna trzy lata po wbiciu pierwszego szpadla w uralską glebę.

Budowa Oziorska. Źródło: uraloved.ru
Budowa Oziorska. Źródło: uraloved.ru

Pocztowyje jaszczyki

Rytm życia w mieście zaczął wyznaczać reaktor, ale ten nie mógł działać bez odpowiedniej bazy. Wedle dzienników z 1 października 1947 przy budowie pierwszego Atomgradu pracowało 42 tysiące robotników. Lwia część została sklasyfikowana jako tzw. kontyngent specjalny. Uciekając od komunistycznej nowomowy, byli to po prostu więźniowie. Mieszkali w ziemiankach, jurtach i lepiankach.

Tajny charakter miasta sprawiał, że nie tylko nie było go na mapach. Nie było w atlasach. Nie było w indeksach geograficznych. A przecież żyli tam ludzie. Oprócz skazańców pracujących przy przymusowych budowach zebrała się cała śmietanka radzieckiej techniki. Od naukowców, pionierów badań nad energią atomową, przez wojskowych, aż po inżynierów. Ci ludzie pozostawali białą plamą systemu.

W 1947 r. zamknięto teren wokół budowanych zakładów i powstającej wioski – obiekt sklasyfikowano jako przedsiębiorstwo specjalnego reżimu, a teren uznano za "strefę kontrolowaną". W domyśle przez NKWD. Był to początek powstawania zamkniętych miast w Związku Radzieckim. Wspólny rozkaz dyrektora zakładu nr 817 i kierownika budowy nr 859 "O przejściu do nowej procedury adresowania prywatnej i urzędowej korespondencji pocztowej" zapoczątkował czas w dziejach miasta, w którym jest znane jako Czelabińsk-40. Zaczerpnięto nazwę od położonego 100 kilometrów dalej Czelabińska. W ZSRR tajne miasta były określane jako pocztowyje jaszczyki, skrzynki pocztowe.

Gwoli ścisłości, w ZSRR nie było czterdziestu tajnych Czelabińsków. To tylko sowiecka mania kodowania. Przykładowo w Czarnobylu jedyny szpital nazywał się szpitalem numer 126. W ten sposób chciano wprowadzić zamęt w głowach amerykańskich szpiegów. I pewnie dlatego w 1966 zamącono jeszcze bardziej i zmienno nazwę na Czelabińsk-65.

Elity Atomgradu potrzebowały jednak rozrywek. W 1948 zakończono budowę pierwszej szkoły. Rok później mieszkańcy miasta mieli już do dyspozycji Teatr im. Makisma Gorkiego, hotel, dworzec, oddział politechniki, budynek kombinatu oraz szpital. W 1948 na plac budowy przyjechał młody, ambitny i energiczny Pawieł Sewastianow. Mężczyzna rodem z Moskwy został mianowany zastępcą szefa lokalnego biura politycznego. Jego pierwszą decyzją było wybudowanie stadionu.

Sewastianow szybko dogadał się z kierownikiem budowy i już w 1948 powstał stadion "Trud" (prawdopodobnie od nazwy zakładów zwany naprzemiennie stadionem "Chemik", ale nie ma co do tego pewności), który do dziś służy mieszkańcom miasta. Do tego jeden ze zbudowanych budynków mieszkalnych został przekształcony w halę sportową. Boisko okalała bieżnia. Obok zrobiono plac do gry w koszykówkę. Choć maksyma "chleba i igrzysk" to okrzyk rzymskiego pospólstwa, to ZSRR szybko znalazł dla niej miejsce między leninowską a marksistowską doktryną.

Sowieci uważali, że sport będzie świetną rozrywką zmęczonych pracą inżynierów. W Czelabińsku-40 powołano FK Stroitiel, który początkowo był nie tyle klubem piłkarskim, co biurem zarządzającym sportem w Atomgradzie.

Pierwsza drużyna w mieście. Szósty od prawej – Wiktor Izmałkow, obrońca. Źródło: newseldon.com
Pierwsza drużyna w mieście. Szósty od prawej – Wiktor Izmałkow, obrońca. Źródło: newseldon.com

Kariera przerwana przez wojnę

Ojcem sportu w Czelabińsku-40 był Władimir Kliużuk. Jego kariera sportowa zaczęła się przed II Wojną Światową, w Rosji nazywaną Wojną Ojczyźnianą. W 1938 ukończył Wojskowy Instytut Kultury Fizycznej w Leningradzie. — Był znakomitym uczestnikiem wielu zawodów sportowych. Zdobywał medale w gimnastyce, narciarstwie, podnoszeniu ciężarów, grach zespołowych, a także opanował techniki walki wręcz. Szczególne sukcesy odnosił w boksie i lekkiej atletyce. W biegu na 1000 metrów był mistrzem Leningradu — zapewnia historyk i dziennikarz Pawieł Badukin w "Gaziecie Betonowej".

Karierę dobrze rokującego sportowca przerwała wojna. — Walczył na froncie leningradzkim. Miał kilka ran, ale nikt o nich nie wiedział. Jego syn dowiedział się o nich na krótko przed śmiercią Kliużuka. Władimir Iwanowicz nie lubił mówić o swoich bólach — pisze dalej Badukin. Sportowe przygotowanie z pewnością przydało się na froncie. Na klatce piersiowej Kliużuka zawisły m.in. Order Czerwonej Gwiazdy, Wojny Ojczyźnianej i kilka innych medali. Po demobilizacji w 1946 wykładał na Wydziale Gimnastyki Wyższej Szkoły Kultury Fizycznej i Sportu w Leningradzie. — Stamtąd został zwerbowany do naszego miasta na stanowisko nauczyciela kultury fizycznej w oddziale Politechniki Południowego Uralu — informował Badukin.

W tym zamkniętym mieście Kliużuk z zapałem krzewił sport. — Szczególnie pamiętam mistrzostwa miasta w narciarstwie we wsi Tatysz — czytamy dalej we wspomnieniach Badukina. — Wzięło w nich udział ponad 100 uczestników. Wystąpiły zespoły ze wszystkich kolektywów, zakładów pracy, placów budowy i jednostek wojskowych. Organizacja była znakomita. Poczynając od układania torów — a pogoda była dość ciężka — i sędziowania. Najważniejszym wydarzeniem było zakończenie zawodów. Wszyscy uczestnicy, sędziowie, przedstawiciele zespołów zostali zaproszeni na obiad w jadalni. To właśnie podczas obiadu wręczono medale. Następnie wszyscy uczestnicy zawodów wjechali do Czelabińska-40 specjalnymi autobusami.

"Okiem redakcji": Matthew Cash zagra w reprezentacji Polski?
Matthew Cash (fot. PAP/EPA)
"Okiem redakcji": Matthew Cash zagra w reprezentacji Polski?

W pocztowej skrytce było zauważalne duże zainteresowanie sportem. Pisali chętni, a Kliużuk nie dawał sobie rady z takim zainteresowaniem. W latach 1953-1954 ściągnięto nowych trenerów. Jednym z nich był właśnie Pawieł Badukin, który odpowiadał za sekcje gimnastyki oraz szermierki. W 1955 przyjechały do miasta siostry Serafima i Zinaida Morozow, utalentowane gimnastyczki, które zaktywizowały kobiety.

Nadieżda Kutepowa, dziś pisarka i modelka, urodziła się w Oziorsku, czyli dawnym Czelabińsku-40. W listopadzie ukaże się jej książka "Tajemnice zamkniętych miast". — Życie sportowe odgrywa znaczącą, jedną z wiodących ról w życiu każdego zamkniętego miasta — tłumaczy. — Wydawałoby się, że w produkcji jądrowej nie ma jak konkurować? Kto uwolni więcej izotopów? Kto popełni mniej błędów? Kto otrzyma mniejszą dawkę? To wszystko się dzieje, ale oczywiście jest tajemnicą! — zdradza Kutepowa.

— Sport był bardzo ważny. Organizując zawody lub mecze, tworzysz poczucie bezpieczeństwa. To wzmacniało wzajemne relacje oraz kreowało interakcje społeczne. No i w zakładach ludzie mogli rozmawiać o czymś, co nie było tajne. Dlatego sport radziecki rozkwitł w zakazanych miastach, a budżet przeznaczony na ten element był kluczowy — dodaje pisarka mieszkająca teraz w Paryżu.

A wracając do Władimira Kliużuka, to oprócz tego, że przyczynił się do sportowego rozwoju Czelabińska-40, to kolekcjonował wszelkie pamiątki sportowe. Szybko otworzył pierwsze w mieście muzeum sportu. Władimir Iwanowicz piastował też stanowisko pierwszego przewodniczącego Miejskiego Komitetu Sportowego.

Mydło w proszku

— Historia Zakładów Majak i miasta Oziorsk to nie tylko czas budowy i rozruchu reaktorów elektrowni. Nasza historia to także gole, punkty, sekundy. To piłka nożna, hokej i wiele innych — pisze Aleksander Abrasimow w "Oziorskim Westniku". — Na początku lat pięćdziesiątych piłka nożna była najpopularniejszym sportem w mieście. Budowniczowie, robotnicy, żołnierze — grali wszyscy. Wiele osób nie mogło wjechać na teren zamkniętych zakładów, więc mecze rozgrywano na okolicznych polach.

Powstały w 1948 kompleks sportowy nosił nazwę Trud, czyli Praca. Stadion zaś ochrzczono jako Granit. Do 2017 roku grał tam zespół zwany od obiektu FK Granit Ozirosk. W czasach rozkwitu Atomgradu w mieście było jednak kilkanaście drużyn. W "Ozierskich Westiach" zanotowano, że mistrzostwa miasta rozgrywano w dwóch grupach.

W pierwszej znalazły się drużyny zrzeszone w JUS (Północnouralski Dział Budownictwa): Stroitiel, Dynamo, Łokomotiw, Montażyści-1, Montażyści-2. W drugiej grupie były drużyny występujące w rozgrywkach dla pracowników Zakładów Majak: Awangard, Petrel, Kometa, Torpedo, Sputnik, Smena, Sojuz i Wodnik. Cztery najlepsze zespoły z obu grup grały o tytuł mistrzowski. Niestety, nie ma żadnej informacji o dacie tych rozgrywek.

W związku z dużą popularnością piłki nożnej w Czelabińsku-40 (w ZSRR dobrze widziane było uprawianie sportu) w zamkniętym mieście było wiele ekip, które możemy nazwać drużynami piłkarskimi, ale ciężko mówić o profesjonalistach. Pawieł Badukin w biuletynie "Oziorsk" przywołuje kilka zespołów, których nazwy zostały zatwierdzone przez rady zakładowe w lutym 1953. Zakład 25 Demjanowicza przyjął nazwę "Burewestnik". Zakład Szwedowa — "Sygnał"; Tarasowa (numer 23) — "Turist"; Stiepanowa — "Sokoł"; Miloradowa (zakład 22) — "Salut"; warsztat Medjanika — "Torpedo"; warsztat Łoginowskiego (zakład 156) — "Baner"; Gospodarstwo Aleksiejewa (zakład 20) — "Bolszewik”; Gospodarstwo Kozłowa — "Zwezda"; Zakład Arkhipowa (numer 24) — "Streła"; zakład Murwianowa — "Spektrum", gospodarstwo Łoginowa — "Energija", zakład Bełanowa — "Snajper"; farma Szirokoja — "Rakieta"; zarząd Zakładu Majak — "Burza"; Główny Urząd Budownictwa "Płomień". Warsztat kolejowy dostał zaś mało odkrywczą nazwę — "Łokomotiw".

Kolektyw "Sojuz" po wygraniu miejskiego pucharu
Kolektyw "Sojuz" po wygraniu miejskiego pucharu

Z informacji opublikowanych przez Pawieła Badukina wynika, że w latach w 1948-1955 najlepszą drużyną w mieście był FK Storitiel, który regularnie wygrywał miejskie rozgrywki. Zachowała się także informacja o tym, że kapitanem zespołu był I. Biełanow.

Badukin pracujący przez lata w Czelabińsku-40 jako instruktor szermierki i gimnastyki wspominał z uśmiechem mecz Burewestnika z Dynamem. — Rok 1954, finałowy mecz o Puchar Miasta pomiędzy drużynami. Padał deszcz. Na boisku były duże kałuże, bo wtedy nie istniał jeszcze system drenażu. Mimo ulewy publiczność nie opuściła trybun — wspomina. — Wynik to 4:4. Atakuje Dynamo. Środkowy obrońca Burewestnika Wiktor Karpow poślizgnął się i wypuścił piłkę. Strzał! Bramkarz Burewestnika, Waletin Blinow, łapie piłkę, ale ta wymyka mu się z rąk. Gol 5:4 — odnotował Badukin. Komiczna sytuacja przypomina zachowania, z których niegdyś słynął Marcin Cabaj. — Gra zaczyna się od środka. Zatlikow dograł do Karpowa i ten ruszył dumnie do ataku. Przeszedł przez całe boisko i strzelił gola wyrównującego. 5:5. Publiczność była uradowana. Zaplanowano powtórkę.

Mecze piłkarskie gromadziły liczne grono mieszkańców dzisiejszego Oziorska. Sport we wczesnych latach 50. XX wieku charakteryzował się tu masowością. W rygorystycznym Związku Radzieckim, choć w tajnym mieście, to jednak też dochodziło do incydentów i ekscesów. Kibice zgromadzeni na stadionie mieli skandować takie hasła jak "Burewestnik nadajecie się na mydło". Sympatycy zespołu z zakładu Demjanowicza odpowiadali tym z Arkhipowa, że "wy to się nadajecie na mydło, ale w proszku". Padły też słowa: "Medjanik jak wy gracie, wstyd dla zakładu!".

Reprezentacja Oziorska. Od lewej – Trietjakow, Percew, Kłochow, Makuszyn, Strajkow.
Reprezentacja Oziorska. Od lewej – Trietjakow, Percew, Kłochow, Makuszyn, Strajkow.

"Nigdy nie wiadomo, co wysadzą"

Niedziela 29 września 1957 roku była pięknym, ciepłym dniem. W słonecznych promieniach błyszczały nitki babiego lata, które pojawiały się na Uralu też wczesną jesienią. Dopisująca pogoda sprawiła, że na stadionie Trud pojawił się komplet. Tłum zebrał się, żeby oglądać mecz piłki nożnej.

Kto grał? To dobre pytanie. — Ze wzmianek, które zebrałam, wynika, że tego dnia z całą pewnością był mecz i to prestiżowy — mówi pisarka Nadieżda Kutepowa. — Jedni mówią, że grała Krasna Zwezda z Dynamem inni, że z Chemikiem. Z całą pewnością można powiedzieć, że w meczu wystąpiła wojskowa drużyna Krasnej Zwezdy Czelabińsk-40. Drugi zespół wywodził się z Zakładów Majak, ale nie ma pewności, czy był to Chemik, czy Dynamo — dodaje.

— Czasami pada stwierdzenie "stadion Chemika", ale nigdy nie słyszałam o takim obiekcie w naszym mieście — mówi urodzona w Ozirosku Kutepowa. — Logiczne jest także to, że drugi zespół nazywał się Chemik, ponieważ w 1957 Zakłady Majak były po prostu Zakładem Chemicznym im. Mendelejewa.

Inne informacje możemy znaleźć we wspomnieniach profesora Wadima Kukuszyna, który zarządzał wówczas jednostką wojskową 3445. Ten z pełnym przekonaniem pisze o meczu Krasnej Zwezdy z Dynamem. — Tego dnia o 16:00 rozpoczął się mecz piłki nożnej zespołu Kombinat Chemik kontra Krasnaja Zwezda — czytamy. Z kolei na łamach argumenti.ru budowniczy Dmitrij Owakimjan mówi "w tym czasie byliśmy na stadionie Chemika". Do ustaleń Nadieży Kutepowej zamęt wprowadzają wspomnienia Aleksieja Babajewa. — Tego dnia byłem na stadionie Chemika, gdzie oglądałem mecz czołowych drużyn — pisze zastępca głównego inżyniera reaktora IBR-2.

Jewgienij Aldonin podaje składy drużyn Awagard i Kometa. Stadion Trud, 1984
Jewgienij Aldonin podaje składy drużyn Awagard i Kometa. Stadion Trud, 1984

To, czego można być pewnym to fakt, że 29 września 1957 roku w tajnym mieście Czelabińsk-40 rozgrywano mecz piłki nożnej, który przyciągnął tłumy. Kluczowa akcja miała miejsce w 22. minucie spotkania i nie zdarzyło się to na boisku, a w Zakładach Majak. "[...] nastąpiła eksplozja. Zagrzmiało, ale mało kto zwracał uwagę. Panowało przekonanie, że trwa budowa i nigdy nie wiadomo co wysadzą" — fragment z książki "Straszne tajny Urała" Nikołaja Rundkwista.

Czarnobyl do potęgi szóstej

Większość ludzi myślała, że za wybuch jest odpowiedzialna laska dynamitu. Ewentualnie wiązka TNT. Gdy mieszkańcy Czelabińska-40 bawili się na stadionie, to w Zakładach Majak rozgrywała się tragedia. 29 września 1957 roku o godzinie 16:22 doszło do eksplozji o sile 75 ton trotylu. Wybuch wyrzucił ważącą 160 ton betonową pokrywę zbiornika na odpady radioaktywne na ponad 25 metrów.

Jak doszło do eksplozji? Trzeba cofnąć się o kilka lat. W latach 1948-51 wszystkie radioaktywne odpady trafiały do rzeki Tecza. Woda poprzez Iset, Toboł, Irtysz i Ob wpadała do Morza Karskiego. Toksyczne efekty prac w Majaku zainfekowały system rzeczny liczący ponad 1000 kilometrów.

Radzieccy uczeni wiedzieli o skali zanieczyszczenia środowiska, ale nigdy się do tego nie przyznali. Zamiast kierować promieniotwórcze pierwiastki do rzeki, zaczęli zanieczyszczać pobliskie jezioro Karaczaj. Stosowali nawet elementy, które niby miały ograniczyć zatrucie biosfery — system betonowych tam i pomniejszych zbiorników wodnych. W 1951 zaczęto przepompowywać wodę z Teczy do jeziora. Według energetyka Borysa Borkowicza to Efim Sławski zadecydował o kierowaniu odpadów do Karaczaju.

Szefowie Zakładów Majak dobrze wiedzieli co robią. Już w latach 1948-49 niejaki komendant Żyranow wydał rozkaz strzelania do kaczek żyjących przy jeziorze. Z artykułu Aleksandra Emeliankowa ("Rosijskaja Gazeta" numer 246 z 2015) wynika, że Karaczaj "dostało" skażenie o mocy 150 milionów kiurów, co odpowiada sześciu katastrofom w Czarnobylu. 26 hektarów wody zostało zainfekowanych śmiercionośnym cezem-137 oraz strontem-90.

Jakby tego złego było za mało, to w latach 1962-66 Ural nawiedziła susza. Jezioro w wielu miejscach wyschło, zdecydowanie zmniejszając objętość. Wiatr rozniósł więc radioaktywny osad z dna po całym świecie. Najbardziej ucierpieli mieszkańcy Czelabińska i Tomska. Emeliankow szacuje, że radioaktywne wiatry mogły przyczynić się do śmierci nawet 20 tysięcy ludzi.

4 stycznia 1994 roku Czelabińsk-65 przemianowano na Oziorsk. Nowa nazwa była nawiązaniem do otaczających miasto jezior. Już wtedy wiedziano, że część z nich jest trująca. W szczególności zabójcze było to Karaczaj.



Atomowa zorza

Żeby choć trochę ograniczyć skażenie, zbudowano betonowe bunkry na odpady radioaktywne. 20 zbiorników zwanych w slangu pracowników "bankami", w których składowano promieniotwórcze pozostałości. Kompleksy pokryto stalą nierdzewną i zabetonowano. Pomiędzy bankami krążyła nawet woda, która miała chłodzić odpady. Te grzały się jednak samoistnie w wyniku reakcji chemicznych.

Bank nr 14 zawierał 256 metrów sześciennych płynnych wysokoaktywnych roztworów. Rankiem 29 września, na kilka godzin przed wybuchem, dyżurny technik magazynu zauważył, że w kompleksie C-3 tli się dym. Władzom to zgłoszono i wkrótce czterech techników wyposażonych w najnowszą technologię antyradiacyjną: latarki i maski przeciwgazowe, zostało wysłanych do zbadania banku. Z powodu gęstego żółtego dymu w korytarzu technicznym magazynu wysłani prawie nic nie widzieli.

O 16:22 nastąpiła eksplozja. Równomierny południowo-zachodni wiatr przeniósł radioaktywny opad (później nazywany przez naukowców EURT) wprost nad głowy nieświadomych mieszkańców zgromadzonych na miejskim stadionie. Mecz piłkarski, który miał być umileniem pięknej niedzieli, okazał się pułapką. Zależenie od źródeł szacuje się, że w wyniku katastrofy kysztymskiej (Kysztym był największym znanym wówczas miastem w okolicy, Czelabińsk-40 pozostawał tajny) zginęło od 200 do 270 tysięcy.

W chwili wybuchu na stadionie byli też lokalni notable. — Jak się później dowiedzieliśmy całe kierownictwo zakładu, miasta i dywizji znajdowało się na stadionie, na którym rozgrywano mecz Dynama z Krasną Zwezdą. W jednostkach nie było żołnierzy z dywizji. Przyjechali ze zmiany warty dopiero około godziny 19 — pisze w "Zasakrecznym kołkolu Kysztymu" profesor Kukuszyn. — Prawie trzy kompanie zjadły obiad w Zakładach Majak. Wyrażaliśmy wątpliwości, co do przyswajania pokarmu po wybuchu. Nastąpiła przerwa w wydawaniu obiadów. Czas mijał. Wszystko działało kojąco w myśl zasady władza milczy, więc nie ma powodu do niepokoju — wspomina Kukuszyn. — Ja w tym czasie stałem nad mapą z porucznikiem Kaczanowem i kreśliśmy plan na jutrzejsze ćwiczenia.

Kukuszyn o radioaktywnym zagrożeniu dowiedział się dopiero o 20. — Wtedy otrzymaliśmy rozkaz przygotowania się do ewakuacji. Komunikat brzmiał: Alarm! Proszę zabrać broń i rzeczy osobiste, a następnie udać się z miasta do 43. pułku — czytamy "Zasakrecznym kołkolu Kysztymu".

Już 6 października 1957 rozpoczęła się kampania dezinformacyjna. Gazeta "Roboczyj Czelabińsk" ogłosiła, że atomowa eksplozja była... zorzą polarną. "W ostatni niedzielny wieczór… wielu mieszkańców Czelabińska obserwowało szczególny blask gwiaździstego nieba. Ta poświata, dość rzadka w naszych szerokościach geograficznych, miała wszystkie oznaki zorzy polarnej. Intensywna czerwień, momentami przechodząca w lekko różowo-błękitną poświatę, pokryła początkowo znaczną część południowo-zachodniej i północno-wschodniej powierzchni nieba. Około godziny 11 można ją było zaobserwować w kierunku północno-zachodnim... Na tle nieba pojawiły się stosunkowo duże kolorowe obszary i momentami spokojne pasy, które miały kierunek południkowy w ostatniej fazie zorzy. Badanie natury zorzy polarnych, rozpoczęte przez Łomonosowa trwa do dziś. Współczesna nauka potwierdziła główną ideę Łomonosowa, że ​​zorza polarna występuje w górnej atmosferze w wyniku wyładowań elektrycznych ... Zorza polarna... można zaobserwować w przyszłości na szerokościach południowych Uralu". (Zapis oryginalny, tłumaczenie autora)

EURT – atomowy ślad powstały w wyniku eksplozji w Majaku. Źródło: Wikipedia
EURT – atomowy ślad powstały w wyniku eksplozji w Majaku. Źródło: Wikipedia

"Umierał na moich oczach"

Nie da się stwierdzić czy wśród ofiar śmiertelnych byli grający tego felernego dnia na miejskim stadionie, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że tak. Śmierć w wyniku atomowej zorzy była straszna. — Widziano ofiary o skórze "zsuwającej się" z twarzy, dłoni i innych odsłoniętych fragmentów ciała — pisał w "Soviets Experience Nuclear Accident" Richard Pollock. Władze NIKIET-u wraz z NKWD przeprowadziły śledztwo. Katastrofę sklasyfikowano jaką termiczną, a nie atomową (eksplozja odpadów atomowych miała faktycznie miejsce po nagrzaniu do około 350 stopni Celsjusza). Głównym winowajcą wypadku został uznany dyrektor Zakładów Chemicznych Michaił Demjanowicz, który w chwili wybuchu przebywał w Moskwie. Przeniesiono go potem za karę do zakładów chemicznych w Siewiersku. Innych winowajców nie znaleziono. Katastrofę utajniono. Ludzie jednak gadali...

Po cichu, w strefie wokół zamkniętego miasta, rozpoczęto walkę z promieniowaniem. — Najbardziej ucierpieli Tatarzy mieszkający we wsi Berdjanysz. Zabrano im wszystkie zwierzęta gospodarskie, których nie można było odkazić. Bydło zostało rozstrzelane na oczach właścicieli i natychmiast zakopane. Ludzie nie zostali jeszcze ewakuowani, kiedy żołnierze zaczęli niszczyć im domy. Obraz uderzający w swoim okrucieństwie — zdradza Nadieżda Kutepowa.

Dziś pisarka walczy o pokrzywdzonych przez katastrofę w Majaku. — Urodziłam się w 1972 roku w Oziorsku. Nigdy nie wiedziałam, co jest produkowane w naszym zamkniętym mieście. Wiedziałam, że mamy fabrykę. Że tam pracuje mój tata, a mama leczy mieszkańców Oziorska. Ale poważnie, o katastrofie zaczęliśmy mówić dopiero na początku lat 90. XX wieku, kiedy Rosatom po raz pierwszy opublikował informacje o wypadkach i zamkniętych miastach.

Dla niej to też prywatna wojna. — Mój ojciec Gajew Lew Nikołajewicz urodził się w Swierdłowsku i został zmobilizowany 30 września 1957 r. do likwidacji wypadku w Majaku. Umierał na moich oczach w latach 1983-1985. Miał bardzo ciężki przypadek raka jelita z przerzutami do płuc. Dla mnie to wciąż żywa opowieść o tym, jak on cierpiał i jak ja cierpiałam w wieku 12 lat.

Nadieżda Kutepowa. Archiwum prywatne
Nadieżda Kutepowa. Archiwum prywatne

Piłkarze za dwa ruble

W latach rozkwitu Oziorska niemal każdy mieszkaniec uprawiał sport. Każdy zakład miał drużynę piłkarską, a pionierzy tacy jak Kliużuk robili wszystko, co mogli, by mieszkańcy Atomgradu spędzali czas podczas gier zespołowych. Z końcem budowy Czelabińska-40 zmniejszała się jednak liczba sportowców i klubów. Badukin pisze, że to dlatego, że większość z nich była budowniczymi z Kazachstanu, którzy po prostu wrócili do ojczyzny.

Katastrofa jądrowa, potem wieloletnie ukrywanie wypadku, szkodliwe warunki do życia odbiły się oczywiście na sporcie w Oziorsku. Dziś piłka nożna jest właściwe sportem drugiego wyboru. Tłem. Dominuje hokej. Miejscowa drużyna nazywa się – Majak-Granit. W Oziorsku, co zaskakuje, bardzo popularny jest futbol amerykański. To chichot losu. W mieście tak pilnie strzeżonym przed zachodnimi szpiegami znaleźli się pionierzy jankeskiego sportu.

Federał Oziorsk powstał już w latach pieriestojki, a animatorem drużyn był miejscowy trener hokeja Aleksander Kowarygin. W ZSRR nie było ani boisk, ani sprzętu do uprawiania futbolu amerykańskiego. Mimo to zespół z dawnego Czelabińska-40 radził sobie nadzwyczaj dobrze. Stroje amerykańskich futbolistów zastępował sprzęt do gry w hokeja. Już w 1987 roku Federał został — wtedy jeszcze nie do końca oficjalnym — mistrzem ZSRR.

Federał Oziorsk w latach 90. XX w. Źródło: Oziorski Sport
Federał Oziorsk w latach 90. XX w. Źródło: Oziorski Sport

Jeśli chodzi o seniorską piłkę nożną, to amatorka, niż gra profesjonalna. FK Granit rozegrał prawdopodobnie ostatni mecz w 2017. W Internecie jest krótki tekst napisany na 65-lecie stadionu. Wynika z niego, że początkowo nosił on nazwę Stroitiel. Od lat 50. XX wieku był Chemikiem, a później Trudem, a od 1963 roku Granitem.

Najlepszymi piłkarzami lat 1949-51 byli obrońca Anatolij Mosijenko, napastnik Anatolij Ławrininenko, bramkarz Władimir Synycyn, pomocnik Anatolij Ryzorynow. Na zapomnianej dziś pozycji łącznika dobrze spisywał się Władimir Płechanow.

W 1954 roku drużyna Regionalnej Szkoły Sportowej Młodzieży z Czelabińska-40 doszła do finału Pucharu Czelabińska. Przez następne dwa lata juniorzy z Oziorska wygrywali te rozgrywki, ale z uwagi na tajność miasta grali jako zespół z Czelabińska. W tym samym roku Konstantin Małaszow powołał reprezentację miasta. Trzon zespołu stanowili piłkarze Krasnej Zwezdy, czyli drużyny opartej na żołnierzach 3445 jednostki. Znów z uwagi na specjalny charakter miasta grano jako drużyna Kysztym".

W 1963 powstał FK Granit. Jak czytamy w opracowaniu z okazji 65-powstania stadionu nie szczycił się sukcesami. "Nawet kilkaset osób było zrzeszonych w drużynie, a piłka nigdy nie osiągnęła półzawodostwa. Był moment, że choć byliśmy średnim zespołem, to rywale nas szanowali, bo wiedzieli, że potrafimy urwać punkty. Piłkarze dostawali diety w postaci 2 rubli i 30 kopiejek. Na co dzień wszyscy pracowali w zbrojeniówce".

Rzut karny. Pojedynek Grocholińskiego z Aleksaszynem. Rok 1984
Rzut karny. Pojedynek Grocholińskiego z Aleksaszynem. Rok 1984

Wszystko zmieniło się w 2015. Dyrektorem zakładów Majak został Michał Pochlebajew, a fabryka zaczęło łożyć większe pieniądze na Granit. Sukcesy pojawiły się od razu. W 2016 klub został zwycięzcą lokalnych mistrzostw i finalistą Pucharu Regionalnego. Rok potem ta nagroda znalazła się w klubowej gablocie.

Wspominkowy artykuł kończy się smutno. "Ale od 2018 roku znowu coś poszło nie tak z piłką nożną…". Mimo starań Pochlebajewa, dziś o seniorskim futbolu w Ozirosku nie można mówić pochlebnie. Ostatni mecz Granitu jaki udało się ustalić miał miejsce w 2017. W Internecie można zobaczyć sporo spotkań Motoru Oziorsk, ale to zespół z innego miasta. W dawnym Czelabińsku-40 istnieje drużyna futsalowa Maximum Oziorsk i kilka szkółek piłkarskich, z których największą jest Energija. Nazwa nie jest z przypadku. Oby tylko adepci piłki nożnej mogli zmienić energię w sukcesy sportowe. Szczebel seniorski? 25 września pierwsza drużyna Energiji wygrała puchar okręgowy. Może to jest ten promyk nadziei...

Mecz oldbojów Granitu Oziorsk. Warto zwrócić uwagę na sędziego
Mecz oldbojów Granitu Oziorsk. Warto zwrócić uwagę na sędziego

Nienormalny Zołotariew

Anna Krywszyna urodziła się w Oziorsku 15 maja 1996. Nie widzi na lewe oko, niedowidzi na prawe. Mimo to regularnie uprawiała pływanie. W 2020 roku pojechała na Igrzyska Paraolimpijskie do Tokio, skąd wróciła ze złotym i srebrnym medalem. Sportsmenkę gościł nawet prezydent Władimir Putin.

Jednym z pierwszych trenerów Anny Krywszyny był Ołeg Zołotariew, weteran Zakładów Majak. Od 30 lat pracuje społecznie jako instruktor sportowy dzieci z niepełnosprawnościami. Nie wyróżnia się z tłumu. Zmarszczona twarz, przyprószony siwizną wąs. Człowiek, jakich codziennie widzi się setki i których się nie zapamiętuje, bo wyglądają zwyczajnie. Przypomina budowlańca lub hydraulika, a nie trenera, który przyczynił się do kilku medali na paraolimpiadzie.

— Zołotariew!? On jest nienormalny! W najlepszym tego słowa znaczeniu. Jaka osoba dzisiaj na zasadzie wolontariatu poświęci swój czas, energię i nerwy na taką pracę?! Sam wiem, jak ciężko jest pracować z niepełnosprawnymi sportowcami. Jak wiele jest problemów. Od organizacyjnych po codzienne, które nieuchronnie napotyka trener przygotowujący parasportowców — mówi Michaił Uranow, trener czelabińskiej kadry w pływaniu.

Jeszcze w 1980 roku ZSRR odrzucił organizację paraolimpiady, bo przecież… w takim szczęśliwym kraju nie było niepełnosprawnych. — Czego to się nie nasłuchałem... Jest taki sport, jak pływanie?! To już lepiej siedzieć w domu... Szczerze mówiąc: stosunek do niepełnosprawnych jest w naszym kraju nadal nie najlepszy — mówi Uranow dla invaozersk.lact.ru.

Gdy Krywszyna święciła triumfy w basenie, Michaił Asztanow zdobywał dwukrotnie złote medale w kolarstwie. Historia tego olimpijczyka to piękny przykład walki z przeciwnościami losu. Urodził się bez rąk i nóg. Lekarze wróżyli mu rychłą śmierć, więc rodzice oddali go do sierocińca. Asztanow najpierw wygrał mistrzostwa Rosji w triathlonie, a potem pojechał do Portugali, gdzie zdobył brąz w międzynarodowych zawodach kolarskich. Jego największym sukcesem jest teraz podwójne złoto z Tokio 2020. Jednym z mentorów olimpijczyka jest właśnie Ołeg Zołotariew.

Anna Krywszyna odbierająca nagrodę od Putina. Źródło: Wikipedia
Anna Krywszyna odbierająca nagrodę od Putina. Źródło: Wikipedia

22 września Asztanow i Krywszyna odwiedzili Zakłady Majak. — Wszyscy kibicowaliśmy naszym sportowcom. Dla mnie to wielki zaszczyt spotkać się z nimi osobiście i podać im ręce. Szczególnie ucieszyło nas zwycięstwo naszej rodaczki Anny Krywyszyny. Cieszyliśmy się, że zwyciężyła nie tylko Rosja, ale i Oziorsk. Biografia sportowa i osobista tych ludzi jest żywym przykładem dla młodzieży i dzieci. Dzięki zwycięstwom w Tokio nasi sportowcy i ich trenerzy wznieśli ruch paraolimpijski na wyżyny — podkreślił naczelnik okręgu czelabińskiego Jewgienij Szczerbakow.

Asztonowa i Krywszyna łączy nie tylko postać Ołega Zołotareiwa, ale też Zakłady Majak, które w ramach stowarzyszenia (i dbając o poprawienie postatomowego PR) wspierają paraolimpijczyków.

Epitafium

Skutki katastrofy kysztymskiej są trudne do oceny. Rosjanie przyznali się do niej dopiero w 1992. 35 lat po wybuchu. Rok po upadku ZSRR. Po raz pierwszy świat usłyszał o katastrofie w Zakładach Majak dzięki dysydentowi Zhoresowi Miedwiediewowi, który w 1977 opublikował artykuł "Hazards of nuclear power". Dwa lata później wydał książkę pt. "Katastrofa nuklearna na Uralu", która w całości traktowała o wypadku w laboratorium chemicznym.

Pomnik ku czci likwidatorów tzw. awarii kysztymskiej. Źródło: Wikipedia
Pomnik ku czci likwidatorów tzw. awarii kysztymskiej. Źródło: Wikipedia

W 1957 roku bose kobiety zbierały kartofle we wsi Metelino, a wojskowi w kosmicznych skafandrach mierzyli promieniowanie. — Od 1957 roku mamy 23 tysiące kilometrów kwadratowych skażonego terytorium, 23 eksmitowane wsie, 272 tysiące ludzi zostało wystawionych na szkodliwe napromieniowanie — mówi Kutepowa. Ludzie sprzeciwiali się wysiedleniom. Mimo ewakuacji Tatarskiej Karabołki ludzie mieszkają tam do dziś. Wrócili zaraz po przymusowej eksmisji. Tu jest bowiem ich mała ojczyzna.

Mieszkańcy wsi Muslimowo zostali ewakuowani dopiero w 2005. 48 lat po wybuchu.

Z akt CIA opublikowanych przez pisarkę Annę Gyorgy wynika, że Amerykanie wiedzieli o katastrofie. Ralph Nader, polityk z Partii Zielonych, mówi wprost, że władze USA zataiły informacje o wydarzeniach z Oziorska, by móc rozwijać własny program atomowy. W 1979 doszło i tam do pierwszej oficjalnej katastrofy w elektrowni jądrowej. 16 kilometrów od Harrisburga w Pensylwanii miała miejsce awaria zaworu bezpieczeństwa. Elektrownia Three Mile Island zaczęła płonąć. Do środowiska przedostało się 13 milionów kiurów radioaktywnych wyziewów...

Zakłady Majak pracują do dziś. Ich nazwa w tłumaczeniu na polski oznacza latarnię morską. Niech historia Majaka oświetla drogę innym naukowców. Drogę, na której nie ma kolejnych katastrof, wysiedleń i tragedii. Niech atom będzie teraz tylko budowniczym, a nigdy już żołnierzem.

*** Autor tekstu bazował między innymi na książce Nadieżdy Kutepowiej "Tajemnice zamkniętych miast". Ta zostanie opublikowana w Rosji w listopadzie.

Retro TVP Sport: Wisła Kraków – AC Parma. Puchar UEFA 2002/03
Retro TVP Sport: Wisła Kraków – AC Parma. Puchar UEFA 2002/03: transmisja online live stream
Retro TVP Sport: Wisła Kraków – AC Parma. Puchar UEFA 2002/03

Najnowsze
Polska straciła ważną międzynarodową imprezę!
nowe
Polska straciła ważną międzynarodową imprezę!
| Inne zimowe / Łyżwiarstwo 
Natalia Maliszewska nie powalczy o punkty PŚ na polskiej ziemi (fot. Getty).
Nowy trener o wyborze skoczków na igrzyska: obawiam się tego
Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła (fot. Getty).
polecamy
Nowy trener o wyborze skoczków na igrzyska: obawiam się tego
| Skoki narciarskie 
Kiwior przed wielką szansą. Tylko nielicznym się to udawało
Jakub Kiwior (fot. Getty)
Kiwior przed wielką szansą. Tylko nielicznym się to udawało
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Kolejny spadek Hurkacza. Zobacz najnowszy ranking ATP
Ranking ATP 2025 (tenis mężczyzn). Na którym miejscu Hubert Hurkacz? [AKTUALIZACJA]
Kolejny spadek Hurkacza. Zobacz najnowszy ranking ATP
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Świątek z olbrzymią stratą. Sprawdź nowy ranking WTA
Ranking WTA 2025 (tenis kobiet). Na którym miejscu Iga Świątek? [AKTUALIZACJA]
Świątek z olbrzymią stratą. Sprawdź nowy ranking WTA
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry