U schyłku pracy w Polonii Warszawa bywał nazywany marionetką. W Poznaniu traktowano go jak bajkopisarza. Ot, lubił mydlić oczy innym. A teraz w Barcelonie sporo zawdzięczają mu Pedri i Ansu Fati. Ba, Bakero właśnie awansował w klubowej hierarchii.
Jose Mari Bakero trafił do Polski z inicjatywy Józefa Wojciechowskiego, który szukał kogoś nowego, bo był zdegustowany karuzelą trenerską w Polsce, na której kręcą się wciąż ci sami fachowcy. A ekscentryczny właściciel Polonii Warszawa zwykł obchodzić się z trenerami jak przed laty słynny prezes Atletico Madryt Jesus Gil – bez skrupułów. Po prostu lubił wprawiać karuzelę w ruch kiedy chciał.
Kuriozum Wojciechowskiego
W pierwszym sezonie Bakero zajął z Polonią 13. miejsce w lidze, ale w następnym, mimo iż zaczął obiecująco, był już jednym z uczestników kabaretu wystawianego przez właściciela. Trzy zwycięstwa, remis i... nadzór.
Wojciechowski, ingerując w pracę trenera, utworzył specjalny komitet złożony z dwunastu osób, który miał oceniać piłkarzy i temu, który zagrał najgorzej, nie pozwalał na występ w kolejnym meczu. A każdą decyzję musiał zaakceptować dyrektor sportowy Paweł Janas . To kuriozum nie mogło trwać długo. Po pierwszej porażce Bask usłyszał adios.
Taczka w Poznaniu
Bakero rozstał się z Polonią, ale nie zniechęcił się do Polski. Kierownictwo Lecha Poznań niespodziewanie zmieniło trenera przed prestiżowym (wygranym 3:1) meczem z Manchesterem City w Lidze Europy. Jackowi Zielińskiemu nie było dane poprowadzić drużyny w tym spotkaniu. Wiadomość jak grom z jasnego nieba, a dla Bakero splendor na początek. Wynik poszedł w świat, to on firmował zwycięstwo, choć drużynę przygotował do tej rywalizacji poprzednik.
Euforia nie trwała długo. Dość szybko kibice zrazili się do Baska, widząc w nim bajeranta, który wykorzystując udaną karierę piłkarską i znajomość hiszpańskiego futbolu, chce mamić poznaniaków. Fani krzyczeli ironicznie "Ole" po bezproduktywnych wymianach piłki graczy Lecha. Skandowali nawet: chcemy trenera, a nie żadnego Bakera!
Pozostawanie przy piłce, wymienność pozycji, wykorzystanie skrzydłowych – założenia trenera wyglądały ładnie na papierze. W praktyce wprowadzenie tych wzorców z Hiszpanii okazało się za trudne. Stowarzyszenie Wiara Lecha chciało podstawić mu taczkę, by mógł na niej wyjechać z klubu. I tak Bakero sparzył się jako trener, ale już w innej roli odnalazł się ostatnio doskonale.
Awans w Barcelonie
Prezes Joan Laporta wprowadza nowe porządki w klubie. Ustalono, że Jose Mari Bakero będzie szefem skautingu krajowego, ponadto ma działać również w wymiarze młodzieżowym.
Poprzedni zarząd znacznie obniżył rangę jego działalności, powierzając mu rolę obserwatora jedynie graczy wypożyczonych. Teraz awansował. Jose Mari poznał od podszewki młodzież w Katalonii, ponieważ pracował już jako dyrektor sportowy w tym wymiarze futbolu, zajmował też ważne stanowisko w Barcy B.
Jak się zasłużył?
Brał udział w negocjacjach ws. przenosin Pedriego z Las Palmas do Barcelony. Rozmowy prowadzili dyrektorzy sportowi klubów, ale to on omawiał ważne kwestie z Tonim Otero, sekretarzem technicznym klubu z Wysp Kanaryjskich. To potwierdza, że przyczynił się do tego transferu.
Bakero i Ramon Planes wspólnie obserwowali Pedriego, co doprowadziło do transakcji. Wnioski były bardzo pozytywne. Ten chłopak zawsze kibicował Barcelonie, bo dziadek założył na Kanarach fanklub Barcy, a teraz mógł spełnić marzenie. Bakero może być dumny, wszak Pedri już dziś jest porównywany do Andresa Iniesty . W poprzednim sezonie rozegrał ponad 70 meczów i zachwycił w finałach mistrzostw Europy. Aby żaden z potentatów europejskiej piłki klubowej nie rozmarzył się zanadto, myśląc o sprowadzeniu go do siebie, Barcelona przedłużając kontrakt młodziana do 2026 roku zawarła w nim próg sprzedaży… miliarda euro.
Pomoc dla nadziei
Wracający po wielomiesięcznej kontuzji Ansu Fati był fetowany na Camp Nou, gdy strzelił pierwszego gola. Klub wiąże także z nim spore nadzieje. W mediach społecznościowych ten powrót przedstawiano wyjątkowo. Dostał nr 10, który wcześniej był na koszulkach wirtuozów – Ronaldinho i Leo Messiego . A co ma z tym wspólnego Bakero?
Gdy Fati pokonywał kolejne szczeble w młodzieżowych drużynach i przechodził z zespołu cadete do juvenilu, zrobiło się zamieszanie. Ojciec nie akceptował bowiem podsuwanych dokumentów. Prolongata umowy stanęła więc pod znakiem zapytania. Kontrakt został przedłużony dzięki zdolnościom mediacyjnym Bakero.
Ta sprawa nie jest jedyną zasługą Baska. Gdy Ansu grał w juvenilu A, to był wystawiany na szpicy, co wiązało się z rywalizacją z rosłymi obrońcami. Aby ograniczyć mu te ciężkie boje, Bakero przesunął Fatiego na skrzydło. Odtąd nie musiał przebijać się przez obronę rywali z takim trudem.
Jose Mari Bakero nie wspomina miło Polski. Przekonał się, jak impulsywnym i nieprzewidywalnym przełożonym jest Józef Wojciechowski, a w Poznaniu śmiano się z niego zbyt pochopnie. W Barcelonie odnalazł naturalne środowisko. Tam czuje się najlepiej. I niekoniecznie musi zajmować się trenowaniem...