Przez kilkanaście dni cały sportowy świat zastanawiał się, co się stało z Shuai Peng, chińską tenisistką, która oskarżyła o molestowanie seksualne byłego, wysoko postawionego polityka Partii Komunistycznej. – Kryzys wizerunkowy trochę złagodzono, ale nie sądzę, żebyśmy dowiedzieli się, co tak naprawdę działo się przez ostatnie kilkanaście dni. Nie napisze o tym żaden niezależny dziennikarz, ani nie powie o tym sama tenisistka. To niemożliwe – mówi Radosław Pyffel, autor książki "Biznes w Chinach – jak odnieść sukces w chińskim świecie", oraz członek Rady Azjatyckiej think tanku Nowej Konfederacji.
Maciej Łuczak, TVPSPORT.PL: – Czy przekonują pana informacje i obrazki, które płyną z Chin? Powinniśmy wierzyć w to, że Shuai Peng jest bezpieczna?
Radosław Pyffel: – Chiny to prawie zawsze historia z podwójnym albo nawet "poczwórnym dnem". Nigdy nie oczekuję, że to, co widzę w przestrzeni medialnej realnie wyjaśnia sprawę. Mając taką postawę łatwiej mi to przyjąć. A czy ta historia trzyma się kupy? Trudno mi oceniać. Na pewno pokazuje, że kryzys komunikacyjny, jaki nastąpił, został trochę załagodzony. Pojawienie się tenisistki w obecności działaczy olimpijskich pokazuje także wysoką pozycję działaczy olimpijskich w Chinach i ich dobre relacje z władzą. MKOL miał zawsze dobre relacje z Pekinem, a za chwilę mamy zimowe igrzyska w Pekinie… Kryzys wizerunkowy trochę złagodzono, ale nie sądzę, żebyśmy dowiedzieli się, co tak naprawdę działo się przez ostatnie kilkanaście dni. Nie napisze o tym żaden niezależny dziennikarz, ani nie powie o tym sama tenisistka. To niemożliwe.
– A na ile hasztag #WhereisPengShuai, cała akcja, w którą włączyli się sportowcy z ogromnymi zasięgami, to był kłopot dla Chin? Bardzo się tym przejęli, czy może sądzili, że chwile to potrwa, a potem ucichnie?
– Na pewno to wszystko co się działo, miało mniejsze znaczenie niż w przypadku społeczeństw w krajach demokratycznych. Władza jest autorytarna i przez to mniej podatna na takie działania. W sondażach jej nie spada, nie ma to przełożenia na pogorszenie popularności. Natomiast myślę, że były inne kwestie. Przede wszystkim atmosfera przed igrzyskami.
. #WhereIsPengShuai pic.twitter.com/51qcyDtzLq
— NaomiOsaka大坂なおみ (@naomiosaka) November 16, 2021
– Pytanie, czy nie zagrali va banque, bo WTA w dużej mierze stoi na chińskich pieniądzach.
– Chiny wszędzie są istotne, we wszystkich dziedzinach. Sam tenis, który tam się dopiero od kilku dekad zakorzenia, nie ma takiego statusu jak tenis stołowy, czy badminton. Ale to na pewno sport, który mocno się rozwija, Chińczycy lubią dyscypliny, gdzie liczy się spryt, technika i taktyka. Uprawia go na pewno co najmniej kilkadziesiąt milionów ludzi, pewnie ze dwa razy więcej niż populacja całej Polski i to ludzi już wcale nie biednych. Ewentualny rozbrat tej dyscypliny z Państwem Środka byłby ciosem dla obu stron. Światowy tenis straciłby Chiny, a Chiny światowy tenis. To najgorsze rozwiązanie.
– W zachodnim świecie każdy kto śledzi sportowców mógł tę sprawę zauważyć. A jak to wygląda w Chinach? Czy przeciętny mieszkaniec tego kraju mógł w ogóle się o tym dowiedzieć?
– Nawet jeśli oficjalnie hasztag o Shuai Peng był zbanowany, to jest spora grupa osób, która poprzez VPN może omijać różnego rodzaju blokady i oglądać to, co dzieje się na świecie. Więc ta sprawa musiała zostać zauważona.
– Ale rozumiem bardziej w drugim obiegu?
– Włącza się VPN, pomija się firewall of China, czyli zaporę internetową. Ale przeciętny Chińczyk żyje tym, czym żyją przeciętni ludzie, różnymi dramatami celebrytów, nowymi serialami itd. Natomiast na pewno część społeczeństwa była świadoma, że na Zachodzie o czymś takim dyskutowano.
Our official statement regarding Peng Shuai.#WhereIsPengShuai#CreatedByThePlayersForThePlayers�� pic.twitter.com/RKyaHVBwPY
— Professional Tennis Players Association (@ptpaplayers) November 18, 2021
– Żadnej oficjalnej odpowiedzi na to nie było?
– Nie, absolutnie. Nie może być ani odpowiedzi, ani przyznania się. Jest kwestia rewolucji moralnej, którą organizuje Xi Jinping. To, że starszy mężczyzna ma romans z tenisistką, to wyglądałoby bardzo źle, byłoby totalnym zaprzeczeniem wszelkich moralnych aspektów, którymi ma się charakteryzować społeczeństwo. Ono ma być zwarte, gotowe, a rządzący moralni. W Chinach jest też cała akcja z obcinaniem zasięgów celebrytom, którzy zdaniem władz wypisują w sieci różne głupoty, prezentują złe wzorce zachowań. Patrząc na to w szerokim kontekście, to bardzo kłopotliwa sprawa dla chińskich władz.
A statement on the recent video of Peng Shuai posted by China state-run media 👇
— wta (@WTA) November 20, 2021