Skoczkowie w Ramsau mają być do czwartkowego przejazdu do Engelbergu, by nie jeździć tam i z powrotem. To w końcu połowa drogi. Dzięki temu będą mieć też czas na rozłożenie treningu. To tydzień zajęć dla tej grupy – mówi w TVPSPORT.PL Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Ramsau to magiczne miejsce dla polskich skoków. Kiedy odbył się tam pierwszy obóz?
Apoloniusz Tajner: – Zaczęliśmy tam jeździć już w 1999 roku, czyli w zasadzie od razu po tym, jak przejąłem grupę. Wcześniej, w latach 1997–1998 kontakt podłapał tam trener Mikeska. Przejąłem go i tylko tam udawaliśmy się, gdy coś nie pasowało ze skokami. Dwadzieścia lat temu to była jedna najnowocześniejszych skoczni, bardzo trudna i zarazem K-90, czyli automatycznie skakało się tam przy mniejszych prędkościach. Jeśli tam ktoś zaczął oddawać dłuższe skoki, można było bez strachu jechać na duże lub mamucie obiekty, wiedząc, że sobie poradzi.
– Co trzeba było zrobić, by tam uzyskać formę?
– Spędzaliśmy tam co najmniej pięć dni. Skoków musiało być co najmniej około 30–35. Trzeba było je również rozłożyć, by wszystko nie odbywało się w ciągu dwóch dni. W krótkim czasie trudno jest coś poprawić.
– Na czym polega specyfika "magii" skoczni w Ramsau?
– To był wtedy jeden z najnowocześniejszych obiektów. Teraz może już taki nie jest, ale ciągle trzyma parametry. Przy niej ważne było też to, że jest daleko. Moglibyśmy wysyłać naszych skoczków do Zakopanego, ale ja wolałem wyjechać, by zawodnicy nie wracali do domów po treningach. Dlaczego? Bo zazwyczaj jest tak, że albo się skoczek wyśpi, albo nie, po ćwiczeniach pobiegnie załatwiać swoje sprawy, zamiast koncentrować się na regeneracji… W poprawianiu formy chodzi o spokój. By treningi były efektywne, muszą być przedzielane odpoczynkiem pasywnym i podtrzymującymi ćwiczeniami. Jak to wszystko jest dobrze poukładane, to jest czas na każdy etap przygotowań i nigdzie się człowiek nie śpieszy. Nagle się okazuje, że to odpala i można jechać na zawody. Wielokrotnie w przeszłości to zdawało egzamin.
– W sezonie 2002/2003 nie było widowiskowego spadku formy, ale nie było zwycięstw. Pojechaliście do Ramsau, nastąpiła poprawa i skończyło się złotymi medalami Adama Małysza w mistrzostwach świata.
– W Libercu Adam się rozchorował, odpuściliśmy Willingen. Wiązała się z tym anegdotyczna sytuacja. Na polecenie premiera Leszka Millera prezes Telewizji Polskiej, Robert Kwiatkowski, wydał dość ostre stanowisko. Mówił, że wóz transmisyjny jedzie na zawody, a my rezygnujemy, że tak nie może być. Nie zmieniłem jednak decyzji. Do Niemiec nie pojechaliśmy. W sumie chyba dobrze, bo podczas jednego z tamtych konkursów Sven Hannawald jednym skokiem się rozbił technicznie. Dostał wiatr i już się nie pozbierał. Pojechał wtedy prosto do Predazzo i był już innym zawodnikiem.
Przerwa dla Adama przed mistrzostwami świata była więc długa. Miał czas, by nie skakać, ale też chwilę, by trenować. Udało nam się poprawić błędy przy jednoczesnym przeprowadzeniu treningu motorycznego, podtrzymującego. Na tydzień przed MŚ pojechaliśmy do Ramsau, a później stamtąd do Predazzo, bo było po drodze. Cała historia skończyła się dwoma mistrzostwami świata. Od kryzysu do sukcesu.
– Ponoć Adam poprawiał też formę w Wiśle Łabajowie na K–65. Często na nią wracał?
– On jeździł tam do Janka Szturca, z nim chodził na tę skocznię. Nie mialem nigdy nic przeciwko temu, ponieważ Adam jest z Jasiem bardzo emocjonalnie związany. My z kolei się przyjaźnimy już od tylu lat, że bardzo lubiłem, kiedy Jasiu przychodził na trening i rzucił okiem na skoki Adama. Takiej pomocy żaden trener nie powinien odrzucać.
Mogę zdradzić, że Adam chętnie przyjmował wskazówki od swojego trenera klubowego. Miał do niego absolutne zaufanie. Zawodnik wracał na mniejszą skocznię. Gdy w 1995–1996 roku mu nie szło, załatwił zwolnienie lekarskiej i przez tydzień pracował z Jankiem Szturcem na skoczni… K-15. Doszedł później do swoich pierwszych sukcesów, wygrał trzy Puchary Świata, kilka razy był na podium.
– Do kiedy Dawid Kubacki i reszta będą w Ramsau?
– Mają tam być do czwartkowego przejazdu do Engelbergu, by nie jeździć tam i z powrotem. To w końcu połowa drogi. Dzięki temu będą mieć też czas na rozłożenie treningu. To tydzień zajęć dla tej grupy.
– W grupie czas na uspokojenie czy gwałtowniejsze działanie?
– Do Ramsau wysłaliśmy grupę, u której coś szwankuje. Atmosfera jest dobra. Rozmawialiśmy bardzo konstruktywnie i wszyscy mamy podobne odczucia. Już od piątku dyskutowałem z Adamem na ten temat i obserwowaliśmy rozwój sytuacji. Kiedy spotkaliśmy się w niedzielę, wszyscy byliśmy jednego zdania. Wiedzieliśmy, że trzeba zainterweniować. Trener Doleżal przedstawił, że chciałby, by czterech zawodników pojechało na Puchar Świata, że wybrana grupa nie potrzebuje zgrupowania. Reszta miała udać się do Ramsau. Decyzję podjął on. Rozmawialiśmy też o kilku innych wariantach.
– Jakich?
– Nie chcę ich przedstawiać, bo nie chcę wywoływać niepotrzebnych dyskusji. Doszliśmy wspólnie do tego, że jest to najlepsze rozwiązanie. Michal Doleżal je zaakceptował. Gdyby się nie zgodził, nie wpływalibyśmy na jego pomysł. To do trenera głównego należą decyzje. Nie było potrzeby wydawać poleceń. Z Adamem wyłoniliśmy kilka wariantów rozwiązań, a szkoleniowiec wybrał to, które wydawało się wszystkim najlepsze.
– Czyli zaufanie do trenera jest pełne?
– Tak. Nie ma powodu, by go nie było. On też jest troszkę zaskoczony sytuacją i tym, że zdarzają się błędy. Ważne, że są techniczne, bo łatwiej je wyprostować niż te motoryczne. Dr Harald Pernitsch przeprowadził testy i okazało się, że zawodnicy są świetnie fizycznie przygotowani. Widać gołym okiem, że szwankują elementy techniczne, czyli brak czucia głębokiego, mięśniowego. To odbija się później na wykonywaniu ruchów i popełnianiu błędów technicznych.
Czytaj też: Kryzys w kadrze skoczków narciarskich. Tak źle nie było od sezonu 2015/2016
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1024 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.