Powrót Adama Nawałki do polskiej kadry coraz bliżej? Były selekcjoner obecnie jest faworytem do przejęcia kadry po Paulo Sousie. Choć jednak od czasu jego poprzedniej pracy z reprezentacją minęło niewiele, sporo się w niej zmieniło. Nowi ludzie, warianty taktyczne...
Adam Nawałka pracował z polską kadrą przez blisko pięć lat (2013-2018) i choć jego zespół przeżywał wzloty i upadki, obecnie raczej pozytywnie nam się kojarzy. Zwycięstwo z Niemcami, ćwierćfinał Euro, łatwy awans na mundial (mimo wysokiej porażki z Danią) oraz wykorzystanie doskonałej formy Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego, Kamila Glika i innych... To pierwsze skojarzenia na myśl o kadrze Nawałki. Oczywiście, był też nieudany mundial, "niski pressing" i te same zwroty powtarzane podczas każdej konferencji. Ale z drugiej strony – to jego kadra dała najwięcej radości kibicom od lat.
Po kadencjach Brzęczka i Sousy to znów Nawałka jest faworytem do przejęcia reprezentacji. Jako jeden z głównych argumentów wymienia się fakt, iż trener zna zawodników i miał z nimi dobre relacje. Bo powiedzmy sobie szczerze – jej trzon, mimo upływu czasu, tak bardzo się nie zmienił. Lewandowski jest jeszcze lepszy niż wcześniej. Postępy zrobił także Zieliński, u którego częściej niż trzy lata temu widać piłkarską dojrzałość.
Z drugiej strony, z kilku ważnych trzy lata temu zawodników Nawałka już raczej nie skorzysta. Łukasz Fabiański zakończył przygodę z reprezentacją, Łukasz Piszczek gra w trzecioligowych Goczałkowicach, a Jakub Błaszczykowski zbliża się końca kariery. Z kolei Grosicki niedawno znalazł się na peryferiach, ale w Pogoni wraca do formy i być może selekcjoner niebawem powinien dać mu szansę. Mniejsze szanse na powrót mają Artur Jędrzejczyk i Michał Pazdan. Prędzej można się spodziewać Jacka Góralskiego, który wraca po długiej kontuzji.
Gdy spojrzymy na kadrę z Euro 2020, znalazło się w niej tylko jedenastu piłkarzy z mundialu sprzed trzech lat. To pokazuje nie tylko zmianę pokoleniową, ale udowadnia, że Nawałka pojechał na mistrzostwa świata ze starzejącą się kadrą, a zawodnicy potrzebują następców. Nie udało się ich znaleźć Brzęczkowi i już więcej w tym kierunku poczynił Sousa. Z drugiej strony, Portugalczyk często eksperymentował i nie można stwierdzić, by ktoś nowy dołączył na stałe do kadrowego trzonu. Moder, Dawidowicz, Świderski i Buksa stali się ważnymi postaciami, ale czy na stałe? Każdy z nich jeszcze musi dużo udowodnić, co nie będzie łatwe. W meczu z Węgrami nie wyszło...
Wyjściowy skład reprezentacji Polski w ostatnim meczu Adama Nawałki: Fabiański – Bereszyński, Bednarek, Glik, Jędrzejczyk, Kurzawa – Góralski, Krychowiak – Zieliński, Grosicki – Lewandowski.
Wyjściowy skład reprezentacji Polski w ostatnim meczu Paulo Sousy: Szczęsny – Kędziora, Bednarek, Dawidowicz – Cash, Moder, Klich, Linetty, Puchacz – Świderski, Piątek.
Powrót Nawałki byłby powrotem do punktu wyjścia? Na pewno pod względem taktycznym. Paulo Sousa testował ustawienie z trójką z tyłu – często w głównej formacji, ale czasem w reakcji na kontratak rywala. To nic oryginalnego – rozwiązanie było już wielokrotnie stosowane nawet w klubach Ekstraklasy i to jeszcze przez awansem Rakowa. Ale w reprezentacji wcześniej próbował tego tylko Nawałka, w meczach towarzyskich i raczej bez powodzenia. Wydaje się, że po powrocie byłby raczej skłonny wrócić do klasycznego ustawienia 4-4-2, które przynosiło efekty w pierwszej połowie jego kadencji.
Inna sprawa, że po odejściu Nawałki polska kadra przestała być traktowana jako zespół. Wcześniej było widać równowagę między zawodnikami i ich wkładem dla drużyny. Od jakiegoś czasu jesteśmy jednak odbierani jako "Lewandowski i reszta". Owszem, żyjemy w czasach być może najlepszego polskiego piłkarza w historii, ale cała kadra nie może spoczywać na barkach jednego zawodnika. Nawałka potrafił wykreować innych bohaterów, choć byli też piłkarze (na przykład Zieliński, potem Klich), których potencjału nie umiał wykorzystać.
Może powrót Nawałki to dobra opcja na chwilę, czyli na baraże. Jego doświadczenie i autorytet mogą się przydać w kluczowym momencie. Tylko co dalej? Piłkarski świat się nie zatrzyma, a kadra do rozwoju potrzebuje ciągłości. Historia pokazała, że zmiany trenerów co rok (albo krócej niż rok) rzadko przynoszą pozytywne efekty na dłużej. Wszyscy tęsknimy za kadrą z 2016 roku, ale to już nie wróci. Nie można ciągle mówić, że chcemy iść do przodu, jeśli będziemy się cofać, nawet o te pięć-sześć lat. A trener, który od prawie trzech lat nikogo nie trenował, raczej nie jest gwarancją zmian. A na nie przecież liczymy?