{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Pekin 2022. Technologia w olimpijskiej służbie

Ludzkie oko bywa zawodne. Zmysły potrafią nas oszukać. Nie można jednak oszukać technologii. Na co dzień jej nie dostrzegamy, ale bywa, że decyduje o medalach. A wtedy już czekamy na jej werdykt bezkrytycznie.
Medale na styku
Jak potrzebna jest technologia by sprawiedliwie ocenić kto wygrał przekonało się wielu olimpijczyków. W 2018 roku na igrzyskach w Pjongczangu w biathlonowym biegu masowym mężczyzn na 15 km wygrał Francuz Martin Fourcade przed Niemcem Simonem Schemppem. Czas, z jakim wpadli na linię mety, był identyczny. Decydował fotofinisz, na którym było widać, że Francuz wygrał... o długość dużego palca u stopy.
Polscy kibice również mieli okazję doświadczyć emocji związanych z fotofiniszem, gdy w 2014 roku w Soczi Zbigniew Bródka wygrał w łyżwiarstwie szybkim na 1500 metrów z Holendrem Koenem Verweijem o 0,003 sekundy, czyli o około… 4,5 centymetra.
W Pekinie też już mieliśmy konieczność wykorzystania fotofiniszu. W snowboard crossie Austriak Alessandro Haemmerle pokonał w finale Kanadyjczyka Eliota Grondina o ćwierć długości deski.
Zespół wtedy i dzisiaj
Dzisiaj na igrzyskach pracuje kilkuset chronometrażystów. Ale rzecz jasna nie zawsze tak było. W 1932 roku na igrzyskach w Los Angeles obecny był jeden zegarmistrz, który miał do dyspozycji 30 stoperów. Cztery lata później w Garmisch-Partenkirchen również był to jeden człowiek, ale z 27 stoperami przeznaczonymi do chronometrażu wszystkich dyscyplin. Z kolei w Berlinie, zegarmistrz miał do dyspozycji już 185 stoperów. Rozwój technologiczny przez lata pozwolił na udoskonalenie przekazu z igrzysk oraz sprawił, że potrzebna jest dużo większa liczba osób pracujących przy pomiarze czasu. Dzisiaj, podczas igrzysk w Pekinie, zajmuje się tym zespół 300 specjalistów, który ma do dyspozycji 200 ton sprzętu. Są to między innymi: fotokomórki, kamery, czujniki, przekaźniki czy pistolety startowe.
Chronometrażowe kamienie milowe
Z perspektywy technologicznej, niektóre igrzyska są ważniejsze. Dzieje i działo się tak z prostej przyczyny: w życie wchodziło nowe rozwiązanie, które pomagało dbać o poprawność mierzonego czasu. I tak w 1948 roku w St. Moritz po raz pierwszy zastosowano komórki fotoelektryczne – inaczej zwane fotokomórkami. Technologia ta polega na ustawieniu na linii mety urządzenia, które emituje silnie reaktywny strumień światła. Dzisiaj, 74 lata później, technologia działa w ten sam sposób, a światło jest emitowane 2-3 centymetry nad powierzchnią.
W narciarstwie alpejskim charakterystyczne są bramki startowe. Towarzyszą one każdym zimowym igrzyskom od 1956 roku. To właśnie wtedy w Cortina d’Ampezzo w ten sposób sygnalizowano początek każdego zjazdu, gdy tylko narciarz podjeżdżał do bramki. Kiedyś tę technologię nazywano Quartz Recorder, dzisiaj jest to Snowgate, wprowadzony na igrzyskach w Vancouver w 2010 roku.
Nowa era telewizyjna
Niecałe 60 lat temu nastąpiła telewizyjna rewolucja. W 1964 roku na igrzyskach w Innsbrucku po raz pierwszy widzowie mogli zobaczyć czas danego zawodnika na ekranie własnego telewizora. Ale tylko czas. Cztery lata później w Grenoble dziennikarze, sędziowie oraz publiczność w szybszy i bardziej zintegrowany sposób otrzymywali wszelkie dane dotyczące występów olimpijczyków. Telewidzowie również mogli zobaczyć nieco więcej informacji na telewizorach: nazwiska zawodników, czas na żywo, czas końcowy, międzyczas oraz aktualną prędkość. Lata 60. okazały się kluczowe z telewizyjnego punktu widzenia i każdy kibic mógł w zupełnie inny sposób emocjonować się sportem – miał kontekst czasu i danych.
Z czasem, gdy system ewoluował, telewidzowie mogli oglądać klasyfikację, nawet w trakcie trwania rywalizacji. W tym celu na igrzyska w Lake Placid w 1980 roku został powołany specjalny zespół, który pracował przy zawodach z narciarstwa alpejskiego. Dzisiaj to rozwiązanie funkcjonuje w każdej dyscyplinie.
Zmiany w XXI wieku
Nie osiągnęliśmy limitu, chronometraż sportowy wciąż się rozwija. Podczas zawodów w Turynie w 2006 roku wprowadzono specjalne czujniki w kostkach zawodników łyżwiarstwa szybkiego, które dzięki sygnałom radiowym jeszcze dokładniej mierzą poszczególne międzyczasy oraz dostarczają dane dotyczące prędkości. Z kolei w 2010 roku, w Vancouver,
zastosowano po raz pierwszy Elektroniczny Pistolet Startowy, który łączy trzy funkcje: wydaje charakterystyczny dźwięk oznajmiający start, emituje sygnał świetlny oraz przekazuje do urządzenia pomiarowego impuls oznaczający początek odmierzania czasu.
Igrzyska w Soczi przyniosły zmiany w hokeju na lodzie. Od 2014 roku istnieje system wykrywania… gwizdków sędziowskich. W momencie, gdy gwizdek zostaje użyty przez sędziego, to czas jest zatrzymywany automatycznie. Przyspieszyło to czas reakcji o co najmniej pół sekundy, w porównaniu z ręcznym sterowaniem chronometrażysty. Dzięki temu zwiększył się też realny czas gry co najmniej o kilka sekund.
Co nowego w Pekinie?
Technologia w sporcie przesuwa nowe granice. Igrzyska w Pekinie wyznaczają kolejne kluczowe momenty w rozwoju chronometrażu konkretnych dyscyplin. W tym roku dotyczy to trzech z nich. Zmianę mamy w łyżwiarstwie szybkim, gdzie po raz pierwszy na igrzyskach stosowany jest system wykrywania falstartów.
Każdy tor od teraz ma dedykowaną kamerę monitorującą zawodnika. Nie do pomyślenia, a jednak – do tej pory zajmowało się tym ludzkie oko. Drugą dyscypliną jest łyżwiarstwo figurowe, w którym wprowadzono system analizy skoków. Wokół lodowiska jest rozstawionych sześć kamer, które gromadzą dane pomagające oceniać ewolucje: wysokość oraz długość skoku czy czas przebywania w locie łyżwiarek i łyżwiarzy.
Wreszcie kolejne zmiany czekają hokeistów na lodzie. Między ławkami kar, na bandzie boiska pojawił się jednostronny, transparentny zegar LED. Po co? Po to, żeby zawodnicy w trakcie gry mogli łatwo sprawdzać jaki jest czas gry oraz czas kar. To nieoceniona pomoc w trakcie meczów.
Specjaliści oraz Międzynarodowy Komitet Olimpijski pracują nad kolejnymi zmianami w chronometrażu sportowym i w 2024 oraz 2026 roku na pewno możemy spodziewać się kolejnych zmian. Ale czy rewolucyjnych?
Artykuł został przygotowany we współpracy z marką Omega.