Federacja piłkarska Polski, a w ślad za nią Szwedzi i Czesi nie tylko zapisały piękną stronę mundialowej historii. Nie tylko odmówiły gry w barażach z Rosją, która wywołała haniebną, bandycką wojną na Ukrainie. W istocie wezwały bowiem, by FIFA odpowiedziała na pytania fundamentalne.
A polscy piłkarze Kamil Glik, Wojciech Szczęsny, Robert Lewandowski i inni, w poruszających wpisach dali nie tylko świadectwo. Nie tylko pokazali, że sportowcy, którzy mają ogromny wpływ na opinię publiczną, nie pozostają obojętni na zło. Ich oświadczenia są, miejmy nadzieję, końcem naiwnej formułki "nie mieszajmy sportu z polityką". Naiwnej, bo w istocie FIFA tą formułką wielokrotnie szantażowała swoich oponentów. Szantażowała, choć sama już dawno straciła poczucie miary i bardzo mocno sport z polityką połączyła.
Jeśli FIFA da Rosji walkower kosztem Polski – skompromituje się do cna. A jeśli Rosja po walkowerach awansuje na katarski mundial, będzie to najbardziej zgniły i śmierdzący moment w historii futbolu. Ale też FIFA stanie wtedy w obliczu jeszcze większego kryzysu.
Nie można bowiem wykluczyć, że np. federacje Anglii, Holandii, Danii czy też Kanady i USA (te dwie jeszcze nie awansowały, ale są blisko – na dodatek mają organizować MŚ'2026) będą grozić bojkotem mundialu w Katarze. FIFA stanie więc na krawędzi rozłamu i wielkiego krachu turnieju, który i tak – wszyscy dobrze to wiemy – był przyznany Katarowi po korupcyjnej orgii. A trzeba pamiętać, że poprzedni mundial przyznano Rosji także w cieniu licznych zarzutów o korupcję. Czy FIFA, jej działacze, są wolni od rosyjskich długów wdzięczności? Czy Gianni Infantino zwróci Putinowi "Order Przyjaźni"? Przedwczoraj to pytanie zadał Rob Harris z AP, ale Infantino uciekł oczywiście w opowieść o rozdziale sportu od polityki. Teraz już nie ma gdzie uciekać.
Stanowisko PZPN jest bowiem nie tylko głośnym i szlachetnym gestem wsparcia dla Ukrainy. Nie tylko prostą konstatacją, że Rosja, bandycko najeżdżając Ukrainę, nie może uczestniczyć w rywalizacji sportowej, w której nadrzędną zasadą jest przestrzeganie reguł i czystość gry.
W istocie PZPN stawia bowiem podskórne pytanie: jak ma być rządzony światowy futbol? Czy FIFA – skorumpowana, poddana silnym politycznym presjom, uwikłana w siatkę niejasnych interesów i powiązań – zachowała jeszcze resztki moralności? Czy może FIFA jest światowym imperium (jak się sama przechwala), ale takim "spod ciemnej gwiazdy"?
Potem przyjdą kolejne, dalej idące, np. czy FIFA nie powinna być skromnym organem zarządzającym, a nie biznesowym potentatem, który dla zysku jest w stanie sprzedać wszystko i wszystkim? Na początek, już dziś, FIFA musi odpowiedzieć na pytanie najprostsze: czy uczestniczy w brudnej wojnie, czy jednak gra fair-play?