W Kranjskiej Gorze zza rogu wybiega Adam Małysz, a po chwili słychać Polaków z Suwałk. To znak, że nadchodzi finałowy weekend Pucharu Świata. Wreszcie słynna piosenka "Planica, Planica" zabrzmi nie tylko z głośników, ale też z gardeł fanów pod skocznią. Święto lotów narciarskich ma być – według zapowiedzi organizatorów – okraszone rekordem świata.
To będą pierwsze zawody z euforycznymi kibicami pod Letalnicą od 2019 roku. Dwa lata temu dolina w Alpach Julijskich miała gościć mistrzostwa świata w lotach, ale plany pokrzyżował koronawirus. Imprezę udało się zorganizować w grudniu 2020, lecz przy pustych trybunach. Tylko nieliczni akredytowani mogli też oglądać na żywo zeszłoroczny finał Pucharu Świata.
Tym razem w Planicy może się zjawić nawet 30 tysięcy kibiców. Sprzyja pogoda – słoneczna i niemal bezwietrzna – oraz ponadprzeciętna forma Słoweńców. Zawodnicy Roberta Hrgoty przywieźli srebro igrzysk, drużynowe złoto mistrzostw świata w lotach oraz indywidualne srebro tej drugiej imprezy na szyi Timiego Zajca.
Niespełna 22-letni skoczek z Ljubna jest współliderem klasyfikacji Pucharu Świata w lotach narciarskich. Weekendowe konkursy rozstrzygną walkę o małą Kryształową Kulę za tę specjalność, a głównym rywalem Słoweńca powinien być Stefan Kraft. Na Letalnicy poznamy też zdobywcę dużej Kryształowej Kuli za cały sezon oraz zwycięzcę turnieju Planica 7 z pulą 20 tysięcy franków szwajcarskich.
W środę skocznię sprawdzali przedskoczkowie. Inaczej niż rok temu ich trening odbył się przedpołudniem, a to w dolinie gwarantuje lepsze warunki. Najdalej – na 236. metr – poleciał Mark Hafnar.
Organizatorzy deklarują, że w zawodach spodziewają się bardziej imponujących odległości. Aljosa Dolhar z komitetu organizacyjnego wspomniał na łamach siol.net, że "rekord świata zostanie pobity". Wskazał nawet najbardziej sprzyjający dzień i godzinę – padło na sobotę i 10:15, a więc najpewniej drugą grupę 1. serii "drużynówki".
Rekord świata po raz ostatni poprawiono na Letalnicy braci Gorisków w 2005 roku (słynne 239 metrów Bjoerna Einara Romoerena). Sześć lat później miano największej zyskała Vikersundbakken, na której notowano kolejne najdalsze próby. Planica nie ustaje w deklaracjach pt. "odzyskamy rekord świata", ale dziś jej najdalszy ustany lot to 252 metry Ryoyu Kobayashiego, a ten z norweskiego obiektu to 253,5 Krafta.
Niezależnie od tego, czy rekord uda się pobić – asekuracyjne decyzje jury z ostatnich tygodni każą powątpiewać w wizję gospodarzy – sobota przyniesie święto pod skocznią. Po trzech latach zawodnicy znów zabawią się na "team area party". W tradycyjnym spotkaniu biorą udział skoczkowie i sztaby – każdy przywozi specjały ze swojego kraju. – Będziemy gotowi – deklaruje Paweł Wąsek.