Sposób, w jaki Luis Aragones zarządzał grupą, będzie dla mnie inspiracją na całe życie. Ujął mnie uczciwością. Nauczyłem się wiele od Guardioli, Luisa Enrique, del Bosque, ale to Aragones był najlepszy pod tym względem – podziw dla byłego selekcjonera Hiszpanów wyrażony przez Xaviego wymyka się sztampie. Kiedy wszyscy wychwalają Cruyffa i Guardiolę, on już jako trener Barcelony nie zapomina o innym mistrzu.
"Xavineta" to nowy termin w hiszpańskiej prasie określający styl gry odnowionej Barcelony. Ten porywający futbol cieszy kibiców między innymi dzięki temu, że Xavi ukształtował wizję futbolu, trenując pod okiem Pepa Guardioli. To oczywiste, że jest pełen podziwu dla niego, ale swego czasu powiedział, że może wyróżnić dwóch trenerów: Guardiolę właśnie i Luisa Aragonesa.
Ludzki Aragones – jego kaprys i... Japończycy
Xavi kiedyś przypominał, że Aragones, jak to on, być może z przekory powtarzał, iż hiszpańscy piłkarze nie mają kondycji fizycznej, ale na poziomie technicznym należą do pięciu najwybitniejszych nacji. Aragones był też w odczuciu Xaviego bardzo ludzki, bliski człowiekowi, zawsze szczery i mówiący wszystko, patrzący piłkarzowi w oczy.
To wszystko brzmi pięknie, a relacje Xaviego z Aragonesem nie układały się idealnie od razu... Mentor obecnego trenera Barcelony nie powoływał go na początku pracy z reprezentacją. Ale w końcu nadszedł ten moment i gdy panowie spotkali się pierwszy raz na zgrupowaniu, to selekcjoner odgadł irytację utalentowanego zawodnika.
– Pewnie pan sobie myślał: "Dlaczego ten stary skur... mnie nie powołuje?!". Wiem, że pan tak myślał..." – miał powiedzieć selekcjoner. Wkrótce potem byli na siebie skazani, pisana im była wspólna przyszłość. Xavi stał się kluczową postacią kadry Aragonesa, który nie wyobrażał sobie jej bez gracza Barcelony. Żartował z nim: "Moja drużyna to dziesięciu Japończyków i ty. Niech mi dadzą do drużyny tylu Japończyków i ciebie. Wszystko mi jedno, kim będą pozostali, jeśli ty czujesz się dobrze".
Od obrony do krótkich podań - droga Aragonesa do tiki taki
– Każdy kraj ma własny sposób uprawiania futbolu i tak właśnie należy działać – reprezentacja Włoch zdobyła 3 mistrzostwa dzięki catenaccio, Argentyńczycy i Brazylijczycy również nie odeszli od swoich upodobań. Hiszpański futbol nigdy nie był kunsztowny. To wbrew naszej naturze. La Furia to nie tylko przydomek, ale też filozofia, którą należy ponownie zaszczepić drużynie. Poświęciliśmy się dla idei, wedle której wszyscy Hiszpanie muszą być doskonałymi technikami, a tymczasem wcale nie jesteśmy taką drużyną. Mamy wysyp 10-12 graczy, którzy imponują z piłką przy nodze, ale nie wszyscy mogą grać w jednym zespole – twierdził Aragones.
Trochę ponarzekał, w końcu długo uchodził za trenera staroświeckiego, preferującego defensywną taktykę, a później zadbał o... odpowiednią liczbę środkowych pomocników. Wdrażał zmodyfikowane 4-4-2. Marcos Senna biegał blisko linii obrony. David Villa wielokrotnie zostawiał z przodu samego Fernando Torresa, więc niuansując, można uznać, że było to 4-1-3-1-1. O sile pomocy stanowili Andres Iniesta, Xavi i David Silva . Obecność trzech graczy o takim profilu oznaczała zagęszczenie środka pola i rezygnację ze skrzydłowych. Powód? Wybór padł na mistrzów krótkich podań, którzy towarzysząc sobie, byli w swoim żywiole.
To miało być lepsze od regularnego oskrzydlania akcji i wielu centr w pole karne. Hiszpanie dzięki Aragonesowi wymyślili siebie na nowo, mieli inny sposób na dotarcie z piłką do bramki niż ich rywale. A za cezurę przyjmuje się mecz z Danią w Aarhus, zwycięstwo 3:1 i awans do EURO 2008. To było zarazem początkiem tiki-taki. Do dziś wspomina się symboliczny moment. Gola Sergio Ramosa poprzedziła imponująca sekwencja zagrań, Hiszpanie zatrzymali się po 27 podaniach. A Xavi z zapałem tłumaczył zmiany, jakie zaszły w hiszpańskim futbolu:
– Zamieniliśmy tradycyjną hiszpańską "furię" na posiadanie piłki. Udowodniliśmy, że ładna gra może się przełożyć na sukces. Jeśli nie wygralibyśmy finałów mistrzostw Europy, to nie zdobylibyśmy później złota w RPA. Przełożyliśmy wściekłość na posiadanie piłki i udowodniliśmy, że owszem, można wygrać, grając ładnie. Oczywiście nie wolno bagatelizować zasług Vicente del Bosque. Ale miejmy na uwadze, że to Luis był pod ogromną presją, bo to on wyznaczył nam drogę. To on dał reprezentacji Hiszpanii styl, który ma ona do dziś. Pod tym względem zawsze byliśmy zgodni. Luis trafnie ocenił sytuację i uczynił z niskich graczy fundament drużyny. Przed naszym pierwszym triumfem w wielkiej imprezie wiele razy powtarzał, że zamierza stawiać na dobrych piłkarzy, bo są na tyle dobrzy, że pozwolą Hiszpanii wygrać te mistrzostwa Europy. I wygraliśmy. Był inteligentny i bardzo odważny.
Zmiana poglądów, Cruyff już nie był zły
Luis Aragones nie szukał wymówek, w swoim stylu tłumaczył, że skoro ma do dyspozycji najlepszych piłkarzy w swojej trenerskiej karierze, to jeśli nie zdobędzie medalu, przyzna, że jest zwyczajnie... gówn***ym trenerem i mimo takiego potencjału zbudował gówn***ą drużynę. W wypowiedziach był grubiański, a wręcz prostacki, ale mimo uporu i arogancji, potrafił ewoluować jako trener. Zrobił rewolucję. Na przestrzeni lat zasadniczo zmienił poglądy, odnosząc się do konkretnych koncepcji gry w piłkę.
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku miał dość odwagi, by wypowiadać się w sposób dla wielu obrazoburczy. Uważał, że odciskający swoje piętno w Barcelonie Johan Cruyff nie stworzył idealnych, optymalnych rozwiązań dla reprezentacji. Na Camp Nou to był dogmat, ale nie widział potrzeby, by obowiązywał w drużynie narodowej. Utrzymywał, że hiszpańska "furia" (tempo, agresywność, wściekłość, błyskawiczne akcje zamiast "koronkowych") bardziej odpowiada kadrze. Po latach wcielił w życie coś, co było kompatybilne z... wizją Cruyffa i paradoksalnie z niej wyrastało. Trzeba wiedzieć, że Xavi na pierwszej konferencji w roli trenera Barcelony nie krył podziwu dla "cruyffismo", określając stosunek do niego słowami "wszyscy jesteśmy dziećmi Johana".
Płacenie za czekoladę i znaczenie transu
– Nigdy nie zmęczy mnie komplementowanie Luisa Aragonesa. On jest uosobieniem i synonimem triumfu. Mając tak porywczy charakter, nigdy nie ulegał nikomu ani niczemu. Kiedy widział, że coś mogło zaszkodzić drużynie, to wycinał z korzeniami. Luisowi wyrządzono wiele krzywd, chciano go zniszczyć, ale nikt nie mógł sobie z nim poradzić, a niby był taki stary i miał problemy z głową... Myślę, że byłem dla niego jak syn. Obaj graliśmy na pozycji pomocnika. To mogło nas bardziej zbliżyć do siebie. Zawsze powtarzał: bierz czekoladę i płać, ile jesteś winien (przyjmij i w porę oddaj piłkę; i tak raz za razem) – wspominał Xavi w autobiografii.
Barwne powiedzenia były specjalnością Aragonesa. Lubił radzić Xaviemu, by... wszedł w trans. Gdy ten usłyszał to pierwszy raz, zrobił wielkie oczy, zastanawiając się, o co chodzi tym razem. Otóż Aragones miał na myśli to, by zawodnik podchodząc do rzutu wolnego przypomniał sobie ostatni idealny strzał w róg bramki. Wtedy powtórka stanie się całkiem prawdopodobna...
Ironiczny, życzliwy i... uszczypliwy
Aragones był ekscentryczny, ale bywało, że odnosił się do piłkarzy zwyczajnie, z dużą troską i wyrozumiałością. Xavi wspomina, że miał szczególną cierpliwość do napastników. Motywował, gdy brakowało im goli: "Nie przejmujcie się, dobra seria wróci sama". Miał też proste motto, nie liczył na cuda, szczęśliwy zbieg okoliczności. Wierzył, że maksymalny wysiłek popłaca. Dlatego ukuł teorię: im więcej pracy, tym więcej szczęścia. Nie tolerował niedokładności.
– Malutki, ściągaj te drewniane buty – zwrócił się z przekąsem do Daniela Guizy, gdy szwankowało jego przyjęcie piłki. Nie lubił też efekciarstwa. Na grę przesadzającego z dryblingami Santiego Cazorli zareagował tak: – Drogi panie, za kogo się pan uważa? Za Brazylijczyka?
Według Xaviego Aragones to człowiek uczciwy, ale na pewno nie wszyscy podzielają to zdanie. Zwłaszcza Raul mógłby podać je w wątpliwość. Trener powiedział kiedyś, że trzeba być autentycznym, by działać w piłce. A prawda jest przytłaczająca. Przekonał się o tym zasłużony napastnik Realu Madryt, który za tego selekcjonera stał się banitą.
Dziennikarze chcieli dowiedzieć się, dlaczego Raul jest tak traktowany, ale Aragones nie zmienił zdania. Zawodnik poszedł w odstawkę, a arogancki selekcjoner dopominających się o niego uciszał, pytając, czy Raul wygrał jakiś wielki turniej, a było ich aż pięć. To oczywiście było pytanie retoryczne. Czasami trener zachowywał się jak gbur. Pewnego razu stwierdził: "Mnie na widok Raula spodnie z tyłka nie spadają". Aragones, nie gryzł się w język, a dzięki prostocie wypowiedzi chciał dopiec tym, którzy nie mogli liczyć na jego przychylność.
La Roja łączy, a nacjonaliści nie mają dość
Aragones antagonizował, ale też łączył. W Hiszpanii, kraju tak podatnym na wpływy tych, którzy wciąż podsycają regionalizmy i nacjonalizmy, dążył do tego, by piłkarska reprezentacja przyczyniała się do dawania ludziom poczucia jedności mimo podziałów. – Chciałem, by ten zespół miał tożsamość, by posiadał imię. Jeśli Brazylijczycy mają swoich Canarinhos, a Argentyńczycy Albicelestes, to pragnąłem, by Hiszpanie mieli swoją La Roja . Powtarzał piłkarzom, że mogą być z Katalonii albo Kraju Basków, ale gdy zakładają koszulkę reprezentacji, to reprezentują całą Hiszpanię.
Rolę lidera drużyny na boisku powierzył Katalończykowi, któremu za fetę po wygraniu EURO 2008 mocno się dostało za... rzekome wspieranie Hiszpanii jako państwa w chwilach sukcesu. Xavi krzyknął bowiem: viva Espana! (Niech żyje Hiszpania!). To nie spodobało się nacjonalistom z Katalonii. Później stwierdził, że mógł skandować: Viva la seleccion espanola! (Niech żyje reprezentacja Hiszpanii!). Wtedy może by mu odpuścili...
Abstrahując od tej sytuacji, trudno nie zauważyć, że tamta kadra zrobiła pierwszy krok, by uczynić futbol płaszczyzną porozumienia i powodem radości rozpolitykowanych Hiszpanów.
Luis Aragones nigdy nie był mistrzem elegancji, dobrych manier i wyważonych wypowiedzi, ale to on przerwał hiszpańską niemoc w finałach mistrzostw Europy. To on zjednał sobie znakomitą grupę graczy, na czele z Xavim. Dlatego ostatniego jest do dziś, a to już dobrych kilka lat po śmierci mistrza, niekwestionowanym autorytetem. Mędrzec z Hortalezy był jedyny w swoim rodzaju. Złota era futbolu w Hiszpanii zaczęła się od niego. Należy mu się wieczny szacunek.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (982 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.