Gennaro Gattuso jest już oficjalnie trenerem Valencii. Na koncie twitterowym klubu został opublikowany powitalny filmik z pięknymi słowami trenera i... wyłączono możliwość komentowania. Taki drobiazg, ale oddaje atmosferę, która jest bardzo zła. A może być jeszcze gorzej.
Nowy trener to człowiek z temperamentem, który pod wpływem emocji podejmuje radykalne decyzje. Rok temu miało miejsce symptomatyczne zdarzenie. Otóż podpisał kontrakt z Fiorentiną, by po trzech tygodniach go rozwiązać z powodu rozbieżności w podejściu do polityki transferowej. To zapowiada też w Walencji gorące tygodnie już na początku, bo kierownictwo klubu planuje de facto rozbiórkę drużyny.
Choleryk Gattuso i ekscentrycy
Na liście do sprzedaży mają znaleźć się trzy bardzo ważne nazwiska: Goncalo Guedes, Carlos Soler i Jose Gaya. Szczególnie odejście dwóch ostatnich graczy, reprezentantów Hiszpanii, zżytych z Valencią byłoby wymowne za rządów Petera Lima. Ale Gennaro Gattuso lubi wchodzić w relacje z postaciami nietypowymi, mającymi swój świat. Włoski producent filmów i właściciel Napoli Dino De Laurentiis też był trudny we współpracy, ale gdzie mu tam do Singapurczyka. Ten zwolnił dającego powoli radę w Valencii Marcelino. Właścicielowi nie podobało się, że trener zamiast skupić się na lidze, walczył do końca w krajowym pucharze. Mało tego, w finale pokonał nawet Barcelonę. I w nagrodę został zwolniony. Panowie mieli po prostu inne priorytety.
Lim, który od początku uważa, że klub jest jego własnością i kibicom nic do tego, nie ogląda nawet wszystkich meczów Valencii. Dla niego futbol to Liga Mistrzów, tylko nią się napawa. Kolejny skutek tych kuriozalnych rządów to wakujące stanowisko dyrektora sportowego, które niegdyś zajmował Mateu Alemany. To fachowiec wysokiej klasy, z którym duże nadzieje wiążą teraz kibice Barcelony. Upatrują w nim wręcz cudotwórcę na rynku transferowym.
Szperacz od Pedriego w Valencii?
Co ciekawe, pojawił się pomysł, by Gattuso wspomógł w tej roli Ramon Planes. Do niedawna pracował w Barcelonie, ale gdy Joan Laporta zaczął robić zmiany, to zatrudnił właśnie Mateu Alemany'ego. Planes pożegnał się z Barcą, a zrobił jej dwa prezenty w trakcie swojej pracy (świetne transfery Pedriego i Ronalda Araujo). Teraz ma propozycję na piśmie, trzeba się tylko spieszyć z decyzją. Rynek transferowy sam się nie ogarnie, a przecież jeśli spełni się czarny scenariusz kibiców, a ten wymarzony Petera Lima, to będzie trzeba tę drużynę składać od nowa.
Brak szacunku dla legend i... taśmy
Carlos Soler to symbol Valencii. Urodził się w tym mieście. Mając osiem lat zaczął grać za namową dziadka w piłkę w jednej z młodzieżowych drużyn. To oznacza, że ten związek trwa od 17 lat, a jeszcze w 2016 Soler zadebiutował w pierwszej drużynie i od tego czasu stał się jednym z jej liderów. Fani LaLiga zwykle są zgodni: to wytrawny pomocnik, świetny wykonawca rzutów karnych. Ale władze nie bawią się w sentymenty. Dlatego skromny, introwertyczny Carlos może czuć się zakłopotany, bo marionetkowy prezes Anil Murthy nie przebierał w słowach:
– Dla Carlosa od początku sezonu było jasne, że odejdzie, ponieważ ma duże ambicje. Kang-in Lee też je miał. W 50% zamknięte było odejście do Bragi, która grała w europejskich pucharach i walczyła o powrót do nich. No to przeniósł się za darmo do Mallorki. Carlos jest też pewien odejścia od początku sezonu. Trzeba szanować piłkarzy, bo odczuwają zbyt dużą presję kibiców. Ma żonę i ostatnie, czego chce, to pożegnać się w zły sposób. Chce, by jego rodzice mogli wyjść na ulicę i by rodzina miała się tutaj dobrze. To szanuję. Mówię mu jednak: jeśli odejdziesz za darmo w styczniu, to zabiję cię wykorzystując całą prasę! Włożę w to 100 tysięcy euro. Musisz przynieść nam pieniądze. Dorastałeś w akademii a tam klub zainwestował w ciebie pieniądze.
Ta wypowiedź, która wyciekła do mediów, okazała się dla nieszczęsnego prezesa bardzo kosztowna. Już pożegnał się z Valencią. Peter Lim, który był na wojnie z kibicami znacznie wcześniej, uznał, że czara goryczy się przelała. Murthy nie potrafił zapobiec psuciu wizerunku zwierzchnika, co pogłębiło kryzys w relacjach klubowej wierchuszki z kibicami. Tymczasowo rolę prezesa ma pełnić Kojama Khalimuddin (ponoć kolega Lima ze szkolnej ławki), dotychczas tylko członek zarządu. A Carlos Soler, który niedawno był łączony z Barceloną, jest już po słowie z szefami Atletico Madryt. Konkretów nie znamy. Gdy zgłosiło się Napoli, to nie był specjalnie zainteresowany, ponieważ chce zostać w Hiszpanii.
– Po porażce w finale Copa del Rey i braku awansu do europejskich pucharów Gaya był przybity, ale dobrze przewodził zespołowi, by udanie zakończyć sezon. Jest tu od lat i uwielbiam go. Trzeba szanować ambicje gry w reprezentacji i chęć wejścia do drużyny, która jest w Lidze Mistrzów. Mówię mu: Jose Luis, w kolejnym sezonie przeprowadzę niewiele transferów, a ty będziesz myśleć: co ja tu robię? Kibice śpiewać: Anil łajdaku, wypad z Mestalla. Ale będą to śpiewać o tobie...
To kolejna taśma, którą upubliczniono i która może wpłynąć na decyzję Jose Gayi, świetnego lewego obrońcy, którego niektórzy widzieli w Barcelonie z uwagi na zaawansowany wiek Jordiego Alby. On był lojalny wobec Valencii. Ba, oświadczył nawet, że przedłuży kontrakt, jeśli zwolniony przed kilkoma dniami Jose Bordalas zostanie w klubie. Nie został i przyszłość Gayi jest nieznana.
Ten trener nie mógł doprosić się spotkania twarzą w twarz z Peterem Limem, a o zwolnieniu dowiedział się z mediów. To, co dzieje się teraz z Solerem i Gayą, może niepokoić Gattuso i kibiców, ale nie powinno absolutnie dziwić Włocha. Przecież żywa legenda Valencii, czyli Dani Parejo odchodził w dziwnych okolicznościach. Opisał to w książce naukowej "Stadiony świata (pomiędzy Gemeinschaft i Gesellschaft)" socjolog, prof. Krzysztof Łęcki:
"W kontekście rozpatrywanej tu kategorii miejsca (i jej związku ze światem futbolu) ciekawy wydaje się przypadek Parejo. I to z dwóch powodów. Po pierwsze Dani wychował się w rodzinie, w której wszyscy kibicowali Atletico Madryt. Jako dziecko bywał często na Vicente Calderon, a nigdy na Santiago Bernabeu. Może dlatego nie boli go specjalnie, że nie zadomowił się w Realu? Przywiązanie do miejsca "uświęconego" rodzinną tradycją pozwala łatwiej znieść odrzucenie po próbie nieudanych przenosin do twierdzy "odwiecznego wroga".
Gattuso ukształtowała Kalabria. To tam przyszedł na świat, w regionie znanym z jednej z najpotężniejszych mafii świata, czyli ‘Ndranghety. O takich miejscach zwykło się mawiać: to region biedny i zapomniany przez Boga. Mimo że nie miał łatwego życia, to stara się teraz pomagać innym, by też wyszli na prostą, zaistnieli w świecie, mimo niezbyt dobrych warunków na początku życia. Założył fundację i działa w tym kierunku. Lokalsi są z niego dumni, bo pokazał, że jeśli ma się talent, to można sporo osiągnąć. Ustanowili więc Dzień Gattuso w uznaniu zasług Rino.
Słabość do niepokornych
Piłka zapewniła mu wiele znajomości, skrajnie różnych. Od nieokrzesania do taktu i elegancji. Przyjaźnił się z Paulem Gascoignem, co przyniosło mu dużo historii tyleż zaskakujących co żenujących. Pewnego razu, nie owijając w bawełnę, relacjonował: "nasrał mi do butów. Poszedłem pod prysznic, wracam, a tam pełno gówna".
Kiedyś starł się z młodym Zlatanem Ibrahimoviciem. deptali się i podgryzali cały mecz, ale kto się czubi, ten się lubi. Dwa charaktery i przyjaźń na lata, taki był efekt tej znajomości z boiska.
Ojciec Carletto
Mowa już była o takcie i elegancji, a więc co się okazuje? Gdy Rino grał w Milanie, to pokochał Carlo Ancelottiego. Nigdy nie szczędzili sobie komplementów, mimo że jeden spokojny, opanowany, a drugi to wulkan energii, a czasami nawet tykająca bomba. Carletto przed laty przyznał, że Gennaro był piłkarzem, któremu najbardziej ufał. Nie przeszkadzała mu ta jego wybuchowa natura.
Nie brakowało nawet czułości, nawet... niebezpiecznej. Kiedyś Gennaro wyściskał biednego Carlo, paląc fajkę, co mogło mieć złe konsekwencje. Zawsze pozostawał oddany szkoleniowcowi. Gdy drużyna zawodziła, myślał, co trzeba zrobić, by plan Carletto jednak zrealizować. Ancelotti był dla tego boiskowego zabijaki jak ojciec.
Gattuso na boisku nie dbał o wrażenia artystyczne, a teraz jest postrzegany jako trener pragmatyk. Nie uchodzi za wizjonera, ale gdy trenował Napoli, to we Włoszech zwrócono uwagę, że w przeciwieństwie do Ancelottiego, który ustawiał przed linią obrony dwóch pomocników, Gattuso wystarczał jeden. On odpowiadał za zabezpieczenie środka boiska. Gennaro zależy też na jak najwyższej prędkości, z jaką gracze poruszają się z piłką do przodu.
Nie dał się chorobie
Los go nie oszczędza. W 2020 ujawnił, że choruje na miastenię oczu. – Trudno z tym żyć, bo widzę podwójnie. Apeluję do młodych: gdy patrzycie w lustro i coś wam się w sobie nie podoba, nie przejmujcie się tym. Życie jest piękne, korzystajcie z niego bez względu na wszystko. Słyszałem plotki, że został mi miesiąc życia. Ale spokojnie, nie umieram. Mam tę chorobę od 10 lat. Już trzeci raz się z nią zmagam. Moje oko wróci na swoje miejsce – zwierzał się.
I rzeczywiście, sytuacja się ustabilizowała, a on ma nadal zapał do pracy.
Będąc trenerem dał się poznać jako człowiek od zadań specjalnych. W Pisie, Milanie i Napoli zaczynał pracę w złych warunkach, wszędzie był kryzys, a on jednak dał radę i zrobił więcej niż wielu oczekiwało. Teraz trafia do zasłużonego klubu, w którym dochodzi do sabotażu. Tak działa obecne kierownictwo. Jose Bordalas to trudny człowiek we współpracy, konfliktowy, ale co dopiero raptus Gattuso. Czy taki związek może potrwać długo?
Bartłomiej Najtkowski
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.