17 lip 2022 | Lekkoatletyka

MŚ w lekkoatletyce. Adrianna Sułek przed wielobojem: nawet nie wiem, która jestem w rankingu

Wieloboistki Adrianna Sułek i Paulina Ligarska w niedzielę w Eugene zaczynają rywalizację o medale mistrzostw świata. Szczególnie pierwsza z wymienionych, halowa wicemistrzyni świata, miała prawo przyjechać z nadziejami do Oregonu – ma trzeci wynik w tym roku na świecie. – Uczę się startów na dużych stadionach. Ale postaram się tak jak na małych: na maksa, jak zawsze – mówi nasza cicha nadzieja na medal. Niestety, motywację zakłóciły przygotowania. Jej zdaniem źle przygotowane przez PZLA.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Kuriozalna dekoracja. World Athletics dzieli lekkoatletów

Święty-Ersetic ogłosiła ważną decyzję. Rezygnuje ze startu

Czytaj też

Justyna Święty-Ersetic (fot. Getty Images)

Święty-Ersetic ogłosiła ważną decyzję. Rezygnuje ze startu

Adrianna Sułek po kolei pnie się na szczyt światowego wieloboju. Od juniorki była uważana za zdolny materiał na dużą postać, co później zaczęła potwierdzać w imprezach w młodszych kategoriach wiekowych. Gdy wstąpiła w świat seniorów, w hali tej zimy zdobyła srebrny medal halowych mistrzostw globu w Belgradzie. I na tym się nie zatrzymała. Wiosną poprawiła rekord życiowy na stadionie – 6429 punktów, co daje jej trzecie miejsce na listach światowych. Co zabawne, skacząc m.in. 1,92 m wzwyż, jest tego lata najlepszą Polką w tej specjalności. Ma też inne atuty, np. bieg przez płotki czy mocne 800 metrów. To wystarczające argumenty, aby stawiać ją w gronie kandydatek do medalu w Eugene.

W niedzielę Sułek i Paulina Ligarska zaczną w MŚ swoją dwudniową bitwę.

MICHAŁ CHMIELEWSKI TVPSPORT.PL: – Jak czujesz się po zgrupowaniu w Seattle? Z czym tutaj przyjechałaś w nogach, w głowie, w wynikach itd.?
ADRIANNA SUŁEK: – To był mój najgorszy obóz, jaki przygotowywał Polski Związek Lekkiej Atletyki.

– O, mocno zaczynamy.
– Ale jak mamy zaczynać, jeśli tam ciągle wkradały się jakieś nerwy? Jedzenie na kampusie, gdzie mieszkaliśmy, było tragiczne. Stale musiałam dbać o to, żeby zabezpieczyć sobie jakieś śniadania i kolacje. Postanowiłam przestać milczeć, bo ile można pobłażać? Na szczęście tutaj w Eugene jedzenie jest już znakomite. Miałam jeszcze kilka dni, żeby uzupełnić organizm czymkolwiek wartościowym. Ale to, co się tutaj dzieje w kwestii pracy związku, jest moim zdaniem skandalem. Podróż ze Seattle samolotem lecącym tylko do połowy drogi i dalszy dojazd autokarem? Brak słów. Wysyłałam mejle z prośbami o interwencje w sprawie tamtego jedzenia. Bez skutku. Czy od tego są zawodnicy, żeby przed główną imprezą martwić się takimi błahostkami? Sztab, który tu przyjechał, po coś tutaj jest. Organizacja wyjazdu przez PZLA to nieporozumienie. Ale nie pozwolę, żeby na ostatniej prostej wydarto mi to, na co ciężko pracowałam przez ostatnie cztery miesiące.

– Pozwól, że poprawię debiutantkę w MŚ: pracowałaś przez całe życie.
– Racja.

– Wielka scena czeka. Ale ty na treningu zapoznawczym z głównym stadionem MŚ nie wyglądałaś na szczególnie zestresowaną.
– Bo czym mam się stresować? I po co? Mi się w Eugene bardzo podoba. Stadion jest kameralny, przez bliskość trybun dodatkowo wydaje się, że jest mniejszy niż 400-metrowy. To świetnie działa na podświadomość. Wmówię sobie, że biegi na 200 i 800 m do wieloboju tak naprawdę będą krótsze i przyjemniejsze. Do tego poniesie nas klimat tego miejsca. Tutaj od razu czujesz, że jesteś w ważnym miejscu dla lekkoatletyki.

– Czy ciebie takie sprawy nakręcają? Obiekt, widownia i atmosfera mają jakiś wpływ na to, jak wystartujesz? Pytam, bo niektórych to kompletnie nie obchodzi.
– I mnie również, to tylko może pomóc. Ale występ przy pustych trybunach na jakimś maleńkim stadioniku nigdy nie sprawiał, że startowałam słabiej czy bez motywacji. To nie ma żadnego znaczenia. Koncentruję się wyłącznie na sobie. Co więcej, tę koncentrację muszę utrzymać przez dwa pełne dni.

– Ty wciąż dopiero poznajesz się ze startami innymi niż te na "małych stadionikach".
– I chyba nieźle sobie z tym radzę.

Święty-Ersetic ogłosiła ważną decyzję. Rezygnuje ze startu

Czytaj też

Święty-Ersetic ogłosiła ważną decyzję. Rezygnuje ze startu

Korzeniowski: kolejne rekordy Polski. Tomala? Nie jest faworytem

Czytaj też

Korzeniowski: kolejne rekordy Polski. Tomala? Nie jest faworytem

– To robota psychologa?
– Oczywiście. Poświęcam temu elementowi treningów bardzo dużo uwagi. Staram się wykonywać sumiennie ćwiczenia, jakie mi zadaje. W Seattle nie łaziłam na spacerki po mieście. Byłam tylko na jednym – medytacyjnym, bo takie otrzymałam zadanie. Na relaks przyjdzie czas jesienią. Teraz jest czas walki o marzenia i taki mam w sobie stan. Robię wszystko, żeby za kilka dni nie mieć sobie nic do zarzucenia.

– Masz jakieś słabsze punkty?
– Nie mam. Wszystkie moje punkty są najmocniejsze.

– A sprawdzałaś listy światowe? Interesują cię takie rzeczy? Lubisz, gdy mówią o tobie: "nadzieja"?
– Ostatecznie nie wiem, które zajmuję miejsce w rankingu. Poważnie. Jedyne, skąd mogę się dowiedzieć podobnych rzeczy, to stąd, że regularnie staram się podglądać, jak trenuje świat, co robią rywalki i co ja mogłabym dla siebie stamtąd zebrać. Nie wiem nawet, z kim będę dokładnie tutaj rywalizowała – tylko tyle, że widziałam kilka dziewczyn w akademiku, gdzie nas zakwaterowano. Słyszałam też, że sporo Amerykanek rośnie w siedmioboju na światowym poziomie. Ale to jest wszystko. Ja dla siebie jestem tu wyłącznie rywalką.

– Ada, ty brzmisz jak podręcznik do pozytywnego myślenia.
– Psychologia działa cuda, prawda? Ostatnio włączałam sobie moje stare wywiady w sieci. I tak, nawet ja dostrzegam, ile zmieniło się w moim podejściu do sportu. Sądzę, że ta Ada po nowemu jest silniejsza. I że to ta droga jest właściwa. Jestem pewna siebie i dojrzała. Wiem, czego chcę. Wiem, z jakimi życiówkami tutaj dotarłam i co mi to może przynieść. Miałam wiosną dwa obiecujące starty, pamiętam ile wskazywały stopery i miary w treningach. Sprawdzianów nie robiłam. Wystarczy, że widziałam, jak reagował trener. To mi wystarczy, żeby chcieć tutaj zrobić coś dobrego. Trzymajcie kciuki.

Korzeniowski: kolejne rekordy Polski. Tomala? Nie jest faworytem