Zdania na temat freak fightów są w Polsce podzielone. Jedni zachwycają się fizycznym przygotowaniem influencerów, drudzy nie kryją niezadowolenia, że takie walki są oglądane przez setki tysięcy osób i cieszą się większą popularnością niż starcia zawodowców. W trakcie ostatniej gali Prime MMA 3: Street Fight triumf odniósł Daniel Rutkowski, były mistrz Polski w zapasach, na co dzień rywalizujący w KSW. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział jak odbiera nowe środowisko.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Przeanalizowałeś już ostatnią walkę?
Daniel Rutkowski, zawodnik KSW, PRIME MMA: – Nie było żadnych emocji. Traktowałem tę walkę jako sparing. Nie przygotowywałem się do niej. To pokazuje, jaki był poziom.
– Przywykłeś do nowego środowiska?
– Nie. Nigdy się to nie stanie. Nie rozumiem tego typu zachowań. Zamknąłem głowę. Nie chciałem używać wyzwisk i robić innych chorych scen. Zrobiłem swoje, zarobiłem pieniądze. Podszedłem do sprawy sportowo, kulturalnie.
– Da się w pełni wyłączyć?
– Potrafię uciec przed debilizmem. Wisi mi to, co robią inni. Nie będę przeżywał życia za inne osoby. Sportowców, którzy chcieliby walczyć w takich galach jest wielu. Trzeba jednak pamiętać, że dostaną się ci przyciągający najwięcej ludzi.
– Kilka dni temu pięściarz Kamil Szeremeta rzucił wyzwanie Amadeuszowi "Ferrariemu" Roślikowi. To ma sens?
– Internet bierze wszystko. Takie wypowiedzi się sprzedają. Ludzie przerzucają się wyzwiskami. Jest duża nagonka na świat freaków. Nie wiem, czy dojdzie do tego pojedynku, ale jeszcze może być głośno.
– To prawda, że w polskim zawodowym sporcie nie ma pieniędzy?
– Oj, w sportach olimpijskich ich brakuje. Jest trudno. Niby najlepsi mają zabezpieczenie, ale nie są to kwoty porównywane do piłkarzy czy tenisistów. U mnie nawet po dwudziestu sezonach harowania niekoniecznie jest tyle gotówki, że można leżeć i nie robić nic. Dużo zależy od tego, czy wywalczy się medal w trakcie igrzysk. Potem dostaje się emeryturę. To ułatwia funkcjonowanie, chociaż można liczyć na około trzy tysiące złotych.
FAME MMA. Ogromne emocje na konferencji!
– Andrzej Supron walczy o godne życie zapaśników?
– Stara się. Potrzeba jednak współpracy z telewizją i Internetem. Inaczej nie da się zaistnieć. Dopiero potem pojawiają się sponsorzy. W MMA jest łatwiej. Wystarczy dwadzieścia minut walki, by zaistnieć. I takie jest życie. We freak fightach przebitka płac jest nawet dziesięć razy wyższa niż w sporcie. Najgorsze jest zachowanie tych osób w trakcie konferencji i samych gal.