{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Oberstdorf. Ogromne szczęście Piotra Żyły! "Gdyby zauważyli, zdyskwalifikowaliby go!"
Michał Chmielewski /Piotr Żyła zajął drugie miejsce w konkursie otwierającym 71. Turniej Czterech Skoczni. Forma Polaka zadziwia, ale gdyby w Oberstdorfie jury zauważyło rozpięty suwak jego kombinezonu, Polak prawdopodobnie zostałby zdyskwalifikowany! Te informacje potwierdziliśmy w FIS. 36-latek miał ogromne szczęście.
Nastroje w polskiej reprezentacji skoczków narciarskich po Oberstdorfie są szampańskie. Czterech naszych w TOP30, w tym trzech w TOP10. A Dawid Kubacki i Piotr Żyła na podium. To kapitalne osiągnięcie, mimo że na Halvora Egnera Graneruda w czwartek nie było siły.
Ale okazuje się, że mogła być na Żyłę. Techniczna, w postaci dyskwalifikacji.
– Tak, doskonale wiem, o co chodzi. Też to zauważyłam – to pierwsze słowa Agnieszki Baczkowskiej, kontrolerki sprzętu w żeńskim PŚ, która tak jak miliony ludzi na świecie oglądała transmisję z konkursu mężczyzn z Oberstdorfu. – Gdy Piotrek wylądował, miał przy szyi rozpięty zamek w kombinezonie. Na rozbiegu jeszcze wszystko było okej, ale już gdy ściskał się z Dawidem, widać to było wyraźnie na ekranach. Trudno uwierzyć, że miał takiego farta, że nikt tego nie zauważył – opisuje działaczka FIS.
Fart Żyły polega na tym, że według przepisów strój musi być nienaruszony do momentu ew. kontroli na dole. Zamek powinien być zapięty pod szyję, o czym doskonale w Engelbergu przekonał się Paweł Wąsek. 23-latek miał już jednak rozpięcie przed skokiem, o czym kontroler na górze przez radio poinformował Christiana Kathola, głównego sprawdzającego ekwipunek zawodników. Ten nie miał wyjścia i Wąska nie było w niedzielnych zawodach na Titlis. – Głupi błąd, moja wina – kajał się Paweł. Ale skoro teraz drugi raz Polacy mają ten problem, może coś jest nie tak ze sprzętem? To na pewno warto sprawdzić przed dalszą częścią tournee.
– Gdyby ktoś oprotestował strój Piotrka, nawet jeśli nie zauważyli tego ludzie z FIS na miejscu, to i tak trzeba by go zapewne wykreślić go z listy wyników – przestrzega Baczkowska, podkreślając wielkie szczęście "Wiewióra". Wtedy byłoby dla niego w zasadzie po nadziejach na sukces w klasyfikacji TCS, bo straciłby całą notę za drugi skok.
Na protest wszystkie sztaby mają 15 minut po zakończeniu konkursu, licząc od chwili lądowania ostatniego zawodnika. Potem wyniki uznaje się za ostateczne. I tak się stało.
Można powiedzieć, że los oddał w czwartek Polakom to, co odebrał zimą 2016/17. Wtedy w Bischofshofen to Polacy nie wnieśli (a powinni) protestu na nieprawidłowy pomiar odległości Daniela Andre Tande. Norweg zajął wtedy trzecie miejsce w rankingu TCS, mimo że po korekcie i proteście w jego miejsce wskoczyłby nasz Maciej Kot.
– Nie on pierwszy, nie ostatni. W Soczi dyskwalifikację na igrzyskach także za suwak w kombinezonie powinien otrzymać Noriaki Kasai. Tam stawka była jeszcze większa, bo olimpijska. I też nikt nie zauważył. To się zdarza. Raz na korzyść jednych, raz drugich. Niestety, nie ma idealnych, nie ma nieomylnych. Nawet kontrolerzy sprzętu są tylko ludźmi – podsumowuje Baczkowska.
Drugi konkurs 71. TCS 1 stycznia w Ga-Pa.