Byłem na treningu przed mistrzostwami Polski i zobaczyłem, jak lata większość naszych zawodników. A lata prawie z podkurczonymi nogami i rękami w powietrzu, tak jakby się bali lecieć – zauważa Adam Małysz w programie "3. Seria" i zapowiada zmiany w szkoleniu. Po raz pierwszy uwagi krajowym trenerom przekazał w ten weekend Alexander Stoeckl, jeden z najlepszych szkoleniowców w historii dyscypliny, a obecnie dyrektor w Polskim Związku Narciarskim.
Mateusz Leleń (TVP Sport): – Pomówmy o zawodnikach drugiego szeregu. Na wiosnę do kadry A włączono Jana Habdasa, Kacpra Juroszka i Tomasza Pilcha. Dziś żaden z nich nie jest nawet blisko Pucharu Świata...
Adam Małysz (prezes PZN): – Myślę, że to były nasze największe nadzieje. To są zawodnicy, którzy mają niesamowity potencjał, ale dochodzą do pewnego momentu, ściany i nie mogą jej przekroczyć. Nie wiemy czemu. Sami trenerzy są w szoku, bo wydaje się, że wszystko idzie w fajnym kierunku, że pracują, że jest duży postęp i później jest po prostu jakaś granica, której nie da się przebić. Będziemy się jeszcze zastanawiać, może jakoś bardziej naukowo, skąd się to bierze.
– A na dziś: co wygląda na przeszkodę?
– Jedno, co mogę powiedzieć, to że niejednokrotnie nie byłem, nie jestem zadowolony z pracy młodych zawodników ze względu na to, że może im się wydaje, że dają sto procent, ale w dzisiejszych czasach to nie wystarcza. Trzeba dać dwieście procent. Ten sport to też ich zawód. Muszą się temu poświęcić nie tylko, jak przychodzą na treningi, ale również poza nimi.
My nie mieliśmy takich warunków, a z Robertem Mateją czy Wojtkiem Skupniem myśleliśmy non stop, co zrobić, żeby być lepszym, żeby się poprawić. My nie mieliśmy takich warunków, a z Robertem Mateją czy Wojtkiem Skupniem myśleliśmy non stop, co zrobić, żeby być lepszym, żeby się poprawić. Robert przykleił sobie na ręce rzepy. Potem przyklejał je na rozbiegu, aby nie szarpać rękami. Zakano mu tego potem, ale przynosiły efekty. Podpowiadaliśmy sobie, szukaliśmy.
– Czyli młodzi dziś za mało "rozkminiają" swoje skoki?
– Tego mi cały czas brakuje. Żeby więcej się dowiadywali, więcej pytali, wykazywali większe zainteresowanie. Jeśli poszli w to i chcą to robić profesjonalnie, muszą być zaangażowani zdecydowanie bardziej
– Oglądałem ostatnio mistrzostwa Norwegii i Polski. Duże różnice widać w skokach młodych zawodników. Nasi wyglądają na szkołę siłową. Skandynawowie lepiej latają. Ale czy to dobrze?
– Tu leży problem. Zauważyłem to jakiś czas temu. Byłem na treningu przed mistrzostwami Polski i zobaczyłem, jak lata większość naszych zawodników. A lata prawie z podkurczonymi nogami i rękami w powietrzu, tak jakby się bali lecieć. Na progu wydaje się, że go rozniosą, a to wręcz przeszkadza. Czasy, gdy zawodnicy chcieli rozsadzić próg, skończyły się. Dziś im bardziej zrobisz to technicznie, tym lepiej się odbijesz.
– Czyli czas zmienić szkolenie?
– Mieliśmy bardzo długie spotkanie z trenerami. Pierwsze na którym Alex Stoeckl przekazał swoje spostrzeżenia. Z Thomasem zgadzali się w stu procentach. Chcieliśmy to przekazać polskim trenerom. Myślę, że po sezonie będziemy robić spotkania, pokazywać jak zmieniać pewne rzeczy. Trzeba zacząć od dzieci i to wiemy. Podstawą jest najazd. Jeśli źle jedziesz, to nie masz żadnych szans na dobre odbicie.