| Piłka nożna / Liga Konferencji
W Europie nie ma już słabych drużyn – to powiedzenie sprawdza się przy każdej sensacyjnej porażce mocnego klubu z przedstawicielem piłkarskich kopciuszków w eliminacjach europejskich pucharów. Ale w tym wyświechtanym już cytacie sporo jest prawdy. Po tym, jak farerskie KI Klaksvik zapewniło sobie co najmniej awans do Ligi Konferencji Europy, liczba krajów, które nigdy w historii nie grały w fazach grupowych pucharów, zmalała do ośmiu. I za chwilę znów zmaleje.
Białe plamy na europejskiej mapie futbolu wciąż się zdarzają, ale są coraz mniej widoczne. W fazie grupowej europejskich pucharów w ostatnich latach grały między innymi ekipy z Gibraltaru (Lincoln Red Imps), Macedonii Północnej (Vardar Skopje) czy Liechtensteinu (FC Vaduz). Po dwóch rundach eliminacji Ligi Mistrzów wiadomo, że do zaszczytnego grona dołączą Wyspy Owcze. Tamtejsze KI Klaksvik przeszło już dwie rundy, eliminując Ferencvaros, zwalniając tym samym Stanisława Czerczesowa, a także po rzutach karnych pokonując szwedzkie Hacken.
Nawet jeżeli dzielni Farerzy przegrają kolejne dwa dwumecze, awans do Ligi Konferencji Europy już mają. A apetyt rośnie, a i rywal w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, norweskie Molde, wydaje się w zasięgu.
Po tym, jak zawodnicy z archipelagu składającego się z 18 wysp zapewnili sobie awans do fazy grupowej LKE, liczba krajów, która nie doświadczyła nigdy tej fazy rozgrywek (zarówno w LM, LE, jak i LKE) wynosi osiem. Na tym poziomie swojego reprezentanta wciąż nie miały: Islandia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Irlandia Północna, Walia, Andora, Malta i San Marino.
Już wiadomo, że i to grono nieco się uszczupli. W trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzą się bowiem hercegowiński Zrinjski Mostar oraz islandzki Breidablik Kopavogur. A to oznacza, że zwycięzca dwumeczu będzie miał co najmniej zagwarantowaną Ligę Konferencji Europy. Duże szanse na pozostanie w grze mają jeszcze przedstawiciele Malty (Hamrun Spartans), Irlandii Północnej (Derry City) i Czarnogóry (Sutjeska Niksić). Wszystkie trzy wygrały swoje pierwsze mecze 2. rundy LKE. Sensacyjnie triumfował też andorski Inter Escaldes, ale jakoś trudno wyobrażać sobie, by szkocki Hibernian miał u siebie nie odwrócić losów rywalizacji. A może w Europie faktycznie nie ma już słabych klubów?