| Czytelnia VIP

Zapomniane życiorysy: Waldemar Matysik. "Chciałem zostać mistrzem świata"

Waldemar Matysik (fot. Getty/PA Images)
Waldemar Matysik (fot. Getty/PA Images)
Sebastian Piątkowski

Ceniony za nieustępliwość i ambicję, dwukrotny uczestnik finałów mistrzostw świata, medalista z Hiszpanii. Po Mundialu w 1982 roku miał problemy zdrowotne, ale powrócił do normalnej dyspozycji. Dziś jest spełniony życiowo, wciąż zarażający optymizmem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Sztukmistrz z Krakowa. (Nie)zapomniane życiorysy – Kazimierz Kmiecik

Czytaj też

Kazimierz Kmiecik (fot. PAP)

Sztukmistrz z Krakowa. (Nie)zapomniane życiorysy – Kazimierz Kmiecik

Sebastian Piątkowski, TVPSPORT.PL: – Co u pana słychać?
Waldemar Matysik:
– Dziękuję, nie narzekam. Niedawno wróciłem do domu, czas za zasłużony odpoczynek.

– Ma pan pracę, której nikt nie chce wykonywać, a zasługi przypadają innym?!
– Można tak powiedzieć! Zawsze byłem od czarnej roboty i tak już chyba pozostanie…

– Ale z niewdzięcznej boiskowej harówki uczynił pan niemal sztukę!
– Wszystko dlatego, że chciałem zostać mistrzem świata! Pod względem fizycznym zawsze byłem dobrze przygotowany i chyba nie przynosiłem wstydu?

– Na pewno nie!
– Nie może pan tego pamiętać, ale początek lat osiemdziesiątych to naprawdę ciężkie czasy – niepokoje społeczne, Solidarność, stan wojenny. W niesprzyjającej rzeczywistości wywalczyliśmy medal w Hiszpanii, a przecież finały mistrzostw świata to taki uniwersytet piłkarzy! To najwyższy z możliwych poziomów.

– Medal w Hiszpanii miał dla pana słodko-gorzki smak.
– To prawda. Byłem chłopakiem, grałem turniej życia, ale w meczu z Francją organizm odmówił posłuszeństwa. Nie ukrywam, że byłem bardzo rozgoryczony – uważałem, że osłabiłem drużynę, a przecież stawką meczu z Francją było trzecie miejsce na świecie…

– Czy nie jest pan dla siebie zbyt surowy? Trzeba wspomnieć o hotelu bez klimatyzacji.
– No tak, ma pan rację. Warunki bytowe były beznadziejne, bo organizacyjnie ktoś zawalił. Pamiętam, że gdy dwa razy zabrano mnie na kontrolę to nie dostałem niczego do picia i jedzenia. A i pobyt w dusznym hotelu był koszmarem.

– Co wydarzyło się w przerwie meczu z Francją?
– Opadłem z sił, nie byłem w stanie grać dalej. W szatni wywiązała się mała wymiana zdań. Zbyszek Boniek nalegał bym kontynuował grę. Józek Młynarczyk starał się tonować nastroje. Po latach myślę, że zmiana była konieczna. Wygraliśmy z Francją, zdobywając trzecie miejsce na świecie. No i z Antonim Piechniczkiem powtórzyliśmy sukces z 1974.

– Do wybitnych trenerów miał pan szczęście.
– To prawda.

Sztukmistrz z Krakowa. (Nie)zapomniane życiorysy – Kazimierz Kmiecik

Czytaj też

Kazimierz Kmiecik (fot. PAP)

Sztukmistrz z Krakowa. (Nie)zapomniane życiorysy – Kazimierz Kmiecik

Torreador z Pampeluny, magik z Zabrza

Czytaj też

Jan Urban (fot. SPORT.TVP.PL)

Torreador z Pampeluny, magik z Zabrza

– Nie bał się pan nawet katorżniczej pracy u Huberta Kostki…
– Absolutnie! Grało mi się znakomicie, występowałem jako forstoper, a ostatnią instancją przed bramką był Józek Dankowski. I proszę sobie wyobrazić, że po odzyskaniu piłki włączałem się do akcji, dzięki czemu zdobywaliśmy przewagę w drugiej linii. Były to nowatorskie metody, bowiem już wtedy boczni obrońcy uczestniczyli w atakach. Bardzo cenię Huberta Kostkę, był znakomitym fachowcem.

– A Guy Roux?
– Wielki autorytet, wybitna postać. Pamiętam, że podczas środowych meczów kontrolnych z drugą drużyną chwytał za gwizdek i wcielał się w rolę sędziego. Co chwilę przerywał trening, objaśniając mocne i słabsze strony ligowych rywali, a taktykę ustalał inną pod każdego przeciwnika.

– Cantona nie narzekał?!
– Cantona był oryginałem, notorycznie spóźniał się na zajęcia i niewiele sobie zrobił z naszego oburzenia. Miałem o to pretensje, nie tylko do Erika, ale również do trenera. Ale Guy Roux zwykł jednak mawiać: – Waldek, chcemy sprzedać Cantonę za duże pieniądze…

Nie byłem przyzwyczajony do takich zachowań, ale niewiele mogłem zrobić, bo Erik był niebywale wyszkolony, umiał dosłownie wszystko. Widziałem jego wielki talent od początku. Cantona był tak oryginalny, że podczas zajęć biegowych trenował indywidualnie, przygotowując się do meczu na własnych zasadach. Przyznam, że bardzo odpowiadał mi jego styl gry, a ponieważ w Polsce byłem przyzwyczajony do cięższych treningów to bywało i tak, że biegaliśmy razem. Pewnego razu zwrócił na to uwagę Basile Boli. Po przyjeździe do Francji przytyłem dwa kilogramy, a więc pan rozumie, że potrzebowałem dodatkowego wysiłku.

– Dodatkowe kilogramy to pochodna francuskiej kuchni?
– A wie pan co? Pewnego razu trener Guy Roux pofatygował się do naszego mieszkania, by sprawdzić co jemy! Jak gdyby nic sprawdzał jak gotuje mi żona!

– Dobrze, że nie zajrzał do lodówki by sprawdzić płyny…
– Ha, ha, ha! Do lodówki zaglądał za to często tylko kolega naszych dzieci, który czuł się u nas bardzo swobodnie. Rodzice chłopca pracowali przez cały dzień, a moja żona była w domu, więc dzieciaki miały dostęp do zapasów. A trener Guy Roux był zawsze pomocny, podpytywał mnie o wrażenia z pobytu we Francji, służył radą nie tylko w boiskowych sprawach. Wie pan, jak to jest – gdy w domu układa się dobrze, to i na boisku można prezentować najlepsze cechy.

– To prawda.
– Auxerre to miłe wspomnienia, ale i tak najważniejszy był Górnik! W Zabrzu czułem się jak w domu, jak w wielkiej rodzinie. Pamiętam jak dziś, że z mojej miejscowości dostawałem się niebieskim autobusem do Gliwic, a następnie czerwonym, już do Zabrza. Na zajęciach pojawiałem się zawsze godzinę przed terminem, bo człowiek miał w sobie tę obowiązkowość…

– I cóż pan robił przez tę godzinę?
– Pomagałem szatniarzowi, który segregował sprzęt. Układałem koszulki i spodenki, a ten starszy, sympatyczny pan powiedział mi kiedyś takie słowa: – Chciałbym zobaczyć co z ciebie wyrośnie, bo jesteś dobrym człowiekiem…

Torreador z Pampeluny, magik z Zabrza

Czytaj też

Jan Urban (fot. SPORT.TVP.PL)

Torreador z Pampeluny, magik z Zabrza

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz (fot. Getty Images)

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

– Doczekał?
– Niestety nie. Był już wiekowy, miał wtedy ponad 80 lat i pamiętał sukcesy wielkiego Górnika z lat siedemdziesiątych. To był gospodarz z prawdziwego zdarzenia. Szkoda, że nie dożył naszych sukcesów, bo Górnik z lat 80. również był potęgą. Mieliśmy mocny zespół, ze znanymi nazwiskami.

– Utrzymuje pan kontakt z dawnymi kolegami? Dajmy na to z... Urbanem?
– Tak, akurat z Jasiem kontaktujemy się regularnie – piszemy, wymieniamy uwagi. I muszę panu powiedzieć, że na posadę selekcjonera zasługiwał jak mało kto. Nie podoba mi się zatrudnianie zagranicznych, bo sam pan widział jak wyszło z Portugalczykami.

– Teraz mamy selekcjonera z przeszłością w Zabrzu.
– I bardzo mnie to cieszy. Trener reprezentacji musi mówić w ojczystym języku, bo nie każdy rozumie angielski. No bo jak wytłumaczyć sytuacje typowo boiskowe? Albo przeprowadzić indywidualną rozmowę z piłkarzem? I nie chodzi mi o ich przygotowanie, bo od tego są przecież trenerzy klubowi. Bardziej idzie tu o reprezentacyjne życie, atmosferę. A ostatnie mecze z Wyspami Owczymi i Albanią były po prostu tragiczne! Przypomnę, że kolejne Euro będzie w Niemczech i bardzo chcielibyśmy powitać tu naszą reprezentację. Wygląda jednak na to, że piłkarze nie chcą do nas przyjechać, bo kadrze ciągle czegoś brakuje.

– Może etosu pracy Waldemara Matysika?
– Może i tak? Czasem, gdy nie idzie, gdy przeciwnik ma większe umiejętności to należy dać z siebie więcej, walczyć do upadłego, zrobić kolejny wślizg! Nie widzę tego u obecnych kadrowiczów, podobnie prób gry jeden na jednego, zrobienia przewagi. Może Michał Probierz trafi do zawodników? Grał w Niemczech, ma spore doświadczenie jako trener. Oby wszystko poszło w dobrym kierunku, bo serce boli, gdy patrzę na te męczarnie. A atmosfera w kadrze też nie jest chyba najlepsza.

– W Meksyku było lepiej?
– Oczywiście, że nie. Szwankowało wiele rzeczy i do dziś nie jestem w stanie pojąć dlaczego nie wykorzystaliśmy naszych możliwości. Do medalistów z Hiszpanii dołączyli przecież Urban, Dziekanowski, Tarasiewicz oraz Jasiu Furtok. Niby wygraliśmy z Portugalią, ale z Anglikami dostaliśmy baty, a Brazylią to sam pan wie, jak było… Szkoda tych finałów – niby każdy chciał grać, a nie osiągnęliśmy dobrego rezultatu. Podział na grupę śląską i warszawską też zrobił swoje, bo nam ze Śląska zarzucano na przykład, że rozmawialiśmy gwarą.

– A słyszę przyzwoitą polszczyznę z niemieckim akcentem.
– Mieszkam w Niemczech od dawna, więc trudno by było inaczej. W pracy rozmawia się po niemiecku, ale w domu po polsku. Najgorzej jest w pierwszych dniach pobytu w Polsce, kiedy zdarza mi się zapomnieć naszych słów. Później wszystko wraca. Mówi pan o tym akcencie, a proszę nie zapominać, że już w 1990 wyjechałem do Hamburga. To już ponad trzydzieści lat!

– O Furtoku pewnie pan słyszał?
– Tak…Biedny ten nasz kochany Jasiu, to smutne, co choroba robi z człowiekiem. Jestem w kontakcie z jego żoną. Najważniejsze jest zawsze zdrowie, więc szanujmy je, bo nie wiadomo co czeka nas jutro, za tydzień lub za rok…

– Czyli już wiem czego życzyć w ten pański geburtstag!
– Takie życzenia są najważniejsze, więc bardzo za nie dziękuję. Wyjątkowy to dzień, ale należy celebrować każdy kolejny w życiu. I wie pan, uśmiecham się, gdy widzę programy o Japończykach, którzy dożywają tak sędziwego wieku. Nierzadko stu lat, cieszą się dobrym zdrowiem, są uśmiechnięci. Im człowiek starszy, tym większą zdaje sobie z sprawę z wagi radości życia i pogodnego usposobienia. Cieszę się życiem, powiem więcej – uważam, że jestem w najlepszym jego okresie!

– Czyli życie zaczyna się po sześćdziesiątce!
– Tak! A wie pan dlaczego? Dzieci są odchowane, a człowiek cieszy się wnukami i tak naprawdę niczego już nie musi… I właśnie tak powinno to wyglądać, życzę więc każdemu, by spełniał się w roli ojca i dziadka!

Rozmawiał Sebastian Piątkowski 

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz (fot. Getty Images)

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

Retro TVP Sport: MŚ 1982, Polska – Belgia [MECZ]
Retro TVP Sport: MŚ 1982, Polska - Belgia: transmisja na żywo w tv i online (23.08.2022)
Retro TVP Sport: MŚ 1982, Polska – Belgia [MECZ]

Najnowsze
Wymagający przeciwnik Polaków w Lidze Mistrzów
Wymagający przeciwnik Polaków w Lidze Mistrzów
| Hokej 
Hokeiści GKS-u Tychy (fot. PAP)
Seria klęsk United! To pierwszy taki przypadek od 30 lat!
Manchester United w przyszłym sezonie znów nie zagra w Lidze Mistrzów (fot. Getty Images)
Seria klęsk United! To pierwszy taki przypadek od 30 lat!
FOTO
Wojciech Papuga
Deklaracja trenera Manchesteru! Wspomniał o... odprawie
Trener Ruben Amorim nie wywalczył z drużyną trofeum Ligi Europy (fot. Getty Images)
Deklaracja trenera Manchesteru! Wspomniał o... odprawie
| Piłka nożna / Liga Europy 
"Diablo" kontra Balski, czyli historyczna walka Polaków o pas WBC
Stawką walki Adama Balskiego z Krzysztofem Włodarczykiem będzie pas WBC Interim w wadze bridger (fot. TVP Sport HD)
"Diablo" kontra Balski, czyli historyczna walka Polaków o pas WBC
Mateusz Fudala
Mateusz Fudala
Grzegorz Rasiak miał rację! Przewidział bohatera finału LE
Brennan Johnson okazał się bohaterem finału Ligi Europy. Tak przewidział Grzegorz Rasiak (fot. Getty Images)
Grzegorz Rasiak miał rację! Przewidział bohatera finału LE
| Piłka nożna / Liga Europy 
Wszyscy zwycięzcy Ligi Europy. Jakie kluby wygrywały trofeum?
Zwycięzcy Ligi Europy. Jakie kluby wygrywały trofeum? (fot. Getty)
Wszyscy zwycięzcy Ligi Europy. Jakie kluby wygrywały trofeum?
| Piłka nożna / Liga Europy 
Koniec strzelania w Lidze Europy. Kto trafiał najczęściej?
Liga Europy 2024/25: klasyfikacja strzelców [TABELA]: aktualizacja
Koniec strzelania w Lidze Europy. Kto trafiał najczęściej?
| Piłka nożna / Liga Europy 
Do góry