| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Cracovii doszło do pierwszych poważnych decyzji odkąd Janusz Filipiak trafił do szpitala. Wygląda na to, że osoby rządzące dziś klubem szukają nowej drogi.
Z Cracovią żegna się Jakub Tabisz. Tym razem już na dobre. Jak udało nam się ustalić, 31 października złożył rezygnację z członka zarządu klubu.
Pod koniec zeszłego roku został zawieszony w tej funkcji. Decyzja była efektem zarzutów postawionych mu w ramach prokuratorskiego śledztwa związanego z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Tabisz usłyszał zarzuty działania na szkodę federacji w kwocie ponad miliona złotych i prania brudnych pieniędzy.
Tak poważne oskarżenia musiały wpłynąć na sytuację Tabisza. Zawieszenie przez radę nadzorczą klubu sprawiło, że formalnie stracił prawo głosu w klubie, ale nieoficjalnie nadal wykonywał pewne zadania. Ciągle pracował także w Comarchu – firmie Janusza Filipiaka i głównym udziałowcu Cracovii.
Filipiak zawsze bronił Tabisza, który często był krytykowany przez kibiców. Po raz pierwszy już 12 lat temu. – Prezes Tabisz dużo wycierpiał – kilka lat temu spalono mu auto, był nielegalnie więziony w związku z pracą w klubie, za co dostał odszkodowanie. Od wielu lat ciężko pracuje dla dobra Cracovii. Nie wiem, kto tu ma tytuł do mówienia "Cracovia to my" – mówił wtedy.
Żona za sterami
Teraz pewnie nadal by go bronił, ale dziś nie jest w stanie tego robić. Nadal w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Stan jego zdrowia jest skrzętnie ukrywany, ale coraz mniej wskazuje na to, by był jeszcze w stanie rządzić Cracovią. Dowodem na to także decyzje podejmowane w klubie. Wygląda na to, że rodzina i firma Comarch szukają nowych dróg, czego potwierdzeniem choćby wspomniane rozstanie z Tabiszem. Obecność człowieka z tak poważnymi zarzutami mogłaby mocno obciążać reputację firmy Comarch, która przecież jest notowana na giełdzie.
Tabisz przez lata był prawą ręką Filipiaka. Z pewnością był człowiekiem, który rządził klubem mocną ręką. Był skuteczny, ale równocześnie podejmował szereg decyzji ośmieszających Cracovię lub rujnujących atmosferę w klubie. Wielokrotnie wywoływał lub eskalował konflikty, które narażały na szwank dobre imię klubu lub po prostu doprowadzały do starty wartościowych zawodników.
Jedynym aktywnym członkiem zarządu jest dziś Stefan Majewski. W składzie rady nadzorczej widnieje żona prezesa klubu, Elżbieta Filipiak. I to ta dwójka podejmuje dziś kluczowe decyzje. Wspierają ich prokurenci Konrad Tarański (wiceprezes Comarchu), Łukasz Orłowski (dyrektor działu prawnego w Comarchu) oraz Iwona Szeliga.
Czystki w klubie
Postanowiono wyczyścić klub z pracowników, których uznano za ludzi Tabisza. W ten sposób pracę straciło dwóch pracowników marketingu, jeden pracownik zajmujący się obsługą kibiców VIP oraz rzecznik prasowy klubu. Dlaczego uznano go za człowieka Tabisza? To trudno zrozumieć.
Trudno też zrozumieć dziś intencje Comarchu wobec klubu. Filipiak jeszcze przed wypadkiem oświadczył, że złoży miastu ofertę wykupu akcji. Nie zdążył tego zrobić, a oferta złożona później przez Comarch nie spełniała wymogów formalnych. Przede wszystkim – zaproponowana została za niska cena. Propozycja nie mogła więc zostać przyjęta i w magistracie nie wiedzą jeszcze, czy podejmą kolejną próbę sprzedaży udziałów.
Odejście Tabisza otwiera drogę do dalszych zmian. Z pewnością trzeba będzie wzmocnić skład zarządu. Niewykluczone, że trafi do niego ktoś z Comarchu. Firmą tymczasowo rządzi córka Filipiaka, Anna Pruska, która po wypadku ojca została delegowana do pełnienia obowiązków prezesa. W ostatni dzień października jej kadencja została przedłużona i potrwa do 2 stycznia.