| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Lechia w sobotę rozpocznie rywalizację w rundzie wiosennej Fortuna 1. Ligi. Drużyna Szymona Grabowskiego spróbuje sprostać oczekiwaniom i wywalczyć awans do PKO BP Ekstraklasy. – Początek tego sezonu był najtrudniejszym okresem w karierze. Nie spotkałem się dotychczas z czymś takim – wyznał w rozmowie z TVPSPORT.PL Dominik Piła, pomocnik zespołu z Gdańska.
👉 Wisła rozpoczyna walkę o awans. "Nie ma odwrotu"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Kończące się przygotowania chyba dały wam sporo powodów do optymizmu. W ostatnim sparingu przed startem rundy zremisowaliście z Szachtarem Donieck.
Dominik Piła: – Mogę powiedzieć, że mam za sobą najcięższy okres przygotowawczy w karierze. To jednak nigdy nie jest gwarantem tego, że przyjdą oczekiwane efekty. Trzeba zachować ostrożność, bo wszystko zweryfikuje liga. Wyniki na pewno podbudowały nas mentalnie. Chodzi jednak nie tylko rezultaty, ale także o to, że z mocnymi przeciwnikami rywalizowaliśmy jak równy z równym. Teraz czekamy na wznowienie sezonu.
– Lechia jest mocniejsza niż w końcówce rundy jesiennej?
– Trzeba pamiętać, że ostatnie pół roku w klubie było szczególne. Wszystko stało pod wielkim znakiem zapytania, zaczynaliśmy od zera, a drużynę budowano już w trakcie rozgrywek. Biorąc pod uwagę te okoliczności, można być zadowolonym z jesiennych wyników. Wierzę, że wiosną może być jeszcze lepiej. Spędziliśmy ze sobą więcej czasu, w trakcie przygotowań doskonaliliśmy to, co już dobrze funkcjonowało jesienią i dołożyliśmy do tego kilka innych elementów. Oby miało to odzwierciedlenie w jak największej liczbie zwycięstw.
– Nawiązałeś do letniego okresu przygotowawczego, który, delikatnie rzecz ujmując, był nietypowy. Trenowaliście w małej liczbie zawodników, odwoływano sparingi i zanosiło się na katastrofę. Nie myślałeś o tym, by opuścić Lechię przed startem sezonu?
– To był najtrudniejszy okres, od kiedy profesjonalnie gram w piłkę. Nie spotkałem się dotychczas z czymś takim. Starałem się skupić wyłącznie na pracy, ale było to niemożliwe. Zastanawiałem się nad przyszłością, nad tym, co będzie z klubem. Żyłem tylko z dnia na dzień, bo nie było pewności, co wydarzy się w niedalekiej przyszłości. Później zaczęły dziać się pozytywne rzeczy. Po przyjściu trenera Szymona Grabowskiego pojawił się nowy właściciel, zaczęli dochodzić do nas kolejni zawodnicy. Wtedy dostrzegłem światełko w tunelu. Cieszę się z tego, że nie podejmowałem żadnych nerwowych ruchów i zostałem w Gdańsku. To była dobra decyzja.
– Jesteś jednym z niewielu graczy, którzy pozostali w klubie po poprzednim, fatalnym sezonie. Masz jeszcze w głowie to, co wydarzyło się w minionych rozgrywkach?/
– Początkowo było ciężko, zwłaszcza, że klimat wokół klubu pozostawał negatywny. Wiadomo, że spadek to wstyd i nikt nie chce wpisać go w swoje CV. Teraz już jednak o tym zapomniałem. Skupiam się na tym, by zrehabilitować się za tamten sezon. Jestem jednym z nielicznych zawodników, którzy dostali taką szansę, bo większość odeszła z klubu. Chcę to wykorzystać i spełnić oczekiwania.
– Jakie były przyczyny waszego spadku?
– Złożyło się na to wiele kwestii. Na pewno rozczarowywaliśmy na boisku, ale wpływ miało także to, że klub nie funkcjonował tak, jak powinien. Teraz nie ma jednak sensu już o tym myśleć.
– Wracając do obecnego sezonu. Spodziewałeś się, że mimo tych wszystkich problemów rozpoczniecie tak dobrze? Na pierwszy mecz, z Chrobrym Głogów, pojechaliście z zaledwie jednym obrońcą…
– To właśnie była nasza siła. W drużynę nie wierzył nikt oprócz nas. Byliśmy zdani na siebie i pokazaliśmy charakter. Przetrwaliśmy ten krytyczny moment, a z czasem zaczęły pojawiać się nowe twarze. Bardzo duża jest też zasługa trenera Szymona Grabowskiego i jego sztabu. Na początku odnosiłem wrażenie, że trener sam jest zdziwiony tym, co dzieje się w klubie. Ciągle utrzymywał w nas jednak wiarę w to, że sytuacja się poprawi. Tak też się stało.
– Możesz powiedzieć, że dzisiaj, po letniej rewolucji, jesteście już prawdziwym zespołem? Do Lechii dołączyło wielu obcokrajowców. Udało wam się znaleźć wspólny język w szatni?
– Pozytywne jest to, że mamy młody zespół. Wszyscy są w zbliżonym wieku, dzięki czemu jest nam łatwiej się dogadać. Wydaje mi się, że ważną rolę na początku odegrali ci, którzy już byli w klubie: ja, Łukasz Zjawiński, Tomek Neugebauer, Kacper Sezonienko czy zawodnicy z akademii. Przyjęliśmy nowych piłkarzy z otwartymi ramionami i było widać, że dość szybko poczuli się tutaj komfortowo.
– Wiadomo, jak wielkie oczekiwania mają kibice w Gdańsku. Zaczynasz odczuwać presję związaną z walką o awans?
– Na razie bardziej nazwałbym to uczucie ekscytacją, bo sam jestem ciekaw pierwszych meczów po zimowej przerwie. Zrobiliśmy wszystko, by w optymalny sposób przygotować się do rundy rewanżowej. Teraz nadejdzie weryfikacja na tle rywala.
– Jesteście młodą drużyną. To nie zaszkodzi w momencie, gdy pojawi się duży stres?/
– Okaże się na koniec sezonu. Muszę przyznać, że w ogóle o tym nie myślę. Nie można jednak patrzeć wyłącznie na wiek. W kadrze mamy wielu młodych zawodników, którzy jednocześnie są już doświadczeni i rozegrali wiele spotkań o wysoką stawkę. Pomaga nam odpowiednie podejście sztabu szkoleniowego. Słowa pochwały należą się także dyrektorowi technicznemu Kevinowi Blackwellowi, który w rozmowach z nami pracuje nad tym, żebyśmy byli coraz dojrzalsi.
– Rok rozpoczniecie identycznie, jak ten poprzedni. Od meczu z Wisłą Płock. Różnica jest taka, że wtedy zmierzyliście się w spotkaniu Ekstraklasy, a teraz oba kluby są szczebel niżej…
– Rozmawialiśmy o tym na zgrupowaniu. Nie miałbym nic przeciwko powtórzeniu wyniku z tamtego meczu (Lechia wygrała 1:0 – przyp.red). Może poza rzutem karnym dla rywali, bo tych nerwów wolałbym sobie oszczędzić. A tak na poważnie, to świetnie byłoby zwyciężyć w sobotę. Mam nadzieję, że tym razem runda wiosenna potoczy się dla nas o wiele pomyślniej, niż rok temu.
– Gdańsk poczeka na powrót Ekstraklasy tylko rok?
– Bardzo bym tego chciał. Taki jest nasz cel, dostaliśmy też odpowiednie warunki do jego realizacji. Każdy bardzo chce tego dokonać. Kibice i ludzie związani z klubem zasługują na to, by Lechia była w Ekstraklasie. Mam nadzieję, że na koniec sezonu będziemy świętować.
Następne