Dominik Kubera pierwszy raz w karierze będzie pełnoprawnym uczestnikiem cyklu Grand Prix. Mistrz Polski z Motorem Lublin nie zamierza zadowolić się jedynie utrzymaniem w elicie. – Nie warto jechać na zawody z myślą o przegranej. Trzeba myśleć o tym, aby być wysoko – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Nieco ponad miesiąc temu zostałeś ojcem. Jak odnajdujesz się w nowej roli?
Dominik Kubera, drużynowy mistrz Polski z Motorem Lublin, stały uczestnik cyklu Grand Prix w sezonie 2024, reprezentant kraju: – Bardzo fajnie. Polecam i… nie narzekam.
– Co z perspektywy sportowca jest najtrudniejsze w rodzicielstwie?
– Czas, którego mamy bardzo mało, jest niezwykle istotny. Fajnie jest cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. Dopiero się uczymy i poznajemy siebie na nowo. Wszystko wychodzi naturalnie i dzielimy się obowiązkami. Nie jest łatwo, ale dajemy radę.
– Masz za sobą pierwsze starty. Czujesz się odpowiednio przygotowany fizycznie i sprzętowo?
– Czuję się bardzo dobrze, aczkolwiek do takiej dyspozycji startowej brakuje mi trochę takiego wjeżdżenia się w motocykl. Z upływem kolejnych zawodów to się zmieni. Znam siebie i każdy kolejny sezon pokazuje, że potrzebuję jazdy, aby wejść na odpowiednie tory.
– Jak minęły zimowe przygotowania? Mocno różniły się od tych z poprzednich lat?
– Minęły bardzo szybko i nie było rewolucji. Szedłem sprawdzonym planem treningowym, jaki mam od lat i tego się trzymam. Uważam, że nie brakuje mi Powera w sezonie.
– Co dokładnie robiłeś, jak dysponowałeś czasem?
– Zacząłem już w listopadzie. Październik jest zawsze luźniejszy, a w listopadzie przygotowujemy sprzęt i samego siebie. Potem w grudniu wchodzimy na trochę większe obroty. Rozkręcamy się do głównej części przygotowań, czyli stycznia, kiedy ćwiczymy najmocniej. W lutym lekko schodzimy z obrotów i w marcu siadamy na motocykl.
– Za tobą zgrupowanie reprezentacji Polski i obóz z klubem. Byliście na Malcie i w Hiszpanii. Na warunki atmosferyczne chyba nie macie jak na razie co narzekać?
– Zdecydowanie nie. Możemy nawet powiedzieć, że na razie pogoda nas rozpieszcza. Nie narzekamy z tego powodu. Cieszymy się, że tak jest. Świetnie spędziliśmy czas na Malcie, potem była Hiszpania i rowery.
– Jesteś maniakiem rowerowym?
– Bardzo lubię rower. Wkręciłem się jakiś czas temu w jazdę. W wolnej chwili lubię wyjść, pojeździć i przewietrzyć głowę.
– Między wami dochodzi do rowerowej rywalizacji czy to bardziej jazda dla przyjemności?
– Sport żużlowy to nasz sport i tutaj chcemy być najlepsi. Każdy z nas przygotowuje się rowerowo, biegowo i czuje się lepszy w czymś innym. Traktujemy to jako formę przygotowań do sezonu. Liczy się motocykl.
– Masz 25 lat i siedem tytułów drużynowego mistrza Polski. Jak w tym momencie kariery patrzysz na swoją gablotę?
– W ogóle na to nie patrzę. Gablota jest fajną rzeczą, którą mogę podziwiać i jednocześnie przypominać sobie poszczególne momenty. Muszę ciągle patrzeć wprzód Chcę zdobywać tego jeszcze więcej. Wygrywanie mnie kręci.
– Czyli same medale leżą gdzieś w szafce i trochę się kurzą?
– Właśnie tak jest. Leżą w gablocie, ale często jak tam przechodzę, to lubię na nie zerknąć. Każdy medal przypomina mi fajne, ale też trudne momenty. Jest przy tym wiele wspomnień. W tym roku będę miał jubileusz dziesięciolecia od chwili otrzymania licencji. Trochę czasu już minęło…
– Dziesięć lat i siedem złotych krążków. Wychodzi z tego całkiem niezła średnia…
– Bardzo się z tego cieszę. To oznacza, że dobrze wykonuję swoją pracę.
– Co trzeba robić, aby każdy kolejny medal cieszył przynajmniej tak samo?
– Chęć wygrywania jest u mnie tak duża, że nie muszę się dodatkowo motywować. Z tego czerpię największą frajdę. Jak wygrywamy, to bardzo się cieszę i mam potem wiele wspomnień.
– Jak jesteś przyzwyczajony do wygrywania, to srebrny, brązowy medal mniej cieszą, może wręcz "bolą"?
– Być może tak, ale nigdy nie chcę, żeby takie sytuacje miały miejsce. Jestem skupiony na tym, aby jeździć jak najlepiej.
– Co cię inspiruje, motywuje? Jakiej muzyki słuchasz, jakie książki czytasz?
– Kocham to, co robię. Nie stosuję specjalnej motywacji w postaci muzyki czy filmów. Do każdych zawodów podchodzę na spokojnie, na chłodno, wyciągam wnioski. Tym się kieruję. Żużel sam w sobie tak mocno podnosi poziom adrenaliny, że raczej muszę się studzić i hamować niż dodatkowo pobudzać. Chcę być jak najlepszym zawodnikiem i do tego dążę.
– W jaki sposób można się ostudzić?
– Trzeba się wyciszyć, w różnych formach. Najlepiej usiąść, pobyć sam ze sobą, odpocząć. Czasami idę na trening, aby rozładować emocje. Jest sporo metod, które działają.
– Jaka w twoim przypadku jest najlepsza?
– Lubię pozostawać sam ze sobą. Wtedy odpoczywam i się wyciszam. Jeżeli czuję, że to się nie udaje, to idę na krótki trening cardio na siłownię. Tam zostaję sam ze swoimi myślami. Przy lekkim treningu się wyciszam.
– Czujesz, że 2024 rok będzie, a może już jest wyjątkowy pod wieloma względami?
– Zdecydowanie tak. Jestem stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, obchodzę swoje dziesięciolecie na żużlu. Czuję się fantastycznie i zobaczymy, jak to wszystko będzie. Nie mogę się doczekać jazdy. Już chciałbym, aby wszystko się zaczęło, bo czuję się bardzo naładowany.
– Pojawia się u ciebie dodatkowa ekscytacja cyklem Grand Prix? Można ją do czegoś porównać?
– Na razie chciałbym przejechać kilka rund Grand Prix. Wtedy zobaczę, jak będzie, bo czeka mnie totalnie nowe doświadczenie. Startując w roli "gościa" przedstawiałem siebie jako takiego, który nic nie musi, a jedynie może. Teraz będę startował na co dzień i podejście będzie też inne. Każdy zdobyty punkt może być na wagę złota. Na pewno będzie inaczej.
– Sprzętowo i logistycznie dużo musiało się zmienić?
– Potrzebuję zdecydowanie więcej sprzętu no i logistyka. Trzeba zaplanować wszystko, aby zawsze zdążyć wszędzie na czas i być w pełni przygotowanym.
– Za logistykę odpowiada ktoś z twojego teamu, czy wolisz sam wszystkiego pilnować?
– Ustalamy wszystko wspólnie z teamem. Odnośnie samolotów, przejazdów, sprzętu. O wszystkim razem decydujemy. Na razie staramy się zająć najtrudniejszymi rzeczami. Mniejsze wyzwania zostawiamy sobie na później. Dopiero po sezonie powiem, czy ta strategia była dobra.
– Liczyłeś, oczekiwałeś, spodziewałeś się "dzikiej karty" na ten sezon? Po miejscach na podium w 2021 roku wydawało się, że szybciej zagościsz wśród stałych uczestników GP.
– Nie spodziewałem się i nie liczyłem. Myślałem, że ktoś inny dostanie "dziką kartę", ale padło na mnie i jestem zadowolony, że organizatorzy na mnie postawili. Widzą we mnie dobrego zawodnika, a ja cieszę się, że będę mieć taką okazję.
– W poprzednich latach byłeś zawiedziony, że wciąż nie udało się wywalczyć stałego biletu do GP?
– Absolutnie nie. Nigdy nie myślałem w ten sposób. Zawsze chciałem sobie wywalczyć to miejsce. Teraz nie udało się przez kontuzje, które mnie nie omijają. I tak bardzo się cieszę, że "dzika karta" się pojawiła.
– Najważniejszym celem na ten rok jest utrzymanie się w cyklu?
– Czeka mnie tyle nowości, że chciałbym po sezonie spojrzeć w lustro i powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby wynik był taki, a nie inny. Jaki będzie? Zobaczymy po sezonie.
– Masz jakąś rundę, na którą czekasz szczególnie?
– Grand Prix w Warszawie, nie ma o czym mówić. Rok temu nie było dla mnie usłane różami, ale zapominamy już o tym i patrzymy w przyszłość.
– Dużo mówi się o magii Narodowego, ale też o tym, że wypadałoby wreszcie odczarować ten stadion…
– Zdecydowanie tak. Można powiedzieć, że jak nie teraz, to kiedy? Miejmy nadzieję, że tak się wydarzy. Każdy wie, że w Warszawie jest ogromne święto żużla i z niecierpliwością czekamy na ten dzień.
– Z ósmego złotego medalu DMP będziesz cieszył się tak samo? Twoja drużyna znów jest faworytem do mistrzostwa.
– Taki jest cel na ten sezon. Chcemy zdobyć hattricka w mistrzostwach Polski. Mamy na to spore szanse, ale chcemy być skupieni, bo sezon będzie różny. Miejmy nadzieję, że ominą nas kontuzje i dojedziemy sezon ze złotymi medalami na szyjach.
– Co cię zadowoli jesienią?
– Drużynowe mistrzostwo Polski oraz mistrzostwo świata indywidualnie.
– Czyli nie zadowolisz się samym utrzymaniem? Jak atakować, to na maksa?
– Taki jest cel. Każdy z zawodników, który startuje w Grand Prix, chce zostać mistrzem świata. Ja również. Jestem w "15" najlepszych i taki jest mój cel. Wiem, że czeka mnie bardzo trudny sezon. Zobaczymy, jak się skończy, ale nie warto jechać na zawody z myślą o przegranej. Trzeba myśleć o tym, aby być wysoko.
Kiedy zawody: sobota, 6 kwietnia o godzinie 14:00
Gdzie i o której transmisja: od 13:35 w TVP Sport, TVPSPORT.PL, aplikacji mobilnej, Smart TV i HbbTV
Kto skomentuje: Rafał Darżynkiewicz, Robert Kościecha
Prowadzący studio: Marcin Rams
Reporter: Filip Czyszanowski
Goście/eksperci: Wojciech Koerber, Krzysztof Buczkowski