Co tu się stało, o co tutaj chodzi? – zastanawiali się kibice, którzy oglądali mecz niemieckiej Bundesligi Union Berlin – Bayer Leverkusen (0:1). Obrońca Unionu ręką obronił strzał na bramkę, ale po chwili Bayer jednak strzelił gola. Sędziowie go nie uznali z powodu spalonego, był rzut karny, ale obrońca nie zobaczył czerwonej kartki ani nawet żółtej. Dlaczego?
Cofnijmy się na chwilę w czasie do sytuacji bezpośrednio poprzedzającej najbardziej kontrowersyjną sytuację tego meczu. Była 45. minuta. Robin Gosens z z Unionu Berlin został ukarany drugą żółtą kartką i w efekcie również czerwoną.
Wkrótce później – tu wracamy do sytuacji kontrowersyjnej – 35-letni sędzia Benjamin Brand, który w Bundeslidze sędziuje już od roku 2015, musiał zdecydować, czy przed przerwą pokazać czerwoną kartkę drugiemu piłkarzowi tej samej drużyny, tym razem Christopherowi Trimmelowi.
Była 49. minuta, a dokładnie: czwarta minuta doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Piero Hincapie z Bayeru strzelił w kierunku bramki Unionu. Piłka wpadłaby do bramki, ale stojący jej na drodze Trimmel zrobił ruch ręką w kierunku piłki i odbił ją w taki sposób, że odbiła się od słupka.
W tym samym czasie, w momencie strzału Hincapiego, na pozycji spalonej, tuż przed bramkarzem Frederikiem Ronnowem, leżał Amine Adli. W czasie strzału i lotu piłki w kierunku bramki nie brał udziału w grze, nie zasłaniał bramkarzowi piłki ani nikomu w niczym nie przeszkadzał. Włączył się do akcji dopiero po odbiciu piłki od słupka. Leżąc zagrał ją, a ponieważ odbicie piłki od słupka czy poprzeczki było neutralnym przedłużeniem strzału-podania Hincapiego, to w tym momencie Adli tę akcję spalił.
Po chwili doszło do zamieszania pod bramką, które skończyło się golem. Dla sędziego asystenta Thomasa Steina było jednak jasne, że bramka musi zostać anulowana. Podniósł chorągiewkę, a po chwili VAR potwierdził, że jego decyzja była prawidłowa.
Mimo to sędziowie wideo wezwali Branda to monitora, ale nie z powodu spalonego, lecz dotknięcia piłki ręką przez Trimmela. To była sytuacja na potencjalny rzut karny i potencjalną czerwoną kartkę, choć oficjalnie nie wiadomo, jaka była treść informacji czy rekomendacji VAR dla sędziego głównego.
Brand podyktował rzut karny, gdyż Trimmel wyraźnie odbił piłkę rozmyślnie i celowo. Niestety – i to jest olbrzymia kontrowersja – nie pokazał mu żadnej kartki. Dlaczego? Mogą być dwie istotne przyczyny merytoryczne, ale obie są wątpliwe.
Po pierwsze: arbiter być może stwierdził i uwzględnił, że „za Trimmelem”, tuż przed linią bramkową, był jeszcze bramkarz. To w dużym stopniu prawda, ale bramkarz był na środku bramki, czyli około trzech i pół metra od słupka, przy którym piłka prawie na pewno wpadłaby do bramki, gdyby nie zagrania ręką Trimmela. Sprecyzujmy więc: Ronnow nie był dosłownie za Trimmelem, lecz tylko był znacznie bliżej bramki niż on. To oznacza, że Trimmel był dla piłki ostatnią przeszkodą w locie do bramki i de facto obronił ręką strzał na bramkę, czyli zgodnie z przepisami i zgodnie z duchem gry powinien zostać ukarany bezpośrednia czerwoną kartką.
Gdyby ktoś chciał bronić decyzji sędziowskiej i upierać się przy argumencie o tym, że "za obrońcą był jeszcze bramkarz", moglibyśmy wyobrazić sobie podobną sytuacją, prawie taką samą, lecz z jedną różnicą. Przesuwamy bramkarza ze środka bramki, stawiamy go na linii bramkowej, ale przy drugim słupku, czyli 7,32 m od słupka, przy którym piłka wpadłaby do bramki, gdyby nie Trimmel. Wtedy również w pewnym sensie bramkarz byłby "za obrońcą", lecz użycie tego argumentu chyba dla wszystkich byłoby wielkim absurdem. Większym niż ewentualne użycie tego argumentu w sytuacji, która zdarzyła się w tym meczu.
Drugi powód teoretycznie mógłby być taki – ale to byłaby już interpretacja jednocześnie absurdalna i kuriozalna – że Trimmel odbił piłkę ręką, ale sędzia uznał to za tylko "przypadkowe" powiększenie obrysu ciała przez odchylenie ręki. Wspominam o tym wariancie tylko dlatego, że w kontekście kontaktów piłki z ręką pojawiały się już różne interpretacje albo dziwne i szkodliwe lokalne czy regionalne "mityczne wytyczne", które doprowadzały do podobnie złych lub nawet gorszych decyzji sędziowskich. Trudno uwierzyć, że mogłyby mieć zastosowanie w niemieckiej Bundeslidze, dlatego znacznie bardziej prawdopodobna jest pierwsza podana powyżej przyczyna.
Bez względu na przyczynę braku czerwonej kartki w tej sytuacji, ta decyzja sędziowska była błędna. Ze słusznie podyktowanego rzutu karnego goście strzelili jedynego gola meczu.