| Czytelnia VIP

Andre Agassi. Tenisista z woli ojca

Andre Agassi z Rafaelem Nadalem i Carlosem Alcarazem (Fot. Getty)
Andre Agassi z Rafaelem Nadalem i Carlosem Alcarazem (Fot. Getty)
Bartłomiej Najtkowski

Andre Agassi był podziwiany przez fanów z całego świata, ale choć imponował na korcie, to warto pamiętać, że... tego nie chciał. Taką drogę życiową wybrał mu ojciec.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Ali kontra Ameryka. "Największy" odmówił walki w Wietnamie

Czytaj też

Muhammad Ali przed sądem (fot. Getty)

Ali kontra Ameryka. "Największy" odmówił walki w Wietnamie

Ma splątane korzenie: irańskie, ormiańskie i asyryjskie. A urodził się w Las Vegas. Mając 4 lata zaczął trenować. Ojciec, dawny irański pięściarz, który wystąpił nawet w dwóch igrzyskach olimpijskich, widział syna od początku na korcie. Natomiast mama chciała, by został... duchownym. 

Andre miał 8 lat, gdy wziął udział w pierwszych turniejach, które skończył zwycięsko. Po pięciu latach trafił wreszcie do renomowanej akademii tenisowej Nicka Bollettieriego na Florydzie. Zrezygnował ze szkoły. Liczył się tylko tenis... 

Talent, jakich mało 

Był złotym dzieckiem. Dowód? Nieustanne pasmo sukcesów: ledwie skończył 16 lat, a już trafił do czołowej setki rankingu ATP. A w poważnym turnieju triumfował pierwszy raz w 1987 roku. Wtedy jeszcze, w latach 1988-1990, nie chciał grać w Londynie. Konserwatyzm na Wimbledonie nie przypadał mu do gustu. Konieczność wkładania białego stroju oznaczała dla Andre rezygnację z udziału. 

Można by sądzić, że nie miał żadnych zmartwień, jednak to nieprawda. Urodził się bowiem z  zapaleniem stawów kręgosłupa. Ostatni kręg oddzielił się od reszty. Dlatego chodził w charakterystyczny, czasami wyśmiewany sposób. Musiał też spać na podłodze i przyjmować stale zastrzyki z kortyzonu. Tylko one uśmierzały ból. 

Trener-zamordysta 

Andre miał nawet w kojcu zawieszone nad głową piłki tenisowe. A jak zaczął chodzić i biegać, to codziennie odbijał ich ponad 2000. Ojciec bardzo szybko sprezentował mu bowiem rakietę. Młody celował, gdzie popadnie. Najczęściej niszczył solniczki. Ojciec nie był zbyt wyrozumiały, dyscyplinował go i utrzymywał w reżimie treningowym:

– Mój ojciec wykrzykuje wszystko dwukrotnie, czasami trzykrotnie, a czasami dziesięciokrotnie. Mocniej, wrzeszczy, mocniej (…) Nic tak bardzo nie wyprowadza go z równowagi, jak zagranie piłki w siatkę. Nie podoba mu się, gdy odbijam za wysoko czy też za daleko, ale kiedy trafiam w siatkę, to aż się spienia. Błędy to jedna sprawa, uderzenie w siatkę to coś nieporównywalnie gorszego. Ojciec powtarza raz po raz: "Siatka to twój największy wróg" –  czytamy w autobiografii pt: "Open".

Wydaje się, że Andre miał żal do ojca, że decydował za niego o wszystkim w dzieciństwie. Głównie o tym, z czym ma związać przyszłość na wiele lat: 

– Nikt mnie nigdy nie spytał, czy chcę grać w tenisa, nie mówiąc już o tym, żeby zrobić z niego sposób na życie. W rzeczywistości mama uważała, że zostanę księdzem. Powiedziała mi jednak, że ojciec na długo przed moim urodzeniem zadecydował, że będę zawodowym tenisistą. Kiedy miałem roczek, potwierdziłem jego przewidywania. Obserwując grę w ping-ponga, wodziłem oczami za piłką, nigdy nie odwracałem głowy. Tato zawołał mamę: "Popatrz. Widzisz, jak rusza samymi oczami? Wrodzony talent". 

Relacje Andre z ojcem były zawsze szorstkie. Dopiero, gdy nawiązał później współpracę z Gilem Reyesem, to poczuł prawdziwie ojcowską opiekę. To był nie tylko trener, ale też przyjaciel.

Ali kontra Ameryka. "Największy" odmówił walki w Wietnamie

Czytaj też

Muhammad Ali przed sądem (fot. Getty)

Ali kontra Ameryka. "Największy" odmówił walki w Wietnamie

Andre Agassi z Gilem Reyesem (Fot. Getty)
Andre Agassi z Gilem Reyesem (Fot. Getty)
Bokser i bobsleista. Niezwykła historia mistrz olimpijskiego

Czytaj też

Siedzący najbardziej z prawej Eddie Eagan

Bokser i bobsleista. Niezwykła historia mistrz olimpijskiego

Wstręt do tenisa

Robił, co mógł, by dać sobie spokój z tenisem. Podczas pobytu w akademii Bollettieriego, choć nie było ojca, to był dryl. Nic dziwnego, że starał się stamtąd szybko "wylecieć". Pozwalał sobie na różne ekstrawagancje: kolczyk w uchu, farbowane włosy, irokez, do tego nietypowy ubiór. Nonszalancja sprawiła, że pogorszył swoją sytuację i musiał trenować w tzw. sali tortur. Wyraził się dobitnie w autobiografii: 

– Nienawidzę tenisa bardziej niż kiedykolwiek - ale siebie jeszcze bardziej. Tłumaczę sobie: Cóż więc z tego, że nienawidzisz tenisa? Kogo to obchodzi? Wszyscy ludzie, wszyscy, którzy nienawidzą swojej pracy, i tak ją wykonują. Może chodzi o to, by robić to, czego się nienawidzi, wykonywać starannie i z radością tego typu pracę. Nienawidzisz tenisa, tak? Możesz sobie nienawidzić, ile chcesz. Musisz go jednak szanować - podobnie jak siebie.

Nawet, gdy w 1992 wygrał pierwszy turniej wielkoszlemowy na Wimbledonie, to nie przestał narzekać: 

– Piłka nie chce się dobrze odbijać, w ogóle się nie odbija, ponieważ trawa to nie trawa, ale lodowisko posmarowane wazeliną. 

Wsparcie w narkotykach? 

Miał też problemy w życiu prywatnym. Rozwód z amerykańską modelką i aktorką Brooke Shields był dużym wyzwaniem. Pobłądził i szukał pomocy w alkoholu. Regularnie zażywał też amfetaminę. To wtedy zdobył się na bolesną refleksję i wspominał ojca, który zawsze traktował go jak maszynę do gry i zarabiania pieniędzy.  

Rok 1997. Nieszczęścia się piętrzyły. Został zawieszony. Miał depresję, więc kontuzja nadgarstka to był drobiazg. Dochodziły kolejne feralne zdarzenia: wypadek córki trenera i jednocześnie przyjaciela, wątpliwości dotyczące ślubu, obawy znajomego, że jego dziewczyna jest w niechcianej ciąży. To właśnie on, Slim, zachęcił Agassiego, by razem poszukali ukojenia w narkotykach: 

Słyszę słowa, które zdają się padać z czyichś obcych ust, jakby ktoś stojący tuż za mną mówił: „A wiesz co? Pierdolić to. Jasne. Nawalimy się jak stodoła”. Slim wysypuje kupkę proszku na ławę. Robi działkę, wciąga nosem. Znów robi działkę. Ja też wciągam. Opieram się na kanapie i rozmyślam o Rubikonie, który właśnie przekroczyłem. Jest chwila, w której żałuję tego, co zrobiłem, po niej dopada mnie bezbrzeżny smutek. Następnie nadchodzi fala euforii i wymywa wszystkie wisielcze myśli z mego umysłu. 

Nie przeszedł oczywiście kolejnej kontroli antydopingowej. Mógł jednak liczyć na wyrozumiałość. Stwierdził, że zażywał niedozwolone substancje nieświadomie, czemu dano wiarę. Wyszedł na prostą, bo wiedział, że tak dalej być nie może. Triumfował potem we Francji, na kortach Rolanda Garrosa w 1999. 

W autobiografii przyznał, że będąc w desperacji okłamał światową federację tenisową. Miał wtedy mnóstwo szczęścia: 

Poza dreszczykiem emocji związanym z przyjmowaniem narkotyków, czerpię niezaprzeczalną satysfakcję ze szkodzenia sobie i skracania kariery. (...) Po dwóch dniach na haju, bez snu wyglądam jak obcy (...) Piszę list do ATP. Jest to pismo wypełnione kłamstwami przeplatanymi okruchami prawdy. Przyznaję, że mam ślady narkotyków w organizmie - ale zapewniam ich, że nie przyjmowałem ich świadomie.(...) Piszę, że ostatnio przypadkowo napiłem się napoju nafaszerowanego amfą, nieświadomie przyjmując narkotyk. Piszę, że myślałem, iż się czymś zatrułem, a kiedy się zorientowałem, wydawało mi się, że narkotyk szybko zniknie z mego organizmu...

Bokser i bobsleista. Niezwykła historia mistrz olimpijskiego

Czytaj też

Siedzący najbardziej z prawej Eddie Eagan

Bokser i bobsleista. Niezwykła historia mistrz olimpijskiego

Andre Agassi i Steffi Graf (Fot. Getty)
Andre Agassi i Steffi Graf (Fot. Getty)
Litery nie grają. Ten klub ma najdłuższą nazwę na świecie

Czytaj też

Klub z najdłuższą nazwą na świecie (fot. CPD Llanfairpwll FC)

Litery nie grają. Ten klub ma najdłuższą nazwę na świecie

Udany związek ze Steffi Graf

Związek z Brooke Shields przyniósł rozczarowanie, ale szczęście Steffi Graf, która napawała dumą niemieckich kibiców i okazała się wreszcie tą jedyną... 22-krotna mistrzyni wielkoszlemowa i złota medalistka olimpijska poślubiła Agassiego w 2001, a pięć dni po tej ceremonii urodził się pierwszy syn Jaden. Po dwóch latach przyszła na świat córka Jaz. Od ponad dwóch dekad Agassi i Graf to udany związek.

Wymowne jest bardzo to, że ta para nie narzucała niczego dziecku. Jaden Gil Agassi uprawia sobie baseball i przed czterema laty eksperci wróżyli mu nawet karierę w MLB. Ówczesny 18-latek był na liście obiecujących graczy draftu.

Rodzice dali mi w dzieciństwie pełną wolność i swobodę. Od kiedy pamiętam zachęcali mnie, żebym postawił na to, co lubię, a nie to, co wynikało z ich doświadczeń. Do niczego mnie nie zmuszali. Decydowałem sam, z własnej woli, która wskazała mi zupełnie inny kierunek – wyjaśniał Jaden. 

Andre jest pełen uznania dla syna. Porównując tenis i baseball, wie, że w dyscyplinie wybranej przez Jadena nie można być indywidualistą, tak jak w tenisie, bo liczy się gra zespołowa i altruizm: 

Różnica między obiema dyscyplinami polega na tym, że na korcie jesz jedynie to, co sam upolowałeś. W baseballu indywidualizm spowoduje, że zaczniesz głodować i zginiesz. Nie każdy potrafi grać zespołowo i okiełznać ego. Ten dzieciak widzi więcej i ma do tego charakter – zachwalał syna.

Jared nie miał parcia na szkło. Rozpoznawalność trochę mu ciążyła. Początkowo na koszulce nie miał nazwiska, bo wzbudzało deprymujące chłopaka zainteresowanie.  Wybrał słowo "Rock", czyli "Skałę". Dopiero z czasem wrócił do nazwiska Agassi. A jego młodsza siostra Jaz wybrała hip-hop. 

Starcia Agassi vs. Sampras 

Przez dziewięć miesięcy, w latach 2017-2018, Agassi był trenerem Novaka Djokovicia, ale, jak łatwo się domyślić, tak trudne charaktery uniemożliwiały dłuższą współpracę. Andre zawsze bowiem mówił o wszystkim bez ogródek. 

Bywało, że przekraczał granicę dobrego smaku.  Michael Chang dostał łatkę "religijnego fanatyka", Jimmy Connors "zwykłego buca", a Pete Sampras, z którym przez lata rywalizował, to zdaniem Agassiego skąpiec, który daje jednodolarowe napiwki. Samprasa mogły też zaboleć słowa o stylu gry. Były dość mocne. 

Sampras nie puścił tego w niepamięć. 14 lat temu na kortach Indian Wells grali w pokazowym meczu debla. Agassi nawiązał do nadmiernej oszczędności i naśladował, jak Pete niby szuka w kieszeniach drobnych. Wtedy Sampras uderzył z całej siły piłką w rywala. A później zrewanżował się, przedrzeźniając sposób poruszania się po korcie Andre. Wieloletnia rywalizacja Sampras-Agassi była porywająca, a tamte sceny z pokazowego meczu wzbudziły niesmak. Słowem - dziecinada. 

Andre zmienił się po zakończeniu kariery. Będąc z dala od zgiełku i oczekiwań kibiców poczuł się lepiej. Za dobrze pamięta, że najbliżsi mogą też człowiekowi uprzykrzyć życie, wymuszając choćby wybór życiowej drogi.

Litery nie grają. Ten klub ma najdłuższą nazwę na świecie

Czytaj też

Klub z najdłuższą nazwą na świecie (fot. CPD Llanfairpwll FC)

Litery nie grają. Ten klub ma najdłuższą nazwę na świecie

Najnowsze
Zajął czwarte miejsce i... obronił tytuł mistrza Polski
nowe
Zajął czwarte miejsce i... obronił tytuł mistrza Polski
| Lekkoatletyka 
Ben Hlima został mistrzem Polski w chodzie (fot.
Co za walka! Gwiazda zgarnęła cztery mistrzowskie pasy
Saul Alvarez zgarnął cztery mistrzowskie pasy (fot. Getty).
nowe
Co za walka! Gwiazda zgarnęła cztery mistrzowskie pasy
| Boks 
Fiński zawodnik bohaterem! Jego hat-trick zapewnił awans [WIDEO]
Mikko Rantanen (po prawej) podczas siódmego meczu z Colorado Avalanche (fot. Getty Images)
Fiński zawodnik bohaterem! Jego hat-trick zapewnił awans [WIDEO]
| Hokej 
Konkretna oferta dla Piątka! Egzotyczny kierunek
Krzysztof Piątek (fot. Getty)
Konkretna oferta dla Piątka! Egzotyczny kierunek
| Piłka nożna 
Dwa spadki z rzędu? Zasłużony klub na dnie...
Warta
Dwa spadki z rzędu? Zasłużony klub na dnie...
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Świątek może zrobić sobie przerwę
Iga Świątek (fot. Getty)
Świątek może zrobić sobie przerwę
fot. Facebook
Sara Kalisz
Znamy kolejnych mistrzów w Europie. Kto ma już miejsce w LM?
Liverpool zdobył mistrzostwo Anglii po raz 20. w historii (fot. Getty)
Znamy kolejnych mistrzów w Europie. Kto ma już miejsce w LM?
| Piłka nożna 
Do góry