Szachowa Liga Mistrzów czyli turniej Superbet Rapid&Blitz 2024 organizowany jest trzeci raz z rzędu w Warszawie i po raz kolejny Polskę reprezentował Jan-Krzysztof Duda, nasz najlepszy szachista. W rozmowie z TVP Sport opowiedział o tym, jak wygląda wsparcie kibiców w szachach, czym charakteryzuje się nowa generacja szachistów, co z jego zdrowiem i czy każdemu zawodnikowi przeszkadza… skrzypiąca podłoga.
Aleksander Roj, TVP Sport: – Światowa czołówka znów przyjechała do Warszawy. To dla ciebie i naszego kraju świetna wiadomość.
Jan-Krzysztof Duda, najlepszy polski szachista: – Zgadza się, ale to zupełnie inny turniej niż dwa poprzednie. Rok temu byłem trzecim najmłodszym szachistą w stawce, teraz jestem trzecim najstarszym zawodnikiem. Oczywiście jedno się nie zmieniło – gdy w turnieju gra Magnus Carlsen, to on jest faworytem.
– Jak się z tym czujesz, że młoda generacja zawodników radzi sobie coraz lepiej?
– To trochę dziwne, bo mam raptem 26 lat, a siedmiu zawodników tutaj jest młodszych ode mnie i prezentuje bardzo wysoki poziom. Świat się zdecydowanie zmienia.
– A co tą szachową młodzież charakteryzuje?
– Mają dużą pasję do szachów, są pracowici i pomimo młodego wieku mają dużo doświadczenia, ponieważ sporo grają. Oczywiście każdy zawodnik jest inny. Na przykład Gukesh skupia się na szachach klasycznych, inni częściej grają w szachy szybkie czy błyskawiczne. Najważniejszą kwestią jest jednak to, że kochają grać w szachy.
– Coś jeszcze wpływa na fakt, że czołówka robi się coraz młodsza?
– Na pewno spore znaczenie ma to, co dzieje się w Uzbekistanie i Indiach. Mam wrażenie, że tam statystycznie co 3 tygodnie pojawia się nowy arcymistrz i bez wątpienia te kraje rozwijają się najszybciej. W Indiach panuje teraz boom na szachy ze względu na Vishiego Ananda, który w swoim kraju jest szalenie popularny. Uzbekistan też ma swoje gwiazdy. Swego czasu mistrzem świata został Rustam Kasimdżanow, a po złoty medal w Warszawie w szachach szybkich sięgnął Nodirbek Abdusattorov, bo nie wygrałem z nim wygranej końcówki w ostatniej partii. Takie postaci inspirują młodych szachistów.
– A czy Ty czujesz, że w Polsce też jesteś taką inspiracją?
– Nie wiem, czy to odczuwam, ale na pewno zdaje sobie sprawę, że może tak być. Muszę przyznać, że nie do końca czuję się z tym komfortowo, natomiast to dobrze, że coraz więcej osób gra w szachy.
– Muszę zostać przy temacie PESEL-u, bo od momentu Turnieju Kandydatów, w którym wystąpiłeś 2 lata temu, rozegrałeś niewiele ponad 50 partii w szachach klasycznych. Miałeś też problemy ze zdrowiem, więc chciałem o nie zapytać.
– Bywało lepiej, mój skrzeczący głos to potwierdzi. W szachach klasycznych będę grał teraz zdecydowanie częściej. Miałem lekki kryzys po Turnieju Kandydatów i wtedy bawiłem się szachami, rywalizując głównie w szachach szybkich i błyskawicznych. Teraz jest trochę lepiej i mam nadzieję, że wrócę już na dobre tory.
– Ale oczywiście wciąż marzysz o mistrzostwie świata?
– Jak najbardziej.
– Warunki do gry w turnieju Superbet Rapid&Blitz 2024 są znakomite, natomiast chciałbym zapytać o kibiców. Czy ich wsparcie ci pomaga?
– Przy szachownicy staram się skupić przy grze i nie chcę odbierać bodźców z zewnątrz. Natomiast to miłe uczucie, gdy po wygranej otrzymujesz oklaski, chociaż nie zawsze to jest dobre, bo gdy rok temu brawami nagrodzono Radosława Wojtaszka po wygranej z Magnusem, to miałem problemy ze skupieniem się w dość krytycznym etapie partii. Cieszę się, że jest sporo kibiców, bo to dowód na to, że szachy w Polsce mają coraz mocniejszą pozycję.
– A zdarzają ci się podobne sytuacje do tej z Turnieju Kandydatów, gdy głośne buty według rywala miał Alireza Firouzja?
– Skrzypiąca podłoga była też podczas Turnieju Kandydatów, w którym ja grałem. Było głośno, cóż mam powiedzieć (śmiech). Każdy ma inną wrażliwość na tego typu sytuacje, natomiast z przymrużeniem oka traktuję te aferki w komentarzach czy mediach społecznościowych.
– Ten turniej, który organizowany jest w Polsce, problemów z podłogą nie ma. I nie tylko przez to nieprzypadkowo najlepsi zawodnicy znów przyjechali do naszego kraju. Czy odnosisz wrażenie, że popularność szachów nad Wisłą stale rośnie?
– Raczej tak (śmiech). Fakt, że jesteśmy tu w Warszawie trzeci raz z rzędu dużo mówi. Zobaczymy, co jeszcze przyszłość przyniesie, bo wiem, że w Polsce zostaną jeszcze zorganizowane wielkie turnieje, ale nie mogę wiele zdradzić. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.
– To podpytam jeszcze o jakieś nowe hobby, które może cię ostatnio pochłonęło. Wiem, że Magnusowi Carlsenowi spodobał się golf, może ty też w niego grałeś?
– W golfa kiedyś próbowałem grać, ale jest to dla mnie zbyt męczące psychicznie zajęcie. Szachy są o wiele prostsze. Lubię tenis, często gram z moim trenerem Kamilem Mitoniem, który jest trudny do ogrania, bo ma dobry zasięg i ciężko go minąć przy siatce. Jeżeli jednak miałbym stwierdzić, którym sportem się interesuję, to wskazałbym właśnie na tenis.