Mecz z Holandią stworzył wielkie nadzieje w kwestii występu Polski na Euro 2024. Spotkanie z Austrią miało dać odpowiedź dotyczącą możliwości biało-czerwonych. Nie wyszło. Zespół Michała Probierza przegrał 1:3, zmiany nie odmieniały obrazu gry, Robert Lewandowski nie pomógł i... kończy się tak, że Polacy mogą powoli myśleć o powrocie do domów.
KORESPONDENCJA Z BERLINA
Zmiany Michała Probierza w meczu z Holandią miały istotny wpływ na przebieg gry. Biało-czerwoni w drugiej połowie przebudowali wtedy praktycznie całą drugą linię. W Berlinie było jasne, że roszady selekcjonera również mogą okazać się przełomowe. Tym bardziej, że spotkanie z Austrią na ławce rozpoczął Robert Lewandowski.
Reprezentacja Polski rozpoczęła spotkanie z Austrią przytłumiona. To rywale narzucali tempo i swoje zasady. Biało-czerwoni musieli się bronić, ale w 9. minucie błędy kolejnych zawodników nie zatrzymały rywali, którzy wyszli na prowadzenie za sprawą Gernota Traunera. Musiał minął kwadrans, by zespół Probierza złapał pierwszy oddech i zaczął też wyprowadzać akcje zaczepne.
Austriacy przeważali i prowadzili grę. Było jasne, że plan Polaków sprzed meczu wymagał korekty. Dostrzegalna robiła się też dziura biało-czerwonych w środku pola. To tam pojawiały się pierwsze ogniska problemów. Widział to także selekcjoner, który już po kilkunastu posłał na rozgrzewkę Jakuba Modera i Tarasa Romanczuka.
Polacy co prawda zdołali wyrównać, ale czym bliżej przerwy, tym bardziej widoczne były kłopoty Jakuba Piotrowskiego z panowaniem nad sytuacją na boisku. Instynkt nie mylił, bo to właśnie on nie wyszedł na boisko w drugiej połowie, a na murawie zastąpił go Moder, który intensywnie się rozgrzewał, a także długo rozmawiał z trenerami o swoich zadaniach.
Moder w drugiej połowie wygrał dwa pojedynki, podawał z celnością 85 procent, ale też nie zmienił obrazu środka pomocy biało-czerwonych. Wciąż Austriacy zbyt łatwo przechodzili do ataku i pokazywali swoją broń, którą jest świetne przejście z fazy obrony do ofensywy. Intensywność także robiła swoje.
Napastnicy reprezentacji Polski nie mieli łatwego zadania w Berlinie. Adam Buksa i Krzysztof Piątek często byli odcięci od podań. Dodatkowo Ralf Rangnick przed meczem z biało-czerwonymi wymienił duet stoperów. Rolą naszych napastników była gra "na ścianę", przepychanie się z przeciwnikami, zdobywanie terenu i szukanie szans na wykończenie dośrodkowań.
Buksa regularnie szarpał się z rywalami. Aspekt fizyczny był wręcz kluczowy. Swoją robotę zrobił także Piątek, który w 30. minucie zachował zimną krew i niczym profesor wykończył akcję Polaków i wyrównał. Nie zmieniało to faktu, że kibice regularnie spoglądali na ławkę rezerwowych i czekali na pojawienie się Lewandowskiego.
Lewandowski stanął przy linii bocznej w 60. minucie. To oznaczało, że kapitan Polaków był najpewniej gotowy w Berlinie na rozegranie takiego wymiaru czasowego. Piłkarz Barcelony wszedł na boisko razem z Karolem Świderskim, z którym potrafi tworzyć groźny i efektywny duet. W spotkaniu z Austrią tego jednak nie było. Obaj atakujący nie zapisali się na murawie niczym szczególnym.
Ofensywa biało-czerwonych nie zdołała wiele zdziałać po pojawieniu się Świderskiego oraz Lewandowskiego. Nic wielkiego nie dała też zmiana Kamila Grosickiego, który w 75. minucie miał zwiększyć siłę rażenia. Piłkarz Pogoni miał dobrą sytuację, ale z pola karnego uderzył obok bramki. Wówczas było już jednak 1:3, a szansa na wygraną i walkę o awans w grupie diametralnie się oddalała.
W samej końcówce na boisku zameldował się Kacper Urbański, który w 87. minucie zastąpił Piotra Zielińskiego. Nastolatek miał momenty zrywów, ale wciąż to niczego nie zmieniało. Polacy z każdą minutą żegnali się z nadziejami. To nie był mecz zmienników, ale też nie było im łatwo wpłynąć na obraz rywalizacji. To co złe zaczęło się w defensywie, która zbyt łatwo dopuszczała przeciwników pod pole karne.
Oficjalne statystyki wskazywały na to, że obie drużyny stworzyły po 15 szans w ofensywie. Jednocześnie Wojciech Szczęsny musiał interweniować sześć razy, a jego austriacki odpowiednik raptem dwukrotnie. To nasi rywale oddali dziewięć celnych strzałów, a my raptem trzy. Dalej można szukać gorszych rezultatów celnych podań, większej liczby prób i dwukrotnie większej liczby zagrań w pole karne (14 do 34).
Reprezentacja Polski przegrała z Austrią 1:3, a porażka była po prostu zasłużona. Nie wystarczyły wielkie nadzieje po Holandii. Wygrała brutalność. Był mecz otwarcia, mecz ostatniej szansy, a został jeszcze mecz o honor. Inna sprawa, że pojawiają się fundamenty, na których może trwać ewolucja biało-czerwonych. Ale na to przyjdzie czas po mistrzostwach Europy, na których Polacy nie odegrają większej roli.
Euro w telewizji. Takie imprezy mają przed sobą przyszłość
Szokujące kulisy finału Euro. Policja udaremniła atak ISIS
Trener uczestnika Euro 2024 podał się do dymisji!
Bohater Hiszpanii dotrzymał słowa. Wygląda jak... "Mała Syrenka"
Anglicy niemal pewni. To on zastąpi w kadrze Southgate'a!
Lewandowski łamie przepisy? "Absolutnie jest do zmiany"
Anglicy dziękują Southgate'owi. Piękne słowa Beckhama
17-latek z najładniejszym golem na Euro! UEFA zadecydowała [WIDEO]
Hiszpanie w opałach. Skargę do UEFA złożył na nich... Gibraltar
niedziela, 14.07, 21:00
środa, 10.07, 21:00
wtorek, 09.07, 21:00
sobota, 06.07, 21:00