| Piłka nożna / Reprezentacja

Jan Tomaszewski wspomina "mecz na wodzie": to było piłkarskie "gloria victis"

3 lipca mija 50 lat od "meczu na wodzie" na mundialu w 1974 roku (fot. Getty Images)
3 lipca mija 50 lat od "meczu na wodzie" na mundialu w 1974 roku (fot. Getty Images)

3 lipca mija 50 lat od słynnego "meczu na wodzie", w którym reprezentacja Polski przegrała z RFN 0:1 w spotkaniu decydującym o awansie do finału mistrzostw świata 1974. Jednym z uczestników historycznego starcia był Jan Tomaszewski, który uważa, że nasi piłkarze także dziś są w stanie odgrywać ważną rolę na wielkich turniejach. – Gdyby zespół z ostatnich lat prowadził Kazimierz Górski, to sięgnęlibyśmy po medal na wielkiej imprezie – nie ma wątpliwości legendarny bramkarz. 

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

👉 Turniej ledwie się zaczął, a Niemcy oskarżyli Polaków o doping

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Co przychodzi panu na myśl w pierwszej kolejności, gdy wspomina pan "mecz na wodzie"?
Jan Tomaszewski: – Przede wszystkim sposób, w jaki zostaliśmy docenieni mimo porażki. Dostaliśmy mnóstwo wiadomości z podziękowaniami i gratulacjami, chociaż przegraliśmy z reprezentacją RFN. To było piłkarskie "gloria victis". Nasza porażka została przyjęta z akceptacją, a nawet z entuzjazmem ze strony kibiców. Pamiętam jak Kazimierz Górski przed spotkaniem powiedział nam, że mamy zrobić wszystko, by każdy z nas po meczu mógł spojrzeć w lustro i powiedzieć, że dał z siebie wszystko. Każdy z nas zrobił wszystko, co mógł. Może oprócz Roberta Gadochy, bo wydaje mi się, że pieniądze otrzymane od Argentyńczyków musiały mieć wpływ na jego dyspozycję i sferę mentalną.

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz (fot. Getty Images)

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

– Mecz został rozegrany w trudnych warunkach, boisko było w fatalnym stanie. Po latach nie nachodziły pana myśli, że to wy mogliście awansować do finału?
– Nie. Tamto spotkanie musiało się odbyć tego dnia, ponieważ inaczej cały turniej musiałby zostać przełożony o dzień, a to byłoby przecież niemożliwe z powodów organizacyjnych. Niemcy i tak doprowadzili boisko do jakiejkolwiek użyteczności. Nasi rywale mieli tę przewagę, że potrzebowali zaledwie remisu, a my musieliśmy wygrać. W takich warunkach zdecydowanie łatwiej jest się bronić niż atakować. Mieliśmy szybkich skrzydłowych, lecz przy takim stanie boiska w żaden sposób nie dało się wykorzystać tego atutu. Trzeba też podkreślić, że oni strzelili nam gola, czyli dało się to zrobić nawet w takich okolicznościach. Nie podobała nam się jedna rzecz. Sędzią był Austriak Erich Linemayr. Nasi przeciwnicy porozumiewali się z nim w jego języku, czego nie mogliśmy robić my, przez co już znaleźliśmy się w gorszym położeniu. Niemcy mieli dwóch kluczowych w tym starciu zawodników. Pierwszym był Sepp Maier, który fenomenalnie bronił. Drugi to Franz Beckenbauer. "Kaiser" jako libero wielokrotnie uczestniczył w akcjach ofensywnych Niemców, ale w spotkaniu z nami Helmut Schoen zabronił mu przekraczania połowy boiska, co pokazuje, że rywale mieli do nas respekt. Niemcy docenili naszą postawę. Rok później zostaliśmy przez nich zaproszeni na mecz z okazji jubileuszu tamtejszej federacji. Władze kraju nie pozwoliły nam jednak na wyjazd.

– W tamtym spotkaniu pokonał pana Gerd Mueller, ale obronił pan za to rzut karny wykonany przez Uliego Hoenessa.
– Nie ma obronionych "jedenastek", są tylko źle strzelone. Doskonale było widać to na przykładzie starcia Portugalczyków ze Słoweńcami na Euro 2024. Pierwszy strzał Cristiano Ronaldo był zły, ale kiedy w serii karnych uderzył on w boczną siatkę, Jan Oblak nie miał szans. Wówczas zawodnicy wykonywali "jedenastki" inaczej, nie patrzyli do końca na bramkarza, często właśnie ze względu na stan murawy musieli zerknąć jeszcze na piłkę. Ja zrobiłem zwód w w lewo, by następnie rzucić się w przeciwną stronę. Po latach Hoeness powiedział mi, że widział mnie idącego w lewy róg, dlatego kopnął w drugim kierunku.

– Gdy jechaliście na mundial w 1974 roku, wierzył pan, że odegracie tam tak istotną rolę?
– Przed wyjazdem na turniej powiedziałem, że chcemy wyjść z grupy i że pokonamy Włochów, bo mają już wiekowy skład. To była znakomita drużyna, ale czym innym jest rozegranie jednego czy dwóch spotkań co miesiąc, a czym innym granie co trzy dni w turnieju. Nie pomyliłem się. Byliśmy też bardzo wzmocnieni tym, co wydarzyło się na Wembley. Ten kto przeżył tamto "piekło", nie miał prawa bać się żadnej drużyny. Warto też pamiętać, że w eliminacjach, w dwóch meczach z tak silnym rywalem jak Anglia zanotowaliśmy zwycięstwo i remis. Większość dziennikarzy i kibiców była jednak przekonana, że jedziemy rozegrać trzy spotkania i wrócić do kraju. Najtrudniejsze pod względem mentalnym było dla nas starcie z... Haiti. Porażka z Argentyną czy Włochami to nie wstyd, ale brak wygranej z Haiti zostałby przyjęty jako kompromitacja.




– Wspomniał pan o gratulacjach otrzymanych od kibiców. To napędziło was przed meczem o trzecie miejsce z Brazylią?
– Zdecydowanie tak. Mentalnie pomogło też to, że dowiedzieliśmy się, że możemy zaprosić na zgrupowanie jedną osobę z rodziny. Niektórzy zaprosili swoje żony, dziewczyny, ja zaprosiłem mamę. To również był gest, który mocno nas zbudował. 

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz (fot. Getty Images)

Lesław Ćmikiewicz: byłem przy Górskim do końca…

– Reprezentację z 1974 roku da się jakoś porównać do tej z 1982, która powtórzyła wasz sukces?
– Nie jestem zwolennikiem takich porównań. Uważam jednak, że graliśmy z większym polotem. Po zajęciu trzeciego miejsca wyniki dalej były dobre, a po turnieju 1982 roku kadra zaliczyła wyraźny "zjazd". Wydaje mi się również, że z nami było mniej problemów "okołoboiskowych". Stanowiliśmy prawdziwy zespół. Gdy Adam Musiał spóźnił się na powrót do hotelu po otrzymaniu wolnego po spotkaniu z Włochami, to ubłagaliśmy Kazimierza Górskiego, by zostawił go na mecz ze Szwecją. Trener zamieszał jednak składem, a Musiała odesłał na trybuny. Później zapytałem Górskiego, po co to zrobił. "Za dobrze wam szło, potrzebny był wstrząsik" – odpowiedział.

– Trudno nie odnieść się do trwającego Euro i występu biało-czerwonych w mistrzostwach Europy. Jak ocenia pan to, co wydarzyło się w turnieju z naszym udziałem?
– Przegraliśmy z Holandią, ale gra została przyjęta z zadowoleniem. Moje pytanie jest takie: skoro zagraliśmy dobrze, to po co selekcjoner dokonał tylu zmian przed drugim spotkaniem? W dwóch meczach skorzystaliśmy z 20 zawodników. W żadnej poukładanej reprezentacji nie dochodzi do takich zmian, hierarchia jest ustalona. Wystawiamy dwie "dziewiątki" i w jednym turnieju gramy dwoma bramkarzami. Takie rzeczy dzieją się regularnie, dlatego sami skasowaliśmy sobie najlepsze pokolenie polskiej piłki. Najlepszym człowiekiem do poukładania tego jest Michał Probierz, ale musi się wreszcie zdecydować. Czas pożegnać się ze starszymi zawodnikami, w kadrze zostawić Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego, jeśli ten jeszcze będzie tego chciał, a następnie budować zespół oparty na Kacprze Urbańskim, Nicoli Zalewskim oraz innych młodych graczach. Jestem przekonany, że gdyby zespół z ostatnich lat prowadził Kazimierz Górski, to sięgnęlibyśmy po medal na wielkiej imprezie. Do tego potrzebny jest trener światowego formatu, który odpowiednio to wszystko poukłada. Ostatnio podczas meczu Szwajcaria – Włochy cenną uwagę wygłosił Dariusz Szpakowski, który podkreślił, że Luciano Spalletti zbyt mocno mieszał w składzie. Niestety, selekcjoner Włochów nie był w tym odosobniony, bo to samo działo się w naszej reprezentacji. 

– Wspomniał pan o tym, że Probierz na Euro postawił na dwóch bramkarzy. Obaj spisali się jednak znakomicie. Co w tej kwestii wydarzy się po turnieju?
– Jeśli Wojtek zostaje są dwie opcje. Selekcjoner ogłasza, że Wojtek pozostaje numerem jeden albo decyduje, że będzie nim Łukasz Skorupski. Wówczas Wojtek może to zaakceptować albo zrezygnować. Nie może być jednak tak, że tak często dochodzi do rotacji na tej pozycji. Spójrzmy na Niemców. Tam nawet gdy Manuel Neuer był kontuzjowany, selekcjoner ogłosił, że jeśli wróci do zdrowia, będzie pierwszym bramkarzem. W przeszłości do podobnej sytuacji doszło w przypadku rywalizacji Olivera Kahna z Jensem Lehmannem. W żadnej liczącej się drużynie narodowej nie ma takiej filozofii. Skorupski w spotkaniu z Francją nie grał nogami tak, jak Szczęsny. Podań do obrońców było niewiele albo wcale. To pokazuje, że zawodnicy nie mają do niego aż takiego zaufania, bo nie grają z nim zbyt często. Przed nami sześć spotkań w Lidze Narodów, które trzeba wykorzystać w optymalny sposób.  

– Możemy wierzyć w to, że w najbliższym czasie nasi kadrowicze chociaż w jakimś stopniu nawiążą do tamtych sukcesów?
– Oczywiście, że tak. Dlaczego ktoś kupuje ich do tak mocnych klubów i odgrywają w nich istotną rolę? Odpowiedź jest prosta: bo umieją grać w piłkę. Uważam też, że w naszej reprezentacji nie powinni występować ci, którzy grają w Ekstraklasie. Zawodnicy z zagranicznych klubów codziennie trenują z najlepszymi zawodnikami świata, a co tydzień rywalizują z takimi w meczach o punkty. Dziwi mnie to, że Probierz zdecydował się zabrać na turniej kilku piłkarzy po trzydziestce, a zabrakło w niej Dominika Marczuka czy Bartłomieja Wdowika. Z ich obecności w kadrze mielibyśmy więcej pożytku. Nawet jeśli nie na Euro 2024, to w następnych latach. Samo doświadczenie i poznanie, z czym wiążę się taki turniej, miałoby wielkie znaczenie. A tak, Wdowik może wysłać selekcjonerowi pocztówkę z Bragi. Mamy zdolnych zawodników, ale teraz potrzebne są trafne decyzje. Selekcjoner musi wybrać jedną grupę i konsekwentnie na nią stawiać.

"Mecz na wodzie" o finał, czyli Polska – RFN na MŚ 1974
fot. Getty
"Mecz na wodzie" o finał, czyli Polska – RFN na MŚ 1974

Zobacz też
Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...
Łukasz Łakomy, Jan Ziółkowski i
polecamy

Ból głowy Probierza? Debiutantów jak na lekarstwo...

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Probierz powoła skład na mecze el. MŚ. Padła konkretna data
Michał Probierz (fot. Getty Images)

Probierz powoła skład na mecze el. MŚ. Padła konkretna data

| Piłka nożna / Reprezentacja 
PKO BP Ekstraklasa: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
PKO BP Ekstraklasa 2024/25: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]

PKO BP Ekstraklasa: oglądaj transmisje w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Męczarnie Polski z egzotycznym rywalem. Decydowały karne
Z lewej Adrian Lis-Zieliński (fot. PAP)

Męczarnie Polski z egzotycznym rywalem. Decydowały karne

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Kiedy mecze reprezentacji Polski w 2025 roku? Sprawdź terminarz
Kiedy następny mecz reprezentacji Polski? Oto terminarz kadry w 2025

Kiedy mecze reprezentacji Polski w 2025 roku? Sprawdź terminarz

| Piłka nożna / Reprezentacja 
Polecane
Najnowsze
Walczą o mistrzostwo, trener... oszczędza gwiazdy. Szansa dla kadrowicza!
nowe
Walczą o mistrzostwo, trener... oszczędza gwiazdy. Szansa dla kadrowicza!
| Piłka nożna / Włochy 
Nicola Zalewski ma zagrać w ostatnim ligowym meczu Serie A (fot. Getty).
Kluczowy piłkarz kadry przed Euro U21: staliśmy się mocniejsi
Jakub Kałuziński (fot. PAP)
tylko u nas
Kluczowy piłkarz kadry przed Euro U21: staliśmy się mocniejsi
Przemysław Chlebicki
Przemysław Chlebicki
Jakub Kałuziński przed Euro U21: losowanie było najmniej istotne [WIDEO]
Jakub Kałuziński (fot. Getty)
nowe
Jakub Kałuziński przed Euro U21: losowanie było najmniej istotne [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja U21 
"Lis" – syn kuśnierza. Żużlowa legenda kończy 92 lata!
Ove Fundin (fot. Getty)
"Lis" – syn kuśnierza. Żużlowa legenda kończy 92 lata!
Tomasz Sowa - zdjęcie
Tomasz Sowa
Śląsk Wrocław u progu rewolucji. Może ona dotknąć kapitana
Peter Pokorny i Aleks Petkow byli w tym sezonie kapitanami Śląska Wrocław (fot. Getty Images)
tylko u nas
Śląsk Wrocław u progu rewolucji. Może ona dotknąć kapitana
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Wielkie pieniądze na stole. W Lizbonie miało dojść do rewolucji w piłce nożnej
Griedge Mbock Bathy Nka of Paris Saint Germain is challenged by Lara Martins
Wielkie pieniądze na stole. W Lizbonie miało dojść do rewolucji w piłce nożnej
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Hurkacz kontra Ofner. O której dziś półfinał w Genewie?
Hubert Hurkacz
Hurkacz kontra Ofner. O której dziś półfinał w Genewie?
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Do góry