Letnie igrzyska olimpijskie w Londynie będą dla Polski 20. imprezą tego typu w historii. Każda reprezentacja wystawia swojego chorążego, który niesie flagę podczas ceremonii otwarcia. W Polsce ta zaszczytna funkcja jest owiana złą sławą.
Czy każdy polski sportowiec naprawdę chce zostać chorążym? Czy istnieje większe wyróżnienie niż nieść flagę państwową podczas ceremonii otwarcia największej i najbardziej prestiżowej imprezy sportowej? A jednak z biegiem lat biało-czerwonym coraz bardziej drżały ręce, kiedy wprowadzali na stadion całą narodową reprezentację. Spokój zachowali tylko ci, którzy mieli najsilniejsze ramiona...
Przypadek czy klątwa?
Chorąży to lider zespołu, jeden z faworytów do medalu na igrzyskach. Wielu nie wytrzymało jednak presji. Na dziewiętnaście igrzysk chorąży przywieźli tylko sześć medali. Dwóch stawało na podium dwa razy.
W 1952 i w 1960 brązy zdobywał wioślarz Teodor Kocerka, a w 1964 i 1968 roku po złota sięgał sztangista Waldemar Baszanowski. Na kolejny medal przyszło czekać aż... 24 lata! Złą passę przełamał w Barcelonie (1992) judoka Waldemar Legień. Tylko on i Baszanowski byli wstanie obronić tytuły wywalczone wcześniej, nikomu innemu nie udało się nawet stanąć na podium.
Od czasów silnego judoki, żaden chorąży nie stanął na podium igrzysk. W Atlancie, tak udanych dla biało-czerwonych igrzyskach, srebrnego medalu z Barcelony bronił pływak Rafał Szukała. Niestety, w Stanach Zjednoczonych był piąty. W Sydney nie powiodło się także chorążemu sztabowemu, zapaśnikowi Andrzejowi Wrońskiemu. Na macie w USA był mistrzem, w Australii wielkim przegranym. Odpadł już w eliminacjach.
W Atenach polską flagę niósł pływak Bartosz Kizierowski i... znów bez sukcesów. Klątwę miał przełamać w Pekinie niezwykle silny kajakarz Marek Twardowski. Ma na swoim koncie aż 16 medali mistrzostw świata, ale żadnego olimpijskiego. W Chinach startował w trzech konkurencjach i najwyżej sklasyfikowany był na 6. miejscu.
Pierwsza kobieta
W Londynie od ostatniego sukcesu chorążego minie okrągłe 20 lat. Po raz pierwszy w historii flagę będzie niosła kobieta – Agnieszka Radwańska. Czy tenisistka, która na co dzień trzyma w rękach rakietę, utrzyma flagę i całą presję związaną ze startem? Jest jedną z największych szans medalowych kadry, czy klątwa uderzy również w nią? – Nie jestem osobą przesądną, nie wierzę w żadną klątwę. Będę grała najlepiej jak potrafię. Bycie chorążym to wielki zaszczyt i wyróżnienie. Niczego się nie boję – powtarzała do znudzenia Radwańska. Ale czy faktycznie nie ma się czego bać?
Czytaj także: Złote momenty: srebrna jedenastka z Barcelony