PSG zapłaciło około 20 milionów euro za bramkarza. Od ataku na Ukrainę nikt nie wydał więcej za rosyjskiego piłkarza. We Francji mówią, że to "transfer moralnie wątpliwy". A w Rosji podważają jego moralność. Urząd Skarbowy zakazał mu wyjazdu, bo w tle są alimenty. Kim jest Safonow i dlaczego trafił do Parku Książąt?
Chuda świnia
Siergiej Galicki od zawsze chciał być piłkarzem. To marzenie towarzyszyło mu jeszcze zanim stał się Siergiejem Galickim. Urodził się jako Siergiej Nikołajewicz Arutjunjan. – W 75% moja krew jest rosyjska, pozostałe 25% ormiańskie – mawiał. Na świat przyszedł w przyczółku Soczi, uzdrowisku Lazarskoje. Kibicował Spartakowi Moskwa. Chciał uzdrowić radziecki futbol.
Ale Związek Radziecki upadał. Arutjunjan skończył najpierw służbę w Armii Czerwonej, a potem studia na Wydziale Ekonomii i Planowania Gospodarki Narodowej Kubańskiego Uniwersytetu Państwowego. Kubańskiego od nazwy regionu Rosji, a nie od państwa rządzonego przez Fidela Castro. W ważnym dla Europy roku 1989 zaczął pracować w nowopowstałym banku komercyjnym w Krasnodarze. 25 grudnia 1991 roku Michaił Gorbaczow podał się do dymisji. Tego samego dnia, o 19:32 na Kremlu opuszczono flagę ZSRR, zastępując ją flagą Rosji. Związek Radziecki się skończył.
Arutjunjan szybko połapał się w nowej rzeczywistości. "Daj zwykłym ludziom szansę na zakup rzeczy, które mają bogaci". To akurat cytat z Sama Waltona, założyciela sieci Wal-Mart, ale wiele wskazuje na to, że młody ekonomista wziął sobie go do serca. W 1994 odszedł z banku. Jeden z klientów miał bowiem za długi język. Podsunął pomysł na biznes, który Arutjunjan błyskawicznie podłapał. Zaczął sprzedawać kosmetyki marki Procter&Gamble, które w Rosji były rarytasem. Old Spice, Gillette i Blend-a-med skutecznie rywalizowały z szamponem Krja-Krja, proszkiem do prania Lotos i perfumami Mif. Były inne, bardziej światowe, mniej radzieckie. Zwykli ludzie w Krasnodarze mogli poczuć się jak gwiazdy. Arutjunjan poczuł zapach wielkich pieniędzy.
Fortuny dorobił się już jako Siergiej Galicki. – Moja córka nie będzie nosić ormiańskiego nazwiska, podobnie jak moje wnuki! – przekonywał Nikołaj Galicki, ojciec Wiktorii. Arutjunjan przyjął nazwisko żony i w ten sposób doszło do nietypowej historii rodzinnej. Podczas prawosławnej wigilii przy jednym stole zasiadało dwóch Siergiejów Nikołajewiczów Galickich. Jeden to mąż Wiktorii, a drugi to jej brat. Ten pierwszy nigdy się nie wstydził ormiańskiego pochodzenia. – Z tego co wiem nazwiska kończące się na – jan mają szlacheckie pochodzenie – mówił w rozmowie z dzen.ru. Szlacheckie, czy nie, to nazwisko "Galicki" lepiej brzmiało, gdy przyszło do interesów. Ormiańskie "Arutjunjan" kojarzyło się z kaukaską mafią, a nie z noworosyjskim biznesmenem. – Nie byłem tłustą świnią, a taką wychudzoną, która cały czas biega i szuka jabłek po lesie – tłumaczył "Komiersantowi". W 1998 zamiast nadal sprowadzać kosmetyki, otworzył sklep. Model biznesowy był prosty. – Zapytałem: kiedy będzie Carrefour w Starożebitjelskiej? Usłyszałem: za jakieś czterdzieści lat, czyli raczej nigdy. To mnie przekonało – tłumaczył.
Tak powstała sieć sklepów Magnit. W latach 2001-2005 zbudowano 1500 takich sklepów. Majątek Galickiego szacowano wówczas na 1 520 mln dolarów. Magnit przyciągał klientów i franczyzobiorców jak magnes. I choć tę nazwę można tak przetłumaczyć, to faktycznie oznaczało co innego. Sklep z niskimi cenami, magazin niskich tarif. W skrócie Magnit. Przychody Galickiego rosły jak na drożdżach. W 2008 roku majątek szacowano już na blisko 4 mln dolarów.
Magnit to rosyjski Wal-Mart, mawiali w Waszyngtonie. Właściciel zarobił już tyle, że mógł spełnić marzenia o futbolu. Założył sobie FK Krasnodar.
Sztafeta Safonowów
Życie rodziny Safonowów jest naznaczone częstymi przeprowadzkami. Trudno wyrokować czy to przekleństwo, czy dar. Żenia Safonow urodził się w Boksitogorsku. Miasto powstało w 1950 jako efekt uboczny kopalni boksytów. Właśnie tam jako geolog pracował ojciec Jewgienija. Gdzie były złoża, tam akurat komuniści wysyłali głowę rodziny, a jej reszta pakowała się i przyjeżdżała za zatrudnionym. Safonowowie mieszkali w wiosce pod Nowogrodem. Potem w Kostromie, nad brzegiem Wołgi, a następnie w Łakińsku, przemysłowej narośli starosłowiańskiego Włodzimierza.
To właśnie w tym zapyziałym miasteczku Żenię wypatrzył miejscowy trener koszykówki. Wysoki młodzieniec przykuł jego uwagę na boisku. Został więc koszykarzem i… podtrzymał rodzinne tradycje przenosin z miejsca na miejsce. Michaił Komissarow dostrzegł talent Safonowa podczas mistrzostw Rosji i ściągnął do Kaukazu Stawropol. Upadł Związek Radziecki. Opadła Żelazna Kurtyna. W latach 90. XX wieku rosyjski już Stawropol stał się miastem partnerskim Des Moine ze stanu Iowa w USA. Kaukaz wyjechał więc na tournée do Stanów. – Wylądowaliśmy w Chicago, byliśmy w Nowym Jorku. Nie udało się obejrzeć meczu NBA, ale strażnik wpuścił nas na Madison Square Garden, żebyśmy mogli zobaczyć, jak wygląda – opowiada Jewgienij.
Rosjanie w Ameryce rozegrali 12 meczów z drużynami akademickimi. Przejechali Stany od północy po południe. Od Illinois aż po Nowy Meksyk. Koszykówka w ZSRR była bowiem jednym z najpopularniejszych sportów. Liga była mocna, a Jewgienij był na tyle dobry, żeby w niej grać jako senior. Zaczął w Pogranicznikach Stawropol, miejscowej drużynie należącej do straży granicznej. Mierzył się z potęgami: Awtodorem Saratów, CSKA i Chimikami Moskwa. Następnie grał w Dynamach: Majkop i Wołgograd, a karierę zakończył w Impulsie Krasnodar.
W Stawropolu Jewgienij poznał Lidię. 25 lutego 1999 roku przyszedł na świat ich pierwszy syn, Matwiej. – Ciągle się przeprowadzaliśmy. Urodził się w Stawropolu, ale zaraz potem mieszkał w Majkopie i Wołgogradzie. Do szkoły poszedł już w Krasnodarze. Wszystko się ustabilizowało – zdradził Match TV Jewgienij Safonow.
Koszykarz skończył karierę, bo chciał się skupić na rodzinie. Nie miał wyuczonego zawodu i fachu w ręce. Był w potrzasku. – Sprzedawałem czekoladę Nestlé. Robiłem to przez półtora roku, ale bardzo nie lubiłem tej pracy. Czułem się nie na miejscu. Wszędzie jednak trzeba szukać plusów. Nauczyłem się tam lepiej komunikować, jednak kiedy pojawiła się pierwsza okazja, by wrócić do środowiska sportowego, z przyjemnością to zrobiłem – mówi.
Jewgienij rzucił handel czekoladą i zaczął trenować Lokomotiw Kubań. – Stoję na przerwie i widzę, że cała klasa idzie na wychowanie fizyczne. Jeden chłopiec jest o trzy głowy wyższy od wszystkich. Poprosiłem nauczyciela: zrób im kilka sztafet. Safonow biegł najszybciej. Jego ojciec, trener koszykówki w Lokomotiwie, uporczywie się upierał, że nie puści Matwieja do piłki nożnej, ale go przekonałem: spróbujmy, zawsze będziesz go mógł zabrać do koszykówki – tłumaczy Władimir Szewelew, skaut FK Krasnodar. – Nie było koszykarskiego przykazu – zarzeka się w Match TV Safonow senior. – Syn był bardzo dobrym pływakiem, ale zrezygnował z treningów po tym jak zachorował na zapalenie płuc. Świetnie grał w szachy, ale piłka nożna mu się od razu spodobała. Jechał przez całe miasto na trening. Do centrum jednym autobusem, a potem przesiadka do drugiego.
W Stawropolu mają aż szesnaście Magnitów. Na Prospekcie Kułakowa. Na ulicy Marksa. Na Lenina jest ich kilka. Przy wylotówce z miasta stoi wielki hipermarket. Dwa sklepy są też na Dworcowej. Jeden po jednej stronie Parku Zwycięstwa, a następny po drugiej. W Majkopie jest osiemnaście Magnitów, w Wołgogradzie szesnaście. Krasnodar to kolebka sklepów Galickiego.
Magnity są wszędzie. Matwiej Safanow, chcąc nie chcąc, widział je od dziecka. Czekolada, którą sprzedawał ojciec, też trafiała na półki tych sklepów. W końcu młody piłkarz stał się częścią biznesu Siergieja Galickiego. Dołączył do akademii FK Krasnodar.
Gambit krasnodarski
Rosyjski futbol widział już pstrokate drużyny. Anży Machaczkała w jaskrawo żółtych koszulkach i gwiazdami pokroju Samuela Eto’o pojawiła się tylko na chwilę. Porozpychała się łokciami, obsypana brokatem, ale zniknęła. Galicki nie chciał więc, żeby FK Krasnodar był kolejną Anży.
Zamiast kupować podstarzałych, postawił na głodnych sukcesów wychowanków. Przy klubie powstała akademia, która miała szkolić piłkarzy. Matwiej Safonow nie musiał już dojeżdżać dwoma ikarusami na treningi. Kompleks zbudowano w Parku Krasnodarskim. – Matwiej musiał przeprowadzić się do internatu, ale nie było to trudne, bo mieszkaliśmy stosunkowo blisko – mówi ojciec piłkarza.
– Był bardzo roztargniony – tłumaczy Aleksander Rubcow, pierwszy trener. – Albo zapomniał o rękawicach, albo o butach. Mieszkał w pokoju z Nikitą Konowlewem, innym bramkarzem. Pewnego razu schowałem mu rękawice. Powiedziałem do Nikity: – Idź, zapytaj, czy wszystko ma. Kiedy wszedłem do pokoju, Matwiej płakał: – Aleksandrze Michajłowiczu, zgubiłem rękawice. Wtedy je wyciągnąłem i poprosiłem, żeby był uważniejszy. Ja go tak naprawdę wychowałem – dodaje Rubcow.
– Zawsze mu powtarzałem "jesteś niechlujny!". Ale on był niechlujny w najlepszym znaczeniu tego słowa. W meczu z Zenitem źle wyszedł, ale wrócił, nakrył piłkę ciałem, a telewizja pokazywała, jak śmieje się sam z siebie – opowiada pierwszy trener. – W meczach ze słabszymi rywalami pozwalałem mu grać w polu, żeby poprawił grę nogami.
Matwiej Safonow jest dumą akademii FK Krasnodar. – Kiedy przyjechałem do Krasnodaru w 2009, bazą był jeden domek. Wtedy zrozumiałem, że Galicki jest chory na piłkę. On był na każdym treningu – twierdzi Siergiej Cukanow, były piłkarz FK. Magnat sklepowy zbudował akademię, która wyglądem przypomina jednocześnie nowoczesny biurowiec, kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego i ogród z zachowaniem wszystkich zasad feng-shui.
I to nie żart. Park Krasnodarski stale dostaje nagrody w konkursach architektonicznych. Od ogólnorosyjskiej "Znaki miast" w dziedzinie architektury i wzornictwa w kategorii "Przestrzeń publiczna" aż po międzynarodową Urban Parks Awards. Perłą jest Stadion Krasnodar, ale obok są także amfiteatr, cztery hektary roślin subtropikalnych, zbiorniki ryb ozdobnych, a w 2025 ma powstać Park Chmur. Czymkolwiek miałby być.
Między tym wszystkim stoją szachownice. Ba, są nawet specjalne miejsca do gry w ten królewski sport. – Mamy tutaj sale wykładowe i takie do gry w szachy. Sukces w piłce nożnej nie jest bowiem możliwy bez starannego wykształcenia i rozwoju umysłowego. Na boisku niezbędne jest myślenie, chcę by FK Krasnodar grał ofensywnie i mądrze, zatem uznałem, że świetnym uzupełnieniem treningów będą szachy. To gra, która w nieprawdopodobny sposób rozwija logiczne myślenia i potrafi dokształcić człowieka. Sam często przychodzę w to miejsce i zapraszam do gry zainteresowanych – tłumaczy Galicki.
Właściciel FK Krasnodar jest wielkim fanem królewskiej gry. – W siódmej, albo ósmej klasie zdałem sobie sprawę, że nie będę piłkarzem. Zacząłem grać w szachy. Myślałem, że to tylko na chwilę, a zostałem mistrzem Soczi. Istotny był jednak nie tytuł, a to że zacząłem myśleć inaczej. Logika. Tego nie ma w programie nauczania, a to jest potrzebne w biznesie – przekonywał Galicki w programie "Biznies siekriety".
23 maja 2013 roku miliarder rzucił wyzwanie 20 najlepszym zawodnikom FK Krasnodar. On kontra zdolni adepci. Szachownica zamiast boiska. Relacja była na żywo na Twitterze. Zdolnym szachistą okazał się młody Matwiej Safonow. – W ciągu roku grali trzykrotnie. Najpierw syn zremisował z Siergiejem Nikołajewiczem, potem przegrał, a na końcu wygrał – opowiada ojciec w rozmowie z Match TV.
Partia ze skarbówką
Przy szachownicy życia pojawiło się sporo nowych graczy. Pierwszym był Matwiej Safonow. Po partii z Galickim stał się czołowym rosyjskim bramkarzem. Zadebiutował w reprezentacji w meczu z Polską, a potem z FK Krasnodar chciał przenieść się do PSG. Transfermarkt wycenił go na 25 milionów euro. Niestety, ale drugim graczem moralnej rozgrywki została Anastazja Kazaczek, była partnerka bramkarza. Para ma bowiem córkę Maję. A jako trzeci dołączył... Rosyjski Urząd Skarbowy.
Małżeństwo Safonowa i Kazaczek trwało rok. Według "Voice Magazine" partnerka utrzymuje, że gdy ta była w ciąży bramkarz zdradzał ją z "kobietami o niskiej odpowiedzialności społecznej". Para rozwiodła się, gdy Maja miała zaledwie cztery miesiące. Safonow żądał sądownie opieki nad córką. Chciał od byłej żony alimentów w wysokości blisko 14 tysięcy rubli.
Sprawa trafiła na wokandę i... na strony żurnali. – Matwiej wszczął spory sądowe o rozwiązanie małżeństwa. Żądał rozliczenia samochodu, który podarował mi na narodziny Mai. W porządku, to jego prawo, bo prawo nie zobowiązuje go do bycia godnym człowiekiem – mówiła Kazaczek w rozmowie z "Voice Magazine".
– Przez całe nasze wspólne życie nie chciał widzieć córki częściej niż raz w miesiącu, tłumacząc to niekończącymi się treningami, a miał wystarczająco dużo czasu na rozmowę ze swoimi dziwkami – relacjonowała. – Nie ufam skorumpowanym krasnodarskim sądom, dlatego będę upubliczniać sprawę – tłumaczyła w mediach społecznościowych.
Sprawa sądowa nie była w "skorumpowanym krasnodarskim sądzie", a kilka kilometrów dalej. Sąd w Leninie uznał, że Safonow jest zobowiązany do zapłacenia byłej żonie jednej czwartej ze swego dochodu. Tytułem alimentów. "Czempionat" wylicza, że to około 3 miliony 111 tysięcy rubli. W odwecie pozwał byłą żonę o kradzież 800 tysięcy.
Długi Safonowa urosły tak, że w czerwcu 2024, według niektórych źródeł, wynosiły około 60 milionów rubli, a to było już za dużo dla trzeciego gracza. Urząd Skarbowy Federacji Rosyjskiej przyjrzał się sytuacji piłkarza. Pracownicy fiskusa nie patrzyli na świat przez różowe okulary. 6 czerwca Safonow dostał zakaz wyjazdu z kraju.
Dzień później był już w Mińsku, gdzie Rosjanie mieli zagrać sparing z reprezentacją Białorusi. Według mediów musiał starać się o specjalne pozwolenie na ten wyjazd. – Z tego, co wiem sądowy komornik zakazał Safonowowi wyjeżdżania poza granice Federacji Rosyjskiej – zdradził "Sport Ekspresowi" Maksim Szyłow, adwokat Anastazji Kazaczek. W czerwcu po bramkarza Krasnodaru zgłosiło się PSG.
– Wszystko, co jest napisane, to plotki. Nie jestem gotów dyskutować, potwierdzać, ani zaprzeczać. Niech to robią gazety i portale. Jeszcze ciekawiej będzie zobaczyć, co napiszą następnym razem – mówił "Sportowi 24".
10 czerwca Fabrizio Romano potwierdził transfer Rosjanina na portalu X. Według dziennikarza miał dołączyć do drużyny przed pierwszym treningiem zaplanowanym na 15.06. Tego samego dnia Anastazja Kazaczek wysłała pismo do paryżan. – Zgłosiliśmy wszystko PSG, a ponadto poszukujemy prawnika we Francji – potwierdził Maksim Szyłow.
Wątpliwości moralne
Sprawa otarła się o Kreml. Po ataku na Ukrainę reprezentacja Rosji została wykluczona z rozgrywek organizowanych przez FIFA. Sborna miała tylko sparingi z politycznymi sojusznikami Rosji. Dbano, żeby każde spotkanie wyglądało jak pełnoprawny mecz o punkty. Nie brakowało hymnów, dbano o anturaż i pełne trybuny. Tak właśnie wyglądał mecz z bratnią Białorusią. Rosyjski Związek Piłki Nożnej wstawił się więc za Safonowem, żeby ten mógł pojechać do Mińska.
Ale cyrkowy sparing to tylko element propagandy kierowanej do Rosjan. Dla reszty świata był to nieistotny mecz dwóch autorytarnych republik. Co innego jest teraz, gdy do gry weszło PSG ze swoimi milionami… obserwujących w mediach społecznościowych.
Po ataku na Ukrainę piłka nożna w Rosji oczywiście nie zamarła. Kluby znad Wołgi sprzedawały piłkarzy klubom znad Sekwany. W lutym 2022 Nicea dogadała się jednak ze Spartakiem Moskwa i kupiła Alexisa Beka Beka. W tym samym roku FC Lorient zapłaciło milion euro Rubinowi Kazań za Montassara Talbiego. Ostatnim głośnym transferem było przejście Dalera Kuzjajewa z Zenita Petersburg do Le Havre.
Francuskim klubom nie przeszkadzały sankcje nakładane na rosyjskie kluby i ich mecenasów. A Lukoil, którego logo jest na koszulkach Spartaka Moskwa, trafił na czarną listę Biura ds. Kontroli Aktywów Zagranicznych USA. – Nie byliśmy świadomi wspomnianych sankcji Unii Europejskiej nałożonych na Rubin Kazań. W przeciwnym razie zatrzymalibyśmy ten transfer – mówił Sebastian Lechy, dyrektor sportowy FC Lorient.
Wspomniane transfery są niczym w porównaniu z dwudziestoma milionami euro wydanych przez PSG na Safonowa. Rosjanin trafia bowiem zza zamkniętych drzwi futbolu na salony. Paryżan obserwują miliony w mediach społecznościowych. To mocna karta. A Rosjanie używają sportu jako soft power. U nich jest normalnie, bo ich rodak będzie grał w Parku Książąt?
Krytyczniej do sprawy Safonowa podeszli francuscy eksperci. – W Rosji dzisiaj nikt nie ucieka przed Putinem – mówi dla "L’Equipe" geopolityk Jean-Baptiste Guégan. – To stuprocentowy Rosjanin. Może być powołany do reprezentacji. Cokolwiek się wydarzy, może zostać zinterpretowane jako "strefa wpływów". Związanie się z takim piłkarzem jest bardzo ryzykowne. Nawet jemu może być trudno zaadaptować się w kraju, który potępia agresję na Ukrainę – tłumaczy.
Moralność Safonowa jest podważana przez francuskie media. Tematy tabloidowe zawsze przykuwają uwagę, a fakt że na drodze bramkarza stanął rosyjski fiskus sprawił, że temat wałkowany jest nad Sekwaną. Dziennikarze "L’Equipe" nie boją się stawiać znaków zapytania przy PSG. "Transfer z kraju, który prowadzi wojnę na Ukrainie" – piszą przedstawiciele jednej z największych opiniotwórczych gazet na świecie. "Rosjanie blokują transfer Safonowa" to nagłówek z francuskiego "Footmercato". Na takie nie mogli sobie pozwolić Rosjanie...
Jacht na Sekwanie
Amore Vero to 84-metrowy statek należący do Igora Siechina, dyrektora Rosnieftu, gigantycznej państwowej firmy naftowej. Pod koniec lutego 2022 francuscy policjanci weszli na pokład jachtu zacumowanego w Le Ciotat, nieopodal Marsylii. To był efekt sankcji nałożonych na Rosję przez Unię Europejską.
Siergiej Galicki jako jeden z najbogatszych Rosjan jest od lat monitorowany przez światowe służby. W 2018 Biuro ds. Kontroli Aktywów Zagranicznych USA wpisało go na czarną listę, co oznacza, że jego pieniądze i dobytek w Stanach Zjednoczonych zostały zajęte przez rząd w Waszyngtonie. Wtedy ten atak na Galickiego został określony jako "bardzo losowy".
We Francji jest przedstawiany jako "twórca rosyjskiego Lidla", a w USA jako "człowiek, który zrobił Wal-Mart w Rosji". Prasa lubi podkreślać fakt, że jest jednym z najbogatszych w federacji. Jego pozycja zmienia się zależnie od zestawień. W 2022 "Forbes" umieścił go na 28. pozycji w rankingu najzamożniejszych Rosjan.
Majątek Galickiego wyceniany na ponad 3 miliardy dolarów, więc spokojnie pozwoliłby mu znaleźć się w wianku oligarchów oplatających Kreml i niemiłościwie panującego tam Władimira Władimirowicza. Ale Siergiej Galicki nie zabiega o uwagę polityków. Nie uchodzi za człowieka powiązanego z Putinem. Doszło do tego, że nowoczesny stadion FK Krasnodar, który wybudował za własne pieniądze, nie był brany pod uwagę przy organizacji finałów Mistrzostw Świata 2018. – Przedsiębiorca nie może jęczeć. Nie powinien niczego żądać od rządu. Wszystko, czego potrzebuje przedsiębiorca, to własność prywatna – mówił dwa lata wcześniej podczas wykładu w Szkole Biznesu Skolkowo.
Magnity dały fortunę Galickiemu. Pół roku przed mistrzostwami świata w Rosji sprzedał biznes państwu. 29 procent udziałów w sklepach trafiło do rządowego banku VTB. Twórca biznesu został ze skromnymi trzema.
– Jesteśmy większościowym udziałowcem Magnitu – mówił agencji TASS Andriej Kostin, szef Grupy VTB. – Rozpatrzyliśmy rezygnację dyrektora generalnego Siergieja Galickiego i mianowanie na jego miejsce dyrektora finansowego Chaczura Pombuchczana. Nie ma planów zmiany nazwy Magnitów – dodawał Jurij Sołowjow, wiceprezes VTB.
Galicki był znany z dużego szacunku do pracowników. Gdy jeden z nich zamówił zły parkiet do magazynu, to okazało się, że hala wymaga wielotysięcznego remontu. Król Magnitów zamiast wyciągnąć konsekwencje dał menedżerowi drugą szansę. Ostatniego dnia szefowania wyszedł do pracowników. Starał się ich uspokoić. – Nikt nie umarł. Życie trwa. Po prostu nie jestem już prezesem – mówił. Odpowiedział mu tłum skandujący głośne spa-si-ba, spa-si-ba.
Zacumowany w Monako 104-metrowy jacht Quantum Blue spotkało dokładnie to samo co Amore Vero. Luksusowy statek pływał oficjalnie pod banderą Kajmanów, ale stanowił własność Siergieja Galickiego, a ten nawet biorąc pod uwagę ormiańskie korzenie pozostawał obywatelem Federacji Rosyjskiej. Po ataku na Ukrainę funkcjonariusze straży przybrzeżnej weszli na pokład Quantum Blue. Jednak zgodnie z prawem nie mogli zrobić więcej niż pogrozić palcem. Galicki nie został bowiem wpisany na listę objętych sankcjami.
Kilka dni później jacht wypłynął z portu w Monako, przeciął potem Kanał Sueski i... wyłączył lokalizator w okolicy Omanu. Galicki wolał, żeby statek zniknął i nie wpadł w obce ręce.
Trwały jeszcze mistrzostwa Europy, gdy inna z pereł biznesmena nie mogła wypłynąć z Rosji. Fani PSG pojawili się w Niemczech z banerem: "Wazwrot T-Banku. Proszę puścić Safonowa". Policjanci nie pozwolili wnieść go na stadion. Płachta paryżan nawiązywała do takiego samego transparentu wywieszonego niegdyś przez kibiców Spartaka Moskwa, którzy żądali powrotu trenera Massimo Carrery. Wazwrot to funkcja zwrotu kosztów wprowadzona przez rosyjski Tinkoff Bank.
Lokalizacja Quantum Blue nie jest znana. Ostatnio, tj. w 2022 miał włączony system lokalizacyjny na granicy wód terytorialnych Jemenu i Omanu. Być może za jakiś czas wypłynie, ale w innym porcie.
A Safonow, mimo problemów z Urzędem Skarbowym, nie zaginął. Choć na potrzeby igrzysk olimpijskich Sekwanę oczyszczono ze wszelkiego tałatajstwa, to on tak moralnie skażony zacumował w Paryżu. Wszystko wskazuje jednak na to, że tę partię szachów wygra jednak Gianluigi Donnarumma. Jego pozycja w bramce PSG wydaje się być na razie niezagrożona, bo po 24 lutego 2022 Rosjanie przyciągają problemy jak... magnit.