Trzydzieści pięć lat temu nikt nie wątpił, że najlepsza drużyna baseballowa jest znad zatoki San Francisco. Mecze Oakland Athletics - Giants miały tylko potwierdzić, do której z nich trafi tytuł mistrza MLB. To jednak nie seria World Series wstrząsnęła regionem...
Wstęp do meczu?
Wieczorem 17 października 1989 roku widzowie na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych mogli pomyśleć przed telewizorami, że zamiast transmisji z trzeciego spotkania baseballowego World Series wybrali obraz z magnetowidu i marny film katastroficzny klasy B. Studio przedmeczowe zostało przerwane planszą. Pojawiły się okrzyki w tle. Legendarny komentator Al Michaels nie zdążył dokończyć zdania, a po powrocie po antenę stwierdził, że było to "najwspanialsze rozpoczęcie programu w historii telewizji", powiadamiając Amerykę o trzęsieniu ziemi.
Mieszkańcy Kalifornii nie podzielali tej opinii. Wstrząs o magnitudzie 6,9, nazwany od epicentrum Loma Prieta, trwał 17 sekund. Ci, którzy doświadczyli kataklizmu mieli wrażenie, że by znacznie dłuższy. Ucierpiały mosty i wiadukty. Podobnie jak podczas trzęsienia ziemi w 1906 roku domy zbudowane na miękkich glebach nie miały szans na przetrwanie. Rozprzestrzenianiu się ognia po wycieku gazu w dzielnicy Marina zapobiegła łódź gaśnicza. W tym czasie na stadionie Candlestick Park w San Francisco znajdowało się około trzydzieści tysięcy kibiców. Połowa z tych, którzy mieli przybyć na trybuny. Wszyscy odczuli wstrząsy na pół godziny przed początkiem meczu, a część widzów utrzymuje, że było tak podczas odtwarzania utworu "We Will Rock You" grupy Queen. Początkowo myślano, że wstrząs to efekt jakiegoś zdarzenia na trybunach. Część osób zaczęła się nawet chować przed odłamkami. Doszło do awarii zasilania. Po pierwszym szoku widzowie zareagowali jednak dziwnie, klaszcząc i uderzając rytmicznie nogami w podłoże. Jeden z fanów napisał nawet na swojej tablicy - "Jeśli myślicie, że to robi wrażenie, to zaczekajcie aż Giants zaczną grać". Mało kto wtedy zdawał sobie sprawę, jak wiele szczęścia mieli kibice. Zarówno ci na trybunach, jak i oglądający mecz w telewizji.
Wiatr z zachodu
Oakland i San Francisco dzieli jedynie zatoka, ale dopiero World Series 1989 było pierwszą okazją do spotkania się drużyn z tych miast w Major League Baseball. Pionierami gry na zachodnim wybrzeżu byli Giants, którzy przenieśli się z Nowego Jorku do San Francisco w 1958 roku. Athletics pojawili w Oakland dziesięć lat później, mając za sobą występy w Filadelfii oraz Kansas City. Jak to bywa w amerykańskim sporcie zmiany geograficzne nie przyniosły zmian w przynależności ligowej. Giants pozostali w National League, Athletics w American League. Mecze MLB zespołów z obu lig, poza finałową rywalizacją w World Series, były możliwe dopiero od 1997 roku, a spotkania w systemie "każdy z każdym" dopiero od 2023 roku. Giants i Athletics mierzyli się co prawda trzykrotnie o mistrzostwo MLB, ale mało kto to pamiętał, bo działo się to jeszcze przed I wojną światową.
Athletics w nowym miejscu odnaleźli się dobrze wygrywając MLB w latach 1972-74. Nie zdobyli jednak serc kibiców, więc ci nie odwiedzali chętnie Coliseum, a gdy zespół zaczął przegrywać, to na trybunach hulał wiatr. Bywało, że na niektóre mecze sprzedawano ledwie kilkaset biletów. Coraz więcej mówiono zatem o sprzedaży zespołu przez Charliego Finley'a i przenosinach do Nowego Orleanu. Ostatecznie nie doszło do opuszczenia Oakland, bo Athletics przejął Walter A. Haas. Zaakceptował ostatnią decyzję Finley'a, czyli zatrudnienie trenera Billy'ego Martina. Ten podczas trzyletniej kadencji powoli odradzał zespół. W 1988 roku drużyna z Oakland ponownie rywalizowała o mistrzostwo. To wtedy powrócono do dawnego symbolu, czyli słonika na lewym rękawie strojów .
W World Series w meczu z Los Angeles Dodgers Oakland Athletics byli faworytami. Największą gwiazdą zespołu był wtedy Jose Canesco, pierwszy baseballista w historii ligi, który miał co najmniej 40 home runów i skradł 40 baz w jednym sezonie. Rozgłos temu towarzyszący można porównać jedynie do tegorocznego wyczynu Shoheiego Ohtaniego, który w obu statystykach mógł się pochwalić przekroczeniem liczby 50. A Canesco w 1988 został uznany najlepszym zawodnikiem ligi. Nie zdobył pierścienia mistrzowskiego, bo Athletics sensacyjnie przegrali 1-4.
Wydawało się, że w nieodległym San Francisco gra w World Series będzie jedynie niespełnionym marzeniem. Owszem, Giants mogli liczyć na kibiców, ale nie szły za tym sukcesy. W 1962 roku w mistrzowskiej serii ulegli Yankees 3-4, więc również i tam mówiono o przenosinach, ale nawet w najgorszym momencie udało się uniknąć zmian. W 1987 mieli nawet tytuł mistrza dywizji zachodniej, ale rok później zajęli w niej dopiero czwarte miejsce .
Z kolei Athletics nie mieli w 1989 roku problemu ze zwycięstwem w swojej dywizji oraz późniejszymi meczami o grę w World Series. Wygrali American League, nie dając szans kanadyjskiemu Toronto Blue Jays. Giants mieli natomiast kłopoty na początku sezonu. Wiele nadziei pokładano w powrocie mierzącego się z guzem desmoidalnym miotacza Dave'a Dravecky'ego. Niestety, w drugim spotkaniu po zakończonej rekonwalescencji kość ręki pękła. Dravecky musiał zakończyć karierę, a kilka lat później konieczna okazała się amputacja lewej ręki i barku. Giants wygrali jednak zmagania w dywizji i w walce o mistrzostwo National League pokonali Chicago Cubs 4-1, choć prawie wszystkie zwycięstwa były odniesione różnicą nie więcej niż punktu.
World Series 1989 miały być pierwszą serią nowego komisarza MLB, rektora uniwersytetu w Yale, Angelo Bartletta Giamattiego. Objął on ligę w kwietniu. Pięć miesięcy później zmarł na zawał serca w wieku 51 lat. Zastąpił go bliski przyjaciel Fay Vincent. To on musiał podjąć decyzje, z jakimi nie mierzył się żaden komisarz.
Zatoka chaosu
Athletics i Giants przystępowali do meczów bez wrogości, jaka towarzyszy chociażby spotkaniom Giants z Los Angeles Dodgers. Wszyscy eksperci uważali, że Oakland Athletics poradzą sobie z rywalami z drugiej strony zatoki i pierwsze dwa spotkania potwierdzały słuszność tych opinii. Na swoim stadionie wygrali 5:0 i 5:1, robiąc wrażenie na Giants. Poniedziałek był dniem przerwy, a we wtorek rywalizacja przenosiła się do San Francisco. Nadzieja była mała, ale pierwszy mecz World Series po 27 latach w mieście przyciągnął tłumy. Również kibiców gości.
Rozpoczęcie gry zaplanowano na 17:30 czasu pacyficznego, tak by spotkanie mogli obejrzeć widzowie z całych Stanów Zjednoczonych. Ci z Oakland i San Francisco uznali, że najlepiej będzie skończyć pracę godzinę lub dwie wcześniej niż zwykle, by spokojnie skupić się na kibicowaniu. Oba miasta łączy most Bay Bridge mający nieco ponad trzy kilometry. Przemieszczają się dzięki niemu setki tysięcy dziennie, a najwięcej właśnie około siedemnastej. Gdy 17 października 1989 właśnie o tej porze ziemia zadrżała, to doszło do zerwania górnej nitki. Na szczęście przejeżdżało nią wtedy niewiele pojazdów, więc zginęła tylko jedna osoba. Większość ofiar trzęsienia (42 z 63) znajdowała się akurat na zrujnowanej autostradzie Cypress Street w Oakland.
Pierwsze doniesienia mówiły o co najmniej 200 zabitych. Wydanie "The New York Timesa" nazajutrz po katastrofie zawierało obawy władz. Spodziewano się ogromu ciał na szlakach komunikacyjnych. Gdyby do trzęsienia doszło w inny dzień, w którym nie byłoby wydarzenia angażującego tak wielu mieszkańców, to mielibyśmy do czynienia z jedną z największych tragedii w amerykańskiej historii. Straty oszacowano na sześć miliardów dolarów, ale ważniejsze było to, że uniknięto ogromu osobistych dramatów.
Informacje o kolejnych zawalonych mostach, wiaduktach i drogach docierały też na Candlestick Park. Prowadzący studio w telewizji ABC Al Michaels, uważany za najlepszego amerykańskiego dziennikarza sportowego w historii, musiał wcielić się w rolę korespondenta niemal wojennego. Michaels przez kilka lat mieszkał w Los Angeles, zatem trzęsienia ziemi nie były dla niego niczym niezwykłym. Sprawnie poprowadził transmisję dla 25 milionów Amerykanów.
Dziennikarz uważał nawet początkowo, że uda się rozegrać mecz. Kibicom i działaczom nie wypadało jednak myśleć o baseballu. Chcieli szybko skontaktować się z bliskimi. Zawodnicy obu zespołów wyszli na murawę, a niedługo potem podjęto decyzję o ewakuacji obiektu przed nastaniem zmroku. Takie były zalecenia policyjnego dowódcy Isiaha Nelsona, który nakazał przełożyć spotkanie. Komisarz Vincent zastosował się do nich. Został na stadionie do momentu, gdy opuścił go ostatni kibic. Późniejsze naprawy obiektu były wyłącznie kosmetyczne, co zawdzięczano przeprowadzonej rok wcześniej przebudowie Candlestick Parklą z myślą o podobnych klęskach żywiołowych. Jak się okazało - w pełni udanej.
Obecni na meczu zdali sobie sprawę ze skutków trzęsienia dopiero w drodze powrotnej do domów. Drodze, która przez te zniszczenia trwała znacznie dłużej niż zwykle i była w ciemnościach. A główny miotacz Oakland Athletics Dave Stewart zaangażował się natychmiast w pomoc lokalnej społeczności. Przygotowywał pożywienie dla służb ratunkowych i spotykał się w szpitalach z poszkodowanymi. MLB przekazała 1,4 miliona dolarów na usunięcie skutków trzęsienia. Złożyły się wszystkie drużyny ligowe.
Bez emocji
Nie wiadomo było, kiedy seria zostanie wznowiona. Oba stadiony wymagały wszak technicznych przeglądów, a na pierwszy tydzień listopada na stadionie Oakland Athletics planowano koncert zespołu Rolling Stones, który wymagał innej organizacji. Komisarz Vincent szukał zatem innych aren, ale ostatecznie trzeci mecz rozegrano 10 dni po planowanym terminie na Candlestick Park, który dopuściły inspekcje. Symboliczny pierwszy rzut mieli mundurowi zaangażowani w pomoc po trzęsieniu. Spotkanie było niezwykle ofensywne i skończyło się wygraną Oakland 13:7. Dzień później Athletics zwyciężyli 9:6, pieczętując wygraną serię. Niektórzy kibice Giants twierdzą do dziś, że gdyby trzeci mecz został rozegrany zgodnie z planem, to wynik mógł być inny. Trzeba zauważyć jednak, że ich zespół w czterech spotkaniach nie prowadził ani razu i nawet przez moment nie nawiązał równej rywalizacji z Athletics.
Atmosfera w Oakland oczywiście nie pozwalała na długie świętowanie. Wydaje się dziś, że tytuł z 1989 zostanie na długie dekady ostatnim baseballowym w historii miasta. Zespół nigdy później nie wygrał World Series, a w tym roku opuścił miasto. Przeciwko temu ruchowi właściciela protestowali nawet kibice Giants, czemu dali wyraz podczas ostatnich spotkań tych drużyn. To przejaw sympatii jaką darzą się fani, a ta przyjaźń zaczęła się właśnie 35 lat temu. Athletics od przyszłego sezonu będą grali w Sacramento, by potem przenieść się do Las Vegas. Tą drogą podążył w 2020 ich zespół futbolowy Raiders. Rok wcześniej koszykarze Golden State Warriors obrali kurs na San Francisco. I tak Oakland w pięć lat z miejsca gier największych sportowych sław stało się miastem bez drużyny z profesjonalnej ligi.
Fortuna uśmiechnęła się do San Francisco. Giants w latach 2010-2014 wygrali bowiem World Series trzykrotnie. Uwaga sportowego świata skupi się na zachodnim wybrzeżu USA w 2028, bo Los Angeles przyjdzie organizować letnie igrzyska olimpijskie. Wszystkie areny są przygotowywane na ewentualne wstrząsy, ale powtórzenie się trzęsienia z 1989 mogłoby zakłócić przygotowania. Dzień po otrzymaniu flagi olimpijskiej i prezentacji miasta na ceremonii zakończenia igrzysk w Paryżu w Los Angeles odnotowano bowiem wstrząsy o magnitudzie 4,4. Podczas jednego z meczów MLB w tym mieście zanotowano wstrząsy jeszcze większe niż w 1989, bo o magnitudzie 7,1.
Z naturą jest podobnie jak ze sportem - wszystkiego przewidzieć się nie da. W marcu 2008 roku przeszło przez Atlantę tornado. W hali Georgia Dome była akurat dogrywka meczu koszykarskiego Alabama - Missisipi State. Gdyby nie rzut za trzy Mykala Riley'a, dający Alabamie wyrównanie wraz z końcową syreną, to tysiące fanów wyszłoby z areny wcześniej i odczułoby skutki na własnej skórze. Owszem, dach hali ucierpiał, ale nikomu z obecnych w środku nic się nie stało. Ulice miasta były niemal opustoszałe, więc zginęła tylko jedna osoba. Podobnie jak w 1989 roku w San Francisco, tak i tym razem mogliśmy mówić o niezwykłym zbiegu okoliczności. A może nawet o cudzie. Bo skoro używa się takiego określenia w opisach meczu, to uratowanie setek lub tysięcy istnień na pewno zasługuje na takie miano.