Łukasz Jarosiński dziś w Polsce jest dziś bramkarzem nieco zapomnianym. Większość kariery spędził jednak w Norwegii, gdzie wyrobił sobie renomę, a jego nazwisko jest znane wśród kibiców. Teraz jest trenerem bramkarzy słynnej Valerengi, gdzie niedawno... wrócił na murawę po trzech latach od zakończenia kariery. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o kulisach tego występu, swojej pracy w Norwegii i nie tylko. – Adam Nawałka zawsze mi mówił: Łukasz, walcz, nie poddawaj się. Do dziś mam te słowa w głowie – mówi Jarosiński.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Jak to jest wrócić na boisko po trzech latach?
Łukasz Jarosiński, trener bramkarzy Valerengi Oslo: – Nie spodziewałem się takiej sytuacji. Nasi bramkarze z akademii byli kontuzjowani albo chorzy, a pierwsza drużyna grała następnego dnia. Dlatego nie miał kto zagrać. W 2022 roku, gdy rozpocząłem pracę jako trener bramkarzy, zapytano mnie – czy mogliby mnie zgłosić do rozgrywek rezerw w razie konieczności. Zgodziłem się, bo uznałem, że jestem gotowy, jednak ten moment nadszedł dopiero teraz. Powiedziałem, że w jednym meczu mogę zagrać. Miałem tylko dwie obawy – żeby nie doznać kontuzji i nie dostać czerwonej kartki. Nie chciałem też oczywiście przegrać dużą liczbę goli – rezerwy trochę ich straciły od początku sezonu, dlatego że grali tam niemal wyłącznie młodzieżowcy.
– Jak ci poszło? Widziałem, że norweskie media cię chwaliły po tym występie.
– Wybroniłem kilka sytuacji. Udzieliłem potem kilka wywiadów i powiedziałem, że cała drużyna dobrze zagrała, choć przegraliśmy 1:3. Graliśmy jednak z drużyną, która zdobyła w tym sezonie najwięcej bramek w lidze. Ze swojego występu byłem jednak zadowolony – jak na taką przerwę, zagrałem świetnie! Na meczu byli żona i syn, który trenuje w drużynie Ham-Kam – chciałem mu pokazać, że "stary" jeszcze potrafi. Jego ulubionymi bramkarzami są Wojciech Szczęsny i Gianluigi Buffon. I po meczu powiedział mi, że broniłem jak Buffon.
– Patrząc na to, że wróciłeś z piłkarskiej emerytury – bliżej ci do Szczęsnego! Chociaż przerwa oczywiście była krótsza.
– To prawda, tylko Wojtek wrócił po miesiącu, a ja – po trzech latach! Mam nadzieję, że Wojtek wkrótce zagra w pierwszym składzie i zapisze się w kartach historii Barcelony, bo stać go na to!
– A ciebie nie kusi, żeby wrócić do gry na dłużej?
– Kończąc karierę w grudniu 2021 roku postanowiłem, że dłużej nie będę grać. Dlatego chciałbym być konsekwentny. Teraz wydarzyła się taka sytuacja i musiałem pomóc. Poprosiłem jednak klub, żeby przed następnym sezonem już mnie wyrejestrowali.
– Teraz pracujesz jako trener bramkarzy pierwszej drużyny Valerengi, wcześniej pracowałeś z rezerwami. Jak tam trafiłeś?
– Byłem wtedy po awansie z Ham-Kam do Elitereserien (najwyższej ligi Norwegii – przyp. red.), a Valerenga szukała trenera bramkarzy do akademii, która jest dziś najlepszą w kraju. Na odpowiedź dostałem... piętnaście minut. Przedyskutowaliśmy z żoną i doszedłem do wniosku, że nic więcej już nie osiągnę i dobrze byłoby rozpocząć pracę trenerską już w wieku 33 lat. Miałem duże doświadczenie w grze, skończyłem kurs UEFA B. Teraz kończę właśnie licencję UEFA A, jeżdżę na staże. Od lipca pracuję z pierwszą drużyną, ponieważ poprzedni trener bramkarzy odszedł po 25 latach. Słyszałem, że zainteresowanie tą pracą było duże – w końcu zasłużony klub, a Wisła Kraków o tym wie!
– I raczej nie wspomina dobrze dwumeczu sprzed dwudziestu lat.
– Gdy już trenowałem w Wiśle, dostałem od klubowego magazyniera szalik z tej rywalizacji! Do dziś mam ten szalik w domu. Gdy wychodzę z nim na stadion Valerengi, moje wspomnienia z Wisły wracają.
– Domyślam się, że w tamtym czasie nie sądziłeś, że kiedyś wystąpisz w Valerendze.
– W przyszłym tygodniu mam dostać koszulkę, w której zagrałem w zeszłym tygodniu!
– Zajmujesz się tylko pracą w Valerendze?
– Otworzyłem niedawno swoją firmę z rękawicami bramkarskimi. Na razie wszedłem na rynek norweski i na nim na razie się skupiam – ludzie mnie tu znają, więc mogę budować swoją markę. Może kiedyś się otworzę na Polskę – zobaczymy! Zamierzam złożyć też dokumenty, żeby otrzymać norweskie obywatelstwo. Mieszkam tu długo, moja rodzina dobrze się czuje. Oczywiście jestem Polakiem, ale żyjąc w Norwegii dobrze mieć podwójne obywatelstwo.
– Czyli chcesz nadal mieszkać w Norwegii?
– Dobrze się tutaj czuję. A czy wrócę kiedyś do Polski? Myślę, że mamy piękny kraj, który cały czas się rozwija. Trudno mi powiedzieć czy kiedyś wrócę. A może życie sprawi, że wyląduję w jeszcze innym miejscu? Póki jednak mam ważny kontrakt, a mój syn chodzi tutaj do szkoły, nie planujemy stąd wyjeżdżać. Również w ostatnich latach kariery myślałem najbardziej o rodzinie. Gdy dostawałem propozycję, myślałem czy jest to najlepsza opcja nie tylko dla mnie, ale też dla moich bliskich. Tym bardziej, że nie byłem wybitnym zawodnikiem i nie byłem bohaterem transferów.
– Nie można jednak powiedzieć, że nie zaistniałeś w tym kraju. A myślałeś o tym, co by było, gdybyś jednak nie przyleciał do Norwegii dwanaście lat temu.
– Pewnie grałbym w niższych ligach i zakończyłbym karierę dużo szybciej, chociaż nigdy się nie poddawałem. Wiesz, w Polsce u mnie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jako czternastolatek zacząłem trenować, cztery lata później zadebiutowałem w Ekstraklasie, a potem – jak w rollercoasterze – zjechałem w dół. Adam Nawałka zawsze mi jednak mówił: Łukasz, walcz, nie poddawaj się. Do dziś mam te słowa w głowie. Nie dziwię się, że zrobił tak dobre wyniki z reprezentacją – to trener, który wie, jak dotrzeć do zawodników.
– Dlaczego potem w Polsce nie mogłeś się przebić?
– W Polkowicach nie grałem, potem w Kluczborku – też nie grałem. Chyba potrzebowałem "czystej karty". Gdy przyleciałem do Norwegii, nikt mnie nie znał, wszystko zaczynałem od nowa. I nie było łatwo – musiałem ciężko pracować. A w 2015 roku ze Stromsgodset byłem wicemistrzem Norwegii. Chociaż częściej siedziałem tam na ławce – i nie byłem z tego zadowolony. Ale z drugiej strony, pomaga mi to w obecnej pracy, bo wiem, co czuje rezerwowy bramkarz i jak do niego należy podchodzić.
– Co jest dla ciebie najważniejsze w pracy z zawodnikami?
– Po prawie trzech latach mam już swoje przemyślenia. Mam polską mentalność, norweska jest trochę inna. Ale kombinacja tych dwóch mentalności dobrze funkcjonuje. Kiedy trzeba – jest ostro, a innym razem – łagodnie. Balans na pewno jest potrzebny w tej pracy. Mam swój styl pracy – skupiam się najbardziej na szybkości i podejmowaniu decyzji. Zależy mi też na tym, żeby bramkarze byli przygotowani do gry z drużyną – w defensywie i w ofensywie.
TRWA 2 - 0
Chojniczanka
3 - 2
Gruzja U21
5 - 0
Polska U21
0 - 1
Włochy U21
2 - 1
Rumunia U21
1 - 3
Anglia U21
2 - 2
Holandia U21
3 - 0
Słowenia U21
2 - 3
Dania U21
5 - 3
Świt Skolwin
16:00
Słowenia U21
16:00
Ukraina U21
19:00
Niemcy U21
19:00
Dania U21
16:00
Polska U21
16:00
Portugalia U21
19:00
Słowacja U21
19:00
Włochy U21
16:00
Finlandia U21
16:00
Ukraina U21