{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Rafał Adamski grał w Zagłębiu, teraz chce mu strzelić gola. Rok temu przeszedł operację serca [WYWIAD]
Przemysław Chlebicki /
Jeszcze niedawno występował w Zagłębiu Lubin, teraz chciałby mu strzelić gola w Pucharze Polski (transmisja meczu w TVP). Rafał Adamski w ubiegłym roku przeszedł operację serca, jednak problemy ma już za sobą i w Warcie chciałby zrobić kolejny krok w karierze. – Przyszedłem tu z nastawieniem, żeby zdobywać jak najwięcej bramek i wrócić do Lubina. Na razie mam dwie, ale liczę, że będzie lepiej. Chcę dobić do dziesięciu goli w sezonie – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL i opowiada o dobrych, ale też trudniejszych momentach swojej dotychczasowej piłkarskiej przygody.
Warta kontra Zagłębie w Pucharze Polski! Oglądaj mecz w TVP!
- Rafał Adamski latem został wypożyczony z Zagłębia Lubin do Warty Poznań. Teraz zagra przeciwko ekipie z Dolnego Śląska
- W jaki sposób zaimponował mu Jakub Świerczok?
- O operacji serca, jej powodach oraz o tym, w jaki sposób wpłynęła na jego występy w Zagłębiu
- Czy był porównywany do Krzysztofa Piątka? "Może też kiedyś zagram w Milanie!"
- Więcej piłkarskich treści na stronie TVPSPORT.PL
Czytaj też:

Puchar Polski 2024/25. Kto awansował do 1/8 finału PP? Kiedy oglądać losowanie w TVP? O której godzinie?
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Chyba trochę dziwnie będzie ci zagrać przeciwko Zagłębiu.
Rafał Adamski, piłkarz Warty Poznań: – Na pewno! Ale przed meczem mam pozytywne emocje i cieszę się, że tak wylosowaliśmy.
– Koledzy z Zagłębia odzywali się już do ciebie przed meczem? Może założyliście się o coś?
– Zakładów nie było! Ale zaraz po losowaniu kilku chłopaków się odezwało, popisaliśmy o tym. Myślę, że zawsze gdy ktoś gra z klubem, z którego jest wypożyczony, chce się dobrze pokazać. Może strzelić gola albo coś zrobić w tym meczu.
– W tym sezonie, a nawet – w tym miesiącu, już strzeliłeś gola jednemu byłemu klubowi.
– To prawda, strzeliłem gola z Miedzią i mam nadzieję, że też tak będzie.
– W Miedzi debiutowałeś w seniorskiej piłce, właśnie w rozgrywkach Pucharu Polski.
– Nie zagrałem w Miedzi w Ekstraklasie, ani w 1. Lidze. Dostałem za to szansę w pucharze z Radomiakiem – przeciwko któremu później debiutowałem w Zagłębiu. Dlatego te rozgrywki dobrze mi się kojarzą, chociaż z samego meczu nie mam dobrych wspomnień, bo przegraliśmy 0:4!
– Spędziłeś w Zagłębiu kilka lat. Jak uważasz, czego tam się nauczyłeś?
– Od razu po przyjściu do klubu czekało na mnie coś nowego. Pierwszy raz zamieszkałem sam – już w nie w internacie, tylko na własną rękę wynająłem mieszkanie. Wiesz, w internacie wszystko masz podane na tacy. Musiałem nauczyć się trochę samodzielności, opłacać rachunki, gotować! Poza tym, w rezerwach Miedzi byłem jednym z młodszych zawodników, musiałem nosić sprzęt. A w rezerwach Zagłębia większość chłopaków była młodsza ode mnie – dlatego z niektórych obowiązków zostałem odciążony! Ale w Lubinie jest dużo utalentowanej młodzieży, poziom sportowy i pozasportowy jest topowy w Polsce. Ale w pierwszej drużynie to już była totalna przepaść – jeśli chodzi o przygotowanie do meczów, wyjazdy – wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Myślę, że dużo się nauczyłem też dzięki grze z dobrymi piłkarzami, którzy albo potem trafili do silniejszych klubów, albo wcześniej zdobyli duże doświadczenie. Mogłem podpatrywać, co potrafią i na jakim są poziomie.
– Od kogo nauczyłeś się najwięcej?
– Imponował mi Kuba Świerczok, gdy przyszedł do Zagłębia. Gdy pojawił się na pierwszym treningu, byłem w szoku! Nie grał długo przez dyskwalifikację, ale na pierwszej małej gierce – przy każdym kontakcie z piłką zdobywał bramkę. Naprawdę robił wrażenie, myślę że nie tylko na mnie. Ale na większych gierkach było już widać dłuższą przerwę. Uważam, że to najlepszy napastnik, z którym trenowałem.
– A można powiedzieć, że w Zagłębiu nauczyłeś się też cierpliwości? Na swoje szanse musiałeś czekać, chociaż w rezerwach się wyróżniałeś.
– To prawda. Pamiętam taki moment w rezerwach, gdy zdobywałem bramki, ale wchodziłem z ławki, bo grał Oliwier Sławiński, który seryjnie robił karne, które dawały nam korzyści. A w kolejnej rundzie już grałem w pierwszym składzie. Strzeliłem dziewięć goli w rundzie, a potem zadebiutowałem w Ekstraklasie. Zawsze starałem się robić swoje, jednak też cała drużyna musi grać pod napastnika. Gdy dobrze wszystko funkcjonuje, to napastnik ma liczby i jest zadowolony. Ale cierpliwość popłaca.
– W ubiegłym roku przeszedłeś operację serca.
– Gdy miałem dziesięć lat, wykryto u mnie ubytek w sercu. Miałem przejść operację już wtedy, ale słyszałem zapewnienia, że nic mi nie będzie i mogę normalnie grać w piłkę. Gdy grałem na niższym poziomie, kontrolowałem to, badałem się. Grając już w Ekstraklasie, przeszedłem jednak okresowe badania USG, przedstawiłem sytuację. Usłyszałem wtedy, że muszę przejść operację. Byłem wykluczony z gry na jakiś czas, może niedługi, ale – jak się okazało – ważny w mojej karierze. Grałem już wtedy w Ekstraklasie, ale zdrowie było najważniejsze.
– Odczuwałeś potem jakieś trudności po operacji?
– Czułem się tak samo. Nie powiedziałbym, że teraz mam lepszą kondycję albo gorszą, raczej jest to na takim samym poziomie. Po prostu musiałem się poddać operacji z myślą o przyszłości – było ryzyko nadciśnienia płucnego, które miałoby wpływ na to, że za ileś lat byłoby mi ciężko wejść po schodach. W wyniku operacji żadnych obrażeń nie doznałem, ale przez trzy miesiące nie mogłem robić nic, co wymagałoby wydolności. Powrót był trudny, ale najważniejsze, że mam to już za sobą.
– Wracając do spraw sportowych – w Zagłębiu rozegrałeś najwięcej meczów u trenera Stokowca. A pierwszego gola strzeliłeś przeciwko... Warcie.
– Jak widać, mam szczęście do meczów nie tylko z byłymi, ale także przyszłymi klubami! Od trenera Stokowca dostałem poważną szansę. Co prawda, mieliśmy gorszy moment, przegrywaliśmy, byliśmy w strefie spadkowej. Ale wyszliśmy z tego i zostaliśmy w Ekstraklasie.
– U trenera Fornalika też grałeś, ale w niewielu spotkaniach. Jak sądzisz, dlaczego?
– Wystąpiłem u trenera Fornalika w dwóch pierwszych meczach sezonu w pierwszym składzie – najpierw ze Śląskiem, potem z Legią. To były moje dwa dobre występy. Ale przyszedł trzeci mecz, z Piastem Gliwice. I przyznaję – byliśmy wtedy tak słabą drużyną jak nigdy. Zostałem zmieniony w przerwie, wszedł Dawid Kurminowski, który w kolejnym meczu strzelił gola i miał swój moment. Graliśmy jednym napastnikiem, dlatego grał Dawid. Ale występowałem w rezerwach, strzelałem gole, a potem jeździłem na mecze Ekstraklasy. A później przyszła operacja. I nie wiem, co było przyczyną, ale w klubie było kilka nieporozumień, jeśli chodzi o mój powrót na boisko. Miałem wtedy wrażenie, że trener Fornalik mnie odsunął od drużyny. W klubie wiedziano o mojej operacji od pół roku, ale trener nie spodziewał się, że będę wracał tak długo. Ale wróciłem do rezerw, robiłem swoje, zdobyłem kilka bramek. Pojechałem na obóz z pierwszą drużyną, który nie był w moim wykonaniu szczególnie udany. Ale w pierwszym składzie grał Dawid, który bronił się liczbami.
– Koniec końców, trafiłeś do Warty na wypożyczenie. Nie da się ukryć, nie był to spokojny moment w klubie. Z jakim nastawieniem tu przyszedłeś?
– Nie miałem dużego parcia, żeby gdzieś odejść, ale nadarzyła się taka okazja. Uważam, że lepiej grać w wyższej lidze. Mam już 23 lata, jestem świadomy, że inaczej się gra w 1. Lidze, a inaczej – w drugoligowych rezerwach. Dlatego skorzystałem z opcji wypożyczenia do Warty. Przyszedłem tu z nastawieniem, żeby zdobywać jak najwięcej bramek i wrócić do Lubina. Na razie mam dwie, ale liczę, że będzie lepiej.
– Jak oceniasz swoje występy w Warcie?
– Myślę, że początek był niezły i tworzyliśmy sporo sytuacji, ale później to trochę zanikło. A bez stworzonych sytuacji nie da się strzelać goli. Jestem jednak dobrej myśli i chcę iść do przodu.
– Masz konkretny cel na ten sezon?
– Tak, gdy przychodziłem do Warty, chciałem dobić do dziesięciu goli w sezonie. Dotychczas w większości albo było blisko, albo się udawało, więc mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.
– Czy wciąż macie w głowach trudny początek sezonu, gdy przegrywaliście mecz za meczem?
– Gdy się jest na dole tabeli, myśli się o walce o utrzymanie, co na pewno nie pomaga. Ale jeszcze mamy sporo meczów do rozegrania. Jesteśmy pozytywnie nastawieni i wierzymy, że kolejne zwycięstwa nadejdą. Uważam, że do tej pory niektóre mecze przegrywaliśmy pechowo – gdybyśmy strzelili pierwsi, mogłyby się lepiej ułożyć, ale po stracie – oddaliśmy kontrolę rywalom. Jesteśmy jednak dobrej myśli!
– Na koniec – przyznaj szczerze czy byłeś kiedykolwiek porównywany do Krzysztofa Piątka? Obaj pochodzicie z Dzierżoniowa, wywodzicie się z tamtejszej Lechii, graliście w Zagłębiu, jesteście napastnikami. Dużo was łączy...
– Raczej bardziej byłem porównywany z Peterem Crouchem! Krzysztofa nie znam osobiście, ale wiem, że miał podobną drogę. Grał w Lechii, grał w Zagłębiu. Może też kiedyś zagram w Milanie!