| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kluby PKO BP Ekstraklasy szlifują formę za granicą, a w ostatnim czasie pojawiło się coraz więcej podejrzanych wydarzeń w meczach towarzyskich z ich udziałem. Na zjawisko szerzącej się "piłkarskiej mafii" ustawiającej wyniki zareagował Rzecznik Dyscyplinarny PZPN Adam Gilarski.
Większość drużyn PKO BP Ekstraklasy przygotowuje się do drugiej części sezonu w Turcji, na Cyprze lub w Hiszpanii. Niestety, podobnie jak to było w poprzednich latach, mecze towarzyskie z udziałem polskich zespołów są często na celowniku grup przestępczych, które zajmują się ustawianiem wyników.
Ostatnio informowaliśmy, że podejrzane wydarzenia miały miejsce chociażby w meczu Motoru Lublin czy Lecha Poznań. Wątpliwości budził także rozgrywany w Polsce sparing pomiędzy Wartą Gorzów Wielkopolski z pierwszoligową Wisłą Płock (0:9), w którym jeden z testowanych zawodników... sprokurował trzy rzuty karne.
Na stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej pojawił się oficjalny komunikat Rzecznika Dyscyplinarnego Adama Gilarskiego, który przypomina o tym, by kluby były uważne na wszelkie szczegóły meczów, sprawdzały uprawnienia sędziowskie i protokoły meczowe. Wszelkie podejrzenia co do uczciwości spotkań należy zgłaszać do rzecznika, który będzie przekazywał sprawę do centrali UEFA. Brak zawiadomienia o nieprawidłowościach może zakończyć się sankcjami dyscyplinarnymi.
W tekście możemy przeczytać o samym zjawisku match-fixingu, inicjowanego głównie przez grupy z Azji Południowo-Wschodniej. Specjalni "skauci" zajmują się organizacją spotkań towarzyskich, często z udziałem nieuprawnionych do prowadzenia zawodów sędziów. W trakcie meczów "wysłannicy" obstawiają na żywo różne wydarzenia, np. strzelenie określonej liczby goli, a kursy na nie nagle szybują w powietrze. W taki sposób ciągle funkcjonuje w piłce nożnej precedens, który wydaje się, że jest już tylko reliktem przeszłości.