Coraz większa nerwowość, coraz większe problemy na korcie, brak zwycięstwa w turnieju od ubiegłorocznego French Open i ponad 1000 punktów straty do Aryny Sabalenki w rankingu WTA. Kryzys Igi Świątek zaczyna być coraz bardziej widoczny, nie tylko w jej wynikach. I o ile nie jest to jeszcze powód do bicia na alarm, bo kryzysy ma każdy sportowiec, szczególnie w dyscyplinie, w której w formie trzeba być od stycznia do listopada, o tyle trzeba się zastanowić – co takiego się dzieje i czy widać szansę na poprawę?
Dołek formy w trakcie tenisowego sezonu nie jest czymś nadzwyczajnym, również u najlepszych zawodniczek na świecie. Wystarczy zresztą spojrzeć na Arynę Sabalenkę, która rokrocznie po sukcesach w Australian Open ma problemy w Dausze i Dubaju. Półfinał Australian Open, a potem półfinał i ćwierćfinał w turniejach rangi WTA 1000 to też nie są wyniki, które wywoływałyby alarm w głowach ekspertów, kibiców i samego sztabu Igi Świątek. Co więcej, poza kilkoma zawodniczkami na świecie, każda inna wzięłaby te rezultaty z pocałowaniem ręki.
Przypadek wiceliderki rankingu jest trochę inny. I wcale nie chodzi o to, że ze względu na swoje sukcesy oczekuje się od niej więcej. Znacznie bardziej o to, że mimo porażek w dalszych fazach turnieju spadek poziomu gry i siły mentalnej Świątek jest w ostatnim czasie widoczny. Kryzys u Igi nie będzie bowiem drastyczny. Nie będzie nagle seryjnie przegrywać w pierwszych rundach kolejnych turniejów, ponieważ – przynajmniej na razie – jest na tyle mocna, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi, a większość zawodniczek nie jest w stanie dotrzymać jej kroku pod względem czystej tenisowej jakości. W takiej sytuacji nawet przy kryzysie Polka niżej notowane rywalki pokona bez problemu. Kłopoty pojawiają się przy tych mocniejszych, szczególnie grających w jeden konkretny sposób. W takim razie czym objawia się ten kryzys?
Na korcie same porażki Igi nie dziwią. To jest tenis, tu nie ma niepokonanych, a najlepsi na świecie i tak mają tych porażek co najmniej po kilka w sezonie (w najlepszym wypadku). Martwią jednak wyniki. W poprzednich sezonach przegrane w dwóch setach był dla Polki rzadkością. Dość powiedzieć, że w sezonach 2022 i 2023 miała takich po cztery. Teraz jest ich już trzy, a sezon w zasadzie dopiero się zaczął.
To jak wyglądają te spotkania to jeszcze inna kwestia. Wiceliderka rankingu, momentami dominująca każdą przeciwniczkę po kolei w poprzednich sezonach, wychodzi na kort przeciwko 17-letniej Mirrze Andriejewej i... nie ma za bardzo argumentów. Oczywiście młoda Rosjanka to ogromny tenisowy talent, który w pierwszym spotkaniu obu pań (2:1 dla Świątek) też sprawiał problemy, jednak przy obecnym statusie obu zawodniczek nie powinno to wyglądać tak jednostronnie. O meczu z Jeleną Ostapenko w Dausze nawet nie ma co wspominać – Łotyszka to już całkowity "kryptonit" Polki, choć i tu regres jest widoczny. Poprzednie dwa mecze pań kończyły się w trzech setach, ten w Katarze w dwóch i to całkiem prostych.
Iga ma problemy z zawodniczkami grającymi agresywnie, mocno i "płasko", czyli szybko, ale niekoniecznie z rotacją. I w tym nic złego, wręcz klasyczny sport – każdy ma styl, z którym radzi sobie gorzej. Problem w tym, że tak grających zawodniczek jest dużo, a będzie jeszcze więcej – Sabalenka, Jelena Rybakina, Ostapenko, rośnie Andriejewa, do formy wraca Paula Badosa, a przecież i zawodniczki z niższych miejsc w rankingu potrafią Idze sprawić problemy grając w ten sposób (np. Linda Noskova). Kolejny problem – w sytuacji, w której silnie grającej rywalce piłka regularnie wpada w kort, Świątek nie ma odpowiedzi. W ostatnim czasie Polka idzie po prostu na wyniszczenie i często próbuje na mocne piłki odpowiadać jeszcze mocniejszymi, co kończy się tym, że bardziej przyzwyczajone do tego rywalki wygrywają tego typu wymiany albo Iga wyrzuca piłkę w aut. Brakuje wszechstronności i pomysłu, jak się temu przeciwstawiać. Iga oczywiście nigdy nie grała w jakiś niezwykle wszechstronny sposób, żeby np. wspomnieć ciągnącą się przez lata dyskusję o graniu skrótów i chodzeniu do siatki. Jednak do tej pory potrafiła w trudnych sytuacjach znaleźć odpowiedzi – tenisowe i mentalne, które nawet jeśli meczu nie odwróciły, to pozwalały na nawiązanie walki.
Część na pewno wynika ze zmiany trenera. Tomasz Wiktorowski był stały w kwestii tego, jak gra Świątek – wypracowane schematy i automatyzmy podsuwały pewne odpowiedzi, a Iga grała czasem "jak robot". Bycie tego typu "robotem" było niezwykle trudne do osiągnięcia, ale nasza tenisistka to potrafiła, co automatycznie ułatwiało jej sprawę w kwestii konieczności szukania odpowiedzi na to, co dzieje się na korcie.
Wim Fissette zapowiadał nieco mniej konserwatywne podejście i to faktycznie można dojrzeć u aktualnej Igi. Co więcej, nie oznacza to wcale, że docelowo będzie to złe podejście. Jednak w tej chwili brak niektórych z wypracowanych schematów kładzie więcej odpowiedzialności na samą Świątek, która w połączeniu z problemami mentalnymi (o czym zaraz) nie jest w stanie tych rozwiązań znaleźć. Iga z wypracowaną bazą i wolną ręką, mogąca kreować to, co chce i co jej pasuje na korcie? Brzmi znakomicie – na przyszłość, bo chwilowo nie działa to tak, jak powinno, a frustracja sprawia, że kreacja jest zastąpiona błędami i jeszcze większą frustracją.
Drugą częścią kryzysu jest sfera mentalna – swego czasu być może najmocniejsza strona pięciokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej i medalistki olimpijskiej. Po pierwszym triumfie w Roland Garros jedna z włoskich gazet nazwała ją "nastolatką z żelazną głową" i przez długi czas miało to rację bytu – no, może poza słowem "nastolatka", które w pewnym momencie z oczywistych względów musiało zniknąć. Ile jednak było takich meczów, w których Iga przegrywała pierwszego seta, a kolejne dwa kończyła na swoją korzyść w ekspresowym tempie? Ile było sytuacji, w których Polka potrafiła z piłki na piłkę odmienić swoją grę i mecz? Poziom koncentracji i wszystkie sposoby, które wypracowała z psycholożką Darią Abramowicz, przez lata dawały jej odpowiedzi. Nie idzie? To w głowie przepracowujemy to, to i to. To wyciągamy słynny zeszyt w przerwie między setami. Za każdym razem meczu to nie odkręcało, ale wielokrotnie okazywało się kluczowe. Nieprzypadkowo Abramowicz pojawiała się zawsze jako osoba, która jest współodpowiedzialna za stworzenie tej rewelacyjnej tenisowej maszyny do wygrywania.
Teraz? To być może najbardziej rozbita mentalnie Iga Świątek, jaką widzieliśmy w jej karierze. Oczywiście nie należy zapominać o poprzednim roku, kiedy bardzo przeżyła igrzyska olimpijskie w Paryżu i sprawę z pozytywnym testem antydopingowym, co mogło się nawarstwić również na starcie tego sezonu. To nie są jednak jedyne złe sygnały, które widzimy w wykonaniu wiceliderki rankingu. Czy ktoś kiedyś widział, żeby Świątek z pełną premedytacją roztrzaskała rakietę o własne stanowisko przy korcie, jak z Ostapenko w Dausze? Złość Igi na korcie widzieliśmy nie raz, bo złości się każdy, nawet nazywana "Królową Lodu" Jelena Rybakina. Były to jednak pojedyncze piłki, pojedyncze okrzyki, często do samej siebie, po których wracała koncentracja.
Co równie ważne, była to często złość zrozumiała, bo w sytuacjach beznadziejnych – kiedy mecz był bliski końca, a Polka przegrywała np. 0:1 i z przełamaniem w drugim secie. W Dubaju okrzyki w stronę własnego sztabu pojawiły się np. przy stanie 1:1 w partii otwierającej i szansach na przełamanie dla Mirry Andriejewej. Co więcej, trudno też stwierdzić, żeby po nich koncentracja wracała, ponieważ Świątek popełniała również proste i niepodobne do siebie błędy. A dodatkowo potrafi "przejść obok" niektórych piłek i odpuścić takie zagranie, które doskonale wiemy, że mogłaby odegrać gdyby głowa nie odbierała chęci do gry.
Od razu rzecz jasna pojawiają się głosy o odsunięciu Darii Abramowicz ze sztabu Igi Świątek, a nawet o tym, żeby opinia publiczna poznała szczegółowo, na czym polega ich współpraca (co niezależnie od strony, jaką zajmuje się w tym sporze, jest – przyznajmy – absurdalne). Na to jednak się nie zanosi i też nie mamy na tyle wiedzy o wewnętrznej dynamice zespołu, żeby wiedzieć, że np. zmiany muszą być natychmiastowe. Niemniej na to, że mentalnie Iga nie była w takim stanie od dawna, o ile w ogóle, odkąd pojawiła się na szczycie światowego tenisa, dowody mamy już większe, bo widać to po tym, co dzieje się na korcie, a nawet poza nim, jeśli wziąć pod uwagę słynny już kadr po meczu z Andriejewą, kiedy Iga nie podała ręki swojemu trenerowi.
Sama ta sytuacja została lekko rozdmuchana, ponieważ frustracja po porażce objawia się w różny sposób i sam trener na pewno nie ma jej tego za złe i widział gorsze reakcje niż ta, jednak w połączeniu z innymi argumentami daje nam to pewien obraz kryzysu i u Igi, i być może w sztabie. Przed Darią Abramowicz być może najtrudniejsze zadanie w jej historii współpracy z naszą mistrzynią – i jeśli temu nie podoła, to osoby sugerujące koniec tej współpracy będą miały coraz więcej słusznych argumentów w dodatku do tych, które mają już teraz. Stwierdzenie, że Iga aktualnie zaliczyła na korcie mentalny regres, nie jest przecież wcale oderwane od rzeczywistości.
Sztab musi teraz wraz z Igą poszukać sportowych i niesportowych odpowiedzi – sama Iga zresztą powiedziała coś podobnego na konferencji prasowej. Nie ma co wykonywać drastycznych ruchów, szczególnie że jak już zostało wspomniane, wyniki nie są wcale dramatyczne. Jednak jeśli taka sytuacja będzie trwała trochę dłużej, a odpowiedzi dalej nie poznamy, to może być sygnał, że pewne rzeczy się po prostu wypaliły. Sprawdzianem na pewno będzie ukochana mączka, na której Iga broni tytułów w Rzymie, Madrycie i na wielkoszlemowych kortach Rolanda Garrosa. Gdyby we French Open Iga odpadła w podobnym stylu do meczów z Andriejewą i Ostapenko, to nie będzie mały kryzys, a alarm z wielką czerwoną migającą lampką, szczególnie w połączeniu z rankingiem, w którym oznaczałoby to dalszy spadek.
Tak się jednak zdarzyć nie musi, a wszystko jeszcze może się odmienić. Oby w kolejnych miesiącach okazało się, że dywagacje na temat aktualnej formy nie miały racji bytu, Iga znów jest wielka, a wyżej podpisany dziennikarz bił pianę i marudził bez sensu. Bo tego też bardzo by chciał, może to zagwarantować.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.