| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Xavi Sabate po raz drugi z rzędu zdobył mistrzostwo Polski z Orlen Wisłą Płock. Przed nim kolejne wyzwania – do klubu przyjdą nowi zawodnicy (Siergiej Kosorotow, Melvyn Richardson, Zoran Ilić, Torbjoern Bergerud) i musi z nich stworzyć nowy zespół. – Jeśli ktoś myśli, że w jednej chwili znajdziemy się teraz w Final4, to – przepraszam – ale nie ma pojęcia o sporcie – mówi trener Orlen Wisły Płock w rozmowie z TVP Sport.
Damian Pechman, TVP Sport: – Jaką ocenę wystawiłby pan drużynie za miniony sezon (skala 1-10)?
Xavi Sabate, Orlen Wisła Płock: – 9,5. Pół punktu odejmuję za występy w Lidze Mistrzów. Przyznałbym pewnie 10/10, gdybyśmy awansowali do ćwierćfinału. Myślę, że mogliśmy to zrobić. Jeśli chodzi o Polskę i Superligę, to należy docenić nasze mistrzostwo. Zdobyć tytuł jest niezwykle ciężko, a zdobyć go dwa razy z rzędu jeszcze trudniej. Dlatego myślę, że mój zespół zasłużył na tak wysoką ocenę.
– I naprawdę 0,5 pkt odjął pan tylko za Ligę Mistrzów? A co z Pucharem Polski?
– Myślę, że wynik meczu w Kaliszu miał duże znaczenie dla naszej przyszłości. Wygrała drużyna, która była bardziej głodna tego trofeum. My, mój zespół, nie byliśmy odpowiednio głodni, chociaż wyszło nam to na dobre w kontekście finału Superligi. Oczywiście chcieliśmy wygrać też puchar, ale ta porażka jeszcze mocniej zmobilizowała moich zawodników przed meczami o mistrzostwo.
– Może po prostu bardziej zależało wam na mistrzostwie niż pucharze?
– Nie, nie mogę się z tym zgodzić. Każde trofeum jest dla nas ważne i każde chcemy zdobyć. Gdybym miał jednak ustalić ranking sukcesów, to wyżej w hierarchii byłoby mistrzostwo. Więcej meczów, musisz grać dobrze przez cały sezon i daje ci to przepustkę do Ligi Mistrzów.
– Gdyby mógł pan wybrać jeden mecz z ubiegłego sezonu i rozegrać go raz jeszcze, to byłby to...
– ...drugi mecz finałowy w Kielcach. Chciałbym to powtórzyć i znowu przeżyć te emocje. Znowu poczuć tę radość z mistrzostwa. Dla mnie, jako trenera, to była przyjemność, aby poprowadzić zespół w takim meczu, z takim rywalem, w jego hali i zdobyć tytuł. Naprawdę fantastyczne uczucie!
– Byłem przekonany, że wymieni pan rewanż z Nantes...
– Gdybym mógł wskazać więcej meczów, to wśród z nich znalazłby się ten we Francji czy finał Pucharu Polski. Czasami jednak bardziej chciałoby się poczuć raz jeszcze emocje, które towarzyszyły tobie i drużynie w wygranym spotkaniu.
– Kto jest obecnie najlepszym trenerem w Polsce?
– Według mnie?
– Tak, poproszę o wskazanie jednej osoby.
– Przepraszam, ale nie będę w stanie wskazać jednego trenera. Wymienię trzech. Tomasz Strząbała – każdy zespół, który prowadzi, rośnie i się rozwija. Arkadiusz Miszka – duża niespodzianka, wykonał naprawdę świetną pracę w Zabrzu; nie znałem go wcześniej dobrze, ponieważ pracował jako asystent i z zespołami młodzieżowymi. Jarosław Hipner – mam duży szacunek do jego pracy; uważam, że osiąga znakomite rezultaty z zawodnikami, których ma w drużynie. Dodałbym jeszcze do tego trio Kima Rasmussena, który w Ostrowie wykonał kapitalną pracę i zdobył brązowy medal.
– Dlaczego nie wymienił pan siebie?
– Nie byłoby w porządku, gdybym oceniał samego siebie. Może niech inni odpowiedzą na to pytanie.
– Czyta pan opinie na swój temat w Internecie?
– Nie, nigdy. Pracuję w tym zawodzie ponad 20 lat, w różnych krajach i klubach, i wiem, jak działa ten biznes. Wiem, co się dzieje, gdy wygrywasz, a co, gdy przegrywasz. Wolę się skupić na tym, co zrobić, aby mój zespół się rozwijał i grał lepiej, czyli na treningach, kolejnych meczach, planowaniu pracy ze sztabem. Nie mam wpływu na to, co piszą na mój temat. Zresztą każdy ma prawo do własnej oceny. Nie chcę tracić mojej energii i ani sekundy mojego życia na to, aby to analizować. Naprawdę wolę w pełni poświęcić innym sprawom.
– Czy jest to w ogóle możliwe, aby Wisła grała na wysokim poziomie przez cały sezon, od pierwszego do ostatniego meczu?
– Nie znam w sporcie, nie tylko w piłce ręcznej, zespołu, który grałby świetnie przez cały sezon. To niemożliwe. To wynika z nauki, nie jest tak, że wymyślił to sobie Xavi Sabate. Muszę decydować, w których momentach sezonu zespół pokaże najlepszą formę. Z doświadczenia tych siedmiu sezonów, które spędziłem w Płocku, mogę powiedzieć, że dobrze planujemy sezon i potwierdzają to wyniki. Teraz chciałbym, aby drużyna wykonała kolejny krok. I nie tylko potwierdziła to w Polsce, ale też w Lidze Mistrzów. Tutaj potrzebujemy większej regularności.
– Patrząc na pana pracę zastanawiam się, czy to bardziej przejaw upartości czy cierpliwości i wiary, że pana plan się zawsze sprawdzi?
– Przygotowanie do meczu to nie kwestia intuicji. Korzystam ze wszystkich informacji, które uda mi się zebrać ze sztabem. Tyle że mecz może się potoczyć różnie. Nie zawsze wszystko można przewidzieć, nie zawsze wszystko układa się po twojej myśli. Musisz być gotowy, aby reagować i zmieniać. Musisz mieć nie tylko plan "A", ale też "B", "C" i "D". Trzeba też pamiętać, że po drugiej stronie masz rywala, nie jesteś na boisku sam. Rywal też stara się jak najlepiej przygotować do meczu. Sport jest taki piękny, ponieważ jest nieprzewidywalny. Nie wszystko można w nim zaplanować.
– Czy w trakcie meczu ma pan czasami poczucie, że dzisiaj się nie uda? Że nie ma szans na zwycięstwo?
– W trakcie meczu – nigdy. Staram się do końca wierzyć i walczyć, tego też wymagam od moich zawodników. Po meczach bywam jednak bardzo krytyczny, szczególnie wobec siebie. Już to kiedyś mówiłem w jednej z naszych rozmów – nikt nie jest bardziej krytyczny niż ja. To pomaga się rozwijać. Jeśli po meczu nie masz poczucia, że coś mogłeś zrobić lepiej, to nie ma szans, abyś się rozwijał. Dlatego po każdym meczu – zarówno wygranym, jak i przegranym – dokładnie analizujemy ze sztabem, co było dobre, a co złe. Lubię też rozmawiać z innymi trenerami i wymieniać się doświadczeniem.
– W finałach Superligi pana zespół nie grał wcale ładnie, ale wygrał. To było uderzające, bo przypominało zachowanie myśliwego, który – niezależnie od tego, co się działo – był przekonany, że na koniec i tak dopadnie swoją zdobycz.
– Wiem, jaki mam zespół. Wiem, jakie są mocne i słabsze strony moich zawodników. Gdy przygotowujemy się do danego meczu, to poznajemy też rywali. I z tego wynika to, że czasami gramy szybciej, a czasami wolniej. Albo raz gramy taką, a raz zupełnie inną obroną. Podobnie w ataku. Na pewno w trakcie tego okresu, w którym współpracujemy, nauczyliśmy się jednego – nigdy się nie poddajemy. Nigdy. Trzeba przekonać zawodników, aby uwierzyli w plan na mecz i wierzyli w niego do końca. Udało nam się rozegrać wiele spotkań, w których przegrywaliśmy, ale wracaliśmy i ostatecznie wygrywaliśmy. Zaczynając od meczu z Bjerringbro-Silkeborg sześć lat temu, a kończąc na ostatnich finałach z Kielcami.
– Wywołał pan znowu mecze z Kielcami, to zapytam: ile godzin potrzebował pan, aby przygotować zespół do finałów?
– Wiele, wiele godzin. I chcę podkreślić, że nie tylko ja, ale cały mój sztab. To grupa naprawdę fantastycznych ludzi. Z każdym kolejnym sezonem dodajemy coś jeszcze, coś ekstra. To ważne, że nie tylko zespół i zawodnicy, ale cały sztab się rozwija. Jeśli chodzi o Kielce, to w każdym sezonie gramy ze sobą kilka spotkań i znamy się bardzo dobrze. Myślę, że akurat przed meczami w finale poświęciliśmy na przygotowania mniej czasu niż zwykle. Ale wynikało to z tego, że wcześniej wykonaliśmy mnóstwo pracy. Dobrą lekcją, o czym wspomniałem wcześniej, był przegrany Puchar Polski.
– No dobrze, ale to było na przykład 10 godzin dziennie?
– Trudno mi wskazać konkretną liczbę, ponieważ to zawsze zależy od dnia i pracy, którą mamy do wykonania. Mogę zapewnić, że mój sztab pracował naprawdę bardzo ciężko. To ludzie, którzy naprawdę żyją piłką ręczną przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
– Nie żałuje pan, że Dima Żytnikow odszedł z Wisły? Szczególnie patrząc na jego formę w finałach.
– Dima to legenda klubu. Był absolutnie kluczowym zawodnikiem w meczach finałowych. Wrócił do zespołu w najlepszym możliwym momencie i zagrał naprawdę dobrze. Niestety, nasz budżet nie jest z gumy. Udało mi się przekonać osoby zarządzające klubem, że potrzebujemy liczniejszej kadry. Ale nie możemy jej poszerzać w nieskończoność. Ze względów finansowych nie jesteśmy w stanie utrzymać wszystkich zawodników. Zwłaszcza że do Wisły trafiają nowi gracze. Pożegnania nie są łatwe, ale niestety są czasami konieczne.
– Czy Michał Daszek wróci już na stałe na skrzydło, czy nadal będzie pan go wystawiał na rozegraniu?
– Michał jest dla mnie bardzo cennym zawodnikiem. Właśnie z tego powodu, że może zagrać na różnych pozycjach. Jeśli ktoś myśli, że "Dachu" będzie grał teraz już tylko na skrzydle, to się myli. To samo powiedziałem Michałowi już na pierwszym treningu. Dzięki temu, że gra na różnych pozycjach, może się rozwijać. W kolejnym sezonie będzie podobnie – będzie grał zarówno na skrzydle, jak i na rozegraniu.
– Czy w pana zespole jest miejsce na gwiazdy?
– Najważniejszy jest zawsze zespół. To on jest na pierwszym miejscu. Jeśli chcemy się jednak rozwijać, to potrzebujemy coraz lepszych zawodników, którzy mają jeszcze wyższe umiejętności. Proszę pamiętać, że zespołu nie można zbudować w tydzień lub miesiąc. Na to potrzeba czasu. Jeśli ktoś myśli, że w jednej chwili znajdziemy się teraz w Final4, to – przepraszam – ale nie ma pojęcia o sporcie.
– Czy drzwi dla Kamila Syprzaka zostały definitywnie zamknięte?
– Zacznę od tego, że mamy w drużynie trzech kołowych, którzy mają ważne kontrakty – Leona Susnję, Dawida Dawydzika oraz Abela Serdio. W tej sytuacji trudno byłoby znaleźć miejsce dla czwartego. Jeśli chodzi o umiejętności Kamila, to jest jednym z najlepszych na tej pozycji na świecie. Tyle że ma ważną umowę z PSG, a do tego potrzebujemy zawodnika o zupełnie innej charakterystyce. Nie możemy zmieniać czterech zawodników do ataku i obrony. Jeśli chcemy grać lepiej, to musimy grać szybciej i więcej biegać. Dlatego potrzebujemy zawodników, którzy grają w systemie atak-obrona.
– Za chwilę do Wisły trafi Melvyn Richardson – świetny w ataku, gorszy w obronie. Jak pan to pogodzi?
– Bez dwóch zdań: Melvyn jest znakomitym zawodnikiem. Może grać zarówno na środku, jak i na prawym rozegraniu. Myślę, że w obronie też znajdę dla niego miejsce i będzie to z korzyścią dla drużyny. Proszę pamiętać, że cała nasza prawa strona się zmieni w przyszłym sezonie, bo przyjdzie do nas także Zoran Ilić. On i Melvyn mają zupełnie inne atuty. Dla mnie nie są jednak ważne nazwiska zawodników, ale to, kto jest w lepszej formie i kto może dać w danym momencie większą jakość drużynie.
– Ile czasu otrzyma Melvyn, aby poznać i nauczyć się taktyki Wisły? Pamiętam, że Miha Zarabec potrzebował 3-4 miesięcy.
– To prawda. Myślę, że jeśli chodzi o atak, to Melvyn będzie gotowy od gry od razu, natomiast jeśli chodzi o obronę, to będzie potrzebował trochę więcej czasu. Jest jednak znakomitym zawodnikiem i jestem przekonany, że mocno podniesie wartość mojego zespołu.
– Czy nadal czerpie pan z tej pracy satysfakcję?
– Poświęciłem piłce ręcznej wiele godzin mojego życia. Nigdy nie traktowałem jej tylko jako obowiązku. Zawsze była i jest moją pasją. Sprawia mi naprawdę ogromną radość. Każdy trening, każdy mecz. Mam na myśli także te mecze, w których nie gra moja drużyna. Oglądam ich tyle, także w TV, na ile pozwala czas i obowiązki. Czasami po to, aby poznać coś nowego, a czasami po prostu dla przyjemności.
– I naprawdę potrafi pan obejrzeć mecz jako kibic? Bez analizowania i notatek?
– Pewnie! Nawet w Płocku, gdy oglądam mecze drużyn młodzieżowych. W ostatni weekend oglądałem z kolei w TV mecz Veszprem – Pick Szeged.
– Jak zmienił się pan – nie tylko jako trener, ale także jako człowiek – w ostatnich latach?
– Myślę, że bardzo. Zacznę od mojej pracy. Zależy mi na tym, aby w każdym sezonie pracować lepiej i być lepszym trenerem. Chcę się rozwijać. Według mnie jestem lepszym trenerem niż w momencie, gdy przyszedłem do Wisły. Na pewno mam również dużo więcej doświadczenia i wiedzy. Nie tylko jeśli chodzi o klub, moich zawodników czy rywali, ale również o miasto. Wiem, że ważni są kibice, ale też dobry kontakt z mediami. To na pewno z biegiem lat się zmieniło i poprawiło.
– Final4 w przyszłym roku: tak czy nie?
– Mamy jasne cele. Chcemy zrobić kolejny krok, ale wiemy, że to proces. Już mówiłem, że to nie jest kwestia tygodnia czy miesiąca. Tak się nie uda zbudować dobrego zespołu. Pieniądze są w sporcie bardzo ważne, ale one nie załatwią wszystkiego. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to dla Wisły ważna jest regularność. Oczywiście, jeśli tylko pojawi się szansa na Final4, to zrobimy wszystko, aby ją wykorzystać.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.