Ustupski dla SPORT.TVP.PL: Żyła powinien zostać kombinatorem

Adam Cieślar będzie jedynym Polakiem startującym w Soczi w kombinacji norweskiej (fot. PAP/EPA)
Adam Cieślar będzie jedynym Polakiem startującym w Soczi w kombinacji norweskiej (fot. PAP/EPA)
Radek Przybysz

Siedem mistrzostw Polski w kombinacji norweskiej to nie jedyne sukcesy Stanisława Ustupskiego. Były dwuboista, albo inaczej kombinator norweski, jest też dwukrotnym uczestnikiem igrzysk i jedynym Polakiem, który stanął na podium zawodów Pucharu Świata w tej dyscyplinie. Dla czytelników SPORT.TVP.PL opowiedział o specyfice dwuboju, jego problemach i nadziejach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

SPORT.TVP.PL: Czemu kombinacja norweska nie cieszy się w Polsce taką popularnością, jak dwie pozostałe dyscypliny zaliczane do narciarstwa klasycznego: biegi i skoki?
Stanisław Ustupski:
Dobre pytanie, ale ciężko znaleźć na nie odpowiedź. Na pewno kombinacja jest niełatwą dyscypliną, bo trzeba w niej połączyć skakanie z bieganiem. Chodzi szczególnie o to drugie. Ja obecnie jestem trenerem w WKS Zakopane (klub, z którego wywodzą się m.in. Kamil Stoch i Jan Ziobro – przyp. red.) i mam duży problem z namawianiem chłopców do biegania. Zwyczajnie im się nie chce. Tylko skoki, skoki, skoki. Poza tym, kombinacja jest traktowana przez Polski Związek Narciarski jak piąte koło u wozu. Jest bo jest, niech tam sobie skaczą, ale nikt na poważnie nie traktuje tej dyscypliny i jej zawodników. A szkoda.

Chyba nie tylko związek nie do końca poważnie traktuje kombinację. Powszechna opinia jest taka, że dwuboiści to sportowcy, którzy są za słabi, żeby skakać wystarczająco daleko, albo biegać wystarczająco szybko.
– Ktoś, kto tak mówi, nie ma pojęcia o narciarstwie. Żeby być kombinatorem trzeba i bardzo dobrze skakać i bardzo dobrze biegać. Ja sam jestem dwukrotnym mistrzem Polski w biegach narciarskich w sztafecie i indywidualnym wicemistrzem Polski w skokach. Nieraz potrafiłem skakać dalej niż zawodnicy występujący regularnie w Pucharze Świata. A to, że w swoich zawodach dwuboiści nie biegają tak szybko i nie skaczą tak daleko, jest uwarunkowane treningiem. Skoczkowie i biegacze mogą skupić się na jednym, a kombinatorzy muszą umiejętnie rozłożyć trening, zwrócić uwagę i na parametry dynamiki i mocy i wytrzymałości. Dwuboistą nie zostaje się dlatego, że nie jest się wystarczająco dobrym na pozostałe dyscypliny, tylko dlatego, że się to kocha. Uważam, że sytuacja wygląda wręcz odwrotnie. Kilku z naszych skoczków powinno zostać przy kombinacji. Mieli szansę zostać wybitnymi dwuboistami, a tak, to są w tej kadrze, skaczą w PŚ, ale zawsze kręcą się gdzieś między pierwszą a trzecią dziesiątką i nigdy nie będą drugimi Małyszami.

Stanisław Ustupski na igrzyskach w Lillehammer (fot. Youtube.com)
Stanisław Ustupski na igrzyskach w Lillehammer (fot. Youtube.com)

Ma pan na myśli jakieś konkretne nazwiska?
– Choćby taki Stefan Hula. W skokach nic wielkiego nie osiągnął, a przecież zaczynał w kombinacji norweskiej. Biegał bardzo dobrze i mógł być czołowym polskim kombinatorem, a tak został przeciętnym skoczkiem. To samo można powiedzieć o Tomisławie Tajnerze czy Piotrku Żyle, który też w biegach osiągał świetne wyniki.

Adam Małysz też zaczynał przygodę z nartami w kombinacji norweskiej, choć akurat w jego przypadku to dobrze, że postawił na skoki. Ale czemu z czasem większość młodych zawodników rezygnuje z kombinacji i przestawia się stricte na biegi albo skakanie?
– Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Skoki są dziś dyscypliną znacznie bardziej medialną, dlatego związek w nie inwestuje, choć i tak tylko w kadrze, a kombinację traktuje po macoszemu. Młodzi chłopcy trenujący kombinację nie dostają nic. Jakaś kurtka, ocieplacz, to ma być dla nich motywacja, nagroda za setki godzin treningów? Oni widzą, że skoczkom żyje się lepiej, dlatego myślą: „spróbuję w skokach, może mi się uda, będę znany, coś zarobię”. Bo w kombinacji nie ma na to szans.

Z tego co pan mówi, wynika, że powstaje takie błędne koło. W skokach są pieniądze, bo są sponsorzy. Sponsorzy są, bo są sukcesy. A sukcesy są, bo są inwestowane pieniądze.
– No właśnie, dokładnie. A w kombinacji nie ma żadnego z tych elementów. Nikt nie chce dać szansy tej dyscyplinie.

Zastanawiające jest dla mnie, czemu w kombinacji norweskiej nigdy nie startowały kobiety?
– Szczerze, też nie wiem, czemu tak jest. Skoro skaczą i biegają, to czemu w ich przypadku tego nie połączono. Nie mam pojęcia, tak już jest, od początku tej dyscypliny. Może ktoś rzucał taki pomysł, ale się nie przyjęło? Obecnie, wydaje mi się, że FIS nawet się nad tym nie zastanawia, dla światowej federacji nie ma sensu inwestować w to dodatkowych pieniędzy. Ale kto wie, czy za parę lat to się nie zmieni.

Piotr Żyła był obiecującym dwuboistą (fot. PAP)
Piotr Żyła był obiecującym dwuboistą (fot. PAP)

W latach 90. potrafił pan stanąć na podium PŚ, być ósmym na igrzyskach w Albertville. Dziś dla polskich kombinatorów szczyt marzeń to trzecia dziesiątka. Czemu tak jest?
– Nie chcę sobie narobić wrogów moimi opiniami… Powiem tak: nie dziwmy się, że tak to wygląda, jeśli mamy taką kadrę trenerską, a nie inną. Rządzą układy rodzinne i kolesiostwo. Trzeba dać zarobić odpowiednim osobom. Jeżeli przez pięć lat trenerem kadry jest Jakub Michalczuk (od 2012 roku asystent trenera Jana Klimki – przyp. red.), który nie ma pojęcia o dyscyplinie, to jak mamy mieć wyniki? Niech resztę pan sobie sam dopowie.

Wprowadźmy może w takim razie trochę optymizmu. Jakie ma pan rady, wskazówki dla jedynego polskiego kombinatora na igrzyskach – Adama Cieślara?
– Z Adamem już dawno nie miałem kontaktu, ale to bardzo fajny chłopak, którego stać na wiele. Bardzo dobrze skacze, nieźle biega, ale nie oczekujmy od niego wiele w mocnej, olimpijskiej stawce. Na pewno stać go na dużo lepsze wyniki, niż te, które osiągał w ostatnich latach. Pokazuje to w tym sezonie. Wcześniej jego rozwój hamowały kontuzje. Życzę mu, żeby zajął miejsce na miarę swoich możliwości, czyli żeby znalazł się w drugiej dziesiątce, w ostateczności na początku trzeciej.

A jakich ma pan faworytów do medali w Soczi? Oczywiście o ile, śledzi pan obecnie rywalizację w dyscyplinie.
– No właśnie ostatnio nie za bardzo śledzę. W sporcie tak mnie potraktowano, że dziś czasami już naprawdę nie mam ochoty mieć z nim nic wspólnego. No ale, z tego co w ostatnich latach obserwowałem, to faworyci są niezmienni: Norweg Magnus Moan, Francuz Lamy Chappuis i standardowo Niemcy i Japończycy. W kombinacji dużo zależy od skoków. Kto będzie miał dobre warunki pogodowe i trochę szczęścia, może naprawdę być w dobrej sytuacji przed biegiem. Coś mi podpowiada, że namieszać mogą Czesi.

Jason Lamy Chappuis broni złota z Vancouver (fot. PAP/EPA)
Jason Lamy Chappuis broni złota z Vancouver (fot. PAP/EPA)

Mówi pan, że sport źle pana potraktował. Co to znaczy?
– Mam po prostu wielki żal do związku, za to jak traktuje kombinację norweską. I za to, jak w ogóle wygląda sytuacja w klubach. W WKS-ie, w którym jestem trenerem, nie ma pieniędzy na nic. Staramy się uczyć młodych chłopców skoków i kombinacji, ale coraz mniej z nich chce próbować swoich sił w narciarstwie. Mamy Kamila i Janka w kadrze, ale ich następców nie widać.

Jak to możliwe? Przy takich sukcesach?
– Sukcesy i pieniądze to są w reprezentacji. A w klubach nie ma nic. Nie ma szkolenia, nie ma trenerów. Ja sam nie dostaję za moją pracę z młodymi chłopcami ani grosza. Teraz jest fajnie, ale za pięć, sześć lat obudzimy się z ręką w nocniku, bo znowu nie będziemy mieli dobrych polskich skoczków, bo o kombinatorach to już nie wspominam. W rocznikach 1999, 2000 widzę potencjał na kadrę w może jednym, dwóch chłopakach. A w młodszych? Szkoda gadać…

Trochę strasznie wygląda ten obraz narciarstwa „na dole”, od kuchni.
– Po prostu na nic nie ma pieniędzy. Głośno reklamowany program pomocy i rozwoju skoków w żaden sposób nie wspomaga klubów. Miało być wsparcie finansowe. Przesuwano je na czerwiec, potem na wrzesień, potem na styczeń. I nadal nic. Najlepsi chłopcy, osiągający sukcesy, dostają stypendia, roczne albo tylko miesięczne. To dobrze, ale nie ma sprzętu, choćby nart, nie ma gdzie się szkolić. Nie chciałby pan wiedzieć, jak wyglądają klubowe budynki.

Jednym słowem, nie jest tak kolorowo, jak to wygląda przez ekranem telewizora z Pucharem Świata...
– Kadra wygląda pięknie. Tam jest super, jest wszystko. Ale skąd się wywodzą ci skoczkowie, którzy dzisiaj stanowią o sile reprezentacji? Z ligi szkolnej, już zlikwidowanej, z klubów! Mówimy o systemie szkolenia. Jaki system szkolenia? Trenerzy w klubach, tak jak ja, robią wszystko za darmo. Nie usłyszałem choćby raz słowa „dziękuję”. Przykro, po prostu przykro.

Prezes PZN Apoloniusz Tajner w przeszłości sam był kombinatorem norweskim (fot. PAP)
Prezes PZN Apoloniusz Tajner w przeszłości sam był kombinatorem norweskim (fot. PAP)
Polecane
Najnowsze
Piłka nożna na okrągło! Oglądaj krajowe rozgrywki w TVP [ZAPOWIEDŹ]
Piłka nożna na okrągło! Oglądaj krajowe rozgrywki w TVP [ZAPOWIEDŹ]
| Piłka nożna 
(fot. TVP Sport)
Legia z awansem do 3. rundy? Rewanż z Banikiem w TVP!
Legia Warszawa – Banik Ostrawa [NA ŻYWO]. Transmisja meczu el. Ligi Europy, live stream (31.07.2025). Gdzie oglądać?
transmisja
Legia z awansem do 3. rundy? Rewanż z Banikiem w TVP!
| Piłka nożna / Liga Europy 
Był blisko Ekstraklasy, ale wybrał... życie kierowcy
Piotr Jawny (fot. PAP)
Był blisko Ekstraklasy, ale wybrał... życie kierowcy
| Piłka nożna 
Angielki grały do końca. Tak wyszarpały złoto Euro 2025 [WIDEO]
(fot. Getty images)
Angielki grały do końca. Tak wyszarpały złoto Euro 2025 [WIDEO]
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Brytyjskie media uradowane po finale Euro
Reprezentacja Anglii kobiet (fot. Getty Images)
Brytyjskie media uradowane po finale Euro
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Dzieliły ich trzy klasy rozgrywek. "Piszemy bajkową historię"
Tak zwycięstwo z Wartą świętowała Unia Skierniewice (fot. Unia Skierniewice)
polecamy
Dzieliły ich trzy klasy rozgrywek. "Piszemy bajkową historię"
Bartosz Wieczorek
Bartosz Wieczorek
Dieguez ponownie podpadł w Jagiellonii – jego dni w klubie są policzone?
Adrian Dieguez (Fot. Getty Images)
Dieguez ponownie podpadł w Jagiellonii – jego dni w klubie są policzone?
Robert Bońkowski
Robert Bońkowski
Do góry