Siedem mistrzostw Polski w kombinacji norweskiej to nie jedyne sukcesy Stanisława Ustupskiego. Były dwuboista, albo inaczej kombinator norweski, jest też dwukrotnym uczestnikiem igrzysk i jedynym Polakiem, który stanął na podium zawodów Pucharu Świata w tej dyscyplinie. Dla czytelników SPORT.TVP.PL opowiedział o specyfice dwuboju, jego problemach i nadziejach.
SPORT.TVP.PL: Czemu kombinacja norweska nie cieszy się w Polsce taką popularnością, jak dwie pozostałe dyscypliny zaliczane do narciarstwa klasycznego: biegi i skoki?
Stanisław Ustupski: Dobre pytanie, ale ciężko znaleźć na nie odpowiedź. Na pewno kombinacja jest niełatwą dyscypliną, bo trzeba w niej połączyć skakanie z bieganiem. Chodzi szczególnie o to drugie. Ja obecnie jestem trenerem w WKS Zakopane (klub, z którego wywodzą się m.in. Kamil Stoch i Jan Ziobro – przyp. red.) i mam duży problem z namawianiem chłopców do biegania. Zwyczajnie im się nie chce. Tylko skoki, skoki, skoki. Poza tym, kombinacja jest traktowana przez Polski Związek Narciarski jak piąte koło u wozu. Jest bo jest, niech tam sobie skaczą, ale nikt na poważnie nie traktuje tej dyscypliny i jej zawodników. A szkoda.
– Chyba nie tylko związek nie do końca poważnie traktuje kombinację. Powszechna opinia jest taka, że dwuboiści to sportowcy, którzy są za słabi, żeby skakać wystarczająco daleko, albo biegać wystarczająco szybko.
– Ktoś, kto tak mówi, nie ma pojęcia o narciarstwie. Żeby być kombinatorem trzeba i bardzo dobrze skakać i bardzo dobrze biegać. Ja sam jestem dwukrotnym mistrzem Polski w biegach narciarskich w sztafecie i indywidualnym wicemistrzem Polski w skokach. Nieraz potrafiłem skakać dalej niż zawodnicy występujący regularnie w Pucharze Świata. A to, że w swoich zawodach dwuboiści nie biegają tak szybko i nie skaczą tak daleko, jest uwarunkowane treningiem. Skoczkowie i biegacze mogą skupić się na jednym, a kombinatorzy muszą umiejętnie rozłożyć trening, zwrócić uwagę i na parametry dynamiki i mocy i wytrzymałości. Dwuboistą nie zostaje się dlatego, że nie jest się wystarczająco dobrym na pozostałe dyscypliny, tylko dlatego, że się to kocha. Uważam, że sytuacja wygląda wręcz odwrotnie. Kilku z naszych skoczków powinno zostać przy kombinacji. Mieli szansę zostać wybitnymi dwuboistami, a tak, to są w tej kadrze, skaczą w PŚ, ale zawsze kręcą się gdzieś między pierwszą a trzecią dziesiątką i nigdy nie będą drugimi Małyszami.
– Ma pan na myśli jakieś konkretne nazwiska?
– Choćby taki Stefan Hula. W skokach nic wielkiego nie osiągnął, a przecież zaczynał w kombinacji norweskiej. Biegał bardzo dobrze i mógł być czołowym polskim kombinatorem, a tak został przeciętnym skoczkiem. To samo można powiedzieć o Tomisławie Tajnerze czy Piotrku Żyle, który też w biegach osiągał świetne wyniki.
– Adam Małysz też zaczynał przygodę z nartami w kombinacji norweskiej, choć akurat w jego przypadku to dobrze, że postawił na skoki. Ale czemu z czasem większość młodych zawodników rezygnuje z kombinacji i przestawia się stricte na biegi albo skakanie?
– Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Skoki są dziś dyscypliną znacznie bardziej medialną, dlatego związek w nie inwestuje, choć i tak tylko w kadrze, a kombinację traktuje po macoszemu. Młodzi chłopcy trenujący kombinację nie dostają nic. Jakaś kurtka, ocieplacz, to ma być dla nich motywacja, nagroda za setki godzin treningów? Oni widzą, że skoczkom żyje się lepiej, dlatego myślą: „spróbuję w skokach, może mi się uda, będę znany, coś zarobię”. Bo w kombinacji nie ma na to szans.
– Z tego co pan mówi, wynika, że powstaje takie błędne koło. W skokach są pieniądze, bo są sponsorzy. Sponsorzy są, bo są sukcesy. A sukcesy są, bo są inwestowane pieniądze.
– No właśnie, dokładnie. A w kombinacji nie ma żadnego z tych elementów. Nikt nie chce dać szansy tej dyscyplinie.
– Zastanawiające jest dla mnie, czemu w kombinacji norweskiej nigdy nie startowały kobiety?
– Szczerze, też nie wiem, czemu tak jest. Skoro skaczą i biegają, to czemu w ich przypadku tego nie połączono. Nie mam pojęcia, tak już jest, od początku tej dyscypliny. Może ktoś rzucał taki pomysł, ale się nie przyjęło? Obecnie, wydaje mi się, że FIS nawet się nad tym nie zastanawia, dla światowej federacji nie ma sensu inwestować w to dodatkowych pieniędzy. Ale kto wie, czy za parę lat to się nie zmieni.
– W latach 90. potrafił pan stanąć na podium PŚ, być ósmym na igrzyskach w Albertville. Dziś dla polskich kombinatorów szczyt marzeń to trzecia dziesiątka. Czemu tak jest?
– Nie chcę sobie narobić wrogów moimi opiniami… Powiem tak: nie dziwmy się, że tak to wygląda, jeśli mamy taką kadrę trenerską, a nie inną. Rządzą układy rodzinne i kolesiostwo. Trzeba dać zarobić odpowiednim osobom. Jeżeli przez pięć lat trenerem kadry jest Jakub Michalczuk (od 2012 roku asystent trenera Jana Klimki – przyp. red.), który nie ma pojęcia o dyscyplinie, to jak mamy mieć wyniki? Niech resztę pan sobie sam dopowie.
– Wprowadźmy może w takim razie trochę optymizmu. Jakie ma pan rady, wskazówki dla jedynego polskiego kombinatora na igrzyskach – Adama Cieślara?
– Z Adamem już dawno nie miałem kontaktu, ale to bardzo fajny chłopak, którego stać na wiele. Bardzo dobrze skacze, nieźle biega, ale nie oczekujmy od niego wiele w mocnej, olimpijskiej stawce. Na pewno stać go na dużo lepsze wyniki, niż te, które osiągał w ostatnich latach. Pokazuje to w tym sezonie. Wcześniej jego rozwój hamowały kontuzje. Życzę mu, żeby zajął miejsce na miarę swoich możliwości, czyli żeby znalazł się w drugiej dziesiątce, w ostateczności na początku trzeciej.
– A jakich ma pan faworytów do medali w Soczi? Oczywiście o ile, śledzi pan obecnie rywalizację w dyscyplinie.
– No właśnie ostatnio nie za bardzo śledzę. W sporcie tak mnie potraktowano, że dziś czasami już naprawdę nie mam ochoty mieć z nim nic wspólnego. No ale, z tego co w ostatnich latach obserwowałem, to faworyci są niezmienni: Norweg Magnus Moan, Francuz Lamy Chappuis i standardowo Niemcy i Japończycy. W kombinacji dużo zależy od skoków. Kto będzie miał dobre warunki pogodowe i trochę szczęścia, może naprawdę być w dobrej sytuacji przed biegiem. Coś mi podpowiada, że namieszać mogą Czesi.
– Mówi pan, że sport źle pana potraktował. Co to znaczy?
– Mam po prostu wielki żal do związku, za to jak traktuje kombinację norweską. I za to, jak w ogóle wygląda sytuacja w klubach. W WKS-ie, w którym jestem trenerem, nie ma pieniędzy na nic. Staramy się uczyć młodych chłopców skoków i kombinacji, ale coraz mniej z nich chce próbować swoich sił w narciarstwie. Mamy Kamila i Janka w kadrze, ale ich następców nie widać.
– Jak to możliwe? Przy takich sukcesach?
– Sukcesy i pieniądze to są w reprezentacji. A w klubach nie ma nic. Nie ma szkolenia, nie ma trenerów. Ja sam nie dostaję za moją pracę z młodymi chłopcami ani grosza. Teraz jest fajnie, ale za pięć, sześć lat obudzimy się z ręką w nocniku, bo znowu nie będziemy mieli dobrych polskich skoczków, bo o kombinatorach to już nie wspominam. W rocznikach 1999, 2000 widzę potencjał na kadrę w może jednym, dwóch chłopakach. A w młodszych? Szkoda gadać…
– Trochę strasznie wygląda ten obraz narciarstwa „na dole”, od kuchni.
– Po prostu na nic nie ma pieniędzy. Głośno reklamowany program pomocy i rozwoju skoków w żaden sposób nie wspomaga klubów. Miało być wsparcie finansowe. Przesuwano je na czerwiec, potem na wrzesień, potem na styczeń. I nadal nic. Najlepsi chłopcy, osiągający sukcesy, dostają stypendia, roczne albo tylko miesięczne. To dobrze, ale nie ma sprzętu, choćby nart, nie ma gdzie się szkolić. Nie chciałby pan wiedzieć, jak wyglądają klubowe budynki.
– Jednym słowem, nie jest tak kolorowo, jak to wygląda przez ekranem telewizora z Pucharem Świata...
– Kadra wygląda pięknie. Tam jest super, jest wszystko. Ale skąd się wywodzą ci skoczkowie, którzy dzisiaj stanowią o sile reprezentacji? Z ligi szkolnej, już zlikwidowanej, z klubów! Mówimy o systemie szkolenia. Jaki system szkolenia? Trenerzy w klubach, tak jak ja, robią wszystko za darmo. Nie usłyszałem choćby raz słowa „dziękuję”. Przykro, po prostu przykro.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.