{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Odliczanie do mundialu. Odcinek 10. Ekwador

Reprezentacja Ekwadoru raczej nie zagra w finale mistrzostw świata w Brazylii. Bynajmniej nikt nie wróży jej też dotarcia choćby do najlepszej ósemki. Ale stać ją na pewno na podenerwowanie Francuzów i Szwajcarów, a przy odrobinie szczęścia nawet na wyjście z grupy.
Equador po hiszpańsku znaczy równik. Położony dokładnie pomiędzy północną i południową półkulą kraj przez dziesiątki lat miał piłkarskie kompleksy przy sąsiadach z kontynentu. Ostatnio jednak to się zmienia, bo Ekwador dobił do południowoamerykańskiej czołówki. W tym roku zespół z tego położonego w Andach państwa zagra na mundialu po raz trzeci w historii. Wszystkie dotychczasowe awanse udawało się osiągnąć w XXI wieku.
LA TRI
Nietrudno się domyślić, skąd wziął się przydomek ekwadorskiej drużyny narodowej. La Tri (nie mylić z El Tri – kadrą Meksyku) oznacza Trójkolorowych, od kolorów flagi: żółtego, czerwonego i granatowego. Co ciekawe, takie samy barwy mają trzy pobliskie państwa: Wenezuela i Kolumbia. Flaga Kolumbii jest wręcz identyczna do Ekwadoru, z tą różnicą, że Ekwadorczycy na swojej umieścili jeszcze godło. Skąd te podobieństwa? Trzy powyższe państwa tworzyły w latach 1819-31 jedną republikę – Wielką Kolumbię. Federacja ta była ideą Simona Bolivara – przywódcy walk o wyzwolenie państw Ameryki Południowej spod władzy Hiszpanów. Rozpad jego wymarzonego państwa doprowadził go do choroby psychicznej i śmierci. Adiunktem „El Libertadora” (tłum. „Wyzwoliciela) był Polak, pułkownik Józef Szeliski.
Ale dość już o historii, futbol w Ekwadorze jest przecież równie ważną, jeśli nie ważniejszą sprawą. Tak to już jest w krajach Ameryki Łacińskiej. Przez lata żywiołowi fani z tego małego państwa nie mieli jednak wiele powodów do radości. Ekwador, obok Chile i Wenezueli, jest jednym z trzech krajów, który nigdy nie wygrał Copa America. Aż do 2002 roku nigdy nie wystąpił też na mundialu. Ostatnie lata to jednak złota era ekwadorskiego futbolu. Równorzędna walka z najlepszymi na kontynencie, okraszona kilkoma wygranymi z solidnymi europejskimi ekipami.
Schemat kadry od kilku lat się nie zmienia, zmieniają się tylko nazwiska. Opiera się ona na solidnych piłkarzach z lig Ameryki Południowej i Środkowej plus dwóch, trzech gwiazdach, czyli zawodnikach na tyle dobrych, że w wystarczająco młodym wieku wybili się do Europy. Kiedyś role liderów pełnili tacy weterani, jak Ulises de la Cruz, Augustin Delgado czy Edison Mendez. Dziś w ich ślady idą Felipe Caicedo, Christian Noboa i najlepiej znany na Starym Kontynencie, Antonio Valencia.

Z NOTATNIKA HISTORYKA
Historia La Tri na poważnie rozkręciła się pod koniec XX wieku, gdy zmieniły się zasady kwalifikacji do mundialu ze strefy Ameryki Południowej. Przed MŚ w 1998 roku wprowadzono system ligowy, w którym każdy z uczestników mierzył się z pozostałymi rywalami u siebie i na wyjeździe. Bardzo mocny na własnym obiekcie Ekwador dopiero wtedy zaczął liczyć się w grze o mundial. W 98 roku jeszcze się nie udało, do awansu zabrakło lepszej różnicy bramek.
2002 rok przyniósł jednak wielki sukces. Ekwadorczycy zajęli w eliminacjach drugie miejsce, za Argentyną, a przed Brazylią, późniejszymi mistrzami świata. Augustin Delgado został wtedy królem strzelców strefy Ameryki Płd. Debiutanci trafili w Korei i Japonii na silną grupę z Meksykiem, Włochami i Chorwacją. Nie wyszli z niej, ale zaprezentowali się godnie. Ograli nawet 1:0 Chorwatów, brązowych medalistów poprzedniego mundialu.
Cztery lata później było jeszcze lepiej. Przynajmniej dla Ekwadoru, bo kibice reprezentacji Polski chcieliby pewnie jak najszybciej zapomnieć „popis” biało-czerwonych. W pierwszym meczu na mistrzostwach piłkarze Pawła Janasa przegrali z egzotycznymi rywalami 0:2. Po pokonaniu zbyt pewnych siebie Polaków, Delgado i spółka zwyciężyli jeszcze 3:0 Kostarykę i świętowali wyjście z grupy, co było ich największym sukcesem w historii. W 1/8 finału musieli uznać wyższość Anglii, ale dali się pokonać tylko 0:1.
SZANSE I NADZIEJE
Na MŚ w RPA awansować się nie udało, zabrakło jednego miejsca w tabeli strefy CONMEBOL. Tym bardziej, naród jest głodny sukcesu w tym roku. Los był dla Ekwadoru stosunkowo łaskawy. La Tri trafili na Honduras, Szwajcarię i innych Trójkolorowych czyli Francję. W teorii, przy odpowiedniej dozie farta, mogą wygrać z każdym rywali. Mogą też z każdym przegrać. Francuskie gazety po losowaniu pisały o nich, jako o skórce od banana, na której może poślizgnąć się kadra Didier Deschampsa. Nawiązywały tym samym do eksportu owoców bananowca, w którym Ekwador jest numerem jeden na świecie.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że zespół trenera Reinaldo Ruedy jest przez bukmacherów i ekspertów typowany do zajęcia w grupie E trzeciego miejsca, za Francją i Szwajcarią, a przed Hondurasem. W listopadzie, jeszcze przed losowaniem, Ekwadorczycy mierzyli się z Hondurasem w sparingu i zremisowali 2:2. W ogóle ostatnio nie błyszczą formą. Z ostatnich 10 meczów wygrali jeden i tylko dlatego, że grali go u siebie, w swojej twierdzy w Quito. Znacznie lepiej niż na poziomie morza idzie im bowiem na wysokości kilku tysięcy metrów. Ale o tym później.
JAK ONI GRAJĄ?
Drużyna prowadzona przez kolumbijskiego selekcjonera jest świadoma swoich słabości. A największą z nich jest obrona i szybkie cofanie się do niej. Reprezentanci Ekwadoru to bowiem w większości postawne chłopiska, wysokie i barczyste, ale przez to dość powolne i mało zwrotne. Szczególnie w obronie dominuje tam taki profil piłkarza. Dlatego wolą grać bardziej cofnięci, przyjmując próby ataków rywali, a samemu wyczekując na okazję do kontry.
Po odbiorze, zadaniem środkowych pomocników jest rozprowadzenie piłki na skrzydło do szybszych skrzydłowych, którymi są zazwyczaj Jefferson Montero i Valencia. Ci pędzą co sił do końcowej linii i ciętym dośrodkowaniem obsługują dwójkę środkowych napastników, z których ważniejszym jest Felipe Caicedo, były piłkarz m.in. Manchesteru City i Lokomotiwu Moskwa. Do Caicedo selekcjoner dobiera zazwyczaj niższego i bardziej zwinnego kolegę. Podsumowując: stare dobre 4-4-2 w najczystszej postaci.
SELEKCJONER: Reinaldo Rueda
A właściwie profesor Reinaldo Rueda. 56-latek ma tytuł profesorski i wykładał nauki o sporcie na kilku wyższych uczelniach, m.in. w Kolonii i w szkole trenerskiej w rodzimej Kolumbii. Nigdy nie był zawodowym piłkarzem, grał jedynie w klubach amatorskich i szkolnych. Nie przeszkodziło mu to w rozwinięciu udanej kariery szkoleniowej. W 2003 roku doprowadził reprezentację Kolumbii U-20 do trzeciego, a kadrę U-17 do czwartego miejsca w młodzieżowych mistrzostwach świata. Potem poświęcił się prowadzeniu seniorów.
Gdy dorosła drużyna Kolumbii w eliminacjach do mundialu 2006 miała jeden punkt po pięciu meczach, misję ratowania wyniku powierzono Ruedzie. Awansować się nie udało, ale znacznie poprawił on grę i wyniki reprezentacji. Jedno miejsce wyżej i Kolumbijczycy pojechaliby do Niemiec. Cztery lata później Rueda świętował wreszcie awans na mistrzostwa, ale z kadrą Hondurasu. Tegoroczny mundial jest więc drugim z rzędu, na którym będzie prowadził drużynę narodową. Prof. Rueda kontynuuje tradycję zatrudniania w Ekwadorze selekcjonerów z Kolumbii. Kwalifikacje do MŚ 2002 i 2006 również były dziełem Kolumbijczyków, odpowiednio Hernana Gomeza i Luisa Suareza.
GWIAZDA: Antonio Valencia
Obecnie milioner z Manchesteru United urodził się w wiosce Lago Agrio w puszczy amazońskiej. Pochodzi z biednej rodziny. Od dziecka pomagał mamie sprzedawać napoje przed lokalnym stadionem, po których puste butelki zbierał potem z ojcem. Wypatrzył go scout klubu El Nacional Quito, gdy 11-letni Antonio grał na klepisku przed domem w piłkę ze swoimi pięcioma braćmi. Niedługo po tym, w tajemnicy przed ojcem, podpisał pierwszy kontrakt, opiewający na 50 dolarów miesięcznie.
Dziś na Old Trafford zarabia 70 tysięcy funtów tygodniowo. Jego kariera potoczyła się szybko, od dwóch sezonów w El Nacional, przez hiszpański Villarreal po Wigan Athletic i dziś United. Sir Alex Ferguson kupował go jako następcę Cristiano Ronaldo. 28-letni dziś Valencia nie spełnił tych oczekiwań. W barwach Czerwonych Diabłów bardzo dobre mecze przeplata słabymi i bezbarwnymi, ale w reprezentacji jest absolutnie kluczową postacią. Jako szybki, wytrzymały i perfekcyjnie dośrodkowujący skrzydłowy idealnie odnajduje się w taktyce preferowanej przez Ruedę.
JAK DOSTALI SIĘ NA MUNDIAL?
Zajęli czwarte miejsce, za Argentyną, Kolumbią i Chile, a przed m.in. Urugwajem. Biorąc pod uwagę potencjał piłkarski, to doskonały rezultat. Ekwador jest typową drużyną „dom-wyjazd”. U siebie są w stanie wygrać z każdym i tak też było w kwalifikacjach, które zaczęli w 2011 roku (elliminacje w Ameryce Płd. są bardzo rozciągnięte w czasie) od wygranej 2:0 z Wenezuelą. Stracili bardzo mało bramek, tylko 16 i to dzięki lepszemu bilansowi goli wyprzedzili pełen gwiazd Urugwaj i uniknęli baraży.
Najlepszym strzelcem Ekwadoru w eliminacjach był Felipe Caicedo, który trafił siedmiokrotnie. Drugie miejsce, z czterema bramkami, zajął śp. Chrstian „Chucho” Benitez. Jeden z najsłynniejszych ekwadorskich piłkarzy, były napastnik m.in. Birmingham City zmarł 29 lipca 2013 roku w wyniku zatrzymania akcji serca. Miał 27 lat. Koledzy z reprezentacji mocno przeżyli jego odejście. Od tego czasu wygrali tylko jeden mecz. Obiecali każdego gola na mundialu dedykować Benitezowi, a federacja Ekwadoru na zawsze zastrzegła numer 11, z którym grał „Chucho”.
CIEKAWOSTKI
1. Gdyby mistrzostwa świata odbywały się wysoko w górach, Ekwador byłby faworytem do medalu. Stadion, na którym La Tri rozgrywają domowe mecze mieści się nieopodal stolicy, Quito, na wysokości 2782 metrów n.p.m. Drużyny z krajów nieleżących w górach, które przylatują na mecze z Ekwadorem nie potrafią przestawić się w kilka dni na nowe warunki, ich organizmy mają problemy z wytrzymaniem 90 minut w rozrzedzonym powietrzu. Dlatego w eliminacjach Ekwador u siebie ani razu nie przegrał, zgubił punkty tylko raz, remisując 0:0 z Argentyną. Również w kwalifikacjach do mundialu 2006 na stadionie im. inkaskiego księcia Atahualpy Ekwadorczycy nie przegrali, pokonując m.in. Brazylię i Argentynę. Stadion Narodowy na szczycie Rysów? Może to jest recepta na słabą grę Polaków.
2. Augustin Delgado, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Ekwadoru, był przez lata cenionym napastnikiem w wielu klubach Ameryki Łacińskiej. Jego przygoda z europejską piłką była jednak krótka i bolesna. W 2001 roku Southampton FC kupiło go za 3,5 mln funtów z meksykańskiej Necaksy. Był pierwszym Ekwadorczykiem ściągniętym przez brytyjski klub. Przez trzy lata pobytu w Anglii wystąpił jednak tylko w 15 meczach, z czego w dwóch w pierwszym składzie. Strzelił również tylko dwa gole i do dziś jest wspominany jako jedna z największych wpadek transferowych w historii Premier League. Delgado za swoje rzadkie występy winił menedżera Gordona Strachana. – Mam ważniejsze sprawy na głowie niż rozmawianie o tym piłkarzu. Muszę dzisiaj zjeść jogurt, bo jutro mija jego data ważności – tak na temat swojego napastnika wypowiedział się Strachan na konferencji prasowej. Ku obopólnej uldze, Ekwadorczyk opuścił Southampton w 2004 roku. Dwa lata później, na MŚ w Niemczech strzelił gola polskiemu bramkarzowi, Arturowi Borucowi, który dziś jest… filarem defensywy Świętych.
3. Najpopularniejszym i najbardziej utytułowanym klubem piłkarskim w Ekwadorze jest Barcelona. Tak, to nie pomyłka. Barcelona Sporting Club to drużyna założona w 1925 w mieście Guayaquil przez Eutimio Pereza, emigranta z Hiszpanii. Perez wzorował się na swoim ulubionym klubie z rodzinnego miasta, stąd nazwa oraz łudząco podobny herb i barwy ekwadorskiej Barcy. Co więcej, jej stadion jest niewiele mniejszy od Camp Nou. Estadio Monumental mieści 89 tysięcy widzów, a sam Pele powiedział o nim: – Maracana jest największym stadionem świata, ale Monumental jest jednym z najpiękniejszych. Barcelona S.C. to czternastokrotny mistrz kraju i dwukrotny finalista Copa Libertadores.
ZDANIEM EKSPERTA: Xoel Cardenas – ekwadorski dziennikarz sportowy, korespondent Daily Telegraph:
– Po tragicznej śmierci Christiana Beniteza, główna odpowiedzialność za zdobywanie bramek w reprezentacji spadła na barki Felipe Caicedo. „Chucho” kreował koledze w ataku wiele szans, a jego brak był bardzo widoczny w ostatnich meczach kwalifikacyjnych Ekwadoru. La Tri jako zespół nigdy nie byli maszyną do strzelania goli, ale pod koniec eliminacji kreowali już naprawdę bardzo mało okazji.
– Dlatego w Brazylii rola Caicedo będzie kluczowa. Wiele będzie też zależało od skrzydłowych Montero i Valencii i od tego, jak drugi napastnik, a będzie to albo Jaime Ayovi albo Enner Valencia, odnajdzie się u boku napastnika wypożyczonego z Lokomotiwu do Al-Jaziry. Jeśli czwórka ofensywnych piłkarzy będzie w formie, Ekwador będzie w stanie dostać się do najlepszej szesnastki. Jeśli jednak ktoś z przodu zawiedzie, może być bardzo trudno o zdobywanie bramek. A bez tego do fazy pucharowej ani rusz.
RAMKA
Miejsce w rankingu FIFA: 23
Barwy: czerwono-biało-niebieskie
Z kim i kiedy zagrają:
15.06. vs Szwajcaria o 18:00 w Brasilii,
20.06. vs Honduras o 00:00 w Kurytybie,
25.06. vs Francja o 22:00 w Rio de Janeiro
Najwięcej goli w eliminacjach: Felipe Caicedo – 7
Najwięcej goli w historii: Augustin Delgado – 31
Najwięcej meczów w historii: Ivan Hurtado – 167
W mundialach:
1930-58: nie uczestniczyli
1962-98: dostali się
2002: faza grupowa
2006: 1/8 finału
2010: nie dostali się
Najdroższy piłkarz: Antonio Valencia – 16 mln euro
Średnia wieku: 27,1
O co walczą: o wyjście z grupy
Bukmacherzy: 150 funtów za jednego postawionego na to, że Ekwador zostanie mistrzem świata
* Wszystkie dane z dnia 07.02.2014
Kolejny odcinek cyklu „Odliczanie do mundialu” w najbliższą sobotę, 15 lutego. Przedstawimy w nim sylwetkę grupowego rywala Ekwadorczyków – reprezentacji Francji.