{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Chcesz zdobyć medal? Ćwicz rzuty karne

Karol Bielecki, Michał Daszek, Bartosz Jurecki, Przemysław Krajewski – podczas towarzyskiego turnieju w Oviedo wykonywali rzuty z siedmiu metrów. Michael Biegler nie ma jednego zaufanego zawodnika, a szkoda, bo skuteczność rzutów karnych jest daleka od mistrzowskiego poziomu. Tymczasem jedna bramka może przesądzić o naszym "być albo nie być" na mundialu w Katarze.
MŚ W KATARZE – TRANSMISJE OD 16 STYCZNIA W TVP I SPORT.TVP.PL!
Reprezentacja Polski od kilku lat ma spory problem z tym elementem. Niby to prosty sposób na rzucenie bramki, ale nasza skuteczność jest porównywalna raczej z zespołami z nizin niż tymi z czołówki. Przede wszystkim brak 1-2 pewnych egzekutorów. Tak jak ma to miejsce w drużynach Danii, Francji czy Chorwacji.
Mistrzostwa świata w Katarze będą dla Michaela Bieglera trzecim wielkim turniejem, w którym prowadzi biało-czerwonych. Jego pierwszym sprawdzianem był mundial w Hiszpanii (2013 r.), gdzie drużyna zajęła 9. miejsce. Skuteczność rzutów karnych była jednak wyjątkowo słaba – 12 na 20 prób (60 proc.) – i tylko dwóch uczestników miało gorsze statystyki (Czarnogóra – 57 proc. i Brazylia – 52 proc.).
Dania wzorem
W sumie na siódmym metrze pojawiło się trzech zawodników: Robert Orzechowski (3/5), Michał Kubisztal (5/11) i Bartosz Jurecki (4/4). Nie zawiódł tylko ten ostatni, który wykorzystał wszystkie próby. Na tle drużyn, które wywalczyły wtedy medale wypadliśmy blado. Wzorem mogą i powinni być wicemistrzowie świata – Duńczycy – którzy wykorzystali 30 na 31 rzutów karnych (96 proc.)! Mieli dwóch wykonawców: Hansa Lindberga (5/5) i przede wszystkim Andersa Eggerta (25/26).

Sytuacja powtórzyła się, niestety, podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy, które zostały rozegrane właśnie w Danii. Tam biało-czerwoni zagrali lepiej (6. miejsce), ale bolączką pozostały rzuty karne. W siedmiu meczach, na 26 prób, wykorzystaliśmy tylko 18 (67 proc.). W drużynie było trzech egzekutorów: Patryk Kuchczyński (9/12), Bartosz Jurecki (7/9) i Przemysław Krajewski (2/3). Dwóch ostatnich znalazło się także w kadrze na mundial i nie jest wykluczone, jak pokazał turniej w Oviedo, że spróbują swoich sił także w Katarze.
Rozpracować bramkarzy
Trudno jednoznacznie stwierdzić, z czego wynika tak słaba skuteczność rzutów z siedmiu metrów w porównaniu z innymi, czołowymi drużynami w Europie. Na pewno Michael Biegler powinien poświęcić temu elementowi jakiś czas na treningach, ale wiele zależy też od samego zawodnika.

Za kadencji Bogdana Wenty, gdy biało-czerwoni sięgali po medale mistrzostw świata w Niemczech i Chorwacji, głównym wykonawcą rzutów karnych był Tomasz Tłuczyński. 35-letni obecnie skrzydłowy traktował rzuty z siedmiu metrów bardzo poważnie. Dość powiedzieć, że niemiecka prasa przed finałem MŚ 2007 określiła Tłuczyńskiego jako zawodnika z "instynktem zabójcy". – To było przesadzone, bo na boisku nigdy nie kierowałem się instynktami. Po prostu zawsze staram się grać skutecznie dla zespołu, a priorytetem jest zwycięstwo.
Przygotowywał się jednak do powierzonego zadania skrupulatnie. Starał się poznać zachowania bramkarzy, z którymi mógł rywalizować w trakcie turnieju. – Znałem ich wielu, może nawet wszystkich – wyjaśnił. – Dokładnie analizowałem grę każdego z nich. Z drugiej strony ważne, aby skoncentrować się też na własnych umiejętnościach i precyzji rzutu.
Niestety, reprezentanci Polski mają obecnie niewiele okazji, aby ćwiczyć ten element, bo w ich klubach zajmują się tym inni. Nawet w dwóch najlepszych drużynach PGNiG Superligi – Vive Tauronie Kielce i Orlen Wiśle Płock – do rzutów karnych podchodzą zazwyczaj obcokrajowcy. W zespole mistrza Polski – Chorwat Ivan Cupić, natomiast wicemistrza – Rumun Valentin Ghionea. Oczywiście, w trakcie meczów zdarzają się wyjątki, ale z linii siedmiu metrów kojarzymy głównie tych skrzydłowych.
"Brudna robota" skrzydłowych
Gdy spojrzymy na listę najskuteczniejszych zawodników poprzednich mistrzostw świata, to trzy pierwsze miejsca zajmują właśnie skrzydłowi, odpowiedzialni w swoich drużynach także za rzuty karne – Duńczyk Anders Eggert (52 bramki; rzuty karne 23/24), Chorwat Ivan Cupić (50; 19/22) i Rosjanin Timur Dibirow (46; 12/15). Dlaczego akurat skrzydłowi są najczęściej typowani do tego zadania? – Uważam, że mają najlepiej opracowaną technikę rzutu i teoretycznie łatwiej im pokonać bramkarza – wyjaśnił Tłuczyński. – Być może dlatego tak często wykonują "brudną robotę"...
Pierwszy test dla biało-czerwonych już w piątek, w meczu z Niemcami (sprawdź plan transmisji). Gdy sędziowie wskażą na siódmy metr, to pierwszeństwo powinien mieć mimo wszystko Bartosz Jurecki. Kołowy Magdeburga ma dobre wspomnienia z barażowych spotkań z Niemcami. W pierwszym meczu (25:24), rozegranym w Gdańsku, wykorzystał 100 proc. prób (6/6), w rewanżu (29:28) trafił trzy razy. Naprawdę trudno o lepsze referencje.