Przejdź do pełnej wersji artykułu

Gorączka złotych w Legii czy owczy pęd do Chin?

/ (fot. PAP/Maciej Kulczyński) (fot. PAP/Maciej Kulczyński)

Nie wszystko, co towarzyszy pierwszemu meczowi z Ajaksem, da się wytłumaczyć Rokiem Owcy w Chinach.

Niełatwo kibicować Legii w tym sezonie pucharowym. Od błędu do sukcesu, od sukcesu do błędu. Od ściany świeżo pomalowanej do ściany płaczu. Fatum czy przeznaczenie? Wbrew pozorom przede wszystkim chyba budżet. Imponujący w ekstraklasie, ale i niedopięty. Pozostający chwilami na agrafkach.

Pewnie dlatego oferowano Żyrę razem ze świątecznymi kartami, sprzedano za młodu Bielika. Na pniu. Jest w naszej lidze wciąż prymat ekonomii nad sportem. Dlatego wczoraj nie było komu udźwignąć poza boiskiem, a do przerwy także na nim, ciężaru obiecanych przez Chińczyków pieniędzy.

Chyba zabrakło jednolitego, szczerego przekazu dla zespołu i kibiców – sprzedajemy Radovicia za ogromne pieniądze i to jest teraz najważniejsze. Mecz jest na drugim planie, bo forsa jest większa od tej, którą zarobimy za wyeliminowanie Ajaksu. Proza życia. A nie jesteśmy krezusami z Kataru. Czyż nie tak?

Miroslav Radović Miroslav Radović

Nikt ci nie da tyle, ile obieca prezes Widzewa? Tak kiedyś mawiało się o Andrzeju Pawelcu. Oby nie było tak z Chińczykami. Księgowy Pogoni dopisał już do słupków kwotę za Robaka. A potem trzeba było liczyć na arbitraż i wpływy z biletów. Obiecanych yuanów nie mógł doliczyć się też Drogba.

Prezes był mocno przeziębiony w Amsterdamie. Ale od kilku dni dokuczała mu przede wszystkim gorączka złotych, które można zarobić. Najgorsze, co może się zdarzyć, to odpadnięcie w 1/16 z Ajaksem i powrót Radovicia do Warszawy po paru miesiącach z powodu niewypłacalności kontrahenta.

Nie ma bowiem piłkarzy niezastąpionych, są tylko źle sprzedani. A owczy pęd do łatwych pieniędzy nie zna granic kontynentów...

Bogusław Leśnodorski Bogusław Leśnodorski
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także