| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Po jednym z najsłabszych meczów w tym sezonie Podbeskidzie zremisowało na własnym stadionie z Cracovią 1:1 (0:0). Spotkanie 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przyciągnęło na stadion w Bielsku-Białej rekordową liczbę widzów.
W Bielsku została otwarta nowa trybuna i liczono na rekord frekwencji. Udało się, bo na obiekt przy Rychlińskiego przybyło ponad 4,5 tysiąca kibiców. Jednak piłkarze zrobili niewiele, by zachęcić ich do ponownego odwiedzenia stadionu. Piątkowy mecz, pod względem piłkarskim, był bez wątpienia jednym z najgorszych w sezonie.
Z pierwszej połowy warta odnotowania była zaledwie jedna sytuacja. W 11. minucie, po rzucie z autu, piłka trafiła do Roberta Demjana, którego w ostatniej chwili uprzedził Krzysztof Pilarz. Fatalnie w ofensywie prezentowali się goście. Michal Pesković w pierwszych trzech kwadransach był praktycznie bezrobotny.
Takie rozluźnienie mogło wpłynąć na jego dyspozycję w 64. minucie. Wówczas bramkarz Podbeskidzia źle obliczył tor lotu piłki po zagraniu Sretena Sretenovicia, co skrzętnie wykorzystał Miroslav Covilo. Bośniak przez chwilę był bohaterem spotkania, ale czar prysł kilka minut później.
Na niespełna kwadrans przed końcem Piotr Polczak przewrócił we własnym polu karnym Pavola Stano, a sędzia Marcin Borski wskazał "na wapno". Skutecznym egzekutorem okazał się Maciej Iwański, ratując punkt swojej drużynie.
Piłkarzom Roberta Podolińskiego nie udało się zatem odnieść drugiego zwycięstwa na wyjeździe w tym sezonie. Dotychczas udało im się wygrać jedynie w Kielcach, pod koniec 2014 roku. Natomiast bielszczanie zakończyli serię dwóch zwycięstw z rzędu na własnym obiekcie.