{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
BVB plus HSV równa się grad goli. Trudny test Borussii
Borussia Dortmund w samej końcówce pieczętuje awans do ćwierćfinału Pucharu Niemiec.
Jesienią w meczu BVB – HSV padł jednak tylko jeden gol. Strzelił go Pierre-Michel Lasogga, a Hamburg wygrał 1:0. W zeszłym sezonie u siebie również lepsi byli hamburczycy. Zwyciężyli wówczas 3:0. Borussia liczy więc w sobotę na pierwszą wygraną z rywalem z północy od września 2013 roku, kiedy to wygrała 6:2.
Jak widać, sobotni rywal niezbyt leży drużynie Juergena Kloppa. Dowód? Za jego kadencji Borussia częściej przegrywała w Hamburgu niż w Monachium w meczach z Bayernem. – Przez lata straciliśmy z HSV już zbyt wiele punktów. Jeśli tym razem wygramy, dokonamy czegoś wielkiego – zaapelował do swoich piłkarzy Klopp.
Nie będzie miał jednak do dyspozycji kilku kluczowych postaci swojego składu. Do Hamburga nie polecieli m.in. kontuzjowani Erik Durm i Nuri Sahin. Wciąż niepewny jest występ Marco Reusa, który opuścił murawę w 25. minucie ostatniego meczu z Dynamem Drezno (2:0). – Jego siniak na kolanie ma wszystkie kolory tęczy. Chcemy przywrócić go do gry, ale ścigamy się z czasem – wytłumaczył trener BVB.
Prawdopodobnie zagra za to Pierre-Emerick Aubameyang, który w piątek wrócił do pełnych obciążeń treningowych. Do składu wraca też Sebastian Kehl. Polscy kibice liczą, że w wyjściowej "11" zobaczą Jakuba Błaszczykowskiego.
Z meczami HSV z Borussią wiąże się jeszcze jedna ciekawa statystyka. W historii tych spotkań odgwizdano aż 37 rzutów karnych. Więcej – 38 – widziały tylko starcia Kaiserslautern z Eintrachtem Frankfurt.