{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
EuroBasket 2015: starzy wracają, młodzi idą w odstawkę,

Reprezentacja Polski koszykarzy w efektownym stylu zapewniła sobie miejsce wśród najlepszych drużyn Europy. Odmłodzona kadra nie dała szans Niemcom i Austrii. Część zawodników w nagrodę na mistrzostwa do Francji... nie pojedzie.
W piłkarskiej reprezentacji zawsze (no prawie zawsze) jest wszystko jasne. Czy to mecz towarzyski, eliminacyjny, czy mistrzowski – na boisku widzimy Lewandowskiego, Milika, Krychowiaka i Glika. W koszykarskiej najlepsi nie zawsze grają. Jeden jest zmęczony, drugi kontuzjowany, a jeszcze innemu się po prostu nie chce.
Kwalifikację uzyskali zmiennicy, często debiutanci. Dłuższe wakacje zrobili sobie najlepsi, czyli Marcin Gortat, Maciej Lampe i Łukasz Koszarek. Wcześniej z reprezentacją, ponoć definitywnie, pożegnał się Michał Ignerski.
Bez nich reprezentacja zachwyciła, dwukrotnie pokonując Niemców. Zajęła pierwsze miejsce w grupie, wykreowała nowe gwiazdy. Coraz więcej rodaków zaczęło kojarzyć nazwiska Ponitka, Łączyński, Cel czy Skibniewski.

W ostatnich dniach, a nawet miesiącach, dość ubogich w koszykarskie sukcesy, kibiców najbardziej elektryzują doniesienia, że Marcin Gortat powiedział "tak" polskiej reprezentacji. Cóż za ulga! W jego ślady poszedł Koszarek, który też chętnie dołączyłby do takiej świetnie funkcjonującej kadry. Nawet Michał Ignerski, drapiąc się po głowie, nie do końca pamięta słowa wypowiedziane dwa lata temu w Słowenii. Nikt tylko o zdanie nie pyta Lampego. To akurat dobrze.
O naszej kadrze zaczęło się mówić na tyle dobrze, że chciałby w niej grać nawet pewien jegomość ze Stanów Zjednoczonych – A.J. Slaughter (obecnie Panathinaikos Ateny). Decyzja należy do Bronisława Komorowskiego. Prezydent ma podpisać dokumenty i dać obywatelstwo koszykarzowi, mającemu problem, żeby wymienić pięć największych miast w Polsce.

Co to wszystko oznacza? Nagrodą dla koszykarzy, którzy wywalczyli awans na mistrzostwa będzie możliwość oglądania EuroBasketu w telewizji. Oczywiście nie wszystkich, ale Robert Skibniewski, który aktualnie jest bez klubu może nie wygrać rywalizacji z AJ Slaughterem i Łukaszem Koszarkiem. Adam Hrycaniuk raczej nie będzie miał szans w grze jeden na jednego z Marcinem Gortatem.
Oczywiście, zaraz pojawią się głosy, że pewna hierarchia musi zostać zachowana. Czy to jest jednak najważniejsze? Minionego lata, nasi koszykarze pokazali, że nie. Ambicja, wola walki i świetna atmosfera może wystarczyć do osiągnięcia sukcesu. Koszykówka jest dlatego tak piękną dyscypliną, że nie tylko umiejętności decydują o zwycięstwach.
Już chyba nikomu nie trzeba przypominać poprzednich mistrzostw Europy, które zaczynają przypominać historię tych kolejnych. Pojechali najlepsi, najpewniejsi, najmocniejsi. Wrócili z podkulonymi ogonami, skompromitowani w Europie i obrażeni na cały świat.
Jedno jest inne i nowe. Postać trenera Mike'a Taylora. To pozwala resztce zakochanych w koszykówce wierzyć, że amerykańskie spojrzenie na dyscyplinę pozwoli uniknąć błędów z przeszłości. Panie Taylor, trzymamy kciuki!
Dyskutuj z autorem na twitterze:
Follow @geblasty