Brazylijski bramkarz Heurelho Gomes, który przez pięć sezonów był rezerwowym w Tottenhamie Hotspur, nie zostawił suchej nitki na londyńskim klubie. – Nie polecam transferu żadnemu piłkarzowi – wyznał Gomes, który obecnie gra w drużynie Watfordu.
Gomes wypłynął na szerokie wody w PSV Eindhoven. W barwach holenderskiego klubu zyskał miano jednego z najlepszych golkiperów Europy. Latem 2008 roku Tottenham zapłacił za niego dziewięć milionów euro. Na początku grał w pierwszym składzie, ale potem popadł w konflikt z menedżerem Harrym Redknappem i usiadł na ławce, z której miał już nie wstać.
W końcu, po sześciu sezonach – z roczną przerwą na wypożyczenie do Hoffenheim – odszedł za darmo do Watfordu. Z tym zespołem wywalczył właśnie awans do Premier League. – Chciałem odejść wcześniej, przed końcem kontraktu, ale klub mi na to nie pozwalał – przypominał.
Na łamach brazylijskiej strony ESPN Gomes analizował sytuację rodaka – Paulinho – który też jest rezerwowym na White Hart Lane. – Winić należy klub. Nikomu go nie polecam. Praca z piłkarzem nie polega tylko na kupieniu go i czekaniu aż "odpali". Trzeba mu pomóc w adaptacji – wytłumaczył 34-letni bramkarz.
– W Tottenhamie zapłacili 28 milionów funtów za Roberto Soldado i nie dają mu grać. Mają też Erika Lamelę, który był jednym z największych talentów w Europie, ale w barwach Spurs wygląda, jakby nie umiał grać w piłkę – wymieniał. Paulinho poradził odejście z Londynu, bo w barwach Kogutów nie odnajdzie szczęścia.