następne
Warszawa odlicza już godziny do meczu, po którym Sevilla może stać się najlepszym zespołem w historii Ligi Europejskiej/Pucharu UEFA. Zespół Grzegorza Krychowiaka stoi przed szansą na czwarty triumf w tych rozgrywkach. Ten finał będzie jednak wyjątkowy z jeszcze wielu innych względów...
Trzy razy LE pod obecną lub starą nazwą wygrywały Sevilla, Inter Mediolan, Juventus i Liverpool. Cztery razy – jeszcze nikt. Sevilla może więc osiągnąć sukces bez precedensu. Łatwo jednak nie będzie, bo piłkarze Dnipro Dniepropietrowsk zaskoczyli w tym sezonie już niejednego faworyta.
Duża kasa, duża szansa
A przecież stawka jest niemała. Nie tylko ta sportowa. UEFA mocno
inwestuje w zwiększenie prestiżu europejskiego "pucharu
pocieszenia", dlatego w tej edycji do uczestników trafią znacznie
wyższe premie. Jak poinformował na Twitterze Dyrektor
Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN, Łukasz Wachowski, finalista LE zarobi w tym roku 3,5 miliona euro, a zwycięzca – 6,5 mln.
Tak dużych pieniędzy do zgarnięcia w LE nie było jeszcze nigdy.
Ale większa premia to nie
jedyna zachęta do walki w warszawskim finale.
Jeszcze ważniejsza będzie zmiana w przepisach, na mocy której
zwycięzca LE automatycznie zapewni sobie miejsce w fazie grupowej
Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Tegoroczny triumfator będzie
pierwszym, którego obejmie ta reforma.
Dla obu zespołów może to być jedyna furtka do europejskiej elity. Na
dwie kolejki przed końcem ukraińskiej ekstraklasy Dnipro zajmuje
trzecie miejsce, a do drugiego – dającego eliminacje LM – traci pięć
punktów. Matematycznie wciąż może wyprzedzić Szachtar Donieck,
ale w najbliższej serii gier zmierzy się właśnie z zespołem Mircei
Lucescu i w tej rywalizacji nie będzie faworytem. Sevilla z
kolei do czwartego miejsca w La Liga traci tylko punkt, ale
czy w ostatniej kolejce zdoła wyprzedzić Valencię? Trudno w to
wierzyć, skoro Nietoperze grają ze spadkowiczem z Almerii, a
Sevillia z zawsze groźną Malagą.
Gdyby obrońcom tytułu udało się pokonać Dnipro, nie tylko zgarną
ogromne pieniądze i zapewnią sobie grę w LM, ale też zostaną
pierwszym zespołem w historii, który dwa razy obroni to trofeum.
Pierwszy raz dokonali tej sztuki w 2007 roku. W swoim serwisie internetowym UEFA przypomniała wszystkie finały z udziałem Sevilli.
2006: Middlesbrough – Sevilla 0:4 (0:1)
Bramki: Luis Fabiano 27, Enzo Maresca 78, 84, Frederic Kanoute 89
Zobacz skrót!
Prowadzeni wówczas przez Juande Ramosa Andaluzyjczycy w finale starli się z Middlesbrough, które dziś walczy o powrót do Premier League. I rozbili Anglików aż 4:0. Marka Schwarzera pokonywali kolejno Luis Fabiano, Enzo Maresca (dwukrotnie) i Frederic Kanoute, który po ostatnim golu pamiętnym gestem zasugerował kolegom, by zlitowali się nad rywalem i nie zdobywali już więcej bramek. – Sewilla jest stolicą europejskiego futbolu! – stwierdził po meczu podekscytowany Ramos. Dziś wiemy, że miał rację.
2007: Espanyol Barcelona – Sevilla 2:2 (1:1, 1:1), 1:3 po karnych
Bramki: Albert Riera 28, Jonatas 115 – Adriano 18, Frederic Kanout 105
Zobacz skrót!
Rok później, w Glasgow, na ławce Sevilli nadal siedział Ramos, a w składzie wyszło dziewięciu piłkarzy z wyjściowej "jedenastki" z Eindhoven. Tak jak przed rokiem, padły też cztery gole, tyle że po dwa dla obu stron. Sevilla dwukrotnie wychodziła na prowadzenie, ale w obu przypadkach rywale z Katalonii odrabiali straty. Za drugim razem, już w dogrywce. Doszło do karnych, w których brylował Andres Palop. Były bramkarz hiszpańskiej kadry zatrzymał trzy strzały rywali i zapewnił klubowi drugi tytuł z rzędu.
2014: Sevilla – Benfica 0:0, 4:2 po karnych
Zobacz najlepsze gole Sevilli w Pucharze UEFA/LE!
Kolejny finał, kolejne karne i kolejny bohater w bramce. Dwie interwencje Beto pozwoliły Sevilli po raz trzeci zdobyć trofeum. W Warszawie portugalski bramkarz nie zagra z powodu kontuzji, ale młody Sergio Rico w ostatnich tygodniach potwierdził, że jest jego godnym zastępcą. – Mój zespół nauczył się cierpieć na drodze do sukcesu. Byliśmy przygotowani na cierpienie – mówił po finale w Turynie Unai Emery. W tym roku zespół bez Beto, Ivana Rakiticia, Federico Fazio i Alberto Moreno, ale za to z Grzegorzem Krychowiakiem, nie chce już cierpieć. Niech cierpią rywale. Polski czyściciel środka pola ma w tym wydatnie pomóc.
2 - 2
Fenerbahce
5 - 2
FC Twente
19:00
Bodoe/Glimt/Lazio
19:00
Lyon/Manchester United
19:00
Tottenham Hotspur/Eintracht Frankfurt
19:00
Rangers/Athletic Bilbao
18:00
Zwycięzca SF 2